Esgaroth - 2011-01-11 21:14:18

(...)

(ostatni post marcusa)

(piszcie)

Marcus - 2011-01-12 23:00:27

- Witaj Aedzie Ran'Baire. Jakże miło ujrzeć rodaka i zamienić słowo w tak poetyckim języku jakim teraz władamy.

Wymieniłem honory i skinąłem lekko głową.

- Pozwól, że wesprę Cię ramieniem rodaka. Siły mi nie zbywa, a widzę, że i kompani są w niestanie.

Wyciągam dłoń ku elfowi.

Craig Un Shalach - 2011-01-12 23:17:16

Spojrzałem się po towarzyszach. To od razu dało mi do myślenia, że lepiej będzie jak elf mnie wesprze ramieniem... ale nie ruszałem się. Bo przez to co przeżyłem tutaj nie zbyt ufałem elfowi.
Jednak po chwili przełamałem się i też wyciągnąłem dłoń.
- Nie musicie się go bać - odparłem do towarzyszy już w wspólnym - Tancerze wojny to elita... święci wojownicy. Niebywale rzadko zdarzają się u nich zdrajcy i obłudnicy. A jak już tacy się znajdą to podobno długo nie zaznali życia... przyznasz mi rację, co nie?

Ravin - 2011-01-12 23:17:24

Obrzucam nieznajomego elfa gniewnym spojrzeniem. Co to za jeden i czego chce od nas?   Od nas!   No jakże!  Amulet! 
Musimy być ostrożni. Nie znamy go, a on najwyraźniej czekał na nasze przybycie do miasta. Podejrzane.

Puszczam ramię hierofanta, wiedząc, że podtrzymuje go Leonard.

- Nie obchodzi mnie, czyim jesteś synem - odzywam się do obcego gniewnym tonem - Poza tym mów po ludzku, a nie świergol jak leśny ptaszek. Czego tu szukasz?

Iben - 2011-01-12 23:30:58

Uśmiecham się lekko. Miła niespodzianka. Oby więcej takich... Słysząc od Aeda, że tancerze wojny należą do elity, witam go jak szlachcica.
-Witaj, Av Fen'Neal. Jestem Leonard Himmler, przybrany członek rodziny Mordhedów, rodu szlachetnych książąt Państw Granicznych. Miło mi cię poznać.- Ukłonił bym się jeszcze, ale przecież podtrzymuję hieroganta. Jak już Av Fen odpowie na pytanie Jonathana, zwracam się do wszystkich.
-Sądzę, że na takie rozmowy będzie czas w świątyni. Aed potrzebuje pomocy medycznej. Proponuję wstrzymać się pytaniami, aż tam dotrzemy.

Esgaroth - 2011-01-12 23:56:59

- Słyszałem o leśnym ludzie i ich elicie wojennej. - rzekł Ojciec Odo kiwając głową w zamyśleniu. - Ten tutaj wypowiada się elokwentnie i z etykietą. Poznaję, że to nie byle zbir. Lecz spieszmy się do świątyni!

Ruszył po omacku ulicą.

Marcus - 2011-01-13 02:03:45

- Wybaczcie człecze, jak widać bez imienia.

Zwracam się do mężczyzny, który odniósł się do mnie z wrogością.

- Pozwolę sobie rozmawiać z braćmi jak... Hmm zastanówmy się...

W komiczny sposób udaję zamyślenie.

- Z braćmi. Pozwolę sobie także uśmiechem odpowiedzieć na Twoją postawę, bo jak pewnie nie zasłyszałeś - 'człecze' - zwady nie szukam.

Uśmiecham się do niego jak obiecałem i przechylam lekko głowę. Kładę nacisk na słowo 'człecze'. Po chwili dodaję z powagą.

- Mam nadzieję nie wyjść na zbyt chciwego pozwalając sobie również na zignorowanie Twojego pytania o cel mój dopóki Twoja osoba nie zaprzestanie reprezentowania złego wychowania i gryzienia pomocnej dłoni wyciągniętej w także Twoim kierunku.

Podtrzymuję Aeda i zwracam się do drugiego podtrzymującego go mężczyzny.

- I ja Ciebie witam Leonardzie Himmlerze.

Podczas wymawiania kładę jedną dłoń na swojej klatce piersiowej w geście powitania, a następnie ruszam posłusznie razem ze wszystkimi.

Ravin - 2011-01-13 09:29:09

Nie podoba mi się ten obcy, ani przesadnie uprzejmy sposób, w jaki odnosi się do nas. Kto to widział, żeby bez żadnego wyjaśnienia przyjmować nieznajomego do kompanii. Czy to fakt, że dotarliśmy do miasta, sprawił, że wszyscy poczuli się bezpieczni, jak u mamy?
Skoro jednak Ojciec Odo i Aed twierdzą, że możemy mu zaufać - niech będzie.

- Jak uważacie - wzruszam ramionami i kieruję wzrok na obcego.
- Jestem Jonathan, mag ognia - po czym doganiam Ojca Odo i dotykam lekko jego ramienia, by wiedział, że idę obok. Nie chcę, żeby został potrącony przez przejeżdżającego konnego, czy coś w tym rodzaju. W razie czego, odciągam go na bok.

Marcus - 2011-01-13 10:01:22

- Witam Cię, Jonathanie.

Odpowiadam gdy mag się przedstawił.

Esgaroth - 2011-01-13 13:23:02

(Hurgar, Lomors?)

Hurgar - 2011-01-13 16:25:34

Przemowę nieznajomego kwituję skinieniem głowy. Nie mam czasu na gadanie. Kolejny nieznajomy, cholera. Po prostu idę do świątyni, bez słowa.

Esgaroth - 2011-01-13 16:43:07

W milczeniu, postękując ruszyliście przez siebie, przez uliczny bruk i ciemność rozświetloną latarniami ulicznymi. Parę razy minęliście żebraków skamlących albo śpiących w zaułkach. Często też na środku ulicy. Minęliście duży plac z studnią miejską - kamienną - taką jakich wiele w mieście. Gmach świątyni Ulryka zamajaczył konturami oddali przed wami. Czuliście się lekko nieswojo z nowym towarzyszem-przylepą. Jednak wzbudzał on aurę zaufania.

Minęliście spory budynek jakiejś kompanii handlowej po prawej i podobny obok - należący do Gildii Kupieckiej. Skręciliście w prawo przy Pomniku Czarnej Zarazy widząc daleko na zachodzie mury Ogrodów Morra. Wkroczyliście w końcu na dziedziniec po którym hulał wiatr i dotarliście do masywnych drzwi świątyni.

Ojciec Odo zastukał w nie cztery razy kosturem.

- Otwierać! Kapłan Odo z przyjaciółmi!

Szczęknęły zasuwy i drzwi otworzyły się nieznacznie. Odźwierny bez słowa wpuścił was do środka.

Aed poczuł wibracje amuletu... Karmazynowej Czaszki. Amulet zdawał się drżeć ze strachu... zobaczyliście idącego szybkim krokiem, korytarzem, kapłana Ranulfa otwierającego ramiona w geście powitania.

Hurgar - 2011-01-13 17:33:54

Rozglądam się dookoła. Wyszukuję wszelkich niebezpieczeństw. Kto wie, czy ktoś inny nie ma chrapki na tak potężny amulet.

Craig Un Shalach - 2011-01-13 18:23:45

- On... czuje, że zbliża się jego kres...
Powiedziałem tajemniczo do reszty. Powinni zrozumieć o co chodziło. Za dużo tu dobrej magii... nawet tak wielka koncentracja mrocznej energii jest jak wilk pośród kręgu myśliwych... i pułapek.

Ravin - 2011-01-13 18:39:06

- I bardzo dobrze.

Spoglądam na kapłana, idącego w naszym kierunku.
- Może wreszcie pozbędziemy się kłopotów, związanych z tym przeklętym amuletem i będziemy mieli kilka dni spokoju, wyliżemy się z ran.

- Nie zapomnij, Ojcze Odo, że najbardziej ze wszystkiego, potrzebujemy pomocy uzdrowiciela lub medyka - przypominam dla Ojca, bo podejrzewam, że za chwilę jego uwagę zaprzątnie wyłącznie amulet i sposób jego zniszczenia.

Hurgar - 2011-01-13 19:02:36

Gdybym mógł, przypierdoliłbym Jonathanowi w ten jego głupi łeb. Idzie z nami podejrzany, zakapturzony, nieznajomy elf, a on tak bez problemu wyjawia cel naszej misji.
Spoglądam na nowego, obserwując jego reakcję na wzmiankę o amulecie.

Iben - 2011-01-13 19:58:36

Spoglądam się na Aeda. Nadchodzi jego kres... Zatem, nasze zadanie wygląda, jakby było na ukończeniu. Dziwne, można by pomyśleć, że amulet zdolny przywoływać hordy zwierzoludzi i opętywać krasnoludy, znane ze swej silnej woli, będzie w stanie więcej zrobić niż "czuć, że nadchodzi jego kres...". Powinienem się z tego powodu cieszyć, ale coś mnie niepokoi... Idę z resztą, przysłuchując się rozmowom towarzyszy.

Marcus - 2011-01-13 22:52:10

Niewzruszony wyznaniem Jonathana odpowiadam na badawczy wzrok krasnoluda.
- Nie martwcie się o wasz sekret. Zostałem z nim mniej więcej zapoznany. Kapłani tej świątyni oraz kapitan straży znają moje zamiary i mogą poręczyć o ich słuszności. Sam ze swojej strony chcę też dodać, że zostałem wysłany do tej prowincji przez przywódcę mojej trupy, by zbadać i wyplenić stąd całe zło jakie zdołam wytropić. Przysięgałem sobie, że odpocznę dopiero w grobie i słowa tego dotrzymam.

Patrzę po twarzach wszystkich.
- O ile dacie mi taką szanse, chciałbym dołączyć do grupy waszej i wraz z wami zła niszczenia dokonać. Miłym byłoby też zapoznać się ściślej ze szczegółami waszej misji.

Craig Un Shalach - 2011-01-13 23:03:46

Słuchając elfa chciałem wierzyć w jego intencje... ale teraz nic nie mogę zrobić. Jestem za słaby.
- Jutro... dopiero jutro pogadamy o tym czy się przyłączysz do nas czy nie - powiedziałem słabo do niego niestety w wspólnym - Teraz nawet sił nie mam na dyskursy... reszta też. Więc... musisz zachować cierpliwość. I spokój.
- Jeśli jednak taki masz cel... możesz się nam przydać - dodałem.

Esgaroth - 2011-01-13 23:09:10

(yy, Marcus, mała rada: nie rób takich długich przemówień w takich momentach jak teraz, kiedy stoicie w drzwiach, ktoś idzie w waszą stronę i zaraz ma się zacząć dialog. Jest to nierealistyczne. Mógłbyś skończyć na rzuceniu ukradkowego spojrzenia, albo parsknięciu. Po prostu po moim poście jest paru-sekundowa reakcja gracza, a nie czas na monolog. Czaisz bazę czy nie?)

- Drogi Odo! Czy macie amulet? I kogóż sprowadzacie ze sobą? Co z tamtymi khazadami się stało? Zostali na zewnątrz?

Uściskał starego kapłana.

- Pospieszcie się, chodźmy. - rzekł do was zapraszając wgłąb świątyni.

(Tuszę, że nikt nie będzie robił scen, więc idziecie potulnie za nim. Po prostu nie chcę czekać kolejnego 1,5 dnia na odpis wszystkich).

Zaprowadził was do komnaty przylegającej do kuchni. Usiedliście wygodnie przy dużym stole, sami w pomieszczeniu. Ojciec Odo przetarł czoło i odstawił swój kij pod ścianę. Ranulf zawołał jakiegoś młodego kapłana który odebrał amulet z rąk Aeda i wsadził go do średniej wielkości, srebrnej skrzynki pokrytej runami - chyba magicznymi. Zamknął skrzynię i odszedł. Na polecenie kapłana przybiegło trzech medyków którzy od razu zajęli się waszymi ranami, w trybie natychmiastowym. Dano wam też do wypicia drogie eliksiry leczące.

Aed: 11/14
Algrom: 13/16
Jonathan 3/14
Leo: 6/12
Lom: 3/12


Kiedy poczuliście się lepiej Ranulf spytał jeszcze raz o dawną waszą kompanię, a Ojciec Odo odparł, że wszyscy są już na innym świecie i ucztują w wysokich salach Morra, lub u krasnoludzkich przodków... Zapadła ponura cisza. Kapłan rzekł, że jest mu niezmiernie przykro. Medycy się oddalili. Ranulf wspomniał też, że ten tu obecny elf - Tancerz Wojny odwiedził świątynię i jest zaufaną osobą rekomendowaną przez komendanta Shutzmanna, którego wszak już znacie.

- Zanim porozmawiamy o waszej nagrodzie. - podjął kapłan Ranulf. - Wznieśmy toast za zmarłych, którzy zginęli w dobrej chwale i za wasze zwycięstwo nad siłami Chaosu. Wina?

Spojrzał po was łapiąc za dzban z czerwonym winem na stole.

- Dla mnie wody przynieś, przyjacielu. - rzekł niewidomy kapłan, a Ranulf kiwnął głową i spytał: - Komuś jeszcze wody?

Zawołał przez ramię w stronę kuchni do parobków by ci przynieśli wodę i nalał sobie winka do kubka pytająco patrząc na was wzrokiem.

Craig Un Shalach - 2011-01-13 23:21:19

Po tym jak napoiłem się eliksirami... poczułem się lepiej. Dalej czułem mdłości, ale to już nie było aż tak odczuwalne co wcześniej.
- Mi wina - odparłem natychmiastowo - I to dużo... to co widziałem chyba na zawsze pozostanie w mojej pamięci. I jeszcze dalej...

Iben - 2011-01-13 23:27:36

Zabiegi medyków działają doprawdy cuda. Te cholerne ramię już tak nie swędzi, a i ból głowy zelżał od razu. Siadam ze wszystkimi. Oglądam stół, ciesząc się, lecz mój wzrok zaraz przyciąga dzban wina. Och, nareszcie coś porządnego do picia. Kiedy już będę mógł wziąć dzbanek, nalewam sobie do kielicha. Jak już wszyscy będą mieli nalane, wznoszę toast.
-Za Mordrina i wszystkich, którzy poświęcili swe żywota, żebyśmy tutaj dotarli. Aby po śmierci znaleźli ukojenie i szczęście, zaś ich czyny zostały zapamiętane i śpiewane w legendach przez długi czas.

Ravin - 2011-01-13 23:36:25

Nie kryjąc zadowolenia, przyglądam się, jak amulet znika w skrzynce. Ufff. Można spokojnie odetchnąć. To już nie nasze zmartwienie, co będzie się z nim działo dalej. Mądrzejsze głowy się nim zajmą, niż my.
Poza tym medyk i eliksir zrobiły swoje. Czuję się już lepiej, mogę poruszać się trochę swobodniej. Nie muszę zaciskać zębów z bólu przy każdym kroku. Zdaję sobie jednak sprawę, że rany są jeszcze świeże i ich wyleczenie wymaga czasu.

Spoglądam na towarzyszy sięgających po dzban z winem.
- Wody? Woda jest dla słabych. Bez urazy, Ojcze Odo.  Najchętniej łyknąłbym dobrej gorzałki, ale wino też się nada, by uczcić pamięć poległych.

Biorę wolny kubek i napełniam winem. Unoszę do góry i razem ze wszystkimi wypijam.
- Za poległych! Niech dostąpią szczęścia w lepszym świecie!

Marcus - 2011-01-14 01:37:59

(Oki doki Esu)

- Ja podziękuję obu. Piłem już dziś w jednej z karczm. Nie mam też czego świętować, ale dołączam się do proponowanych przez was sugestii toastów.

Kładę prawą dłoń na klatce piersiowej i wykonuję lekkie skinienie głową.

Hurgar - 2011-01-14 06:45:28

- Po prostu nalejcie mi wina, niczego mi teraz nie potrzeba bardziej - mówię do kapłanów. Rozsiadam się wygodniej. Cholera, ile osób musiało zginąć dla czegoś, co mieści się w małej skrzyneczce...

Esgaroth - 2011-01-14 18:05:49

Elf Lomors siedział krzywiąc się i patrząc w milczeniu na zabandażowaną stopę z kostką. Tak samo jak ten nowy - nic nie zamówił. Reszta złapała za kielichy. Wzniosła toast i łyknęliście zdrowo. Wino było smaczne, jak to ze świątynnych piwnic. Ojciec Odo mlasnął ze smakiem pijąc wodę. Ranulf nalał jeszcze raz wszystkim kto chciał wina i rzekł:

- Nasz Arcykapłan Liebnitz będzie bardzo zadowolony. To on wszak zarządza naszą świątynią pod nieobecność Ar-Ulryka, który teraz przebywa w polu wraz z Imperatorem. Bardzo zależało mu by ten czerep Chaosu znalazł się w bezpiecznych murach świątyni. A przechodząc do waszej nagrody...

Kubek z wodą spadł z hukiem na podłogę roztrzaskując się w drobny mak. Po chwili niewidomy Ojciec Odo padł ciężko na podłogę drżąc w straszliwych konwulsjach, a piana z jego ust zmieszała się z rozlaną wodą na posadzce.

Patrzycie niezdolni do ruchu, skamieniali jak Ojciec Odo rzuca się na podłodze, charczy i pluje. Drze paznokciami swój płaszcz. Odsłania się skóra poznaczona rosnącą siecią łusek. Ciało momentalnie mu puchnie, grymas na twarzy pokazuje straszliwy ból jakiego doświadcza kapłan, szata pęka, a z ramion wyrastają mu obślizgłe macki z pazurami i kolcami. Ojciec Odo wyjąc potępieńczo podnosi się, węszy i... i rzuca do ataku!!

Ojciec Odo rzucił się na Ranulfa odpychając go. Kapłan uderzył biodrem o stół wywalając karafkę z winem i stół zabarwił się na krwisto. Padł na krzesło.

- Na Ulryka, zróbcie coś! - wrzasnął Ranulf łapiąc za krzesło i unosząc je. Blady, przerażony.

Iben - 2011-01-14 18:23:15

Patrzę, ledwie pokonując siebie, by nie wybiec stąd z wrzaskiem. Czuję, jak każdy strzęp mojej duszy drży i krzyczy ze strachu, zaś serce wali jak kościelny dzwon.   Bogowie, chrońcie nas! Łapię za rękojeść. Nie... Nie zbliżę się do... tego. Biorę łuk i nakładam strzałę na cięciwę.
-Ojcze Odo! Walcz z tym!- Krzyczę, chociaż już w połowie zdania pojmuję, że nic się z tym nie da zrobić...

Ravin - 2011-01-14 19:22:22

Do cholery! Co się dzieje? Przecież amulet jest już zabezpieczony!
Patrzę z niedowierzaniem, jak Ojciec Odo błyskawicznie zamienia się w obrzydliwego mutanta.

Zróbcie coś! - z osłupienia wyrywa mnie krzyk Ranulfa. 
Wygląda na to, że jedyny sposób w jaki możemy pomóc dla Ojca Odo, to go ....

Wypuszczam kubek z ręki i natychmiast wyczarowuję Żądło, posyłając je w mutanta.

(użyj 2k10)

Hurgar - 2011-01-14 20:25:02

(Pytanie do MG: Czy tak wygląda zwyczajowa przemiana w mutanta? Bo rozumiem, że my doświadczeni w boju i w ogóle, ale jakoś nie wyobrażam sobie rzucić się na Ojca Odo z zamiarem zabicia go po tym wszystkim, co razem przeszliśmy)

Chwytam za młot. Zasłaniam się tarczą i obserwuję. Cholera, co to do cholery jest? Nigdy nie widziałem przemiany w mutanta na własne oczy. Obrzydliwe, a zarazem fascynujące. W sekundę zmienił się z człowieka w... to coś.

Esgaroth - 2011-01-14 20:30:56

(jesteście oszołomieni więc nie myślicie trzeźwo. Ale ty akurat wiesz, że przemiana w mutanta - szczególnie tak szybka - spowodowana jest dużą dawką spaczenia. Wie to także Aed i Ravin)

Hurgar - 2011-01-14 21:42:00

(Czy da się go jeszcze uratować? A przynajmniej czy coś mi o tym wiadomo?)

Rzucam się na mutanta, powalając go na ziemię uderzeniem tarczy.

Craig Un Shalach - 2011-01-14 22:25:01

Patrząc na przemianę zacząłem się cofać. Jak najdalej. Amulet... za dużo spaczenia! Zbyt duży wpływ!
- On się nie poddaje! - krzyknąłem i zacząłem inkantować silne zaklęcie... gorejący wzrok. Splotłem przed tym magię. Starałem się mutanta dosłownie zmieść z powierzchni ziemi...
(2k10, przerywam jak potwór zostanie pobity, PS na wypadek nieudanego rzutu zaklęcia)

Esgaroth - 2011-02-06 20:12:07

_______________________________________
_______________________________________
_______________________________________
_______________________________________
_______________________________________


Wszyscy ruszyli do ataku i w tym momencie po drabinie zszedł zdyszany, czujny Algrom z młotem w ręce. Zobaczył grupę swoich ziomków. Znalazł się w podłużnej jaskini. W połowie jaskini zbudowano prowizoryczną barykadę z desek, skrzyń i beczek. Za barykadą chyba leżą trupy kultystów. Krasnolud też ujrzał rannego bełtem w ramię Leonarda, który ledwo trzyma się na nogach i właśnie przeładowuje zdobytą kuszę.

Za barykadą zaś - w drugiej połowie jaskini, po lewej od razu widać korytarz z którego ktoś nadbiega. Posiłki zapewne!

Nowa kolejność:

1. Av Fen
2. Aed
3. Leonard
4. Jonathan
5. Kultysta #1
6. Algrom
7. Kultysta #2
8. Przywódca kultystów
9. Kultysta #3
10. Kultysta #4
11. Kultysta #5

_____________________________________________


Av Fen cisnął shurikenem w korytarz i nadbiegające sylwetki. Nie trafił jednak w nikogo. Przygotował katanę na rzeźnię.

Aed splótł magię i podtrzymał zaklęcie. Rzucił rozbłysk w środek korytarza lecz kultyści gotowi byli na taki ruch i zdążyli zakryć oczy i uskoczyć na boki!

Leonard czując upływ krwi załadował bełt na kuszę i chwiejnie oparł się plecami o zimną, kamienną ścianę za sobą. Ma teraz widok na korytarz, a barykadę po swej lewej. To będzie ciężkie strzelanie, skoro i sojusznicy pobiegli w korytarz...

Jonathan stanął u wylotu korytarza ściskając kostur i widząc zbliżających się sześć osób.

Pierwszy z kultystów ruszył biegiem na Tancerza Wojny. Zaszarżował! Av uniósł miecz i sparował szybki cios sztyletu.

Algrom spod drabiny ruszył biegiem w stronę barykady i zrozumiał, że jej nie przeskoczy. Będzie musiał ją szturmować!

Drugi kultysta również zaatakował Tancerza ale ten sparował.

Przywódca kultystów, mężczyzna górujący nad wspólnikami wyglądający na maga chaosu wyciągnął maczugę i ruszył biegiem drąc się na całą jaskinię. Dobiegł do Jonathana i zaatakował. Ten sparował cios kosturem i prawie upadł na zad.

Pozostali trzej kultyści wycelowali kuszę w korytarz. Wymierzyli i nacisnęli cyngiel. Jeden bełt pomknął i wbił się koło ramienia Leonarda z kuszą. Drugi poleciał prosto w głowę Aedowi, lecz jakimś magicznym cudem zboczył z drogi i wbił się w barykadę. Trzeci bełt z mlaskiem przerżnął ciało na boku Tancerza Wojny i poleciał dalej. Ten stęknął i zatoczył się w tył drżąc cały...

2 obrazenia (11/13)

(piszcie każdy jak chce, potem uwzględnie kolejność)

Craig Un Shalach - 2011-02-06 20:21:11

Zmieniam totalnie kierunek swojej taktyki. Wykorzystuje iluminacje do podbiegnięcia do przywódcy kultystów i staram się na niego rzucić porażenie (2 kostki).

Marcus - 2011-02-06 20:29:37

- Rrrrrr!

Zawarczałem widząc sączącą ranę u mojego boku.

- Blood! Deadth! And Vengeance!

Krzyczę w szale bojowym i rozpoczynam śmiertelny taniec tnąc najbliższych wrogów.

Iben - 2011-02-06 20:47:18

Wytrzymaj, wytrzymaj! Przechodzę w lewo, by znaleźć się za barykadą. Ukrywam się za skrzynią bądź inną przeszkodą dzielącą mnie od przeciwników rażących na dystans. Potem wychylam się zza kryjówki i strzelam w jednego z kuszników (PS w razie porażenia towarzysza, bądź krytycznej porażki.), po czym znów się chowam.

Esgaroth - 2011-02-06 20:55:05

(zza barykady nie będziesz miał widoku na kuszników. To miejsce w którym stoisz to jedyne z jakiego możesz strzelać. Więc jak?)

Iben - 2011-02-06 21:05:21

(Zatem najpierw strzelam, potem przechodzę za barykadę)

Esgaroth - 2011-02-06 21:30:43

A oto mapka robocza

http://img14.imageshack.us/img14/8513/mapabaza.jpg


(Szkoda, że Av nie napisał łaskawie kogo tnie dokładnie i ile razy)


Elf Av Fen zaatakował dwukrotnie kataną kultystę #5. Ale ten zręcznie uskoczył w tył unikając.

Aed odwrócił się i postarał się rzucić zaklęcie na przywódcę. Dotknął go, a ten wyprężył się, gały wywróciły mu się na drugą stronę i poleciał na plecy padając na ziemię sztywny. (2 rundy - potem się ocknie)

Chwilę później gdy Aed nie zdążył się jeszcze nacieszyć zwycięstwem - Leonard wypuścił bełt z kuszy, który zaczął zmierzać... prosto w plecy elfa Aeda!...

(Leo - PS?)

Ravin - 2011-02-06 21:38:03

O żesz ty!  Co to za jeden?  A silny jak bestia. Nie wytrzymam wiele takich ciosów.

Nie mam wyboru. Splatam magię i uderzam w maga dwiema kulami Ognia U'zhul (2 kostki. PS - w razie Przekleństwa)

Iben - 2011-02-06 21:41:41

(Mhm, PS i pytanie, jestem czwórką, czy trójką?)

Ravin - 2011-02-06 21:54:48

(Powiem tak: według informacji Esgarotha ze starego forum, powinieneś być czwórką, a ja trójką.   Teraz jednak do tej mapki musimy chyba przyjąć numerację zgodną z inicjatywą w tej walce.   Tak więc ty jesteś trójką i stoisz za barykadą, ja jestem czwórką i znajduję się w przejściu, obok Aeda.)

Marcus - 2011-02-06 22:11:49

(Ja jestem jedynką i...)

Tnę po razie kultystę 5 i 7. Może teraz uda mi się pozbawić ich przynajmniej... głów...

Przy okazji śpiewam jedną z pieśni bojowych jakich nauczyłem się będąc w domku mojej trupy.

"Qoy qeylIs puqloD
Qoy puqbe'pu'
yoHbogh malthbogh je' SuvwI'
Sey'moHchu' may' 'Iw
maSuv manong 'ej maHoHchu'
nI'be'yInmaj 'ach wovqu'!

batlh maH ghbej'jyoqIjDaq
vavpu'ma' DImuvpa'reH maSuvtaH
Qu' DamevQo' maSuvtaH, ma'ov

Craig Un Shalach - 2011-02-06 22:23:25

(To ja dodam jeszcze swój ruch...)

Wyciągam sztylet i wbijam go prosto pomiędzy oczy kultysty, jeśli przeżyje atak Jonathana.

Jak już skona po ataku maga ognia i nie będzie potrzebna moja interwencja to biegnę do barykady i w punkcie L13 próbuje ją przeskoczyć / przebyć...

Esgaroth - 2011-02-06 22:50:02

(A może dacie odpisać Algromowi i poczekacie aż kultyści wykonają swój ruch?)

Hurgar - 2011-02-08 17:00:22

Ruszam szarza na bariere, probujac utorowac sobie droge do reszty walczacych.

Esgaroth - 2011-02-08 18:00:41

Algrom z impetem wpadł cielskiem i tarcza na barykadę rozwalając ją w jednym miejscu. Prawie upadł po drugiej stronie! Teraz korytarzyk i drugą komnatę za nim - ma po swojej lewej! Ależ tu ścisk!

(Iben - minus 1 PS!)

Kusza Leonarda po strzale niemal eksplodowała mu w łapach. Cięciwa poszła i kusza stała się niezdolna do użytku. Bełt tymczasem poleciał prosto w plecy Aeda... wbił się z mlaskiem prosto w krzyż elfa. Ten ryknął, wygiął się w łuk i padł na kolana. Wstał chwiejnie.

Aed: żyw. 3/14 [rany lekkie]

Av Fen sparował dwa ciosy kultystów. 

Po chwili Przywódca Kultystów wziął zamach, ryknął wściekle i z całych sił przypierdolił maczugą w podbródek Jonathana. Głowa odskoczyła mu z trzaskiem w kręgach szyjnych i mag ognia z miazgą zamiast twarzy runął na plecy i rozłożył ręce i nogi. Krwawi obficie...

Jonathan: 10 obrażeń! (żyw. 0/14) (Użycie PS-a do uniku niemożliwe)

Bełt świsnął w powietrzu i wbił się w zbroję Algroma, który właśnie rozwalił barykadę!

Nagle jeden z kultystów wypuścił kolejny bełt w Aeda, lecz było to tak niecelne, że bełt utknął w lewej łopatce Przywódcy. Ten syknął z bólu i lekko się zatoczył.

Kolejny kusznik nie trafił w nikogo!

Av Fen ciął dwa razy. Jeden cios był niecelny. Drugi rozpłatał klatę kultyście, ale ten przeżył!

Aed jęcząc z bólu, ostatkami sił wyszarpnął sztylet i wbił go z mlaskiem w prawe oko Przywódcy. Ten zawył i padł na kolana. Galaretowata maź i krew trysnęła mu na policzek i na elfa z nożem. Przywódca zmarł.

Aed: +1 PO!

Przerażony tym beznadziejnym strzałem Leonard przeszedł z trudem na drugą stronę barykady wpatrując się tępo w zepsutą kuszę.

Leżący na ziemi Jonathan tylko stęknął a z ust poleciały mu krwawe bąbelki i znieruchomiał.

(Jon, albo Punkt Przeznaczenia albo żegnamy się z tobą w tej kampanii - decyzję napisz na PW)

Ranny przez Av'a kultysta ciął elfa sztyletem przez brzuch robiąc mu krwawą, niezbyt głęboką szramę!

PROSZĘ TERAZ O ODPISANIE TYLKO ALGROMA, GDYŻ ZNÓW ZROBI SIĘ BURDEL. WY DAJCIE SWOJE DEKLARACJE DOPIERO PO MOIM KOLEJNYM POŚCIE!


http://img641.imageshack.us/img641/8513/mapabaza.jpg

Hurgar - 2011-02-08 18:18:33

Ruszam biegiem w stronę walczących, omijając sojuszników. Atakuję pierwszego, który się nawinie!

Esgaroth - 2011-02-08 18:25:15

Algrom ruszył biegiem, przeskakując umierającego Jonathana. Wpadł jak parowóz na kultystę #7 i uderzył młotem w jego podbrzusze. Człowieka wyrzuciło lekko w górę, w powietrze. Padł nieruchomo na ziemię. Wyłączony z walki.

Przerażony tym atakiem kultysta obok zaatakował krasnoluda, ale sztylet tylko ciął po zbroi khazada. Trzech kuszników załadowało kusze i wystrzeliło do krasnoluda. Dwa bełty go ominęły. Jeden wbił się w brzuch khazada zagłębiając się w skórę!

2 obr! (ż. 9/16)

(Ok, teraz deklaracja wszystkich was.)

Hurgar - 2011-02-08 18:33:29

Wkurzony atakuję kultystę #5. Dwa ataki, jeden z boku, a drugi nisko, w kolana.

Craig Un Shalach - 2011-02-08 18:54:15

Bełt w plecach, mag ognia umiera... co to ma kurwa znaczyć?!

Sycząc z bólu podchodzę do maga ognia. Nie skomentowałem jego stanu.

Rzucam pancerz prawości (dwie kości) bez splatania. Po tym próbuje dać znak Leondardowi ręką by mi pomógł go przenieść poza pole walki.

Iben - 2011-02-08 19:10:58

Spoglądam na kuszę i na wijącego się Aeda, ledwo powstrzymując chęć przecięcia sobie żył. Ty idioto! Skończony kretynie, psie! Chwilę mi zajmuje uspokojenie się. Ogarniam pole bitwy. To nie walka, to rzeź... Odrzucam rozwaloną kuszę, wyjmuję sztylet i miecz, po czym biegnę w kierunku Aeda, by mu pomóc.

Marcus - 2011-02-09 00:44:27

Skoro zrobiło się luźniej w przejściu to biegnę co sił do kuszników by swoją obecnością zakłócić im strzelanie. Jeśli dam radę to tnę przy okazji kultystę "10".

Esgaroth - 2011-02-10 21:01:26

Av Fen wpadł prosto między Algroma i kultystę #5. Nie da rady się tędy przecisnąć! Elf się cofnął mimowolnie.

Aed rzucił na siebie udane zaklęcie i dał znak Leonardowi.

Do elfa z bełtem w plecach podbiegł Leonard. Obaj złapali leżącego Jonathana, lecz Aed zawył i padł na kolana łapiąc się za sterczący bełt z krzyża. Leonard zaczął ciągnąć maga ognia za nogi do dziury w barykadzie.

Kultysta #5 walczył dalej z Algromem. Wymieniali ciosy! Niecelne!

Trzy bełty poleciały w stronę Algroma. Dwa były niecelne. Jeden głęboko zarył po lewej skroni khazada, aż ten ryknął niczym wściekły dzik i zgiął się w pół. Krew zalała mu całą paskudną mordę!

3 obr! (6/16)


http://img820.imageshack.us/img820/8513/mapabaza.jpg

Craig Un Shalach - 2011-02-10 21:52:15

Łapie się za bełt w krzyżu. Chwilę tylko się ociągam...

Po chwili z całej siły go wyrywam z ciała! Próbuje podejść do Leonarda...

- Opatrz... mi plecy... - wysapuje.

Marcus - 2011-02-10 23:02:56

Pomagam Algromowi z kultystą "5" tnąc go dwa razy.

Iben - 2011-02-11 16:09:13

Podchodzę do Aeda i szybko ciągnę go za barykadę. Tam szukam jakiegoś płótna, materiału, którym mógłbym zatamować ranę. Owijam prowizoryczny bandaż wokół pleców hierofanta. Spoglądam na bełt sterczący mi w ramieniu. Niech będzie... Zaciskam zęby i wyciągam bełt z ramienia, po czym szybko bandażuję materiałem.

Hurgar - 2011-02-12 08:35:04

Łapię ciało kultysty #5 (jeżeli Av go nie zabije, to po prostu łapię kultystę) i zasłaniam się nim przed bełtami. Może tak uda mi się przedrzeć.

Esgaroth - 2011-02-12 11:47:12

Av Fen ciął mieczem przez ramię kultysty. Ten upadł prosto w ręce Algroma i obrzygał mu krwią klatę.

Aed zaczął mocować się z bełtem. Zawył głośniej i padł na ziemię. Bełt trochę się wysunął. Polała się krew.

1 obrażeń!

Leonard też złapał za bełt i z rykiem próbował go wyrwać. Jednak tylko poszerzył ranę. Krew poleciała.

1 obrażeń!

Kultyści widząc ruch Algroma zdecydowali się zdjąć odsłoniętego Tancerza. Wystrzelili!

Dwa bełty przeorały piękną twarz elfa. Prawą część żuchwy i prawy policzek. Elf zalał się krwią i zatoczył na ścianę obok.

13 obrażeń! (łącznie) (żyw. 0/13)

Av zsunął się nieprzytomny po ścianie. Chyba z bólu. Krew zalała mu całą twarz. Stracił przytomność w korytarzyku. (Av nie pisze aż do odwołania)

- Ha ha! Skurwiele! - krzyknął kusznik.

Kolejny bełt wbił się w kark kultysty który trzymany jest przez Algroma!

Hurgar - 2011-02-12 12:39:22

(Ło kurwa...)

Ruszam biegiem w stronę kuszników, zasłaniając się bezwładnym ciałem kultysty. Kiedy dobiegam do najbliższego przeciwnika, rzucam w niego ciałem.

Iben - 2011-02-12 16:22:26

Niech to wszystko szlag... Szybko rozglądam się, czy nie mam pod ręką kawałku mocnego drewna bądź stali, który mógłby posłużyć za prowizoryczną tarczę. Jeśli coś takiego znajdę, podnoszę i wybiegam zza barykady i idę w kierunku walczących, osłaniając się belą. Jak już podejdę, atakuję.

Craig Un Shalach - 2011-02-12 19:50:51

Łapie za bełt i próbuje go znowu wyciągnąć. Wyszarpać... byle by wyszedł. Po tym rzucam na sobie uzdrowienie i próbuje zrobić sobie prowizoryczny opatrunek.

Esgaroth - 2011-02-12 20:03:15

Elf Aed wyszarpnął bełt z pleców. Próbował rzucić zaklęcie (ale zapomniał ile ma użyć kostek i to, że "uzdrowienia" nie można rzucić na siebie) i mu nie wyszło.

Leonard złapał kawał dechy mogący służyć za słabą tarczę. Dobiegł do Algroma.

Algrom cisnął trupem, lecz kultysta z kuszą cofnął się. Trup padł na ziemię.

Dwóch kultystów zaczęło się cofać i wyszarpnęło sztylety. Kusze mają w lewej ręce. Kultysta który się cofnął cisnął z całych sił kuszą w Algroma, a ta uderzyła go w ramię. Krasnolud syknął.

Iben - 2011-02-12 20:30:23

Nadal trzymając kawał drewna, podchodzę do kultysty i atakuję jednego z nich. Czuję, jak cały umysł biczowany stresem i bólem wrzeszczy, błaga o odpoczynek... Nie ugnę się! Giń!

Craig Un Shalach - 2011-02-12 20:35:00

To w takim razie rzucam, uleczenie (2 kostki) poprzedzając to splotem magii.

(Arena, pało. Tam też toczą się dynamiczne pojedynki)

Esgaroth - 2011-02-12 21:23:11

(Już podałeś swój ruch, pało. Nie ma zmian - tak jak w szachach. Płać za błędy)

Hurgar - 2011-02-12 23:25:09

Rzucam sie na najblizszego kultyste, atakujac go podwojnie!

Esgaroth - 2011-02-14 11:02:12

Aed rzucił zaklęcie na siebie. Poczuł się nieznacznie lepiej... +2 PŻ!

Leonard zaatakował, ale kultysta się cofnął.

Algrom także wykonał atak (krytyczna porażka - 100. PS?)

Iben - 2011-02-14 14:45:52

Wkrótce koniec! Ta jedna myśl zdołała ożywić moje mięśnie, aby mogły zadać śmierć. Atakuję kultystę dwa razy, niechże w końcu zginie!

Hurgar - 2011-02-14 20:04:04

Tak, dawaj PS.

Craig Un Shalach - 2011-02-14 20:23:13

Próbuje ratować twarz Jonathana. Skupiam się na rzuceniu zaklęcia uzdrowienia (dwie kostki) poprzedzając to splataniem.

Esgaroth - 2011-02-15 10:56:16

(Algrom - 1 PS. Zwykla porazka - nie trafiles)

Kultyści zaatakowali. Ten z kuszą wystrzelił, ale tak niefortunnie, że bełt wbił się w prawą łopatę kultysty ze sztyletem. Ten zawył.

- KURRRRWA!

Mimo to rzucił się ze sztyletem (tak jak jego kumpel po lewej) na Algroma. Drugi pobiegł do Leonarda. Obaj jednak sparowali ciosy wrogów.

Aed splótł magię i zaczął inkantacje zaklęcia. Poczuł, że wyjdzie!

Leonard ciął przez rękę kultysty z bełtem. Ten zatoczył się. Już ledwo żyje!

Dobił go Algrom ciosem młota od góry w ranne ramię. Kultysta padł ciężko na ziemię i sczezł... zostało dwóch. Kusznik i ten ze sztyletem!

Iben - 2011-02-15 15:23:25

Podbiegam do kusznika, zasłaniając się prowizoryczną tarczą, w razie, gdyby zechciał we mnie strzelić. Atakuję chaotę!

Hurgar - 2011-02-15 17:28:37

Atakuję tego ze sztyletem. Wykonuję fintę i atakuję z drugiej strony, schodząc niżej na nogach.

Craig Un Shalach - 2011-02-15 21:27:24

Dokańczam inkantacje zaklęcia. Po tym odciągam maga od stworzonego przez Algroma wyjścia (pod najbliższą ścianę).

Esgaroth - 2011-02-16 10:25:10

Jon: +9 PŻ!

Aed rzucił na Jonathana zaklęcie. Ten aż się ocknął, a jego rany się zasklepiły. Aed zaczął go z wielkim trudem ciągnąć przez zakrwawioną posadzkę do barykady.

Leonard zaatakował, ale okazało się, że jest to trudne z prowizoryczną tarczą. Nie trafił nawet!

Algrom zaatakował kultystę w rękę młotem. Ten rozpłaszczył się na ścianie obok i upadł. Dogorywa...

Bełt wbił się w zbroję krasnoluda, nie przebijając ciała.

Hurgar - 2011-02-16 20:06:17

Ruszam biegiem w stronę ostatniego kultysty. Dobiegam i atakuję z doskoku.

Esgaroth - 2011-02-17 13:52:00

(minęło ponad 27 h)

Algrom jako jedyny ruszył do ataku. Młot spadł z góry prosto na korpus ostatniego. Ten prawie upadł. Wypuścił bełt! Ten cudem minął krasnoluda!

Leżący pod ścianą kultysta kopie ziemię nogami i wyje z bólu.

Hurgar - 2011-02-17 15:41:40

Atakuję kultystę z kuszą. Ten drugi nie stanowi zagrożenia. W razie niepowodzenia atakuję drugi raz. Jeżeli go obezwładniam, to ruszam w stronę ostatniego, dogorywającego.

Ravin - 2011-02-17 16:45:30

Otwieram oczy i niepewnym wzrokiem rozglądam się dookoła.

Gdzie jestem?  Co się dzieje?

Ostatnie co pamiętam, to zrywającego się z ziemi przywódcę kultystów, a potem....   nic.  Ciemność.

Ostrożnie próbuję wstać.

Iben - 2011-02-17 16:58:15

(Argh... wczoraj napisałem posta, ale chyba się nie wysłało.)
Szybko atakuję kultystę z kuszą, ale jeśli ten już wcześniej padnie od ciosu Algroma, to dobijam drugiego.

Craig Un Shalach - 2011-02-17 17:57:24

(Ja też...)

- Idź pomóc reszcie! - mówię do Jonathana - I nie patyczkuj się! - dodaje mając na myśli ogień, którym posługiwał się ludzki mag.
Splatam magię i ruszam powoli na N11.

Esgaroth - 2011-02-17 18:07:06

Aed splótł magię i dotarł do wylotu korytarza.

Leonard bardzo głęboko ciął przez twarz kusznika. Ta rozpadła się na dwoje i martwy padł na ziemię.

Jonathan wstał chwiejnie trzymając się barykady. Nic prawie nie widzi. To od krwi na twarzy.

Algrom dobił umierającego kultystę pod ścianą!

Wszystko ucichło. Wszędzie trupy, flaki i smród krwi i potu. Wszyscy dyszycie. Av Fen drgnął odzyskując przytomność.

AED 0/1            4 na 14 - bełt w plecach koło nerek
ALGROM 0/1      6 na 16  - bełt w brzuchu, rozwalona bełtem lewa skroń
JONATHAN 2/2   9 na 14 - rozwalona szczęka i usta pałką.
LEONARD 2/3     3 na 12 - bełt w ramieniu
AV FEN 2/2         0 na 13 - poharatana bełtami twarz.

(oto wasze staty na tę chwilę. Przypominam o odgrywaniu ran)
___________________________________

Korytarz w którym toczyła się walka wpada od razu do sporej jaskini. Widać tam leżące sienniki i barłogi. Oraz stojący obok paleniska żelazny, stary kandelabr.

Ravin - 2011-02-17 20:13:06

Rozglądam się za towarzyszami.

- Jub o balce? - próbuję spytać ich o sytuację, ale z mych ust dobywa się jedynie niezrozumiały bełkot. Szczęka rwie tępym bólem, sięgającym wgłąb czaszki.

Stoję przez chwilę nieruchomo, aż czarne plamy przestaną wirować mi przed oczami. Sięgam do plecaka i wyciągam bukłak z wodą. Polewam trochę na rękę i ostrożnie przemywam twarz. Zmywam krew i sprawdzam stan uzębienia i szczęki.  Połamana, czy tylko obita?

Hurgar - 2011-02-17 20:19:03

Oddycham ciezko. Powoli dochodzi do mnie, jak powaznie jestem ranny. Przyklekam na kolano.

- Chyba potrzebuje medyka - mowie do towarzyszy, lapiac za belt tkwiacy w brzuchu.

Craig Un Shalach - 2011-02-17 20:39:47

(wyjąłem już dawno bełt. Co najwyżej mam tam sporą, bolesną i zakrzepniętą ranę)

Podbiegam stękając i sycząc do tancerza. Rana mimo lekkiego uzdrowienia dalej daje o sobie znać... Zaczynam rzucać bez słowa kolejne zaklęcie uzdrawiające (to co na Jonathana), które zasklepi rany na twarzy.
- Nie ruszaj się - syknąłem do tancerza by po chwili zacząć inkantację.

Iben - 2011-02-17 20:56:43

To... była jedna z gorszych walk. Bitewny szał zaczyna opadać... teraz dopiero będzie bolało. Spoglądam na ramię z mdłym wyrazem twarzy. Muszę... wpierw ją porządnie opatrzyć. Sprawdzam, czy w barykadzie nie ma żadnego rodzaju czystego płótna, czy innego materiału. Jeśli coś takiego znajdę, usuwam bełt, lub jego resztki, po czym, sycząc i kląc z bólu, bandażuję sobie ciasno ranną rękę. Po tym odpoczywam, opierając się o ścianę i rozglądając po polu bitwy. Spoglądam szczególnie z lekkim obrzydzeniem, ale i satysfakcją, na truchła kultystów. Potem spoglądam na rannych towarzyszy. Tą walkę wygraliśmy czystym fartem. Działamy nie lepiej od chłopskiego motłochu, może jesteśmy trochę lepiej uzbrojeni. Po takiej akcji byle kapitan zostawiłby nas na stryczkach, przy najbliższej wiosce. Zwłaszcza mnie. Który idiota strzela w taki ciasny tłum? Ten strzał... Za zranienie dowódcy na Księstwach jest bezwarunkowa kara śmierci. No cóż... Aed nie rzuca mi się do gardła, może mi ujdzie na sucho. Argh, te chędożone ramię. Dociskam mocniej bandaż. Spoglądam jeszcze na korytarz.
-Może być ich więcej, bądźcie czujni.

Marcus - 2011-02-17 21:49:45

(Jeśli się obudziłem.)

- Co...

Zaczynam.

- O rzesz Ty kur...!

Chwytam za twarz.

- Co się do cholery stało z moją twarzą?!!

Walam się po ziemi jak pojebany sycząc z bólu.

Esgaroth - 2011-02-17 21:54:08

Mag ognia wylał sobie wodę na twarz. Ulga. Żuchwa chyba przetrącona. Przy ruszaniu czuć cholerny ból i coś zgrzyta w środku. (Jon, proszę o odgrywanie teraz niezbyt klarownego wysławiania się ;))

Aed zaczął rzucać zaklęcie, ale z nerwów pomylił słowa inkantacji i gówno z tego wyszło.

Leonard opatrzył się prowizorycznymi bandażami żałując, że nikt nie kwapił się by kupić prostą torbę lekarską na tą misję.

Av Fen się rzuca na boki przez co Aed prawie dostał łokciem w nos.

Algrom klęczy. Może teraz uda się wyrwać bełt...?

Nikt nie nadbiega. Chyba kryjówka jest pusta. Ale wciąż nie zbadana.

Ravin - 2011-02-17 22:15:24

Chowam bukłak i ruszam chwiejnym krokiem w stronę towarzyszy. W głowie mi szumi, ale na widok kompanów zapominam o swej szczęce. Tancerz wije się po podłodze jak oszalały, krasnolud klęczy i gapi się na bełt, tkwiący w jego brzuchu. Dookoła leżą zmasakrowane trupy i krew niemal wszędzie.

- Ła Bigmara, łale balka! - bełkoczę, nie zdając sobie sprawy, że raczej mnie nie rozumieją.

Rozglądam się za swoim kosturem. Jak go znajdę, podnoszę.

Marcus - 2011-02-18 08:10:03

Opanowuję sie widząc, że Aed próbuje mi pomóc. Przestaję się walać i zaciskam zęby by znowu nie zacząć.

Hurgar - 2011-02-18 08:14:36

Chowam broń. Jedną ręką łapię bełt przy samym brzuchu, drugą ułamuję jak największą cześć. Resztę próbuję wyciągnąć z jak najmniejszą szkodą.

(MG i reszcie przypominam, że, o ile Młotek coś takiego przewiduje, po wyciągnięciu bełta potrzebna mi pomoc, albo inaczej wykrwawię się w trybie ekspresowym, szczególnie z brzucha)

Iben - 2011-02-18 14:39:12

To nie jest prawdziwy bandaż. Czuję, jak materiał ociera się o ranę, wywołując kolejne fale bólu. Ten kurewski bełt! Dobrze. Spokojnie... Staram się przestać myśleć o bólu i zebrać w sobie siłę, by znów zacząć działać. Oddycham równo. Rozglądam się, szybko rozeznając w sytuacji. Aed pomaga Av Fenowi... Jonathan coś bełkocze, ale nie wygląda na bardzo rannego. Algrom... cholera, nieźle oberwał. Biorę głęboki oddech, po czym staję na równe nogi. Biorę płótna, z których zrobiłem własne bandaże, po czym podchodzę do krasnoluda. Spoglądam dokładnie na ranę. Psia mać, nie jestem medykiem, a to poważnie wygląda.
-Aed? Może ty się na tym bardziej znasz... Ja mogę jedynie zatamować.- Staram się jakoś związać płótna, żeby mogły posłużyć za opatrunki.

Craig Un Shalach - 2011-02-18 15:46:25

- Nie wszyscy naraz do cholery! - krzyknąłem wcale głośno - I nie wyjmować bełtów bo się wykrwawicie! Jonathan! Przeszukaj maga chaosu! A ty tancerzu się nie ruszaj!
Splatam magię i rzucam drugi raz uzdrowienie (2 kostki). Robię to aż do skutku, z taką samą sekwencją i z tą samą mocą (cały czas dwie kostki przy próbie leczenia Ava).

Esgaroth - 2011-02-18 17:17:08

Av: +6 PŻ!

Światło z rąk Aeda wniknęło w twarz leżącego Tancerza Wojny. Ten od razu poczuł się lepiej...

Leonard zajął się krasnoludem Algromem. Obwiązał prowizorycznymi bandażami okolicę trzonka (pozostałości od ułamanego bełta w ciele).

Jonathan chwycił kostur z ziemi.

Craig Un Shalach - 2011-02-18 17:29:28

Wstaje i bez słowa podchodzę do Algroma. Splatam magię.
- Wyjmiesz teraz bełt. Szybko - mówię stanowczo do Leonarda - Ja wtedy rzucę zaklęcie. Jak coś nie wyjdzie to tamuj szybko krew.
Przygotowuje się do zaklęcia uzdrowienie (2 kostki). Zaczynam je rzucać jak Leonard wyjmuje resztki bełta z Algroma.

Ravin - 2011-02-18 18:16:40

Szukam wzrokiem ciała przywódcy kultystów. To on mnie tak urządził! Zaciskam zęby na jego widok i od razu czuję eksplozję bólu. Tylko spokojnie. On wygląda znacznie gorzej.

Podchodzę i przeszukuję jego zwłoki. Kieszenie, ekwipunek, może ma jakieś medaliony lub talizmany?

Oczywiście uważam na wszystko, co przypomina Spaczeń. Nie chcę raczej tego dotknąć.

Iben - 2011-02-18 18:33:09

Staram się nie obciążać zbytnio rannego ramienia. Wszelkie czynności wykonuję drugim. Niech to szlag... trzeba wyjąć cały pocisk. Luzuję bandaże, po czym pewnym ruchem wyjmuję trzonek. Niezależnie od tego, czy Aedowi wyjdzie zaklęcie, zacieśniam bandaże, wiążę je dokładnie.

Esgaroth - 2011-02-18 19:32:53

Algrom: +3 PŻ!


Zaklęcie nie było zbyt mocne. Można powiedzieć, że ledwo ledwo wyszło. Aed zachwiał się, poczuł mdłości i padł na bok. Strasznie kręci mu się w głowie, czuje się osłabiony.

Krasnolud poczuł się nieznacznie lepiej, ale i tak chrząknął z bólu przy wyrywaniu bełta.

Tymczasem Av Fen dochodził do siebie...

Jonathan ukląkł przy leżącym, zmasakrowanym przywódcy. Przeszukał go dokładnie. Szata z kapturem, maczuga, sztylet. Sakiewka z paroma (niewiele) monetami. Chyba koronami. Mag zajrzał do torby Przywódcy. Tam jest coś większego i ciężkiego. Wymacał księgę. Spora, o grubych okładkach. Szyta, nie klejona. Zamknięta na dwie klamry u boku. Z drugiej strony napis: Liber Mutandis.

Craig Un Shalach - 2011-02-18 20:03:00

Próbuje się pozbierać szybko i wstać. Otrząsam się. I tak już mam dość wszystkiego. Rany, mdłości i kompletnego braku organizacji.
- To mój limit - powiedziałem słabo - Leonard będziesz musiał wytrzymać... jak spróbuje cię leczyć to będzie tylko gorzej...
- Przeszukajmy kryjówkę... może coś tu być jeszcze. Jonathan! Znalazłeś coś?

Ravin - 2011-02-18 20:17:49

- Ła to łygłonda - odpowiadam hierofantowi. Przesypuję monety kultysty do swojej sakiewki, zastanawiając się jednocześnie, czy tytuł znalezionej księgi coś mi mówi.

Biorę sztylet i chowam do plecaka.   

(Podaj, ile było w sakiewce i jakie są staty sztyletu)

Następnie biorę księgę i przyglądam się jej dokładniej. Otwieram i sprawdzam w jakim języku jest napisana. Dam radę coś odczytać?

Hurgar - 2011-02-18 20:40:35

Wstaję ciężko, trzymając się za brzuch.

- Dzięki - rzucam do towarzysza. Rozglądam się dookoła. Zastanawiam się, gdzie w ogóle jesteśmy.

Iben - 2011-02-19 00:01:51

-Wytrzymam.- Odparłem zdecydowanie do hierofanta. Nawet nie myśli o własnych ranach... Godne szacunku. Podchodzę do trucheł jednego z kuszników. Przeszukuję go zdrowym ramieniem i przy okazji zabieram kuszę wraz z pociskami. Nie wiadomo, ilu ich tu jeszcze jest, a i tak już oberwałem. Zerkam jeszcze na ciało dowódcy. Szlag, Jonathan już przeszukuje... No nic.

Hurgar - 2011-02-19 07:56:02

Rozglądam się dookoła. Oglądam ściany, posadzki i sklepienie. Szukam czegokolwiek, co zwróci moją uwagę.

Esgaroth - 2011-02-19 09:26:51

(Jon: w sakiewce - 3 zk, staty: Sztylet kultysty - obc: 15 - S+K4 - brak - brak - brak   ||  Księga Liber Munandis - obc: 30 - opis: brak )

(Leo: Lekka kusza - obc: 80 - ZW - 4+k8 - 24/48 - RUNDA [+9 bełtów do niej])

______________________________


Jonathan przyjrzał się tytułowi. Brzmi znajomo. To język klasyczny. Ale tytuł jest dziwny, sugeruje chyba, że treść jest o mutacjach? Mutantach? Mag zajrzał do środka. Tu też wszystko pisane dużym drukiem, w języku klasycznym. Oszacował, że przeczytanie tylu stron od deski do deski zajmie około trzy godziny. Na pierwszy rzut oka księga co chwilę wspomina Tchara. Czasem Tzeentha. Może jest jemu poświęcona? Na pierwszej stronie widnieje znak:

http://www.kobylanski.yoyo.pl/cincz.png

Leonard podniósł z ziemi kuszę i bełty.

Algrom się rozejrzał. To wygląda jak grota, lecz są tu pozostałości dawnych korytarzy - już zawalonych i nie do przejścia. Może to jakiś pradawny system tunelu biegnący pod Middenheim... w środku Faushlagu. Korytarzyk wpada do większej pieczary, która jeszcze jest niezbadana. Może tam jest jeszcze wyjście albo coś.

Av Fen się podniósł w końcu.

Marcus - 2011-02-19 10:26:58

Otrząsam się do końca. Nie dotykam ran, żeby ich nie zababrać. Chodzę po jaskini i szukam swoich shurikenów.

Hurgar - 2011-02-19 11:05:08

Powoli idę w stronę większej pieczary. Uważnie rozglądam się dookoła. To, że walka się skończyła to nie znaczy, że niebezpieczeństwo minęło.

Ravin - 2011-02-19 11:14:58

Przypominam sobie ten znak, jeszcze z nauk w Altdorfie. To symbol Tzeentcha. Wszystko pasuje. Mroczne bóstwo przemian, mutacji, spaczenia i podstępnych intryg. Mamy dowód, że za zatruciem wody stała groźna grupa kultystów. Chyba powinniśmy zanieść to do Świątyni Ulryka i przedstawić Arcykapłanowi Liebnitzowi.

Ciekawi mnie też treść księgi, ale raczej nie mamy czasu na jej czytanie. Wkładam księgę do plecaka i ostrożnie ruszam do pomieszczenia, z którego wybiegli kultyści. Trzeba je przeszukać.

Iben - 2011-02-19 12:35:32

Spoglądam z zaciekawieniem na magów. Co oni tam mają? Podchodzę do nich.
-Coś znaleźliście?- Pytam Aeda. Po uzyskaniu odpowiedzi spoglądam na oddalającego się Jonathana. W takim miejscu lepiej się nie rozdzielać, nie jest pewne, czy zarżnęliśmy wszystkich.
-Zaczekaj, tam może być groźnie. Chodźmy wszyscy.- Mówię, po czym ruszam za magiem ognia, przeklinając każdy gwałtowniejszy krok, przez który nieopatrznie poruszę rozerwanymi mięśniami.  Rozglądam się przy tym na wszystkie strony, zwracając uwagę na każdy podejrzany cień, czy kształt. Jeśli w dalszych pomieszczeniach nie będzie żadnego zagrożenia, przeszukuję je, nadal zachowując czujność.

Craig Un Shalach - 2011-02-19 16:16:30

Podchodzę do Jonathana.
- Później ją przejrzymy. Musimy wiedzieć, co ci kultyści kombinują.
Rana dawała się we znaki ale starałem się być twardy i tego nie okazywać. Przeszukuje komnaty i łóżka kultystów. Może coś tam chowają?
- Nie odchodźcie za daleko! - mówię do reszty.

Esgaroth - 2011-02-20 11:36:07

Av Fen pozbierał Shurikeny. Wszystkie, ale niektóre trafiły w kamienną ścianę i kolce lekko się wygięły na boki od uderzenia.

Wszyscy weszliście do dużej pieczary. Niektórzy zaczęli przeszukiwać posłania. Nic nie znaleźli.

Ale wszyscy wypatrzyliście dziurę w rogu pomieszczenia. To nie korytarz za nią jest. Raczej mniejsze, ciemne pomieszczenie z beczkami i skrzynkami. Przypomina schowek, albo piwniczkę. Albo składzik.

Hurgar - 2011-02-20 12:00:39

Zaglądam do środka. Ostrożnie, wypatruję pułapek. Jeżeli uznaję, że wszystko jest w porządku, zabieram się do przeszukiwania składziku. Przy otwieraniu także uważam na ewentualne niebezpieczeństwo.

Esgaroth - 2011-02-20 12:05:27

Algrom ruszył tam jako pierwszy. Ciemno jak cholera. Ale wymacał beczki. Puste. Skrzynki - z jakimiś szmatami. I jedną małą beczułkę o grubym drewnie. Jest ciężka jak na swoją wielkość. Coś się w środku przesypuje z boku na bok. Proszek.

Craig Un Shalach - 2011-02-20 12:44:00

Wchodzę do składziku. Podchodzę do krasnoluda.
- Coś znalazłeś? - pytam się go i patrzę na skrzynkę.

Iben - 2011-02-20 13:20:29

Hmm... To wszystko? Spodziewałem się czegoś większego i... straszniejszego. Staję przy wejściu do składzika, spoglądam w zaciemnione pomieszczenie. Ponoć krasnoludy lepiej widzą w ciemności od ludzi... mimo to, przydałoby się jakieś światło. Rozglądam się, czy nie ma w pobliżu jakieś lampy czy pochodni. Jeśli jest, biorę ją i włażę do składzika. Zachowuję ostrożność. W środku może być proch, albo pułapki...

Ravin - 2011-02-20 14:18:51

Nie pcham się do nowo odkrytego pomieszczenia. Jest tam wystarczająco osób. Staję u wejścia do głównej pieczary i zerkam od czasu do czasu w stronę barykady. Lepiej nie dać się zaskoczyć powracającym do siedziby innym kultystom.

Hurgar - 2011-02-20 15:09:12

Dobrze, że mam rękawice. Cholera wie, czy to nie spaczeń. Ostrożnie otwieram wieko beczki.

Esgaroth - 2011-02-20 16:22:36

Algrom zdjął w rękawicach wieko i aż cofnął głowę. Czarny proszek, gruboziarnisty. To spaczeń. W świetle pochodni mieni się czasem na zielono.

Craig Un Shalach - 2011-02-20 17:08:28

- Ten ładunek mógłby zatruć połowę miasta - stwierdzam na widok spaczenia - Trzeba to zabezpieczyć i powiadomić straż i kapłanów.
- I pomyśleć, że pod naszym nosem była siedziba kultystów z całą skrzynką spaczenia... niech to szlag - myślę.

Iben - 2011-02-20 17:45:25

Zatem tak wygląda zagłada Middenheim... Nie dali rady orkowie, grabieżcy, a beczka pełna tych grudek uczyniłoby to w parę dni... Dziwny jest ten świat.
-Może lepiej spalmy to od razu? Wolę nie ryzykować ze strażą, mogą nie być po naszej stronie. Wielu jest ludzi, których myślenie zagłusza brzdęk monet...

Ravin - 2011-02-20 17:58:19

Nie wtrącam się do rozmowy, bo i tak pewnie nie zrozumieją mego bełkotu. Nie chcąc tracić czasu, wyciągam księgę kultystów i zaczynam czytać.

Marcus - 2011-02-20 17:59:00

- Lepiej tego nie palić. Można by zatruć się dymem. Nie uśmiecha mi się bieganie po mieście na kopytach z rogami i wymachując mackami. Może to zakopać gdzieś tu? Albo wywieźć? Najlepiej dajmy znać o tym komuś kto się zna.

Rzucam propozycję wchodząc do komnaty i zaglądając do składzika wykrzywiając usta w grymasie.

Esgaroth - 2011-02-20 18:21:52

Jonathan zaczął czytać pod nosem. Ciężko było mu się skupić, mimo tego, że język klasyczny znał dobrze. Pierwsze strony to jakiś naukowy bełkot, nie wiadomo o co chodzi i jak to interpretować.

Craig Un Shalach - 2011-02-20 19:08:19

- I skazisz ziemię. A co za czym idzie naturę - odpieram - Już lepiej to zostawić straży i kapłanom. Cel został wykonany.
- Przykryjmy to paskudztwo. Powinniśmy się rozdzielić. Dwójka idzie do kapłanów, reszta pilnuje. Więc jak?

Ravin - 2011-02-20 19:25:13

Czytam dalej. Może jak ogarnę większą część księgi to zrozumiem o co w niej chodzi.

Esgaroth - 2011-02-20 19:33:15

Av Fen zaglądając do składzika dojrzał błysk w rogu. Tam, za skrzynkami leży jakaś broń. Wygląda jak włócznia albo coś...

Iben - 2011-02-20 21:59:39

-Ja mogę pójść... Chciałbym, żeby ktoś mnie porządnie opatrzył.- Dotykam lekko ramienia, po czym zaraz cofam dłoń, sycząc. Tak, do medyka, natychmiast.
-Kto ze mną?

Marcus - 2011-02-20 22:26:59

Przeciskam się by zerknąć na znalezisko. Nie dotykam tego na razie dopóki nie zbadam tego wzrokiem.

Esgaroth - 2011-02-21 14:03:27

Nikt nie odezwał się na pytanie Leonarda. Av Fen przecisnął się przez mały tłum i zajrzał.

Za beczkami leżą trzy, prymitywne miecze i stoi oparta o ścianę włócznia. Wszystko skaveńskiej roboty - to pewne.

Marcus - 2011-02-21 15:22:21

- Skaveńska broń. Zobaczcie.

Wskazuję palcem na zauważona broń.

Craig Un Shalach - 2011-02-21 19:29:45

- Leonard, pójdziemy razem. Ja też muszę zostać opatrzony - stwierdziłem dalej starając się nie okazywać bólu... który nieznośnie dawał o sobie znać. 
Na słowa Ava na momencik podszedłem i przyjrzałem się broniom.
- Kolejna rzecz godna uwagi - stwierdzam - Też to będzie trzeba pokazać. Weźcie jeden egzemplarz.
- Leonard, idziemy? Im szybciej, tym lepiej... reszta zostaje tu pilnować. Rozejrzyjcie też się dokładniej.

Iben - 2011-02-21 20:07:17

Powoli zmierzam do składzika, po czym biorę skaveński miecz z miejsca, które wskazał Av Fen.
-Jestem gotowy, chodźmy.- Mówię, po czym zmierzam z Aedem do wyjścia.

Esgaroth - 2011-02-21 21:26:17

Otrzymujesz:

Miecz skaveńskiej roboty - obc: 45 - opis: prymitywny miecz skavenów

Craig Un Shalach - 2011-02-21 21:40:08

Ruszam do wyjścia razem z Leonardem.

Ravin - 2011-02-21 21:45:46

Spoglądam przez chwilę na wychodzących, po czym znowu zagłębiam się w lekturze księgi.

Marcus - 2011-02-22 16:40:50

Zostawiam to plugastwo w cholerę. Ruszam do wyjścia jak kilko moich druhów.

Esgaroth - 2011-02-22 17:21:25

(Jako, że Algrom nie odpisuje już od dwóch dni tooo...)


Jonathan i Algrom zostali w podziemiach. Jonathan nie czuje się tu zbyt pewnie i swobodnie by móc się skupić na czytaniu. Na dodatek... wydaje mu się, że kręci mu się w głowie i czuje mdłości od czytania tego plugastwa. Algrom stoi jak wryty i dalej gapi się na spaczeń w beczce.

Reszta wyszła (założę odpowiedni temat. Ravina i Hurgara proszę o nie zaglądanie do niego)

Ravin - 2011-02-22 18:33:40

Staram się skupić na lekturze księgi, ale po chwili daję za wygraną. Chowam ją do plecaka. Podchodzę do krasnoluda i przyglądam się zawartości beczki. Taka ilość spaczenia mogłaby pozbawić zmysłów całe Middenheim.

- Ałgłom, łakłyj łeko i łobmy na gółe. Nie  mam amiału płebyłać  f pobłizu tej befułki.

Hurgar - 2011-02-23 07:05:42

(Sorry)

Przez chwilę analizuję, co powiedział Jonathan. Z bełkoty wyłapuję zamknięcie wieka, robię więc to. Wychodzę ze składzika.

- Lepiej zostańmy tutaj i pilnujmy tego. Kto wie, czy inni kultyści nie wrócą przed Aedem i resztą.

Esgaroth - 2011-02-23 18:25:52

Obaj macie jednak bardzo złe przeczucia.... przeczucie tego, że coś się stanie. Coś dużego. Coś złego, a wy nic na to nie poradzicie. Cały czas myślami jesteście z tymi co wyszli... coś tu nie gra...

Hurgar - 2011-02-24 08:31:36

Uczucie niepewności sprawia, że zaczynam się zastanawiać. Nigdy nie widziałem tyle spaczenia, a kultystów tylko kilku. Rzeczywiście, coś tu nie gra.

- Mam złe przeczucie. Lepiej stąd spadajmy. Coś tu nie gra. - mówię do Jonathana i ruszam w stronę wyjścia. Rozglądam się dokładnie.

Ravin - 2011-02-24 08:50:31

- Dobła - potakuję głową i ruszam za krasnoludem. Na pewno poczuję się lepiej, gdy znajdę się daleko od takiej ilości spaczenia.

- Eba dogonich nachych tołaychy.

Po wyjściu z tunelu do magazynu, zaczynam zakrywać wejście w podłodze skrzynkami, beczkami, czy co tam znajdę.

- Pomóch mi - sapię w stronę krasnoluda.

Esgaroth - 2011-02-24 10:28:06

Krasnolud pomógł i zakryliście schowek. Teraz to wygląda tak jakby ktoś napakował kupę drewna w kąt tej pieczary. Wyszliście na zewnątrz.

Tamtych brak, ciekawe gdzie się udali...

Ravin - 2011-02-24 11:32:31

- Pełnie pochli do śłiątyni Ułyka - mówię, rozglądając się dookoła.

- Ruchamy ła nimi? - spoglądam na krasnoluda, czy aby na pewno dobrze mnie zrozumiał.

Hurgar - 2011-02-24 15:01:52

- Musimy mieć oko na tę kryjówkę. Jeżeli chcesz, to idź do świątyni. Ja zostanę tutaj i będę obserwował wejście.

Ravin - 2011-02-24 16:32:44

- Dobła, mołemy łostać.

Rozglądam się dookoła w poszukiwaniu dobrego miejsca do obserwacji wejścia do magazynu.

Esgaroth - 2011-02-25 11:33:30

Jonathan szukając dobrego miejsca na kryjówkę ujrzał jakiś ruch w zaułku, którym tu przyszliście. W oddali sto grupa waszych towarzyszy. Wyglądają jakby się kłócili. Aed wymachuje łapami i coś się drze. Tancerz łapie za swój miecz...

Mag ognia zobaczył szybki ruch i Aed krwawiąc z klaty zatoczył się w tył. Błysnęło światłem i do tyłu poleciał Tancerz Wojny płonąc na całym ciele i wyjąc wniebogłosy...! Zaraz tam dojdzie do jakiejś tragedii!

Hurgar - 2011-02-25 11:58:35

Ruszam w ich stronę. Oddycham ciężko, jeszcze nie wypocząłem po poprzedniej walce. Po drodze nasłuchuję, o co się kłócą.

Esgaroth - 2011-02-25 12:01:07

Nie słychać, trzeba byłoby podejść, ale tam za chwilę zdarzy się jakaś masakra... to nie mała kłótnia jak te do tej pory...

Ravin - 2011-02-25 12:39:17

Przez moment stoję osłupiały i odnoszę wrażenie, że moja głowa płata mi głupiego psikusa, po tym feralnym ciosie maczugą. Nasi towarzysze walczą ze sobą?  Nieee...   Prędzej z kultystami powracającymi do kryjówki.      Ale niestety, ten obraz walczącego Hierofanta i Tancerza nie znika.  Cholera!

Na szczęście szczęka nie przeszkadza w biegu, więc rzucam się co sił w tamtym kierunku.  Biegnę, jakby mnie goniły wszystkie krwiopuszcze Khorna.

- Na ffystkich piełdołonych bogów chaosu!  Pojebao was?  -  wpadam pomiędzy walczących i staram się zasłonić leżącego tancerza przed kolejnym ciosem.

- Płeftańcie, natychmiast!

Hurgar - 2011-02-25 13:03:44

Ruszam do nich biegiem. Już po drodze zastanawiam się, na kogo wpaść. Jonathanowi ręką wskazuję Aeda a sam wbiegam prosto w tancerza, próbując go powalić. Jeżeli mi się udaję, obezwładniam go jakoś, zakładając chwyt czy coś w tym stylu.

Iben - 2011-02-25 13:06:22

Spoglądam na elfy zamurowany. Dopiero krzyki Jonathana budzą mnie. Wiedziałem... cholera, wiedziałem.
-Nie zabili nas kultyści, pozabijamy się nawzajem! Jesteśmy gorsi od bandy chaotów!- Krzyczę z gniewem, po czym podbiegam do Av Fena i staram się zgasić płomień wywołany przez żądło, klnąc za każdym razem, kiedy jestem zmuszony użyć ramienia.

Esgaroth - 2011-02-25 13:15:08

Algrom wpadł z impetem na leżącego Tancerza i nawalił się na niego całym cielskiem. Kilkanaście kości w ciele elfa chrupnęło nieprzyjemnie. Krasnolud założył chwyt tak mocny, że prawie wyłamał elfie łapy ze stawów.

Zbierają się tu ludzie. Narobiliście tyle hałasu, że japierdolę.

Iben - 2011-02-25 13:24:49

Jak już zgasiłem płomień, spoglądam na Aeda. To ma być dowódca?! On prawie go zabił! Wstaję, biorę głęboki oddech, po czym poczynam iść w stronę hierofanta. Idąc powstrzymuję w sobie wybuch złości. Brakuje mi tylko, żeby we mnie jeszcze uderzył. Spoglądam Aedowi prosto w oczy.
-Czemu to zrobiłeś?- Mówię, patrząc chłodno. Nie zważam na ludzi, on ma to wyjaśnić. Posunął się za daleko.

Hurgar - 2011-02-25 13:25:34

- Co... - spoglądam an Aeda - ...tu się kurwa dzieje?!

Marcus - 2011-02-25 14:30:32

(Es, może nanieś poprawkę, bo Hurgar chciał mnie obalić myśląc, że stoję i mam się dobrze, bo nie napisałeś, że leżę i ledwo żyję, a teraz on się przez Twój błąd na mnie nawalił i połamał.)

Esgaroth - 2011-02-25 14:35:29

(wiem, zauważyłem. Nie połamał cię, to był tylko opis fabularny i nie zadał ci żadnych obrażeń)

Marcus - 2011-02-25 14:42:03

- Rrrrr...

Warczę z bólu czując cielsko krasnoluda na swoim i wykręconą do granic możliwości rękę.

- Zabiję Cię Aed... nie jesteś Hierofantem! Nie jesteś przywódcą! Jesteś kulą u nogi tej drużyny...

Milknę tracąc chwilowo przytomność, ale zaraz ją odzyskuję. Czuję się słabo...

Ravin - 2011-02-25 15:14:57

Staję przed Hierofantem, obok Leonarda.

- Łozum wam odebłało? - spoglądam na Aeda - Nazarliście sie spacenia z befułki, czy co? Twowymy dłuzynę, zapomnielifcie?

Craig Un Shalach - 2011-02-25 15:54:20

- Zabijesz? - powiedziałem stanowczo - Tak? I ty jesteś tancerzem wojny? Teraz przynajmniej wiem, kim są tancerze wojny. Czy każdy z was jest taki uparty i nieulegliwy? I wszyscy to ogłaszacie wprost? Ty wiesz w ogóle jaką głupotę popełniłeś?
- Zasłużyłeś sobie na to. Za to, że byłeś taki uparty, wyniosły i wszystkowiedzący. W rzeczywistości, twoje umiejętności wykraczają są daleko po niżej oczekiwań. Zostań szpiegiem, bo tam jest miejsce dla takich patałachów, jak ty.
- Kula u nogi? Gdyby nie ja to byś tam zdechł w swojej marnej chwale. To dzięki mnie żyjesz. Ty też - wskazałem na Jonathana - Cała operacja w tej kryjówce to był jeden wielki fiask! Prawie byśmy zginęli! Bo ktoś rąbnął mi w plecy bełtem. Bo mag ognia bez żadnego zabezpieczenia rusza do walki z kosturem w łapie. Bo jakiś krasnolud ostrzega wroga przed zagrożeniem próbując wywarzać wejście! - mówiłem to z coraz większą pasją.
- I na samym szczycie elf, który nie chce lub nie potrafi albo co gorsza unosi się honorem i nie chce przyjąć na sobie czyjegoś zwierzchnictwa! Słyszałem, że tancerze to też aktorzy! Nie potrafisz nawet tego zainscenizować? Aż taki jesteś żałosny?!
Na końcu już dyszałem będąc bliski kolejnego wybuchu. Miałem wszystkiego dosyć. Zaciskałem pięści by czasem nie wykonać ponownie gestów do gorszego zaklęcia... tłum mnie nie interesował. Nawet go nie zauważałem.

Iben - 2011-02-25 16:28:14

Nadal wpatruję się w hierofanta, nie dając wyprowadzić się z równowagi. Wzdycham. Chętnie powiedziałbym parę słów im obu, lecz to tylko podsyciłoby kłótnię.
- Obelgami i atakiem nie zmusisz nikogo do posłuszeństwa. Popełniłem błąd, wszyscy popełniliśmy, lecz to nie jest sposób na naprawienie tego.- Mówię, biorąc wdech.
-Spójrz na niego.- Wskazuję na Av Fena.- Jest ciężko ranny, zanieśmy go do świątyni. Tam pogadacie. Tam wszyscy pogadamy. Ta drużyna się rozpada i jeśli nie dojdziemy do porozumienia... to lepiej będzie, jak się wszyscy rozstaniemy. - Mówię głośno i spokojnie, rzucając spojrzenia na wszystkich.

Ravin - 2011-02-25 16:29:00

- Tak, zafdzięcam tobie życie i jeftem tfoim dłużnikiem, ale to nie oznaca, ze muse na flepo podązać za tobą. Opamiętajcie się obaj. Zaras moze fpaść tu straz, bo ludzie fezmą nas za fysnawców chaosu. Dopiero będziemy mieć kłopoty.

Craig Un Shalach - 2011-02-25 16:57:56

Patrząc się na zranionego tancerza i słuchając słów moich towarzyszy... nie. Zachowałem się nie godnie. Od samego początku bycia dowódcą tej drużyny zachowałem się nie godnie.
- Ja... - zająknąłem się - Tak... macie rację. Zachowałem się teraz gorzej niż... nie ważne.
Podchodzę do tancerza.
- Puść go - odparłem już cicho - To mnie powinieneś unieruchomić, a w najlepszym przypadku... - nie dokończyłem.

Iben - 2011-02-25 17:25:39

Patrzę uważnie na Aeda. Koniec kłótni i skakania sobie do gardeł? Oby... Rozglądam się. To nie jest miejsce na takie rozmowy, zbyt duża widownia.
-Po prostu chodźmy. Zbyt wiele uszu słucha i ktoś musi opatrzyć Av Fena. - Mówię, po czym, jeśli Algrom już go puścił staram się pomóc wstać tancerzowi, używając zdrowego ramienia. Jeśli nie jest w stanie stanąć o własnych siłach, opieram go na sobie i w ten sposób prowadzę.
-Rozejść się! Koniec przedstawienia!- Mówię głośno do gapiów.

Craig Un Shalach - 2011-02-25 17:35:48

Stoję i gapie się w ziemię w oczekiwaniu na coś...

Ravin - 2011-02-25 19:15:27

- Juz lepiej. Aed, jak mozes, to ulec jesce raz Tanceza i do rozwiązania całej splawy zapomnijmy o kłótniach. Zlozumcie, ze od nasego współdziałania zalezy nase zycie.

Spoglądam to na Hierofanta, to na Tancerza.

- Gotowi do zawiesenia bloni?

Marcus - 2011-02-25 20:25:36

- Nie dam się dotknąć tym parszywym łapom! Nie obchodzi mnie jakimi obelgami mnie obrzucisz... Nie jestem Tancerzem od dawna... Dopiero zaczynam tę ścieżkę życia z zamiarem wykonania jej poprawnie... Nie liczcie na wielkie sukcesy z mojej strony... Przynajmniej nie teraz...

Sapię ciężko.

- To nie upór przemawia przeze mnie... To nie nieuległość... To poczucie sprawiedliwości i konstruktywna logika potrzebna dla dobra grupy... Aktorstwo nie ma tu nic do rzeczy... Nie gram nikogo innego niż tego kim jestem przed moimi towarzyszami... Wyszedłbym wtedy na kłamcę... Przynajmniej w moich oczach...

Zabrakło mi tchu na dalsze wyjaśnienia.

Esgaroth - 2011-02-25 20:39:03

Ludzie się rozchodzą. Zauważyliście też, że parę osób wycofało się na wzmiankę o Chaosie i tym co działo się w piwnicach tamtej kamienicy. Niedobrze... możecie mieć wkrótce przez to poważne kłopoty...

Ravin - 2011-02-25 20:41:17

- Jezeli Aed cię nie ulecy, to to nie wypełnis wogóle zadnego zadania. Twój upór niech będzie godny lepsej splawy.

Staram się przekonać to jednego, to drugiego.

Craig Un Shalach - 2011-02-25 20:58:59

- Nie znasz życia - mruknąłem - Musisz się wiele nauczyć jeszcze. W tym brutalnym świecie bardzo rzadko jest miejsce na sprawiedliwość. Odebrałeś już kiedyś taką lekcje? Za bycie elfem?
- Jednak - ukląkłem - na konstruktywną logikę jest miejsce. A nawet jest potrzebna.
Wyciągam rękę w stronę elfa.
- Daj już spokój. Popełniłem błąd. Powinienem z tobą to załatwić... inaczej. Nie obelgą i próba zastraszenia - przełknąłem ślinę - Żałuje, że w ogóle podniosłem na ciebie rękę. Masz pełne prawo splunąć na te palce. Ale jako hierofant moim obowiązkiem jest pomagać. I nawet jak je odepchniesz i oplujesz to i tak cię uleczę. Po to byś potem mógł odpłacić mi się pięknym za nadobne.
Czekam na reakcję tancerza z ręka wyciągniętą w jego kierunku.

Marcus - 2011-02-25 21:43:43

Jeśli krasnolud ze mnie zszedł to... odsłaniam pierś (Niczym Rejtan). I patrzę Aedowi w oczy.

- Nie praw mi o życiu, którym widocznie gardzisz... Każdy doznał własnych nauk i niesie swój bagaż doświadczeń... Nie możemy licytować, kto przeżył więcej...

Czekam na uleczenie.

- Ja również żałuję, że sprawy potoczyły się w ten sposób... Moje życie leży w twoich rękach... Niech będzie to znakiem pojednania dla naszej drużyny...

Craig Un Shalach - 2011-02-25 21:54:30

- Po raz pierwszy raz się z tobą zgodzę.
Splatam magię. Zaczynam rzucać zaklęcie uzdrowienie na tancerza (dwie kości, PS w razie przekleństwa, rzucam do skutku i wyleczenia ran na tyle by mógł wstać)

Esgaroth - 2011-02-25 22:01:05

Zaklęcie zadziałało i rany zasklepiły się na brzuchu Tancerza. Ten poczuł się o wiele lepiej... magia to jednak cud.

+5 PŻ! (ż. 5/13)

Marcus - 2011-02-25 22:04:33

Zapinam się i próbuję wstać wspierając się na wyciągniętej dłoni Leonarda.

- Niech ta sytuacja będzie dla nas inspiracją do podjęcia działań, ale tym razem wspólnie, bez waśni.

Iben - 2011-02-25 22:07:46

Spoglądam zadowolony. To co zrobił Aed, pozytywnie mnie zaskoczyło. Wygląda na to, że przełamali swoją dumę... Strasznie honorne te elfy. Czekam, aż hierofant uzdrowi Av Fena, spoglądając nieufnie na rozchodzących się ludzi. Czy nie usłyszeli za dużo?
-Rad jestem, że doszliście do porozumienia. Może teraz liczba magicznych pocisków ciskana w towarzyszy zmniejszy się do rozsądnych granic?- Mówię do Aeda, uśmiechając się.- E, pewnie nie...

Esgaroth - 2011-02-25 22:09:51

Leonard rozglądając się i patrząc na ludzi wychwycił pojedyncze słowa z ich rozmów. Co więcej... większość gada o tym samym. Z przestrachem. A gadają o fali mutacji w mieście i mutantach na ulicach. A także coś o straży, która ma teraz przesrane po całości.

Iben - 2011-02-25 22:15:59

W jednej chwili uśmiech spełza z mojej twarzy. Psia mać... czyli jednak, zdołali coś zatruć?
-Słuchajcie... chyba mamy cholerny problem.- Patrzę się na drużynę z powagą. Poprawiam strój. Staram się nieco oddalić od drużyny i zagadać jakiegoś przechodnia.
-Przepraszam, dobry człowieku, czy w mieście stało się coś złego? Jestem nowoprzyjezdny, a ludzie cisi tu strasznie...

Ravin - 2011-02-25 22:35:51

Ogarnia mnie ulga po zakończeniu "bratobójczej" walki. Natychmiast  jednak powracają stare problemy.

- Moze powinnismy zgłosić o tym spaceniu w Gildii Magów? Tam lepiej będą fiedzieli, co z tym zrobic. - mówię to na tyle cicho, by nie słyszeli postronni ludzie, tylko moi towarzysze.

Esgaroth - 2011-02-25 23:07:21

- Nie chcę kłopotów! Nikomu nie można ufać! - odparł przerażony przechodzień i uciekł od Leonarda.

Iben - 2011-02-25 23:57:09

Dziwne... zazwyczaj, jak w mieście coś się dzieje, a zwłaszcza coś złego, ludzie gadają o tym głośno i wszystkim. Wracam do drużyny. 
-Coś się stało. Chyba zatruli studnię. Chodźmy już do świątyni, tam nam wyjaśnią.

Marcus - 2011-02-26 00:44:51

- Racja. Nie ma czasu do stracenia...

Wyciągam rękę do Aeda.

- Pozostawmy waśnie nierozumnym. Rozstrzygajmy spory z głową.

Hurgar - 2011-02-26 08:32:12

Odchodzę na bok

- Jebane elfy...

U nas załatwia się to inaczej. I skuteczniej. Zaczyna wkurzać mnie to, że jeżeli ktoś kogoś nie przytrzyma, to pozabijamy się nawzajem.

Ravin - 2011-02-26 08:59:15

- Fięc jak? Infolmujemy Gildię Magów o becułce spacenia, cy wracamy do śfiątyni?

Craig Un Shalach - 2011-02-26 11:16:33

Też wyciągam rękę do tancerza. I ściskam ją.
- Niechaj tak będzie. Bądźmy na powrót drużyną - odparłem i lekko się uśmiechnąłem.
Po chwili ściszam głos.
- I do gildii i do świątyni. Jednakże w gildii nie wiadomo czy są hierofanci... trzeba będzie się spytać. Potrzebna nam będzie pomoc lepszych magów i bardziej doświadczonych. A świątynia też musi się o tym dowiedzieć. O tym co znaleźliśmy.

Marcus - 2011-02-26 15:55:53

- Do świątynie zatem.

Rzekłem po czym ruszam w jej stronę.

Iben - 2011-02-26 16:50:19

Idę wraz z resztą, przysłuchując się rozmowom ludzi, może dowiem się czegoś nowego?

Craig Un Shalach - 2011-02-26 17:00:55

Idę do świątyni. Przysłuchuje się tak ja Leonard ludziom. Może mój słuch też coś wychwyci.

Esgaroth - 2011-02-26 21:43:02

I w ten sposób odeszliście w stronę świątyni zostawiając kolejne trupy złych ludzi. Atmosfera w mieście była ciężka jak trzos, i czuć było w powietrzu, że coś się zdarzyło, a może dopiero się zdarzy. Minęliście wszyscy magazyny i powędrowaliście dalej, tym razem na północny-wschód, a każdy w głowie miał krążące myśli. Niektóry myśleli o Lomorsie, tym nowym elfie. Niektórzy o członkach tamtego bractwa, o konnych, którzy zaproponowali swą pomoc w pilnowaniu studni. Ciekawe co się z nimi stało. Jeszcze inni myśleli o jedzeniu i wyspaniu się. Poranek w Middenheim zapowiadał się iście ciekawie...

(Zaczynamy kolejny rozdział. Znów wrzuce staty - tak wiem, że często. Ale nanieście tak jak jest wrzucone - to na swoje KP. Chodzi o żywoność i PS-y.

AED 1/1            4 na 14 - dziura w plecach koło nerek, rozcięty kataną brzuch
ALGROM 1/1      10 na 16  -dziura w brzuchu, rozwalona bełtem lewa skroń
JONATHAN 2/2   10 na 14 - rozwalona szczęka i usta pałką.
LEONARD 3/3     4 na 12 - dziura w ramieniu
AV FEN 2/2       5 na 13 - poharatana bełtami twarz  )

______________________________________________________________________________



Idąc tak przez budzące się miasto wyczuwaliście te cholerne napięcie w ludziach. Zauważyliście też o wiele więcej patroli straży na ulicach... to MUSI mieć jakiś związek z ostatnimi wydarzeniami, ale jesteście niemal pewni, że zwykli ludzie nie mają pojęcia nic o kultystach. Przecież Liebnitz, ten arcykapłan, nie pozwoliłby by na światło dzienne wyszły ostatnie, makabryczne wydarzenia... i idąc tak dalej natknęliście się na jakiś tłok. Coś się pali! Czyjś dom w dzielnicy kupieckiej! Zebrał się tam mały tłumek, lecz nie zwykłych rzemieślików a ludzi wyglądających na zbirów. Z kimś się szamoczą. Kogoś biją kijami, kopią, uderzają i szarpią. Trzeba podejść bliżej! Toż to jakiś chaos! A w oddali właśnie widać jak ucieka człowiek... nie. Nie człowiek. To mutant, przerażony i potykający się. Goni go paru strażników z obnażoną bronią pokrytą krwią i brudem!

Hurgar - 2011-02-26 21:50:25

O, biesiada!

Podbiegam do zbirów i przebijam się przez tłum, aby zobaczyć, kogo okładają. Jeżeli to mutant, to sam sprzedaję mu kopniaka. Jeżeli to człowiek, to staję pewniej na nogach i wołam głosem wielkiego krasnoludzkiego gwałciciela

- Co tu się kurwa dzieje?!

Ravin - 2011-02-26 22:32:19

Spoglądam na biegnących strażników i mutanta, którego gonią. Jednak spełniły się nasze obawy. Innym kultystom udało się zrealizować nikczemny plan. Część studni została zatruta. Wiadomo już z jakiego powodu to wzburzenie w mieście. Mutacje na ulicach. Cóż, robiliśmy, co w naszej mocy.

Przenoszę wzrok na pożar opodal. Staram się ogarnąć wzrokiem sytuację. Co spowodowało wybuch ognia? I co to za szamotanina przed budynkiem? Czyżby złapali podpalacza?

Podchodzę trochę bliżej, by się temu przyjrzeć.

Marcus - 2011-02-27 08:48:24

Podbiegam do tłumu razem z towarzyszami i czekam odpowiedzi na pytanie Algroma. Chwytam za rękojeść katany i wyciagam jej ćwierć by ostrze zabłyszczało.

Iben - 2011-02-27 11:16:51

Podchodzę do tłumu, przysłuchując się rozmowom.

Craig Un Shalach - 2011-02-27 11:23:59

- To jest... chore - myślę patrząc się na uciekającego mutanta przed strażnikami. Wszyscy kultyści zapłacą za to co zrobili... i to słono.
Biegnę za towarzyszami w kierunku tego tłumu. Przysłuchuje się wszystkiemu i próbuje dojrzeć cel tego zebrania.

Esgaroth - 2011-02-27 12:04:10

Algrom przepchnął się przez tłum, zobaczył grubego człowieka zamienionego w mutanta pod ścianą i wymierzył mu potężnego kopniaka buciorem w bok. Mutant ryknął i zwinął się z bólu płacząc. Ma spore rogi z głowy a ciało czerwonawe, jakby ktoś go ugotował w oleju... Zbiry wzniosły radosny okrzyk i poklepali Algroma po plecach z uznaniem.

Reszta z was zobaczyła także tabliczkę jaką zbiry zawiesili na szyi mutanta. Tabliczkę z wielkim napisem:


BESTIOLUD


- Plugawy mutant, ot co! - odkrzyknął zbir na pytanie khazada. Chatę sobie sam podpalił i dźgnął tymi rogami paru naszych! Ale my już go okiełznali! Powiesimy go! Wymierzymy sprawiedliwość takim skurwysynom jak on!

Ravin - 2011-02-27 12:20:20

Coś mnie w słowach tego zbira zastanowiło. Podpalił sobie chatę? Dziwne. Ludzie, którzy zmutowali, raczej umykają w popłochu przed tłumem...  Hmmm...

Podchodzę bliżej kilka kroków i przyglądam się dokładniej zbirom i mutantowi.

Esgaroth - 2011-02-27 12:29:34

(Jonathan, twoje obserwacje wysłałem ci na PW)

Marcus - 2011-02-27 12:56:38

Dalej trzymam na ćwierć wyciągniętą z pochwy katanę.

- Śmierć mu zadana powinna być szybka i bezbolesna. On żył kiedyś wśród was. Znaliście go. Nie zmutował sam z siebie. Ktoś musiał to poczynić. Ten biedak nie zasługuje na tortury. Opamiętajcie się.

Mówię do tłumu.

Craig Un Shalach - 2011-02-27 13:38:09

- Chaos mógł równie dobrze was dotknąć! - odparłem zimno do zbirów - Każdy z was mógłby teraz być na jego miejscu. On jest skończony. Zabijcie go. Bo w przeciwnym wypadku ucieknie do Drakwaldu, a tam mutanty go przygarną jak swojego.
Przyglądam się mutantowi chwilkę. Dokładniej z odległości. Będę musiał kiedyś spisać moje obserwacje... może w przyszłości znajdę ratunek dla tych biedaków...

Hurgar - 2011-02-27 14:02:06

Trudno, już po nim. Robię miejsce tancerzowi i odsuwam się od tłumu.

Podchodzę do Aeda
- Musimy ruszać do świątyni. Jest gorzej, niż nam się wydawało. Tamten kultysta nie był chyba jedynym.

Esgaroth - 2011-02-27 14:15:41

- Ja to zrobię! - krzyknął wielki zbir i walnął się w klatę pięścią wielkości bochna chleba. - A ty, elfie go nie broń, bo tobie też wpierdolimy! - rzekł głośno do Tancerza Wojny i pogroził mu pięścią.

Złapał za sznury, które pętały mutanta. Razem ze swoimi ziomkami przysunęli szamoczącego się "Bestioluda" do krawężnika. Otworzono mu usta siłą i otwartą jamą gębową oparto o kant krawężnika, tak, że mutant leży teraz na brzuchu, twarzą do krawężnika.

Wielki zbir podszedł do niego od boku i postawił buciora na górze głowy Bestioluda. Tuż pomiędzy rogami.

Craig Un Shalach - 2011-02-27 14:59:50

- Też tak sądzę - mówię do Algroma.
- Jonathan, Leonard, Av, chodźmy do świątyni. Im szybciej tym lepiej... - wołam do kompanii i ruszam w kierunku świątyni.

Ravin - 2011-02-27 15:42:42

- Zaczekajcie chfilę, ta splawa wygląda podejzanie. Moze to te zbiry podpaliły dom i chcą się rozlicyć z gościem, kozystając z zamieszania w mieście. Może niech ten biedak się fypowie, wtedy przekonamy się, jaka jest prawda?

Przyglądam się nieszczęśnikowi, nie chcąc zaczepiać zbirów samotnie. Pamiętam lekcję, jaką odebrałem, walcząc z kultystami. Jeżeli jednak moi towarzysze nie zareagują na me słowa, ruszam za nimi.

Hurgar - 2011-02-27 16:00:41

(On jest mutantem. Raczej się nie wytłumaczy)

Craig Un Shalach - 2011-02-27 16:09:25

- Jonathan... jesteśmy ranni. Ja mam dziurę w plecach, ty rozwaloną twarz, Algrom, Leonard i Av to nie wspomnę... zostaw go. Lepiej będzie już, jak on umrze...
Idę do świątyni.

Ravin - 2011-02-27 17:15:40

"Przekonany" o słuszności słów mych towarzyszy, wzruszam ramionami i idę wraz z nimi do świątyni.

Iben - 2011-02-27 17:41:15

Obserwuję całe zjawisko z lekkim niedowierzaniem. Matnia... to miasto zamienia się w matnię. Gówno uratowaliśmy. Patrolowaliśmy studnie całą noc, kiedy je zatruli? To było do przewidzenia, że będą mieli więcej niż jedną kryjówkę, ale... Muszę zerknąć na mapę tego kultysty, ale to później. Tak czy inaczej... czeka nas jeszcze dużo roboty. No cóż... czy tego właśnie nie chciałem? Tak, ale za odpowiednie wynagrodzenie. Oby świątynia miała środki, by odpowiednio uhonorować nasz wkład w zapobieżenie... szlag, przecież niczemu nie zapobiegliśmy. Niech to wszystko... Tak rozmyślając, udaję się z resztą do świątyni, uciskając opatrunek.

Marcus - 2011-02-27 20:55:32

Zanim odejdę z towarzyszami mówię do rosłego jegomościa...

- Chodziło mi o to, by skrócić jego cierpienia, a nie pozostawić żywym, więc nie mówi mi, że go bronię. I nie groź mi więcej, bo nie poradzisz...

Po czym ruszam za drużyną.

Esgaroth - 2011-02-27 21:08:26

- Hah! - wykrzyknął zbir i chrząknął.

Rozległo się splunięcie i Av Fen poczuł jak plwocina trafia go w tył głowy. Zbiry wybuchły śmiechem...

Marcus - 2011-02-27 21:17:14

Staję nagle w miejscu. Chwytam się za tył głowy i zbieram palcami plwocinę. Potem odwracam się powoli patrząc na trzymaną w dłoni ślinę. Potem podnoszę wzrok i patrzę z pode łba na oprycha miętosząc plwocinę palcami. Wysuwam powoli katanę przeciągając po niej mokrymi od śliny palcami.

- Starałem się być miły. Postąp kroku, a zliżesz tę ślinę z mojej katany...

Mówię z szaleństwem wypisanym w oczach i lekkim uśmieszkiem gdzie jeden kącik ust skacze mi w spazmatycznym tiku.

Esgaroth - 2011-02-27 21:25:30

- Ach, zjeżdżaj elfie z naszego wzroku! - odparł i otarł usta.

- Bierzcie go do zaułka. - nakazał swoim i zaczęli ciągnąć sznurami wierzgającego mutanta po ulicy.

Craig Un Shalach - 2011-02-27 21:26:18

Zatrzymuje się i oglądam za siebie. Tego jeszcze brakowało...
- Av! - krzyczę i odwracam się, robię kilka kroków w kierunku niego - Zostaw ich! Oni nie są tego warci! Choć!

Marcus - 2011-02-27 21:34:30

Przypatruję się dokładnie twarzy grubasa. Wykończę go innym razem...

- Splamił mój honor... Plucie na kogoś jest równoznaczne z rzuceniem rękawicy...

Odwracam się i odchodzę z towarzyszami. Grubas oberwie jeszcze tego tygodnia. Nauczy się kultury. Sprawiedliwość ma na tyle długie ręce by objąć to cielsko i rozgnieść w nim pychę.

Craig Un Shalach - 2011-02-27 21:41:02

Patrząc na idące tancerza jeszcze kiwam przecząco głową na znak by dał sobie spokój. Jednak nic nie mówię. Idę do świątyni.

Esgaroth - 2011-02-27 21:47:14

Idąc dalej przed siebie znanymi ulicami dostrzegliście jeszcze parę patroli straży miejskiej. Ujrzeliście nagle wszyscy, jak jeden mąż, uciekającą płaczącą dziewczynkę o brudnej, zapłakanej i przerażonej twarzyczce. Ucieka ulicą do zaułka. Oczywiście jak się już domyśliliście goni ją paru strażników. Dziewczynka ma dodatkową, siną dłoń wyrastającą z jej prawej ręki. Mutant.

Craig Un Shalach - 2011-02-27 21:54:27

- O cholera... - stwierdziłem patrząc na uciekającą dziewczynę - Ej! Poczekaj chwilę! Stój! Jestem medykiem! - krzyczę do dziewczyny. W jej przypadku jeszcze da się ją uratować! - Pomóżcie mi! - krzyczę do towarzyszy i próbuje ją złapać.
(ona biegnie na nas, czy w jakąś ulicę?)

Esgaroth - 2011-02-27 21:59:43

(biegnie w stronę zaułka na waszej ulicy. Biegnie prostopadle do was z prawej strony ulicy na lewą. Straż tak samo. W ich oczach widać chęć pojmania i mordu na odmieńcu)

Iben - 2011-02-27 22:00:41

Co to za... Nie. Są pewne granice, których nawet ja przestrzegam. Ci skurwiele jej nie dostaną. Dobiegam do dziewczynki. Jak już wyrównam z nią dystans, łapię ją i zatrzymuję. Mówię najłagodniejszym głosem, na jaki mogę się zdobyć.
-Spokojnie.- Czekam, aż Aed dobiegnie. Jeśli strażnicy się zanadto zbliżą, wyciągam miecz i kieruję ostrze w ich stronę.
-Jestem tu z polecenia kapłanów Ulryka. Zaczekajcie, choć chwilę.

Marcus - 2011-02-27 22:03:41

Rzucam się do biegu by pochwycić dziecko. Czekam na reakcję Aeda, który twierdzi, że może jej pomóc.

Ravin - 2011-02-27 22:04:52

Idę w stronę Aeda, bacznie obserwując poczynania strażników. Obawiam się, że nie będą zachwyceni naszą interwencją. Zastanawiam się jednocześnie, czy będę w stanie rzucać zaklęcia, przy mojej trochę niewyraźnej mowie?

Esgaroth - 2011-02-27 22:09:22

Jonathan doszedł do wniosku, że lepiej nie rzucać zaklęć z taką wymową... jeszcze coś wybuchnie.

Dziewczynka była szybsza, wbiegła do szerokiego zaułka (szeroki czyli odstęp między budynkami to jakieś 7 metrów). Strażnicy spojrzeli na was i wbiegli do zaułka. Niektórzy z was za nimi!

Dziewczynka wpadła na kamienny mur i odwróciła się, zapędzona w pułapkę. Jest oszołomiona, jest w panice. Nogi jej dygoczą a po udach spływa mocz. Cała drży i płacze. Chowa za siebie zmutowaną dłoń.

Strażników jest sześciu, w niemal pełnych zbrojach z młotami, bronią drzewcową. Co niektórzy mają kusze pistoletowe. Trzech się odwróciło:

- Stać! - krzyknął jeden do nadbiegającego Aeda i Tancerza. - Ani kroku, bo pożałujecie swojej interwencji! Mamy rozkazy!

Marcus - 2011-02-27 22:20:49

- Czy rozkazy nakazują wam zabić bezbronne dziecko, które może da się jeszcze uratować?

Pytam strażnika.

Iben - 2011-02-27 22:31:13

-Dajcie nam chwilę, by jej pomóc! Zabiją was za te dwie minuty? - Mówię, przeklinając w duchu rasę ludzką. Tak bardzo bym chciał, żeby to oni zamiast tej małej byli zmutowani. Podchodzę do dziewczynki.
-Spokojnie. Nie zrobimy ci nic złego.- Mówię łagodnie. Patrzę na jej przerażone, niewinne oczy, łzy ściekające po policzkach. Jak mogliśmy do czegoś takiego dopuścić? Jak ta hołota mogła? Odwracam się do Aeda.
-Pomóż jej, byle szybko.

Esgaroth - 2011-02-27 22:37:02

W tym momencie ktoś z tłumu wściekłych ludzi goniących mutanty (za wami) wykrzykną:

- Oni są z nią! Pomagają mutantom, więc i Chaosowi!

Strażnicy zdębieli i wycelowali broń w was wszystkich.

- Ach tak?! Nie mamy jeszcze na was dowodów, wy... adoratorzy mutantów! - wypowiedział z pogardą pryszczaty strażnik. - Odwrócić się twarzą do ściany! Wszyscy!

Dziewczynka wtoczyła się w brudny kąt, siedząc w kałuży i płacząc spazmatycznie.

Iben - 2011-02-27 22:43:01

-Wykonujemy polecenia świątyni Ulryka, jeśli nazywasz nas adoratorami mutantów, idź pod świątynię Wilka i powiedz to arcykapłanowi prosto w twarz!- Mówię, patrząc się na strażników surowo, bez śladów kłamstwa. 
-Chcę rozmawiać z dowódcą tego oddziału.- Wskazuję na strażników.-  Udowodnię naszą przynależność!- Sprawdzam, czy mam nadal przy sobie te papiery, które dostałem od Jonathana.

Esgaroth - 2011-02-27 22:44:46

(ok, czekam na odpis reszty)

Ravin - 2011-02-27 23:02:29

Tak, by za bardzo nie rzucać się w oczy strażnikom, wyjmuję miksturę leczącą i wypijam ją. Może ona coś pomoże. Do cholery! Co ze mnie za mag, jeśli nie mogę rzucać zaklęć. A tu szykuje się niechybnie rozróba.

Esgaroth - 2011-02-27 23:11:42

(jesteś pewien, że to robisz? Patrzy na was mały tłum ludzi rządnych krwi, oraz tylu strażników. Chcesz wyjąc mimo to bagaż, pogrzebać w nim, wyjąć miksturę, wypić i schować fiolkę?)

Ravin - 2011-02-27 23:31:22

(Ja stoję razem ze wszystkimi, przed strażnikami?  Leonard i Tancerz pobiegli za dziewczynką. Ja nigdzie nie pisałem, że rzucam się do biegu. Myślałem, że zostałem nieco z tyłu i tłum nie bierze mnie za jednego z grupy.)

Esgaroth - 2011-02-27 23:43:01

(Nie są debilami. Widać, że razem biegliście. Stoicie dokładnie tak - tłum, potem wy, potem straż, potem reszta grupy, potem dziewczyna w zaułku. Wszyscy ściśnięci. Nie ma dokąd uciec. A ucieczka to przy tak opancerzonych strażnikach to śmierć)

Ravin - 2011-02-28 00:43:44

Po namyśle rezygnuję z eliksiru. Jeszcze ktoś pomyśli, że to ma związek z zatrutymi studniami. Staram się nie odzywać, bo przy moim bełkocie gotowi wziąć mnie za mutanta. Na wszystkie demony chaosu! To nie w moim stylu, ale stoję i nic nie robię.

Marcus - 2011-02-28 01:04:53

- Nasze zwierzchnictwo, o którym wspomina mój towarzysz jest autentyczne. Arcykapłan świątyni wilka prosił nas o pomoc. Mamy dowody na naszą niewinność w związku z waszymi oskarżeniami, a także podstawy specjalistów...

Tu pokazuję Aeda.

- ... By twierdzić, że w sprawie mutantów można coś jeszcze zdziałać. Jeśli nasze metody zawiodą dziewczynka zostanie oddana w wasze ręce. Okażcie jednak łaskę i zadajcie w razie potrzeby szybką i bezbolesną śmierć.

Craig Un Shalach - 2011-02-28 09:34:11

- Wy w ogóle rozumiecie co spotkałą tą dziewczynę?! - huknąłem do strażników - To mogło też dotknąć was! Powinniście jej pomóc na ile jesteście w stanie! Jestem hierofantem i zrobię wszystko by tej dziewczynie pomóc. Do tego zostałem powołany. Ja tępie chaos i próbuje go niszczyć! Ale mordowanie na ślepo jest czasem też brakiem rozwiązania - podkreślam ostatnie słowa.
- Pracujemy dla kapitana straży miejskiej tego miasta - wyjmuje z plecaka papier i pokazuje pieczęć - On zaświadczy co zrobiliśmy dla tego miasta. A teraz odsuńcie się. Idę pomóć tej dziewczynce.
Nie zwracając uwagi na strażników podchodzę powoli do płaczącej dziewczyny.
- Cii... jestem tu po to żeby ci pomóc - zwracam się do niej łagodnie.

Marcus - 2011-02-28 12:56:24

Zasłaniam Aeda własnym ciałem na wypadek gdyby strażnicy zdecydowali jednak go zaatakować lub w niego wystrzelić.

Esgaroth - 2011-02-28 20:17:36

(Hurgar znów nie odpowiedział... super)

W momencie w którym Aed gadając sięgnął do plecaka po kartkę dostał nagle drzewcem halabardy w brzuch. Zgiął się i padł na ziemię.

- Nie będziemy więcej tego powtarzać. To my osądzimy czy macie coś wspólnego z ostatnimi wydarzeniami.

Zobaczyliście nadbiegających strażników. Jesteście zamknięci w pułapce...

- Policzę do pięciu. - podjął kapitan tego oddziału spokojnie i dobitnie. -  Jeśli nie będzie was pod ścianą, odwróconych do nas tyłem. Gotowych na przeszukanie. To weźmiemy was do lochów siłą, ogłuszonych i związanych sznurami jak tusze wołowe w rzeźniach. Dziewczynie się nic nie stanie, odeślemy ją unieruchomioną by zbadano czy jeszcze coś się da z tym zrobić, panowie. Więc nie utrudniajcie mi roboty i grzecznie dajcie się przeszukać. Przysięgam, że jeśli nic przy was nie znajdziemy - puścimy was wolno, tak jak tu stoicie. Ci ludzie mi świadkiem. - wskazał na tłum. Oczekujący na rozwój wydarzeń tłum.

- Jeden. - zaczął odliczać kapitan a strażnicy jak na niesłyszalną komendę przygotowali kusze.

Ravin - 2011-02-28 20:31:35

Co za beznadziejna sytuacja! Już po nas! Zaraz znajdą u mnie księgę kultystów i mamy przesrane. Na tamtego mutanta przy pożarze nikt nie chciał spojrzeć, a tu jak na komendę wszyscy stali się dobrymi wujkami. I po co to? Na dodatek mam kołek, zamiast języka.

Cholera!  Chyba nic tu po oporze. Niechętnie, jednak wykonuję polecenia strażników.

Iben - 2011-02-28 20:41:57

Nie ufam im. Psia mać, ani trochę. Ogłuszyć ją? Tę bezbronną dziewczynkę, która pewnie jeszcze wczoraj śmiała się, tańcząc na podwórku? Z drugiej strony... stawianie oporu nic nie da, co najwyżej mocno oberwiemy. Odwracam się. Mogą mnie przeszukiwać ile zechcą, nie mam spaczenia w kieszeniach. Ale ta dziewczynka... 
-Mamy tu hierofanta, pozwólcie mu jej pomóc. To przecież małe, przerażone dziecko, nie potwór. Widziałem ludzi, których skażenie było na tyle wysokie, że śmierć była jedyną pomocą, ale to nie ona! Spójrzcie na nią, czy ona jest zdolna wyrządzić komukolwiek krzywdę? Jej zmiana to skutek zatrucia, nie grzechów! - Mówię głośno, będąc nadal odwróconym do ściany. Może to uświadomi coś temu tłumowi. Widok niewinnego dziecka, płaczącego w kącie, otoczona przez bezmyślny tłum chcący krwi odmieńców... coś we mnie poruszył. Rzucanie się do walki to głupota, jednak... nie dam jej skrzywdzić, nigdy! Tak walcząc pomiędzy rozsądkiem, a odczuciami, czekam na strażników.

Hurgar - 2011-02-28 20:54:00

(No to zaczynamy zabawę ;)

Cholera, znowu... Wiem, gdzie zniknęli towarzysze. Strażnicy się nie poddadzą. Ale jeżeli będziemy z nimi walczyć, to plotka o wspieraniu chaosu rozniesie się w oka mgnieniu.
Chyba trzeba będzie z nim porozmawiać. Znowu... Nigdy wcześniej nie robiłem tego w tak krótkim odstępie czasu. A co, jeżeli się nie uda? Trudno, w ostateczności trzeba będzie spróbować.

Wchodzę do zaułka, rękę trzymając na rękojeści młota. Przeciskam się przez tłum i staję za strażnikami. Przykładam palec do ust, aby towarzysze nie zareagowali wybuchowo na moją obecność.
Szybko rozglądam się dookoła, oceniając uzbrojenie strażników, obecnych wszędzie zbirów i moje ogólne szanse.

(Ilu mniej więcej ludzi i innych nieludzi jest obecnych dookoła?)

Esgaroth - 2011-02-28 20:56:09

(Wciąż nie zrozumieliście. Strażnicy widzą, że jesteście grupą. Mają was wszystkich na celownikach. Zamknięto was całkowicie, szczególnie, że nadbiegli nowi. W każdego z was celują z kuszy naładowanej. Nieludź jest tylko jeden - ta dziewczynka. Strażników teraz łącznie 9 w pełnym opancerzeniu. Ludzi oglądających - ponad tuzin)

Craig Un Shalach - 2011-02-28 21:05:23

Powoli wstaje... cholera czy prawie wszyscy ludzie muszą być tak krótkowzroczni i tępi?!
- Dowódco... ja JESTEM hierofantem - odparłem i podszedłem do ściany - Aresztowanie mnie w niczym nie pomoże.

Hurgar - 2011-02-28 21:07:38

(Myślałem, że skoro nie odpisałem, to nie pobiegłem z nimi. Poprzednio stałem przed magazynem jak debil a teraz z całą drużyną polazłem? A przez nieludzi miałem na myśli elfy, krasnoludy i takie tam. Zawsze mi się dziwnie o nich "ludzie" pisze...)

Esgaroth - 2011-02-28 21:08:49

(nie odpisywałeś za długo więc miałeś opcję "follow". Tak już jest. Teraz już po ptokach. Czekam na twój ruch, albo lecimy dalej)

Hurgar - 2011-02-28 21:11:24

Odwracam się do ściany. Nie poddaję się jednak. Zdejmuję hełm. Chyba jednak do tego dojdzie...

Esgaroth - 2011-02-28 21:17:54

- Hierofantem? Zaraz przekonamy się czy też służysz Chaosowi a hierofant to tylko przykrywka. Znam ja takich! DWA! - wykrzyknął i spojrzał na tych was, którzy dalej nie byli pod ścianą.

Craig Un Shalach - 2011-02-28 21:20:54

Postanowiłem zrobić coś, co da mi chwilę czasu.
- Mam coś, co powinno ci się spodobać. Daj mi tylko to wyjąć z plecaka. Ręczę, że przyda ci się to dowódco w ogarnięciu chaosu na ulicy. Daj mi tylko to wyjąć.

Esgaroth - 2011-02-28 21:22:39

- Sami to wyjmiemy, jak cię przeszukamy, elfie. Jeszcze słowo z twoich ust, a będziesz zbierał zęby z bruku. - wycedził wkurwiony nie na żarty dowódca oddziału.

- Trzy!

Craig Un Shalach - 2011-02-28 21:25:19

Robię wyjątkowo irytującą minę... ci ludzie są naprawdę tępi. Jak zobaczą ten hełm to znając życie mnie poobijają jak ostatniego kultystę. Ale pewnie na oczy nie widzieli z bliska mutanta z Drakwaldu... mogę mieć szansę na późniejsze wytłumaczenie się.

Esgaroth - 2011-02-28 21:26:28

... pomyślał tak Aed, lecz po chwili z niesamowitą jasnością stwierdził, że jednak tak uzbrojona jednostka straży widziała już sporo, a i w Drakwaldzie była.

Craig Un Shalach - 2011-02-28 21:27:45

A więc za hełm mogę oberwać... no cóż i tak nie wiem po co go wziąłem. Chciałem go zbadać... zełgam, że to trofeum wojenne. O ile dowódca będzie miał jeszcze namiastki cierpliwości i da mi się wytłumaczyć.

Hurgar - 2011-02-28 21:30:20

- Zamknąć wszyscy ryje! - wołam.

- Strażniku, sprawdź moją torbę. Jest tam dokument świadczący, że działamy na rzecz arcykapłana świątyni Ulryka, Klausa Liebnitza.

Kładę torbę na ziemię i kopię w kierunku strażników.

Esgaroth - 2011-02-28 21:31:30

Strażnik nawet nie zauważył kopniętej torby. Dalej mierzy do tych, których nie ma pod ścianą...

Craig Un Shalach - 2011-02-28 21:33:16

(to jest tylko i wyłącznie postać Marcusa...)

Esgaroth - 2011-02-28 21:35:02

(ok, a więc w postać Marcusa)

Hurgar - 2011-02-28 21:37:36

(Nie odpisuje, weź daj go pod ścianę xD)

- Strażniku? - pytam z wątpliwością w głosie. Coś mi to wszystko śmierdzi. Ci strażnicy nie wyglądają na takich, co by wzięli udział w pierwszych lepszych zamieszkach. Coś musi być na rzeczy.

Craig Un Shalach - 2011-02-28 21:38:09

(poza tym, postać Marcusa co moze zrobić w tej sprawie? Znając życie ruch Marcusa to będzie właśnie odwrócenie się do ściany. Widać, że testy Ogd tu nie działają... nic nie działa. I znając tępotę strażników na widok mojego hełmu od razu nas zleją. Weź już zacznij opisywać jak nas leją, a nie czekasz...)

Esgaroth - 2011-02-28 21:53:35

Av Fen się odwrócił. Każdy strażnik szukał w innym bagażu. Najpierw wyciągnięto sztylet kultysty z pakunku Algroma.

- Widziałem już takie! Kultyści takie nosili! - wykrzyknął jeden strażnik i odrzucił nóż na bok. Tłum syknął z podniecenia.

- Ten też go ma! - krzyknął inny wyciągając taki sam sztylet z pakunku Jonathana i zaczął grzebać dalej.

- Ten ma skaveński miecz! - zawołał drugi wyciągając miecz z pakunku Leonarda.

Strażnik, którzy przeszukiwał Jonathana wyciągnął księgę i otworzył.

- O kurwa! Mamy ich!

Dowódca zajrzał przez ramię i szepnął: "Symbol Tzeentcha".

Natychmiast napadnięto na was od tyłu i wykręcono brutalnie ręce wiążąc sznurami.

Hurgar - 2011-02-28 21:57:41

To było do przewidzenia. Zastanawiam się, czy jestem wstanie obezwładnić i zasłonić się ciałem strażnika krępującego mi ręce.

Ravin - 2011-02-28 22:04:29

Pięknie! Tyle lat szkoliłem się do walki z chaosem, a teraz zginę jako jego wyznawca.

- To nie nasze. Łozbiliśmy szajkę kultystów i niesiemy to do śfiątyni - próbuję się tłumaczyć, ale wiem, że to nic nie da.

Craig Un Shalach - 2011-02-28 22:17:03

Nic nie robię. Daje się posłusznie związać.
- Shutzmann was wywali z roboty za to co teraz robicie - mruknąłem kiwając głową zrezygnowany.

Iben - 2011-02-28 22:27:18

W jednej chwili przestaję myśleć o dziewczynce. Tak dać się złapać i to przez naszych... Jesteśmy skończonymi idiotami.
- Przed chwilą splądrowaliśmy kryjówkę kultystów, niesiemy to do świątyni. Zaprowadźcie nas tam, albo chociaż zawiadomcie Shutzmanna, naprawdę, wykonywaliśmy dla niego misję.- Mówię tylko, posłusznie dając się związać.- I zróbcie chociaż jedno, pomóżcie jej.- Wskazuję głową dziecko, po czym całkiem milknę.

Craig Un Shalach - 2011-02-28 22:40:13

- Wolicie bardziej wierzyć obywatelowi czy nam? - spytałem się strażników - Mam niezbite dowody na to, że jesteśmy niewinni. Pośćcie mnie a wam je przedstawię.

Marcus - 2011-03-01 03:24:36

- Wyjmijcie zwoje z naszymi poleceniami od mocodawców, to zobaczycie, że mówimy prawdę i działamy po jednej i tej samej stronie.

Mówię stoją już pod ścianą. (Jak to zostało zarządzone pomimo mnie.)

- Tam są dowody o naszej niewinności i słusznej sprawie. Mamy rozkazy, tak jak i macie je wy. Jedni drugim nie utrudniajmy pracy!

Hurgar - 2011-03-01 06:41:48

(Kurwa, jesteście zajebiści. 9 uzbrojonych po zęby i opancerzonych lepiej ode mnie strażników mierzy do nas z kuszy i karze zamknąć, kurwa, ryje, a wy prawicie jakieś wywody, jacy to oni niesprawiedliwi...)

Marcus - 2011-03-01 13:14:45

(Czy Ty nadal nie rozumiesz, że to zależy od charakteru postaci, a nie gracza. Osobiście bym siedział skulony ze strachu pod ścianą, ale to nie ja jestem w tej sytuacji tylko elitarny elficki wojownik zobowiązany kodeksem honorowym i ciężkim poczuciem sprawiedliwości. Kurwa, przestań się pieklić tylko stań pod ścianą, a tylko Ci co się odzywają dostaną wpierdol.)

Esgaroth - 2011-03-01 16:26:30

(Mimo wszystko zgadzam się z Hurgarem. Doskonale to opisał. Jesteście o włos od śmierci a wszyscy prawicie pierdoły o sprawiedliwości i niesprawiedliwości. Czasem charakter jaki odgrywacie nie równa się sytuacjom krytycznym w jakiej teraz jesteście. Więc może trochę więcej realizmu, bo gadacie jak banda wyluzowanych gości przy piwie w karczmie)


Dowódca przywalił pięścią w żołądek Av Fena.

- Wyspowiadacie się na przesłuchaniu w lochach, szubrawcy!

Strażnicy zaczęli wyprowadzać was z zaułka. Lud, który na to patrzył szaleje z wściekłości. Wrzeszczy coś do was. Niektórzy ciskają kamieniami. Jesteście wszyscy skrępowani i połączeni linami. Na początku prowadzony jest Aed, potem Leonard, potem Algrom, potem Av Fen i na końcu Jonathan. Zakneblowano was z całych sił i nikt nie może wykrztusić słowa. Strażnicy mierząc do was z kusz z bliska prowadzą was na północ. Pewnie do aresztu. Jak dobrze, że znacie Shutzmanna i faktycznie jesteście niewinni. Może nie wszystko stracone...

Idziecie tak przez miasto stękając z bólu i ledwo dysząc. Co za paskudna sprawa, co za nieporozumienie, co za głupota by tak wpaść w ręce przewrażliwionej straży...! Minęliście Dzielnicę Kupiecką. Tłum już się odłączył. Prowadzi was siedmiu strażników, okrążają was, zamykając w kole.

Nagle. Światełko nadziei i wielka ulga nastała w waszych sercach. Otóż z daleka, od strony świątyni Ulryka idzie w waszą stronę Klaus Liebnitz, arcykapłan. Chyba przed chwilą was zobaczył. Ale idzie ze srogą miną. Towarzyszy mu siedmiu Teutogenów - elitarnych gwardzistów i wojowników świątyni Ulryka. Każdy z nich ma na plecach masywny, dwuręczny młot, a przy boku piękny miecz. Wszyscy odziani w pełne zbroje płytowe.

Strażnicy się zatrzymali i odezwał się przywódca:

- Bądź pozdrowiony, arcykapłanie!

- Co tu się dzieje? Co to za zajście?! - spytał arcykapłan ze zdziwieniem i popatrzył po was i po strażnikach.

Ravin - 2011-03-01 17:20:58

(Dawaj, dawaj. Nie przestawaj. Przecież zakneblowano nas z całych sił i nie możemy wykrztusić słowa. Jedyne co możemy, to wybałuszać gały. )

Co za ulga! Arcykapłan Liebnitz! On wie, że jesteśmy niewinni i zaraz wyjaśni to nieporozumienie. Wszystko skończy się dobrze.   Tylko....      czy aby na pewno?  Przecież mieliśmy się na niego nie powoływać i nie mieszać Świątyni w nasze działania. Zobaczymy. W tej chwili wszystko w jego rękach.

Esgaroth - 2011-03-01 17:23:45

(Ale chcę byście mieli czas na reakcje i przemyślenia, a nuż ktoś zrobi zaraz coś głupiego i tak dalej...)

Craig Un Shalach - 2011-03-01 17:50:42

Na widok arcykapłana ucieszyłem się. Ciekawe co będą teraz gadać strażnicy... nic nie robię. Patrzę się na sytuację.

Iben - 2011-03-01 18:14:00

Podczas marszu w duchu przeklinam całe zajście. Jak mogłem popełnić taki błąd? Widziałem już, ba, byłem sprawcą gorszych rzeczy, niż nadmutowana dziewczynka. Czemu jej widok sprawił, że zapomniałem o wszelkich środkach ostrożności? Te oczy... te cholerne, przerażone na śmierć oczy, błagające ze wszystkich sił o litość..., jak mogłem temu ulec? Powinienem zostać z tyłu, nie mieszać się, sprowadzić pomoc... A ja niesiony instynktem głupca pognałem za nią! To... To się nie może powtórzyć. Dziecko, nie dziecko, zachować czujność. Jeśli przeżyję... nie. Muszą mieć jakieś procedury, muszą to skontaktować w władzami świątyni... Wtedy spostrzegam arcykapłana. To na pewno on? A jednak... Przez chwilę się cieszę, szybko jednak spostrzegam, że uwolnienie z więzów jest niczym w obecnej sytuacji. Mam już tego serdecznie dosyć. Spartoliliśmy całą robotę. Kulty triumfują, a mutanci biegają po ulicach. Jeszcze my zostajemy pojmani przez straż, która powinna dołożyć wszelkich starań, żeby nas wspomóc. Skompromitowaliśmy się. Teraz arcykapłan ma dowód naszych umiejętności... pięknie.

Hurgar - 2011-03-01 20:10:38

No, nareszcie. Tak uzbrojona straż arcykapłana może oznaczać kilka rzeczy. Może być zwykłą ochroną na tak niebezpiecznych ulicach. Ale elitarna gwardia? Tu musi być coś na rzeczy. Chyba nie pomyślał, że to my jesteśmy trucicielami? Chociaż, to by było logiczne. Zdecydowanie przyciągamy kłopoty.

Esgaroth - 2011-03-01 20:23:26

(ok, Av wciąż się krztusi od ciosu w żołądek... więc...)

- To agenci Chaosu, wasza wielebność! Kultyści. Schwytał żem ich gdy chcieli pomóc mutantowi i próbowali uniknąć sprawiedliwości! - rzekł dumny dowódca straży i wypiął pierś.

Liebnitz poprowadził po was swoim wzrokiem. Aed czujnym okiem wykrył mikroskopijny uśmieszek w kącie wargi brzydkiej twarzy Liebnitza.

Strażnicy zaczęli protestować, lecz arcykapłan uciszył ich gestem dłoni.

- Nie martwcie się o nagrodę. Dopilnuję byście dostali premię za ich schwytanie. - powiedział po czym dał znak Teutogenom.

Ci otoczyli was szybko odcinając od straży. Czujecie się mali i słabi wśród takich wojowników Ulryka.

- Pomyślnych łowów! Porozmawiam z komendantnem Shutzmannem, gdy tylko przesłucham podejrzanych! - pomachał ręką oddalającej się straży i puścił do was porozumiewawcze "oczko".

Craig Un Shalach - 2011-03-01 20:32:26

Dalej miałem kamienną twarz. Do teatralnych gestów nie miałem dobrej ręki, wiec lepiej jeśli nie będę tego robił...
Ale przynajmniej byliśmy już chyba bezpieczni.

Ravin - 2011-03-01 21:13:19

Z ulgą obserwuję oddalających się strażników. Może nie będzie tak źle. O ile Liebnitz nie wścieknie się na nas, za spartaczenie roboty.

Iben - 2011-03-01 21:35:07

Działania arcykapłana sprawiają, że w sekundę przechodzi mi kiepski humor. Jeśli potrafi coś takiego zrobić w obecnej sytuacji nie wszystko jest stracone. Co jednak tu robią doświadczeni wojowie Ulryka... chyba nie defilują. Czekam na burę od naszego zleceniodawcy, z już mniej ponurą miną, choć nie zdobywam się jeszcze na uśmiech. Przecież wciąż mam na sobie więzy...

Hurgar - 2011-03-01 23:14:46

W milczeniu obserwuje oddalajacych sie straznikow. Malo brakowalo. Czekam na ruch arcykaplana, walczac z checia przywalenia komus w morde. Nienawidze byc skrepowanym.

Marcus - 2011-03-01 23:53:00

Cała sytuacja mi się nie podoba. Co za pycha przemawia przez tę straż. Nie dokonali niczego. Przecież gdybyśmy byli agentami chaosu to byśmy bronili swojego życia i zaatakowali. Całe szczęście, że teraz sytuacja się zmieni... Mam nadzieję...

Esgaroth - 2011-03-02 15:35:23

Prowadząc was do świątyni Ulryka, Liebnitz odezwał się półgłosem:

- Na pewno jesteśmy teraz obserwowani. Zdajcie teraz broń i wyposażenie. W środku, w komnatach, oddam wam wszystko i pomówimy. Bo mamy wiele do omówienia.

Hurgar - 2011-03-02 15:44:27

(Nie za bardzo możemy zdać broń będąc skrępowanymi, i myślę, że arcykapłan o tym wie. A jeżeli nie chce wzbudzać podejrzeń, to na pewno nas nie rozwiązał...)

Marcus - 2011-03-02 15:48:33

(... i rozbroił.)

Esgaroth - 2011-03-02 15:54:32

(Masz rację, wybacz.)

Arcykapłan poinformował was o swoich zamiarach i Teutogeni zabrali broń i ekwipunek.

Weszliście do środka i słudzy ponieśli skrzynię z waszą całą bronią i ekwipunkiem i pancerzem do korytarza.

- Dobrze. - odetchnął kapłan cicho. - Teraz tu. Tam sobie pogawędzimy.

Zdjęto wam kneble z ust. Skręciliście w korytarz, potem w kolejny.

Lecz... coś tu się nie zgadzało. Bardzo nie zgadzało. Nigdy nie byliście w tej części świątyni.

I nagle założono wam na głowy worki, z rozmachem. Ciemność! Każdy z was poczuł pętle z mocnego sznura na szyi. Zaciskającą się. Zaczęliście się krztusić.

Craig Un Shalach - 2011-03-02 15:59:13

Kiedy zobaczyłem ciemność, zacząłem się szarpać... chciałem krzyczeć, wrzeszczeć...
Po raz pierwszy raz w życiu odżyła u mnie nienawiść do ludzi... jednak brak powietrza powoli powodował, że ulegałem... ale do samego końca chciałem się wyszarpać tym strażnikom...

Hurgar - 2011-03-02 16:04:35

Wiedziałem. Za łatwo poszło. Zapieram się nogami i z całej siły odpycham do tyłu. (Dalej mamy skrępowane ręce?) Tego, co mnie trzyma, uderzam piętą w piszczel lub cokolwiek, co trafię.

Marcus - 2011-03-02 16:09:29

Szybko odchylam głowę do tyłu mając nadzieję trafić głową w nos oprawcy.

Esgaroth - 2011-03-02 16:15:18

(zdajecie sobie sprawę, że stoicie dalej w kolumnie i rzucając się w tył walniecie kompana?)

Craig Un Shalach - 2011-03-02 16:17:17

(ja się szarpie... nie rzucam w tył. To różnica)

Esgaroth - 2011-03-02 16:18:43

(Skierowałem to do Marcusa i Hurgara)

Marcus - 2011-03-02 16:26:15

(Ja już w sumie nie wiem jak stoimy. Skoro w kolumnie to rzucam się głową w tą stronę, z której narzucono mi worek.)

Esgaroth - 2011-03-02 16:27:51

(No, to już lepiej. Stoicie w kolumnie tak jak opisałem. Każdy związany z każdym liną. Nawet kolejność podałem powyżej. Czytajcie moje posty...)

Hurgar - 2011-03-02 16:49:25

(To co oni nam od boku te worki zarzucili? Jakim cudem nas wtedy duszą sznurami? Nie da się od boku. A jeżeli jakoś magicznie się da, to robię to samo, tylko rzucam się na bok zamiast do tyłu i kopię, a nie walę z piętki)

Esgaroth - 2011-03-02 16:55:55

(duszą was własnymi sznurami, które gdzieś mieli pewnie ukryte. Może to arkany. Zarzucili worki od boku, potem pętlę na szyję i ciągną do siebie dusząc was w ten sposób)

(Iben?)

Iben - 2011-03-02 18:08:56

Całkowicie zdezorientowany po prostu krztuszę się i szarpię, miotając na wszystkie strony. Wydaję z siebie wrzask, szybko jednak stłumiony przez worek. Brak oddechu poczyna odbierać mi przytomność, a ja, ostatnim porywem sił staram się wyrwać oprawcy.

Esgaroth - 2011-03-02 18:21:31

Jedynie Algromowi PRAWIE się udało. Kopnął butem w płytowe nagolenniki Teutogena nie czyniąc mu krzywdy. Od razu reszta rzuciła się na krasnoluda waląc pałkami. Ten zakrwawiony padł na ziemię jak ochłap mięcha. Wraz z nim upadła na kolana reszta.

- Do lochu! Najgłębszego ich! - ryknął Arcykapłan Liebnitz.

Zaczęliście tracić przytomność dusząc się.

Zaciągnięto was w ciemności gdzieś, gdzie powietrze zrobiło się zimne i wilgotne. Słychać tylko echo.

Kolejną rzeczą jaką pamiętacie było zerwanie worków z głów i upadek na wilgotny, zimny kamień w ciemnej, ciasnej celi. Wielka krata zgrzytnęła zamykając się na amen.

- Przykro mi, że was rozczaruję. - rzekł nieszczerze arcykapłan stojąc metr za kratą i krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Ale obawiam się, że nie jesteście mi już dłużej potrzebni. Mam parę spraw na głowie, lecz niedługo wrócę, by rozprawić się z wami. Na razie korzystajcie do woli ze skromnej gościny.

Odwrócił się i zniknął w ciemnościach korytarza...

Cela ma 4m x 4m, wykuta jest w litej skale Ulricsbergu. Nie ma tu okienka. Jedyne światło to te wpadające z korytarza.

Craig Un Shalach - 2011-03-02 18:35:58

(rozumiem, że odebrano nam WSZELKI ekwipunek, prócz ubrań?)

- Cholerny... dupek - wycharczałem szukając odpowiednich słów w Reikspiel opisujących takie persony.
Nie odzywałem się. Plułem na podłogę śliną i patrzyłem się na nią z miną pełną niemocy i bycia zdradzonym.

Ravin - 2011-03-02 18:40:56

Klęczę, krztusząc się i staram się nie zwymiotować. Po chwili wstaję i delikatnie rozmasowuję szyję. Jeszcze nie w pełni zdaję sobie sprawę z tego, co się z nami stało. Przecież Liebnitz miał nas uratować z opresji. To prawda, że go zawiedliśmy, ale żeby aż tak się z nami obejść? 

Nagle do głowy przychodzi mi straszna myśl.  A co, jeżeli on nie jest tym, na kogo wygląda? Niemożliwe!  Musi być na to jakieś wytłumaczenie.

Zaczynam się rozglądać po celi i po towarzyszach.

Iben - 2011-03-02 19:16:16

Oddycham ciężką przez dłuższą chwilę, przeplatają to ciężkim kaszlem. W końcu padam na posadzkę, całkowicie zmęczony. Co tu się... Argh! Chwytam się za ramię, które zdążyło już eksplodować nowym bólem. Za wiele tego... Dociskam bandaż, a raczej to, co z niego zostało. Mówię, chrypiąc.
-Dlaczego... czemu on to zrobił? To bez sensu...- Powoli wstaję z podłogi i siadam na kamiennej posadzce. Rozmyślam ponuro, starając się uspokoić skołatane nerwy, włączyć logiczne myślenie.

Craig Un Shalach - 2011-03-02 19:54:52

(czy mam jakieś blokady na rękach zakłócające magię?)

- Teraz przynajmniej będę wiedzieć, że te całe zakony poświęcone bogom ludzkim to jeden wielki kit i humbug... - powiedziałem dobitnie wstając i rozmasowując szyję, ręce i chodząc bez celu po celi.

Esgaroth - 2011-03-02 20:06:03

(Nie masz blokad. Ale masz ciasno związane ręce, jak każdy z was, więc raczej z masowania szyi nici. Macie tylko podstawowe ubrania i nic więcej)

Craig Un Shalach - 2011-03-02 20:33:03

(z tyłu mam ręce związane czy z przodu?)

Esgaroth - 2011-03-02 20:37:11

(z tyłu. Zdało mi się, że pisałem to już w tamtym zaułku...)

Ravin - 2011-03-02 21:17:25

Zupełnie zdezorientowany zaistniałą sytuacją, dopiero teraz zauważyłem, ze mam skrępowane ręce.

- Mufimy pofbyć się tych fięzów.

Wstaję i podchodzę do Tancerza. Może ma jakieś ukryte ostrza, gwiazdki lub coś podobnego.

- Das radę to losciąć lub pfynajmniej losfiązać?

Odwracam się tyłem i wyciągam ręce jak mogę w jego stronę.

Hurgar - 2011-03-02 21:20:27

Skurwysyn... Zabiję jak psa.

Szukam jakiejkolwiek ostrej krawędzi do przecięcia więzów. Próbuję się uwolnić. W tym czasie dokładnie rozglądam się po lochu.

Craig Un Shalach - 2011-03-02 21:24:16

Nawet jak się uwolnimy to będziemy musieli walczyć z opancerzonymi po zęby strażnikami tego przybytku. A nawet jak zwiejemy to za świątynią czeka nas zła tłuszcza i strażnicy... to wygląda po prostu fatalnie...
Siadam. Próbuje wykorzystać swoją zręczność do przerzucenia rąk przez nogi tak by znalazły się mi z przodu. Skręcam się, zginam, podkurczam nogi...

Esgaroth - 2011-03-02 21:29:22

Algrom rozglądając się znalazł wystający ze ściany pordzewiały kawałek metalu. Chyba kiedyś tu były zamontowane jakieś okowy i łańcuchy. Może da się przeciąć więzy tarciem o ten kawałek.

Hurgar - 2011-03-02 21:35:23

Właśnie to próbuję zrobić. Uważam, aby się nie pociąć. Cholera wie, co mi w łapę wejdzie po takiej ranie.

Esgaroth - 2011-03-02 21:37:57

Algrom usiadł w kuckach pod ścianą i zaczął wykonywać ruchy jakby ujeżdżał wielkiego Norsmena. W końcu poczuł, że więzy puściły!

Craig Un Shalach - 2011-03-02 21:38:24

(a o mnie to już nie napiszesz, co?)

Esgaroth - 2011-03-02 21:40:49

(twoja czynność potrwa jednak trochę dłużej. Uznajmy, że leżysz i taczasz się po ziemi)

Hurgar - 2011-03-02 21:48:40

Ruszam nadgarstkami, aby odzyskać czucie. Teraz szukam czegoś, czym mogę rozciąć więzy pozostałych. Jeżeli coś takiego znajduję, to uwalniam towarzyszy. Jeżeli nie, podchodzę do drzwi i uważnie je oglądam.

Ravin - 2011-03-02 21:53:29

Jeżeli krasnolud nie uwolni mnie z więzów, podchodzę do ściany i próbuję pozbyć się ich w ten sam sposób co on.

Iben - 2011-03-02 21:54:59

Spoglądam na towarzyszy... Staram się ruszyć, jednak zaraz znów potężne pieczenie paraliżuje całe ramię. Nie da rady... Siedzę. Ta cisza... więzienna cisza. On zrobi z nami co chce, nie mamy szans... Nie nie myśl o tym.
-Nawet nas nie wysłuchał... i jeszcze ten podstęp. Wyznawcy Ulryka brzydzą się podstępem, a ci potraktowali nas jak stado zwierząt. Dlaczego nie zabili od razu, albo nie nakazali tego straży?- Mówię, byle tylko przerwać tę grobową ciszę, przerywaną szuraniem sznura i ruchami elfa.

Marcus - 2011-03-02 22:05:24

Robię to co Jonathan i czekam na swoją kolej do rozcięcia więzów. Klęcząc koło niego mówię półgłosem.

- Wybacz, ale nie chowałem dodatkowych ostrz, bo nie sądziłem, że zdradzi nas przyjaciel. Ale widzę teraz, że zdarza się to nazbyt często.

Esgaroth - 2011-03-02 22:07:31

Aed nagle przełożył ręce pod nogami. Bolą go od tego ręce. Jonathan przeciął więzy tak jak wcześniej Algrom.

Krasnolud przyjrzał się drzwiom. Wielka krata z zamkiem. Przydałby się wam teraz Lomors...

Craig Un Shalach - 2011-03-02 22:10:22

Jasny gwint... zaniedbałem się. I to bardzo... będę musiał poćwiczyć w przyszłości, jak w ogóle z tego wyjdę.

Próbuje teraz uwolnić się z więzów. Pomagam sobie nogą, staram się wykorzystać swoją szczupłość przy uwalnianiu się z więzów.

Hurgar - 2011-03-02 22:10:46

Przyglądam się uważniej zawiasom. Może jest jakiś sposób, aby je wyłamać?

Marcus - 2011-03-02 22:11:35

Zajmuje poprzednie miejsce Jonathana przy wystającym kawałku metalu i piłuję więzy.

Esgaroth - 2011-03-02 22:13:13

W momencie, w którym Av Fen uwolnił się z więzów, metal wyrwał się ze ściany i dwa bezużyteczne kawałki upadły na ziemię z brzdękiem. No i tyle było z cięcia lin...

Algrom gapi się na drzwi. Zawiasy mocne, raczej kopanie czy uderzenie w te drzwi od wewnątrz tylko kogoś zaalarmuje.

Marcus - 2011-03-02 22:15:00

Podchodzę do związanych jeszcze towarzyszy i próbuję ich rozwiązać. Gdybym nie dał rady dłońmi próbuję przeciąć ich więzy kawałkami metali ze ściany.

Esgaroth - 2011-03-02 22:19:14

Dość długo to zajęło, ale w końcu udało się porozcinać wszystkie więzy. Jesteście wolni ciałem, ale wciąż uwięzieni.

Craig Un Shalach - 2011-03-02 22:21:02

Rozmasowuje ręce.
- Dobry początek. Ciekawe teraz tylko jak się stąd wymkniemy... - mruknąłem do kompanów.
Kombinując tak zastanawiałem się, czy mam dość sił by uleczyć dwóch towarzyszy... i czy nie zemdleje od tego.

Marcus - 2011-03-02 22:26:47

- Mimo, że nie mamy broni, to cały czas mamy magów. Całe szczęście. W najlepszym wypadku wystarczy zabić lub obezwładnić choć jednego strażnika by zdobyć jakąś broń... Bo albo będziemy coś robić, albo czekać aż sami przyjdą, ale obie wersje kończą się walką.

Mówię półgłosem do towarzyszy.

Iben - 2011-03-02 22:31:34

Dobrze, rozwiążemy sprawę potem. Trzeba się stąd wydostać. Uwolniony z więzów, wstaję. Zaczynam badać ściany, może są gdzieś poluzowane kamienie? Nadzieja głupca, jednak... Sprawdzam też podłogę, może jest coś przydatnego?
-Musimy spróbować. Arcykapłan wkrótce wróci, a wtedy marny nasz los.

Craig Un Shalach - 2011-03-02 22:34:47

Po chwili zdecydowany na prawie wszystko wstaje. Zaczynam pruć materiał z mojej koszuli na rękawach.
Podchodzę do Leonarda.
- Nie możemy tego odwlekać - powiedziałem i wręczyłem mu kawałki mojej koszuli - Teraz spróbuje cię uleczyć. Wyjmiesz bełt, a ja zacznę inkantację. Jak nie wyjdzie to zaczniesz tamować krew tym, co ci dałem.
Splatam magię. Rzucam zaklęcie uzdrowienie wtedy kiedy Leonard wyrwie bełt ze swojego ramienia (robię to do skutku, PS w razie krytycznej porażki).

Ravin - 2011-03-02 22:35:07

- Hiełofancie, das ładę ulecyć mnie do końca? Mam pomysł, jak się stąd fydostać, alę musę mówić nolmalnie, by móc zucać cary.

Spoglądam na Aeda, mając nadzieję, że mi nie odmówi.

Craig Un Shalach - 2011-03-02 22:36:19

- Uleczę cię, po Leonardzie. Jak zemdleje to macie mnie ocucić. Nie liczą się metody - odparłem do maga i reszty.

Hurgar - 2011-03-02 22:51:11

Uśmiecham się na słowa Aeda. Już ja go ocucę, jeżeli zemdleje...

Wyglądam przez kraty na oświetlony korytarz.

Esgaroth - 2011-03-02 23:11:28

Leonard wyszarpnął bełt i zawył. Aed rzucił natychmiast zaklęcie.

Leonard +6 PŻ! (ż.10)

Elf zachwiał się i jęknął. Nie zemdlał jednak. Był zbyt zdenerwowany by mdleć. Leonard przestał czuć już całkiem ból. Zatamował krwotok z dziury w ramieniu.

Algrom spojrzał przez kraty. Obrócił głową w prawo. Ściana. Końcówka korytarza. Wasza cela jest ostatnią celą po prawej w korytarzu. Obrócił głowę na wprost - krata do kolejnej celi. Jest jednak za ciemno by stwierdzić czy ktoś tam jest. Obrócił w lewo. Korytarz, lecz kraty nie pozwalają wyjrzeć dalej.

Craig Un Shalach - 2011-03-02 23:14:44

- Cholera. Chyba jednak będziecie mnie cucić... - mruknąłem zły i starałem się odegnać uczucie słabości. Podchodzę powoli do Jonathana. Biorę głęboki wdech.
- Będę za to żałował... - splatam magię i nawet nie myśląc o tym jak za chwilę słabo się poczuje rzucam kolejne uzdrowienie. To ma byś najlepsze uzdrowienie jakie w życiu wykrzesam! Robię to do skutku!

Marcus - 2011-03-02 23:17:39

Podchodzę do krat w drzwiach. Może moja chudsza twarz będzie w stanie wypatrzeć więcej.

Esgaroth - 2011-03-02 23:19:05

Jonathan: masz już max (ż. 14)


Błysnęło na całą celę, to było naprawdę najlepsze uleczenie jakie Aed z siebie wyrzucił w strumieniach magii. Jonathan poderwał się obmacując twarz i ciało. Ani jednej rany! To cud! Nawet blizny zniknęły. Wsadził palce w usta. Cóż... paru zębów nadal nie ma po ciosie pałką. Jonathan stoi i czuje się tak dobrze jak jeszcze nigdy.

Aed leży z rozrzuconymi rękami i nogami. Z nosa, oczu i uszów wycieka mu powoli krew. Nie rusza się.

Av Fen wyjrzał z celi. Ledwo przecisnął głowę przez kraty. Korytarz jest długi. Widać jeszcze trochę drzwi. Każde są vis a vis siebie. Końca korytarza nie widać.

Cofnął głowę... lecz... o kurwa, utknęła między kratami!

Ravin - 2011-03-02 23:26:12

- Ha! Jestem na powrót sobą! Prawdziwym magiem, jak dawniej.

Radość znika nagle, tak jak się pojawiła, gdy wzrok mój pada na leżącego bez przytomności Hierofanta. Pochylam się nad nim i lekko poklepuję dłonią po policzkach.

Iben - 2011-03-02 23:35:50

Tak... Nareszcie! Dotykam swojego ramienia. Magia to świetne sprawa... Wtedy spoglądam na padającego hierofanta. Niech to wszystko... Klękam nad Aedem. Sprawdzam, czy ma gorączkę. Staram się jakoś go ocucić, poklepując po twarzy.

Marcus - 2011-03-02 23:47:25

(Nie pisałem, że ją przesadzam na drugą stronę, bo nie wiedziałem, czy pręty byłyby w takiej odległości. Miałem nadzieję wsadzić głowę tylko trochę.)

Esgaroth - 2011-03-02 23:53:07

Nie budzi się. Klepiecie go po policzkach. Z nosa wciąż mu leci krew i wpływa do ust.

(Marcus, ale "trochę" zmieniło się w coś takiego :D Teraz myśl jak się uratować, następnym razem napiszesz precyzyjniej)

Marcus - 2011-03-02 23:57:16

Wyciągam głowę na siłę nawet jeśli urwie mi to uszy.

(Wystarczająco dokładnie?)

Ravin - 2011-03-03 00:16:06

Klękam przy Aedzie, przechylam go na bok, by nie zakrztusił się krwią i przytrzymuję w tej pozycji. Mam nadzieję, że się ocknie i nic mu nie będzie, poza osłabieniem.

Hurgar - 2011-03-03 07:25:46

Skupiam wzrok na celi naprzeciwko. Staram się dostrzec cokolwiek, co w niej jest.

Esgaroth - 2011-03-03 08:59:49

Algrom podszedł do drzwi i w tym momencie Av Fen wyrwał głowę z pomiędzy prętów. Zabolały go uszy. Teraz pulsują tępym bólem. Algrom spojrzał, wytężył wzrok.

Cholera, gówno widać... ale chyba ktoś tam siedzi pod ścianą. Zarys sylwetki...

Aed wciąż się nie budzi.

Marcus - 2011-03-03 10:09:25

Rozmasowuję obolałe uszy. Cholera, że też musiałem wsadzić tam głowę...

Rozglądam się za kratą okienną. Może jest jakaś mała przy suficie.

Esgaroth - 2011-03-03 10:24:08

Nie ma żadnych krat i okien (co już opisałem wcześniej...)

Ravin - 2011-03-03 12:50:57

Czekając na powrót Hierofanta z krainy Morra, obiecuję sobie w duchu, że przy najbliższej sposobności nauczę się zaklęcie uleczającego. Choćby najprostszego. Oprócz zadawania śmierci, warto też umieć przywrócić kogoś do życia. Tak właśnie zrobił Aed i jestem jego dłużnikiem.  Obecna sytuacja sprawia, że czuję się bezsilny, nie mogąc mu pomóc.

Hurgar - 2011-03-03 14:00:33

- Hej, ty tam. Kim jesteś? - pytam głosem wyraźnym, ale nie za głośnym. Nie krzyczę, po prostu głośno mówię.

Iben - 2011-03-03 18:39:40

Siedzę nadal przy Aedzie, interweniując w razie, gdyby coś się stało. Kieruję swoje oczy to na zimne mury, to na teren za kratami. Ciekawe, ile nam jeszcze zostało... Musi być jakieś wyjście. To nie może być koniec. Nie taki. Jedyne miejsce śmierci, jakie jestem w stanie zaakceptować, to pole walki, ewentualnie publiczna egzekucja. Nie ciemne lochy, umieranie na zimnej podłodze jest... niezbyt przyjemne.

Esgaroth - 2011-03-04 10:38:01

Aed wciąż się nie budzi, wygląda jak ochłap mięcha.

Algrom coś zawołał, lecz postać w celi nie odpowiedziała. Ale... chyba się poruszyła.

Hurgar - 2011-03-04 17:48:57

Na razie ignoruję nieznajomego. Zastanawiam się, jaki plan siedzi w głowie tego Leibnitza czy jakoś tak.

Esgaroth - 2011-03-04 17:53:06

Nagle Aed drgnął i z ust poleciało mu więcej krwi zmieszanej z wymiotami i kwasem żołądkowym. Rozkaszlał się na cały głos.

Craig Un Shalach - 2011-03-04 18:33:48

Czułem się... fatalnie. Przesadziłem.
Kaszlałem i plułem na podłogę ohydną ciecz palącą gardło. Czułem ból w oczach, nosie.
Po wypluciu wszystkiego głęboko oddychałem. Próbowałem wstać, ale mi wybitnie nie szło...
- Gdzie... jesteśmy?

Ravin - 2011-03-04 18:59:26

Oddycham z ulgą na widok powracającego do przytomności Aeda. Pomagam mu przesunąć się pod ścianę i oprzeć się plecami o nią.

- Jesteśmy...  niestety, nadal uwięzieni w celi. Na szczęście odzyskałeś przytomność. Wyglądało to bardzo poważnie, ten krwotok i w ogóle. Wiem, że to przeze mnie. Jestem wdzięczny za uleczenie. W ten sposób po raz kolejny stałem się twoim dłużnikiem. Czas pokaże, czy uda mi się odwdzięczyć.

Marcus - 2011-03-04 19:01:04

- W lochu Aedzie. Zamknięci przed światem. Na razie jesteś bezpieczny.

Mówię do towarzysza pochylając się nad nim. W końcu klękam obok niego i siadam na swoich piętach.

Craig Un Shalach - 2011-03-04 19:40:51

Oparty o ścianę dalej głęboko oddycham. Byłem bardzo wyczerpany. Wątpiłem czy wstanę, a tym bardziej czy wykrzesam jeszcze coś z siebie.
- Nie masz za co dziękować - odparłem słabo do maga - To był mój obowiązek... żałuje, że jestem tak słaby, że... nie mogę was wszystkich wyleczyć.
Powstrzymuje mdłości, które nadeszły falami wraz z próbą mówienia. Spojrzałem się na tancerza.
- Bezpieczny to ja będę z dala od tego miejsca... przeklęci ludzie... przepraszam Jonathan... to nie było do ciebie... ehh...

Esgaroth - 2011-03-04 20:02:05

Czas mija nieubłaganie... lada chwila pewnie wparuje tu Liebnitz z całym garnizonem i zostaniecie straceni, tu w tym, mokrym, zimnym lochu dławiąc się własną krwią...

Iben - 2011-03-04 20:13:48

-Rad jestem, że wstałeś, Aedzie, dziękuję za te ramię, jak nowe.- Spoglądam za kraty. Rozmyślając, podchodzę do nich. Nie uciekłem z wielu więzień, jednak... nasłuchałem się paru historii. Na przykład tej, o rozwaleniu kraty własną głową..., czy wybudowaniu własnego tunelu pod lochami... Nie. Dotykam kraty, przebiegam palcem po stali. Cholera, to nie jest zwyczajne więzienie. Świątynne podziemia, otoczone przez wrogich kapłanów, strażników... My bez broni, jeden mag ledwo żywy. Bez strat się nie obejdzie, jeśli w ogóle opuścimy tą świątynię. Wzdycham.
-Teraz... musimy się stąd wydostać. Zostaniemy tu- zginiemy. Czy któryś z was... może wywołać potężny hałas? Grzmot, huk... może zaklęcie?- Spoglądam na Jonathana, zaraz potem na hierofanta. Nie... lepiej, żeby Aed nie czarował.

Craig Un Shalach - 2011-03-04 20:33:00

- Znam zaklęcie... którym mogę wywołać obojętnie jaki odgłos. Ale nie wiem jak głośny - odparłem już pewniejszym głosem, powoli przełamując słabość determinacją - Ale nie wiem czy znowu nie zemdleje...

Ravin - 2011-03-04 20:45:22

- Słuchajcie! Czas gra na naszą niekorzyść. Musimy wydostać się stąd jak najprędzej. Jeżeli nikt nie ma planu, jak to zrobić, posłuchajcie mego pomysłu. Gdzieś tam musi być strażnik. Trzeba go zwabić. Gorzej, jeżeli przyjdzie ich więcej, ale i tak nie mamy nic do stracenia. Tak więc, robimy hałas, przychodzi strażnik. Rzucę na niego czar, pod wpływem którego najdzie go nieodparta ochota rozkwaszenia mordy..., hmm... powiedzmy... krasnoludowi. Na przeszkodzie stanie mu jedynie krata. W szale otworzy ją i rzuci się na Algroma. Będzie trzeba go obezwładnić lub zabić. Myślę, że Algrom będzie w stanie poradzić sobie z nim nawet gołymi rękoma. Chyba jest wystarczająco wściekły zaistniałą sytuacją. W każdym bądź razie, jeśli to się powiedzie, to będziemy mieli otwartą drogę ucieczki i broń, przynajmniej dla jednego z was.   

Przyglądam się towarzyszom.

- Co wy na to? Jeśli macie inne pomysły, walcie. Wybierzemy najlepszy.

Craig Un Shalach - 2011-03-04 20:53:26

Rozmyśliłem pomysł Jonathana...
- Może wypalić... gorzej jak strażnik oprze się zaklęciu... wtedy krzyknie i mamy problem...
- Jednakże przy moim stanie i innych to chyba najlepsze czym dysponujemy - odparłem z westchnieniem - Ale proszę o jedno... nie zabijamy bez potrzeby. Nie róbmy z siebie rzeźników szukających zemsty.
- Ja nie mam zastrzeżeń. I plan jest dobry. Av? Leonard? Algrom? Zgadzacie się? - pytam się.

Marcus - 2011-03-04 22:30:42

- Powiedzcie tylko kiedy. Jestem do dyspozycji...

Wstaję i podchodzę do drzwi. Staję przy nich.

Hurgar - 2011-03-05 10:21:01

- Ja się zgadzam. No i chętnie osobiście rozkwaszę mu ryj - odpowiadam z uśmieszkiem. Siadam pod ścianą przeciwległą do tej z kratą i czekam.

Iben - 2011-03-05 11:43:55

-Do dzieła. Chcę znów zobaczyć słońce...- Ukrywam się w przestrzeni między drzwiami, a ścianą tak, żeby nikt z zewnątrz nie był w stanie mnie zobaczyć.

Ravin - 2011-03-05 13:53:31

- Zaczynajmy więc.

Zbliżam się do kraty i splatam magię. Następnie rzucam czar Odgłosy. (1 kostka)  Powietrze przeszywa rozdzierający dźwięk piłowanych metalowych prętów. Jest bardzo głośny, gdyż nie wiem jak daleko znajdują się strażnicy.

- To powinno ściągnąć tu strażników.

Staję pod ścianą, metr od kraty. Ponownie splatam magię i czekam.

Craig Un Shalach - 2011-03-05 14:11:20

Ja leżę pod ścianą tam gdzie jestem... jedynie co robię to splatam magię. I czekam zbierając siły.

Esgaroth - 2011-03-05 14:30:02

Rozległ się dźwięk idealnie taki jaki chciał mag ognia. Natychmiast z głębin korytarza usłyszeliście pospieszne kroki kogoś dużego.

Craig Un Shalach - 2011-03-05 14:32:51

Idzie... leżę pod ścianą dalej. Nie ma miejsca bym się schował, więc lepiej już będzie jak będę tam gdzie jestem. Ręce chowam za plecami.

Marcus - 2011-03-05 15:32:27

Czekam na wejście strażnika. Kiedy wejdzie rzucam się na niego od tyłu i wskakuję mu na barana dusząc by nie mógł krzyczeć. Czekam, aż kompani go załatwią.

Esgaroth - 2011-03-05 16:25:48

(może się tak nie spiesz?)

Zobaczyliście zbliżający się cień strażnika.

- Co wy robicie?! - huknął. - Siedzieć cicho na dupie!

Stanął przed kratą.

Ravin - 2011-03-05 16:50:09

Jeśli nie splotłem magii wcześniej, robię to teraz. Po czym rzucam na strażnika Gniew (2 kostki, PS w razie przekleństwa) Sprawiam, że chce zaatakować Algroma.

Hurgar - 2011-03-05 17:10:48

Spinam mięśnie, gotów zerwać się do biegu jak tylko strażnik wejdzie do środka. Jak tylko wejdzie do środka, szarżuję na niego z pięściami.

Esgaroth - 2011-03-06 11:28:09

Wszystko zdarzyło się cholernie szybko. Strażnik otworzył drzwi i przygotował pałkę do zlania któregoś z was. W tym momencie magia próbowała nim zawładnąć, lecz on się jej nie poddał. Algrom ruszył do biegu, Av Fen skoczył.

Tancerz zawisł na strażniku, lecz ten jako że wielkiej był siły, to przerzucił elfa przez siebie i prawie razem upadli. W tym momencie wparował na niego Algrom i obaj uderzyli o ścianę. Szamoczecie się straszliwie!

Craig Un Shalach - 2011-03-06 11:36:19

Próbuje wstać... odchodzę jak najdalej od szamocących się.

Marcus - 2011-03-06 11:49:58

Wstaję szybko i staram się nabrać tępa, a potem przeskoczyć nad krasnoludem i zadać strażnikowi cios obunóż z wyskoku.

Esgaroth - 2011-03-06 13:05:41

Av Fen skoczył i z niemal całych sił kopnął strażnika w usta. Głowa odskoczyła mu do tyłu i uderzył plecami o kratę wypadając z celi.

Ravin - 2011-03-06 13:43:13

Błyskawicznie rzucam się w stronę wyjścia i wybiegam z celi, zanim strażnik wstanie i będzie próbował ją na powrót zamknąć. Gdy znajdę się na korytarzu, porażam strażnika. (2 kostki, PS w razie przekleństwa)

Marcus - 2011-03-06 13:50:15

Kiedy tylko nadarzy się okazja zabieram strażnikowi broń jakąkolwiek ma.

Esgaroth - 2011-03-06 17:40:58

(Chciałem czekać na Hurgara i Ibena, ale minęło już 24 godziny)


Av Fen wykopał broń strażnikowi, kiedy ten szamotał się z magiem ognia, któremu nie wyszło zaklęcie!

- Wy skurwiele! - krzyknął i zaatakował Jonathana, który kucając uniknął rozkwaszenia twarzy pięścią.

Marcus - 2011-03-06 17:56:16

Podnoszę szybko broń i walę nią strażnika po głowie z całej siły ile razy am radę.

(Jaka to broń?)

Ravin - 2011-03-06 18:01:35

Nie wstając, uderzam natychmiast w strażnika Żądłem. (2 kostki, PS w razie przekleństwa)

Nie w twarz, tylko nie w twarz! Niech nikt, nigdy więcej nie warzy się uderzyć mnie w twarz!

Po wypuszczeniu Żądła, staram się odsunąć od przeciwnika.

Esgaroth - 2011-03-06 18:02:20

("Strażnik otworzył drzwi i przygotował pałkę do zlania któregoś z was" - dokładne czytanie postów MG się kłania.)


Strażnik jak szmacianą lalką cisnął magiem ognia. Ten uderzył o otwartą kratę i dzięki temu strażnik uniknął ciosu Tancerza!

Magiczny pocisk uderzył w klatę strażnika tak mocno, że ten aż prawie upadł! Ale się trzyma!

Hurgar - 2011-03-06 18:13:58

Ruszam na strazniika, zadajac mu dwa potezne ciosy piesciami.
Zgnijesz tutaj, psie.

Craig Un Shalach - 2011-03-06 18:19:09

Wykorzystuje ten zamęt by wybiec chwiejnie z celi. Nie wchodzę w paradę moim towarzyszom i staram się uniknąć ciosów strażnika. Ruszam w kierunku którym przyszedł strażnik rozglądając się.

Iben - 2011-03-06 18:19:52

Staram się zajść strażnika z boku i rąbnąć go w całej siły w skroń. Musi nam się udać!

Ravin - 2011-03-06 18:33:22

Nie chcąc zranić czarem, któregoś z towarzyszy, wycofuję się wgłąb korytarza. Tam, skąd przyszedł strażnik. W razie potrzeby, pomagam hierofantowi oddalić się od walczących.

Marcus - 2011-03-07 01:29:43

Nie poprzestaję na tym niefarcie i poprawiam go waląc strażnika podwójnie pałą.

Esgaroth - 2011-03-07 11:24:05

Wszyscy rzuciliście się na niego i po chwili strażnik, posiniaczony i pokrwawiony runął na ziemię nieprzytomny. Chyba ledwo żyje...

Aed i Jonathan wyszli z celi. Korytarz jest całkiem długi. Sześć celi, trzy po lewej, trzy po prawej - wszystkie vis a vis siebie. Na końcu korytarz skręca w prawo pod kątem 90 stopni.

- Hej... wy... - odezwał się słaby głos z ciemnej celi naprzeciwko waszej.

Ravin - 2011-03-07 11:38:24

Ruszam powoli korytarzem, aż do zakrętu. Ostrożnie wyglądam zza rogu. Mam nadzieję, że nie nadbiegnie więcej strażników. Przyglądam się, dokąd prowadzi korytarz.

Marcus - 2011-03-07 13:28:21

Upewniam się, że strażnik jest nieprzytomny. Przeszukuję go w poszukiwaniu broni. W tym samym czasie odpowiadam cicho więźniowi.

- Czego?

Craig Un Shalach - 2011-03-07 16:06:38

Sprawdzam co jest w każdej celi. Nie przemęczam się zbytnio. Zbieram siły.

Iben - 2011-03-07 18:17:41

Oddycham głośno, obserwując czujnie strażnika. Padł... na pewno ich jest więcej. To dopiero początek... Wezmę broń... Szlag, Av Fen był szybszy. Trudno... poczekam. Zwracam głowę do źródła głosu. Powoli zbliżam się do krat,  starając się dojrzeć być może naszego współwięźnia.

Hurgar - 2011-03-07 20:00:18

- Ktoś powinien wziąć jego ekwipunek - sugeruję towarzyszom - No i powinniśmy go przesłuchać. Może wie, co się tutaj dokładnie dzieje.

Esgaroth - 2011-03-07 20:09:29

Aed przeszedł się po korytarzu. Reszta cel jest pusta.

Av Fen znalazł długi nóż przy pasie. Nic więcej. Z celi naprzeciwko dobiegło:

- To wy... poznaję was po głosie.

Craig Un Shalach - 2011-03-07 20:36:05

Słysząc słowa krasnoluda i po chwili więźnia z celi wracam się.
- Nie ma czasu - odparłem - Weźcie mu klucze do celi i wsadźmy go tam, by potem nas nie zaszedł od tyłu czasem.
- Kim jesteś? - pytam się więźnia. Próbuje mu się przyjrzeć.

Ravin - 2011-03-07 20:43:37

(A ja coś zobaczyłem, czy jeszcze nie doszedłem do końca korytarza?)

Hurgar - 2011-03-07 21:13:46

- O.P. - mówię do więźnia z celi naprzeciwko - Was też złapali?

Esgaroth - 2011-03-07 21:13:47

(Hurgar, jeśli już to O. F. :))

(Jeszcze nie dotarłeś, to długi korytarz)


Aed nagle rozpoznał postać w celi... to jeden z konnych. Ich dowódca. Mathias Hoffer. Leży pod ścianą cały we krwi i brudzie, pobity niemal na śmierć - pewnie na przesłuchaniu kapłanów Ulryka.

- Schwytali Jacoba... Bauera... Gdy pilnowaliśmy tych studni, Bauer odkrył gniazdo kultystów w pobliżu... bramy północnej... a dokładnie w piwnicy karczmy "Pod... Młotem i Korbaczem". Ich znak to zakrwawiona czaszka... i... tam była Księga... Straż go zgarnęła...

Chyba z wysiłku od mówienia zemdlał. Potrzebne mu natychmiastowe leczenie.

Hurgar - 2011-03-07 21:42:36

(Sorry, mój błąd. Biję się w pierś)

- Kapłani są w to zamieszani. Nie ma innej możliwości. Za duży zbieg okoliczności.

Iben - 2011-03-07 22:52:00

Słyszę jak uchodzi przytomność z naszego towarzysza niedoli.
-Aed? Możesz jeszcze...?- Zaczynam nieśmiało. Jasne, Aed jest już i tak wykończony, ale wplątaliśmy się to razem, Mathias jest równie cenny co każdy z nas. Szlag... Staram się otworzyć celę, w której siedzi Hoffer.

Marcus - 2011-03-08 00:10:52

Podaję pałkę Algromowi, a sam zatrzymuję nóż.

- Lepiej żeby jak najwięcej osób miało jakąś broń. Nie jest to topór, ani młot, ale zawsze to przedłużenie ręki i twardy łamacz szczęk.

Szukam u strażnika kluczy do cel. Jeśli nie znajdę ich przy nim to może zostawił je w drzwiach kiedy otwierał naszą celę. Sprawdzam więc i tam. Staram się też zaciągnąć nieprzytomnego strażnika do naszej celi i i znaleźć wystarczająco długie kawałki uciętych sznurów z naszych więzów, by spętać strażnika, oraz go zakneblować.

Ravin - 2011-03-08 01:27:04

Docieram do końca korytarza i sprawdzam, co kryje się za zakrętem.

Hurgar - 2011-03-08 06:41:00

Wykonuję kilka zamachów pałką i sprawdzam jej jakość. Racja, zawsze to coś więcej niż sama pięść.

Craig Un Shalach - 2011-03-08 15:27:39

Skrzywiłem się. Jasny gwint... jak teraz znowu zacznę leczyć to najpewniej nie wstanę przez najbliższe kilka godzin...
Podchodzę do strażnika i przeszukuje mu kieszenie w poszukiwaniu kluczy do celi, o ile ma.
- To pewnie kult Khorne'a... pewnie... więc my musieliśmy trafić na kult Tzeentcha... muszą być jeszcze kulty Nurgle'a i Slaanesha - odparłem przy okazji przeszukiwania.

Esgaroth - 2011-03-08 15:36:30

Znaleźliście kluczę i otworzyliście drzwi do celi. Niektórzy z was zajęli się strażnikiem, pętając go i kneblując. Jonathan dotarł do końca korytarza i wyjrzał ostrożnie.

Schodki na górę i otwarte drzwi drewniane prowadzące do kwadratowego pomieszczenia ze stolikiem, krzesłem i jakimiś mebelkami.

Mathias wciąż leży nieprzytomny.

Ravin - 2011-03-08 16:04:15

Ostrożnie wchodzę po schodkach i zaglądam do pomieszczenia. Jeżeli nikogo tam nie ma, rozglądam się za czymś, co może się nam przydać.

Esgaroth - 2011-03-08 16:35:43

Z pomieszczenia wychodzą też kolejne, metalowe drzwi. Przez okienko widać w nich długie schody na górę... to po nich was ciągnięto na dół.

W pokoju jest tylko stół i krzesło. Za stołem szafki. Na stole stoją dwie świece w świecznikach - wyglądających na ciężkie. Mogą się przydać jako broń. Leży też kartka papieru, a nawet kilka i coś nagryzmolone węglem. Strażnik z nudów sobie rysował. W szafce stoją dwie butelki wina, w tym jedna tylko w połowie zapełniona. Prócz tego są tu łachy dla przyszłych więźniów, oraz zapasowy pęk kluczy do każdej celi.

Craig Un Shalach - 2011-03-08 16:44:05

Wchodzę do celi z Mathiasem. Otwieram kraty jeśli są zamknięte.
Przyklękam przy mężczyźnie i go dokładnie i ostrożnie opatruje. Sprawdzam jego stan i ewentualne szanse na przeżycie w takich warunkach.

Esgaroth - 2011-03-08 16:46:42

Powinien przeżyć, lecz niewątpliwie trzeba go mocno opatrzyć. Teraz. Zaraz. Tylko jak go wyniesiecie stąd bez wzbudzania podejrzeń... i ciekawe czy ktoś prócz Liebnitza wie o waszym pojmaniu. Co z Ranulfem? Innymi kapłanami? Strażą?

Craig Un Shalach - 2011-03-08 16:52:26

- Nie będę musiał go leczyć - odparłem - Ale będzie trzeba go nieść. I przy okazji okradniemy klasztor, po potrzebne są medykamenty... - dodałem prując materiał na mojej koszuli i zawijając go na świeżych ranach. Sprawdzam czy nie ma czasem gdzieś złamania. (eee... test leczenia? Nie wiem tylko czy on się na coś zna bez jakichkolwiek środków... więc nie śmiej się, że tak pisze. Po prostu szukam alternatyw, nie chce znowu mdleć...).

Ravin - 2011-03-08 16:52:31

Biorę obie butelki wina i wracam do towarzyszy.

- Masz krasnoludzie, łyknij. Później może nie być czasu. - podaję pełną butelkę Algromowi.

Wchodzę do celi więźnia i podaję napoczętą butelkę Hierofantowi.
- Wlej mu trochę wina do  ust. Może to go pokrzepi.

Craig Un Shalach - 2011-03-08 16:54:07

- Zaraz... - odpieram do Jonathana opatrując go prowizorycznie. Po tym biorę wino i staram mu się go trochę wlać do buzi.

Iben - 2011-03-08 17:51:36

Spoglądam na butelkę Jonathana łapczywie. Wino... cholera, nie teraz. Napiję się, jak już stąd wyjdę. Jeśli nie wyjdę... wtedy sobie łyknę. Wchodzę do następnego pomieszczenia, rozglądam się. Hmm... Ciekawe, czy są tu inni więźniowie? Gdzieś muszą trzymać resztę kompani Mathiasa, jak nas od razu nie zabili. Zaś inni kapłani... kto wie, ilu wie o tym, co nas spotkało? Kto wie, jakie zamiary ma Arcykapłan? Teraz, tutaj, każdy może być wrogiem. Biorę świecznik, ważę go sobie w dłoni. Nada się... choć nie zastąpi miecza. Byle przetrwać najbliższą walkę, a broń się znajdzie. Wracam do reszty. Doglądam Mathiasa.
-Musimy się pospieszyć. Kto wie, kiedy strażnicy zmienią wartę...

Marcus - 2011-03-08 18:19:01

Kiedy już upewnię się, ze więzy i knebel są wystarczająco mocne by utrzymać w miejscu i ciszy strażnika, wyjmuję nóż i idę w stronę dołu schodów prowadzących do wyjścia z lochu. Czatuję tam za kantem.

Esgaroth - 2011-03-08 19:09:07

Kiedy Leonard brał świecznik ze stołu dostrzegł nagle, że w szafie jest coś jeszcze. Skrytka z drzwiczkami. Są uchylone, a widać zza nich sporą skrzynię.

Craig Un Shalach - 2011-03-08 19:28:18

(co z moim opatrywaniem?)

Ravin - 2011-03-08 19:31:43

Gdy już Algrom opróżni połowę butelki, odbieram ją i sam pociągam kilka łyków.

- Na pohybel Liebnitzowi, kultystom i wszelkim przejawom chaosu!

Oddaję butelkę krasnoludowi i obserwuję starania Hierofanta.

Esgaroth - 2011-03-08 19:52:36

(opatrywanie poszło ci dobrze, coś czujesz, że za parę minut chłop się wybudzi)

Hurgar - 2011-03-08 20:05:47

Ja ostrożnie wchodzę do pomieszczenia, uważnie rozglądając się dookoła. Otwieram butelki z winem i wącham zawartość. Jeżeli pachnie dobrze, to pociągam łyka. Tak, na orzeźwienie.

Craig Un Shalach - 2011-03-08 20:37:22

- Zrobiłem co mogłem. Teraz tylko trzeba liczyć na to, że jego organizm jest silny i wytrzyma trudy tego co mu zrobiono.
Biorę wino od maga i walę kilka razy lekko po policzku łowcę. Próbuje go ocucić.

Marcus - 2011-03-08 22:44:27

Dla zabicia czasu sprawdzam stan noża. Czy jest ostry, dobrze wyważony i jak trzyma się w dłoni.

Iben - 2011-03-09 09:44:08

Hmm... a cóż to?Zachowując ostrożność, uchylam drzwi od skrytki i otwieram skrzynkę.

Esgaroth - 2011-03-09 10:07:02

Leonard zajrzał do skrzyni...

To wasze rzeczy! Cały ekwipunek!

Hoffer wciąż się nie budzi mimo klepania i wina.

Czatujący za kantem Av Fen sprawdził nóż. Ostry i dobry.

Craig Un Shalach - 2011-03-09 13:35:27

- Obudź się na Sigmara! - mruknąłem zły tym, że marudzę za bardzo i dalej próbuje cucić łowcę. Sprawdzam dla pewności puls...

Hurgar - 2011-03-09 15:43:09

- Co tam znalazłeś? - wołam za kompanem, który zniknął w szafce.

Iben - 2011-03-09 16:09:12

-Ha! Bogowie raczyli orzec, po czyjej są stronie. Patrzcie.- Pokazuję reszcie nasz ekwipunek. Biorę wszystkie swoje rzeczy. Gładzę z lubością po ostrzu miecza. Nareszcie... już nie dam sobie tak łatwo tego odebrać. Przypinam miecz, sztylet i kuszę.

Hurgar - 2011-03-09 16:16:26

Wchodzę do skrytki za kompanem i także zabieram wszystko, co należy do mnie. Gładzę młot po rękojeści. Zakładam całą zbroję.

- Teraz sobie potańczymy...

Marcus - 2011-03-09 16:42:55

Stojąc opodal, usłyszawszy wyrazy zachwytu kompanów zaglądam do nich.

- Adamananowi-na-Brionha niech będą dzięki...

Patrzę z błyskiem w koku na swój ekwipunek. Natychmiast go przyodziewam i przypinam oręż. Gdy to zrobię śpieszę do pozostałych wraz z ich ekwipunkiem, by im go wręczyć.

- Zobaczcie co znalazł Leonard...

Uśmiecham się do nich i podaję im ich własność.

Craig Un Shalach - 2011-03-09 16:49:29

Bez słowa przyjmuje ekwipunek. I tak mam go za dużo... po tym wszystkim muszę zrobić porządkowanie go.
Dalej budzę łowcę... jasny gwint, nie zostawię go tu tak na pastwę losu.

Esgaroth - 2011-03-09 17:22:17

Hoffer ocknął się i zaczął coś bełkotać. W końcu spojrzał na Aeda i położył mu ręce na ramionach.

- Musimy... dotrzeć do świątyni Sigmara. To jedyne bezpieczne miejsce teraz. Muszę się dowiedzieć co z Fischerem, naszym medykiem. Wiem, że zdołał zbiec. Musiał się więc udać do świątyni. Weźcie mnie pod ramiona...

Zaczął się podnosić i jęczeć z bólu.

Iben - 2011-03-09 17:29:41

-Chwileczkę...- Biorę kuszę i ładuję ją. Kiedy już będzie gotowa do wystrzału, chwytam ją w jedną rękę, na drugiej pozwalam się oprzeć Hofferowi. Czekam, aż ktoś wspomoże go z drugiej strony.
-Chodźmy... Czas podziękować Liebnitzowi za gościnę.

Ravin - 2011-03-09 17:41:16

Biorę swoje rzeczy od Tancerza i sprawdzam, czy aby strażnicy czegoś sobie nie przywłaszczyli. Po przeglądzie ekwipunku, zakładam plecak chwytam kostur i jestem gotów do drogi.

Spoglądam na Hoffera.
- Może być ciężko się stąd wydostać, w takiej grupie. Twój stan nie jest najlepszy. Będziemy musieli poruszać się bardzo wolno. Chyba, że...   hmmm....    Wypijesz to.

Sięgam do plecaka i podaję Hofferowi miksturę leczniczą.

- Powinieneś poczuć się lepiej i móc już chodzić o własnych siłach.

Craig Un Shalach - 2011-03-09 17:41:22

Po chwili zastanowienia pomagam Hofferowi i pozwalam mu się też oprzeć o mnie. Ruszam kiedy wszyscy też to zrobią.

Hurgar - 2011-03-09 19:04:30

- Czuję, że nie wyjdziemy stąd bez walki. Lepiej się przygotujcie - rozglądam się po towarzyszach - Widzieliście wojowników. Będzie ciężko.

Marcus - 2011-03-10 00:01:18

- Aye... Będziemy musieli wyrąbać sobie drogę do wolności...

Wyjmuję katanę i shuriken.

- Ruszajmy.

Esgaroth - 2011-03-10 00:15:18

(Rav, odpisz ten eliksir)


Hoffer przełknął ciecz z fiolki i na twarz zaczęły mu powracać kolory. Wciąż jednak jest lekko ranny.

- Ruszajmy. - rzekł i wziął swoje rzeczy ze skrzyni. - Szczerze mówiąc wątpię by Liebnitz rozpowiedział całej świątyni o naszym pojmaniu. Musimy... powtarzam... musimy przemknąć przez świątynię cichcem. Schowajcie bronie, walczyć będziemy w ostateczności. I jeszcze jedno: jak najmniej tłumaczeń dla służących i innych kapłanów. Po wyjściu z budynku, natychmiast ruszamy do świątyni Sigmara. To niedaleko.

Ruszyliście na górę mijając pokój strażnika. Schody na wyższe piętro są długie i mroczne. Głęboko pod ziemią są te lochy...

Dotarliście na samą górę. Kolejne drzwi.

Hurgar - 2011-03-10 06:53:32

Cholera. Cała moja zbroja niezbyt sprzyja skradaniu się. Ale jak mus to mus. Chowam broń, jednak ciężkie rękawice pozostawiam założone. Kto wie, może komuś trzeba będzie obić mordę.

Ravin - 2011-03-10 09:11:17

- Trzeba się jednak liczyć z tym, że natkniemy się na kogoś w świątynnych korytarzach. Dobrze byłoby mieć jakieś wytłumaczenie, co tu robimy, a nie od razu wdawać się w walkę ze zbrojną strażą. Później może nie być czasu na zastanowienie.

Marcus - 2011-03-10 11:04:05

Chowam katanę i shurikeny. Wybieram nowo zdobyty nóż. Skradam się z towarzyszami.

Craig Un Shalach - 2011-03-10 13:59:03

Kiwnąłem tylko głową na słowa łowcy. Szedłem dalej za drużyną podtrzymując Hoffer'a.

Iben - 2011-03-10 18:33:44

Bez broni? Cholera... więc czemu tą kuszę ładowałem? No nic. Zdejmuję bełt i luzuję cięciwę. Chowam kuszę. Podtrzymując z Aedem kapitana, idę, rozglądając się na wszystkie strony.

Esgaroth - 2011-03-11 16:34:26

Nikt nie kwapił się na wymyślenie tłumaczenia, prócz Jonathana. Otworzyliście drzwi. Cisza. Korytarz w lewo, korytarz w prawo. Każdy kończy się jakimś zakrętem. Są tu też drzwi w prawym korytarzu, wyglądają jak do składzika.

Iben - 2011-03-11 16:59:13

Wymówka... jaka niby? Jak można wytłumaczyć obecność różnorodnie uzbrojonej bandy zabijaków w podziemiach świątyni? A może... mamy nadal papiery od Arcykapłana? Szukam ich po kieszeniach w swoim ekwipunku. Szukam tak, dopóki nie wejdziemy na rozwidlenie.
-Hmm... Zatem, którędy?- Pytam cicho, prawie szeptem. Nasłuchuję.

Hurgar - 2011-03-11 17:25:45

Podążam za towarzyszem idącym na przedzie, idąc prawie równo z nim. W końcu to na mnie spadną ciosy, jeżeli dojdzie do walki.

Ravin - 2011-03-11 18:56:17

- Słuchajcie - mówię cicho - tam w szafce widziałem łachy więzienne. Jedna lub dwie osoby mogłyby się przebrać w nie. Mając dokumenty podpisane przez kapitana Shutzmanna, moglibyśmy powiedzieć, że na jego polecenie zabieramy więźniów. Jeszcze nikt nas nie zauważył, możemy wrócić i tak zrobić. Co wy na to?

Craig Un Shalach - 2011-03-11 22:30:47

Na propozycje maga do mojej głowy wkradło się multum ,,ale'' co do tego planu.
- Hoffer ledwo stoi, połowa nas jest ranna... i naprawdę wątpię by ktokolwiek uwierzył nam nawet jeśli mielibyśmy dokumenty. A kapłani z tego co wiem są bardzo gorliwi i od razu by kazali nam iść do arcykapłana - odparłem zrezygnowanym tonem.

Ravin - 2011-03-12 01:30:20

- Właśnie dlatego Hoffer grałby rolę jednego z więźniów. Dokumenty przecież mamy. Nakaz od Shutzmanna jest. Nie musimy dawać go do przeczytania. Wystarczy, że pokażemy jego pieczęć i podpis. Kapłanami mniej bym się przejmował. Zawsze możemy powołać się na Ojca Ranulfa. On potwierdzi naszą tożsamość. Wątpię, żeby Liebnitz wtajemniczył wszystkich kapłanów w zamiar pozbycia się nas. Bardziej obawiałbym się spotkania ze strażą świątynną. Podobnie jak Hoffer, uważam, że walka to ostateczność, ale skoro chcecie iść tak, jak teraz jesteśmy, to ruszajmy.

Marcus - 2011-03-12 12:06:58

- Możemy to zrobić i bez łachów więziennych tłumacząc, że to więzień tymczasowy. Ewentualnie jeśli wszyscy sądzą, że warto sięprzebrać, to zawróćmy...

Odpowiadam na pomysł kompana.

Hurgar - 2011-03-12 14:11:09

- Ja tam pozabijałbym ich wszystkich - mówię jakby do siebie, ale nie mam nic przeciwko, żeby towarzysze to usłyszeli. Bo pozabijałbym. I pozabijam.

Iben - 2011-03-12 17:22:22

-Nie ma czasu. Liebnitz może już być w drodze... Nie żebym nie chciał się z nim spotkać, ale może bez towarzystwa oddziału wojowników Ulryka...- Mówię, czekając na decyzję reszty.

Esgaroth - 2011-03-12 18:24:15

Czas mija a wy gaworzycie sobie w najlepsze stojąc po środku korytarza. Echo waszych słów niesie się i po chwili znika.

Hurgar - 2011-03-12 20:19:12

- Oni... - robię chwilę przerwy, przywołując obraz wojowników - ...zginą pierwsi. Nie ma czasu, musimy się na coś zdecydować. Albo niektórzy przebierają się w więzienne łachy albo idziemy tak.

Ravin - 2011-03-13 08:46:48

- Macie rację, zbyt wiele czasu już straciliśmy. Ruszajmy. Hoffer niech odda swą broń Leonardowi. Wyraźnie widać, że był torturowany, więc nie będzie musiał za bardzo się wysilać, by grać rolę więźnia.

Odcinam kawałek liny, którą mam w swoim ekwipunku i podaję Tancerzowi.

- Dla zachowania pozorów zwiąż Hofferowi ręce, tylko lekko, by w razie niebezpieczeństwa, mógł sam się uwolnić.

Odszukuję w plecaku nakaz od Shutzmanna i umieszczam go tak, bym natychmiast mógł po niego sięgnąć.

- Nie odzywajcie się za dużo, zwłaszcza ty, krasnoludzie. W razie co, prowadzimy śledztwo z rozkazu kapitana Shutzmanna w sprawie kultystów, spaczenia i mutacji w mieście. Więcej nie wolno nam powiedzieć i koniec.

Spoglądam na grupę, czy aby zaakceptują moje tymczasowe przywództwo, bo przez to ostatnio wystąpiły małe zgrzyty.

- Gotowi?

Hurgar - 2011-03-13 11:04:24

- Gotowy. Obyśmy wyszli stąd cało... - odpowiadam i kiedy wszyscy ruszają, idę razem z nimi.

Marcus - 2011-03-13 12:14:14

Związuję lekko nadgarstki Hofferowi tak jak prosił o to Jonathan. Skinąłem głową na znak, że gotowe.

Craig Un Shalach - 2011-03-13 13:06:58

Kiwnąłem głową. Bo za wiele do dodania w tej chwili nie miałem.

Iben - 2011-03-13 14:09:10

Biorę broń od Hoffera. Coraz bardziej się niecierpliwię. Powinniśmy już stąd iść.
-Dalej.- Czekam, aż inni ruszą i idę wraz z nimi.

Ravin - 2011-03-13 15:31:33

Mimo tego, że mieliśmy worki na głowach, staram się przypomnieć, jak skręcaliśmy, zanim dotarliśmy do celi. Jeżeli nic sobie nie przypomnę, ruszam korytarzem w prawo.

Esgaroth - 2011-03-13 17:01:33

Kierując się intuicją ruszyliście cicho w prawo, prawym korytarzem. Skończył się schodami kręconymi prowadzącymi na górę. Na schodach było na szczęście pusto i nikt was nie zaczepiał. Napięcie i walenie serca powoli się ustatkowało u was i dotarliście do drzwi na końcu. Przez okienko w drzwiach widać dwóch kapłanów idących w waszym kierunku. Idą z rękoma na plecach i rozmawiają cicho o czymś. Do drzwi zostało im 30-35 metrów...

Ravin - 2011-03-13 17:23:06

(Przez okienko w drzwiach widać było dziedziniec świątynny, czy kolejne wewnętrzne korytarze?)

Esgaroth - 2011-03-13 17:33:51

(widać korytarz. Wasze drzwi są na samym końcu tego korytarza. Widać słabo, bo jest kratka)

Ravin - 2011-03-13 18:39:06

- Nie ma co się zastanawiać, ruszamy. Tylko pamiętajcie, gęby na kłódkę.

Zdecydowanym ruchem otwieram drzwi i kieruję się wprost na kapłanów.

Esgaroth - 2011-03-14 01:09:32

Wyszliście. Hoffer zwiesił głowę i zaczął powłóczyć nogami. Kapłani zwolnili kroku. Mijając was jeden rzucił:

- Chwała Ulrykowi!

Hurgar - 2011-03-14 07:16:07

Nie odpowiadam nic, nawet na nich nie patrząc. Całkiem spokojnie po prostu ich mijam, z lekkim wyrazem zdeterminowania na twarzy.

Ravin - 2011-03-14 08:50:29

- Chwała Ulrykowi - odpowiadam. Po chwili zatrzymuję się i odwracam do kapłanów.

- Bracia, czy moglibyście nam pomóc? Wydaje się nam, że lekko pobłądziliśmy w tych korytarzach. Człowiek, który nas tu doprowadził, zdążył się ulotnić, zanim załatwiliśmy formalności przejęcia więźnia. Możecie nam wskazać najkrótszą drogę do wyjścia?

Hurgar - 2011-03-14 11:00:43

Spoglądam na Jonathana. To chyba nie był dobry wybór. Staram się jednak wyglądać tak naturalnie, jak to możliwe.

Esgaroth - 2011-03-14 12:05:34

Kapłan chwilę patrzył na was w milczeniu i wymienił spojrzenie ze swoim towarzyszem obok siebie. W końcu się odezwał:

- Do końca tym korytarzem, potem w prawo i schodami na górę. Potem najkrócej przez kuchnię i w prawo aż do sali głównej. A kogo prowadzicie jeśli wolno spytać?

Ravin - 2011-03-14 14:05:40

- Osoba ta ma ścisły związek z mutacjami, jakie pojawiły się na ulicach miasta. Nic więcej nie możemy powiedzieć. Dzięki za pomoc. Niech Ulryk wam błogosławi!

Odwracam się do swojej drużyny.

- Ruszamy! I tak dużo czasu zmitrężyliśmy.

Nie zatrzymując się po drodze, podążamy tak, jak nam objaśnił kapłan.

Craig Un Shalach - 2011-03-14 15:40:55

Pomagam iść Hofferowi i panuje nad twarzą. Zaraz wolność... nareszcie.

Iben - 2011-03-14 18:36:37

Uff... Przysiąc mógłbym, że już po nas. Ten mag umie kłamać... nawet nieźle. Cóż... to jeszcze nie koniec, prawda? Zbyt łatwo poszło... Idę dalej, wraz z resztą.

Hurgar - 2011-03-14 18:51:00

Jeżeli idziemy, to ruszam za towarzyszami. Lepiej, żeby te wskazówki były prawidłowe. Mogli zwęszyć podstęp...

Esgaroth - 2011-03-14 20:07:54

(Marcus, postaraj się na ten jeden post na dzień... ostatni twój post jest z wczoraj pisany w samo południe.)

Ruszyliście korytarzami tak jak wam mówiono. Robi się tu tłoczno, coraz więcej kapłanów chodzących, spieszących się gdzieś. Nikt was na szczęście nie zacze...

- Hej wy! Zaczekajcie no! - głos za wami.

Ravin - 2011-03-14 20:15:46

- Nie zatrzymujcie się w żadnym wypadku - mówię cicho do towarzyszy - Idźcie do wyjścia, jak opisał kapłan.

Sam zwalniam i odwracam się, by sprawdzić, kto nas chce zatrzymać.

Hurgar - 2011-03-15 06:28:54

Powoli, w trakcie marszu, kładę dłoń na rękojeści młota. Aż mnie mrowią palce...

Marcus - 2011-03-15 14:15:02

Trzymany w dłoniach nóż przekładam w dłoniach by był w pozycji do rzutu. Czekam na rozwój wydarzeń.

(Sorry. Ciężko mi ostatnio wchodzić na forum.)

Craig Un Shalach - 2011-03-15 15:34:11

Robię to co każe Jonathan.

Esgaroth - 2011-03-15 17:03:58

(Iben? jeden post dziennie chociaż? ;p)

Iben - 2011-03-15 18:02:40

(Nawet więcej, mości panie, nawet więcej.)
Kładę dłoń na rękojeści miecza. Głupi odruch, lecz... człowiek się od razu lepiej czuje. Bezpieczniej. Idę, powoli, lecz pewnie. Nasłuchuję przy tym, z lekkim lękiem starając się wyłapać ciężkie, okute żelazem buty i złowieszczy głos Liebnitza... może jednak nam się poszczęści?

Esgaroth - 2011-03-15 18:24:20

Tylko Jonathan odwrócił się i zobaczył dwóch innych kapłanów zmierzających powoli w jego kierunku. Obaj mają zacięte miny. Zbliżają się. A jeden z nich powoli wkłada rękę pod poły płaszcza.

Reszta z was dotarła właśnie do znanej wam kuchni w której zginął ojciec Odo.

Ravin - 2011-03-15 18:43:36

- Tak? O co chodzi? - pytam, siląc się na spokój, choć poziom adrenaliny zaczął gwałtownie wzrastać. Mocniej ściskam kostur, gotów w każdej chwili wybić z rąk kapłana to, co wyciągnie.

Esgaroth - 2011-03-15 20:58:12

- To wy jesteście tymi, którzy pomogli nam w opresji z mutantami? - spytał kapłan.

Wyciągnął dwa eliksiry leczące:

- Chcieliśmy podziękować, nie mówcie przełożonemu o eliksirach, bo jak się dowie, żeśmy z pracowni podwędzili. - puścił oczko.

Marcus - 2011-03-15 21:35:39

Przekładam nóż ponownie w pozycji to pchnięcia ustawiając ostrze do spodu dłoni od strony łokcia.

Ravin - 2011-03-15 21:38:27

Uśmiecham się lekko, powoli wypuszczając powietrze.

- Dziękuję wam.

Biorę eliksiry i wkładam je do plecaka.

- Niech wam Ulryk błogosławi.  - kiwam głową na pożegnanie i ruszam za towarzyszami.

Esgaroth - 2011-03-15 23:07:39

Otrzymujesz:

Eliksir leczniczy x 2 - obc: 10 - opis: brak

_________________________________


Jonathan dogonił grupę i przeszliście przez kuchnię. Parę razy patrzono na was dziwnie, a najbardziej dziwnie na Hoffera.

W końcu w zasięgu waszego wzroku pojawiły się drzwi wyjściowe.

Hurgar - 2011-03-15 23:14:18

Upewniam sie, ze nikt nie podsluchuje i mowie do towarzyszy

- Dokad teraz? Musimy dzialac szybko, Leibnitz w kazdej chwili moze zejsc do lochow, a kiedy tam nas nie znajdzie...

Iben - 2011-03-15 23:33:03

-Świątynia Sigmara? Gdziekolwiek, byle dalej od tych murów...- Spoglądam na drzwi. Myślałem, że ucieczka z świątynnych podziemi będzie trudniejsza... cóż, trzeba brać, co bogowie dają.

Ravin - 2011-03-16 07:32:17

- Opuśćmy teren świątyni, wtedy porozmawiamy. - Ponaglam wszystkich do szybszego marszu.

Esgaroth - 2011-03-16 09:12:02

Wyszliście ze świątyni czując skurcze w tyłkach i z myślą, że zaraz ktoś was zaczepi. Czuliście palący wzrok kapłanów na plecach. Drzwi za wami zamknęły się głośno i odetchnęliście świeżym powietrzem...

Jest środek dnia. Widać ludzi z pochodniami, którzy biegną, jakby w szale na wschód...

- Prędko. - rzekł Hoffer wciąż związany.

Marcus - 2011-03-16 10:30:22

Śpieszę za towarzyszami do świątyni Sigmara. Może tam w końcu odetchniemy.

Ravin - 2011-03-16 12:04:31

Zatrzymuję na chwilę Hoffera i uwalniam go z więzów.

Craig Un Shalach - 2011-03-16 13:01:36

- Jonathan, nie wiem jak ci za to dziękować - odparłem cicho z lekkim uśmieszkiem z już trochę zebranymi siłami - Hoffer, będziesz mógł iść o własnych siłach? - pytam się szeptem łowcy.
Kiedy wszyscy ruszą w kierunku świątyni, ja też idę.

Hurgar - 2011-03-16 13:49:42

Przyglądam się ludziom biegnącym na wschód

- Idźcie do świątyni. Ja zobaczę, co się dzieje. Dołączę do was niedługo - mówię i ruszam truchtem za tłumem.

(Jakie rany mam?)

Esgaroth - 2011-03-16 14:30:10

(ALGROM 1/1   8 na 16  - rana w brzuchu (+ poobijania na całym ciele od pałki))


Hoffer przytaknął i ruszył za tłumem na wschód.

- Mam złe przeczucia. Ci ludzie biegną w stronę świątyni Sigmara. - rzekł idąc z wami. Algrom także ruszył za tłumem, więc idziecie całą grupą.

Ravin - 2011-03-16 15:23:03

Idę za tłumem, przysłuchując się krzykom. Staram się coś z tego wyłapać, by zrozumieć powód wzburzenia ludu.

Craig Un Shalach - 2011-03-16 16:32:05

Też się przysłuchuje pokrzykiwaniom tamtych ludzi. Idę za kompanami i obserwuje co się dzieje.

Esgaroth - 2011-03-16 17:25:42

Krzyczą jakieś niezrozumiałe, wyjęte z kontekstu brednie... coś o plugawym chaośniku, który zaszył się gdzieś tam. Chyba idą go z tej kryjówki wykurzyć ogniem...

Dotarliście za tłumem do świątyni Sigmara. Tutaj... jest jeszcze większe piekło. Tłum ludzi napiera na drzwi z widłami, krzesłami, lagami w łapach. Walą pięściami i kopią.

- Wydać nam heretyka!

- Spalić go! Spalić!

- Śmierć mutantom!

- Pieprzeni Sigmaryci!

Straszny tłok i wrzask. Straż miejska stara się odepchnąć tłum, ale nie mają przewagi liczebnej.

Hurgar - 2011-03-16 17:30:17

Chaos w istocie.

- Tyle wejście. Czy jest tu jakieś tyle wejście? - pytam towarzyszy.

Ravin - 2011-03-16 18:16:30

- Nie mam pojęcia - wzruszam ramionami - Jestem pierwszy raz w tym mieście.

Craig Un Shalach - 2011-03-16 18:18:40

- Hoffer - mruknąłem do niego bardzo cicho, tylko tak by on usłyszał - Gdzie tu jest tylne wejście? Nie mam zamiaru się przedzierać przez tą tłuszcze... drużyna, lepiej zejdźmy z pola widzenia... tego motłochu - mruknąłem równie cicho do reszty. Jeśli wśród nich jest jakiś obywatel, który nas widział podczas akcji z mutantką to mamy przechlapane na całej linii...

Esgaroth - 2011-03-16 18:43:26

- Jest takowe wejście. - rzekł równie cicho Hoffer i skrzywił się z bólu. - Za mną!

Zaczął przepychać się brutalnie przez tłum zmierzając do zaułków na prawo od głównej bramy świątyni.

Ruszyliście za nim i trochę trwało nim Mathias pokręcił się w zaułkach. Odgłosy wrzawy się oddaliły a wy wyszliście wprost na ciasny zaułek kończący się drzwiami pancernymi. Drzwi pilnuje dwóch strażników świątynnych.

- Hofferze, dawnom cię nie widział! Jak życie? - rzucił jeden uśmiechając się.

- Nie teraz, Detlefie. Wpuść nas, ważna sprawa.

Strażnicy bez słowa otworzyli drzwi wielkim kluczem i Hoffer wszedł znikając w mroku.

Craig Un Shalach - 2011-03-16 19:51:18

- Wchodzimy - powiedziałem do kompanów i idę za Hofferem.

Ravin - 2011-03-16 20:08:12

Wchodzę do świątyni razem z wszystkimi.

Iben - 2011-03-16 20:09:34

Światło dzienne... ile byłem w tej świątyni? Godzinę? Dwie? Mimo to... ulga, znów wyjść. Teraz prędko, do świątyni. Idę za Hofferem.

Hurgar - 2011-03-16 22:44:43

(Powinieneś chyba czytać inne posty, Iben. Chyba, że odgrywasz postać z opóźnioną reakcją ;])

Zatrzymuję się przy strażnikach

- Co tu się dzieje? Czego żąda cały ten tłum? Nie wyglądają przyjaźnie...

Esgaroth - 2011-03-17 09:13:05

- Chcą byśmy wydali jakiegoś heretyka, nie wiemy o co chodzi. - odpowiedział strażnik, ale Algrom wyczuł, że nie powiedział wszystkiego co wie.

- Ruszcie się. - zawołał Hoffer z wewnątrz do krasnoluda i Tancerza.

Marcus - 2011-03-17 09:14:06

Z zaciekawieniem oglądam wnętrze świątyni i słucham odpowiedzi na pytanie Algroma. Wchodzę do środka.

Iben - 2011-03-17 18:50:39

(Wiem, wiem... Byłem śpiący, kiedy tamtego posta pisałem, nie ogarnąłem reszty.)
Wchodzę do świątyni. Kiedy już znajdziemy się w środku, zagaduję Detlefa.
-Ktoś musiał podburzyć ten motłoch... Krzyczeć wystarczająco głośno. Domyślacie się, kto to?

Esgaroth - 2011-03-17 18:57:50

(Iben, Detlef został z tyłu jako straż, a ty już wlazłeś do środka, nie masz szans by go teraz zapytać. Czytaj te posty dokładnie)

Tylne wejście zaprowadziło was do schodów prowadzących na górę. Wyszliście wszyscy za Hofferem na drugie piętro. Jesteście aktualnie na kładkach ułożonych wokół głównej sali. Macie balustradę po lewej, a niżej główną nawę i wrota do świątyni. Wciąż ktoś w nie uderza. Słychać stłumione krzyki, które powoli zdają się cichnąć. Całe szczęście. Hoffer rzucił przez ramię:

- Podejrzewam o kogo chodzi. Kto jest tym "heretykiem".

Zaprowadził was do jednej z komnat (minęliście też celę ojca Mortena - zabitego przez Skaveny). Hoffer zajrzał do środka i zawołał:

- Fischer, na miłość boską! Udało ci się zbiec! - wszedł do środka i wpadł w ramiona trzeciego konnego o spoconej twarzy. Widać, że długo biegł wraz ze swoją tuszą...

Iben - 2011-03-17 19:32:18

(Argh... Wybacz, już będę.)
Nasłuchuję z niepokojem walenia do drzwi. Na pewno one wytrzymają? Motłoch może ponowić atak, chociaż... wszystko już cichnie. Oby na stałe. Kiedy już znajdziemy się w komnacie, spoglądam na ściskających się konnych. Świadomość, że ktoś jeszcze umknął jest... pokrzepiająca. Aż chce się poprowadzić odwet, oczywiście jak najbardziej krwawy. Najlepiej do samego skarbca kapłanów... Nie, opamiętaj się. Nie wszyscy są po stronie Liebnitza. Czekam, aż Fisher wydostanie się z uścisku Hoffera.
-Dobrze cię widzieć.- Uśmiecham się lekko w stronę grubego konnego, po czym przynoszę wzrok na drugiego.
-A teraz... zamieniam się w słuch, co tu się dzieje?

Craig Un Shalach - 2011-03-17 19:46:02

- Też chciałbym to wiedzieć - odparłem opierając się o ścianę i krzyżując ręce.

Esgaroth - 2011-03-17 19:56:13

Fischer zaczął mówić:

- Wpadliśmy na trop kultystów. By nie przedłużać - przejdę do rzeczy. W kryjówce znaleźliśmy księgę... o nazwie Liber Chaotis. Rozdzieliliśmy się i Jacob Bauer zabrał księgę do swego pakunku. Od razu po wyjściu natarła na nas straż. Zacząłem uciekać, lecz tamci dopadli Hoffera ogłuszając go na miejscu. Bauera z księgą związano, zakneblowano i gdzieś poprowadzono. Kapłani Ulryka trzymają go w zamknięciu, ale chyba nie w świątyni. Co więcej znam plan Arcykapłana Ulrykan... wszyscy o tym teraz mówią w mieście. Za dwa dni odbędzie się oficjalny sąd "boży" na Placu Broni. Przed pałacem. Oskarżycielem ma być sam Liebnitz. A w składzie sędziowskim zasiadać ma komendant straży miejskiej, arcykapłanka Vereny oraz trzech Magistrów Praw.

Fischer otarł czoło z potu i podjął wątek:

- Wiedzą, że Bauer pracuje dla świątyni Sigmara. Zeznawać będzie nasz Arcykanonik. Werner Stoltz. A Liebnitz chce nie tylko publicznie stracić Bauera. On ma większe plany. Na dużą skalę. Liebnitz chce doprowadzić do upadku kultu Sigmara w całym mieście i okolicy. Chce byśmy wyszli wszyscy na heretyków i winnych tego co tu się teraz w Middenheim dzieje. Od wieków byliśmy konkurencyjną religią. Sigmar. Ulryk. Rozumiecie?

- Bogowie... - mruknął Hoffer.

Ravin - 2011-03-17 20:10:20

- Mamy wystarczająco dużo powodów, by pokusić się o wysłanie Liebnitza do krainy Morra.  Tylko...  jeżeli go zabijemy, to całą winą obarczy się oczywiście wyznawców Sigmara i sytuacja jeszcze się pogorszy. Trzeba chyba znaleźć inny sposób na rozwiązanie tej sytuacji.

Esgaroth - 2011-03-17 20:39:48

- Na razie musimy zająć się wybronieniem Bauera. Za wszelką cenę nie można dopuścić do wojny domowej. Tego chcą kultyści. - odpowiedział Hoffer wtrącając się do rozmowy.

Craig Un Shalach - 2011-03-17 21:45:32

Aż mnie zatkało. To wszystko to jeden wielki absurd... kiedy kultyści i chaos jest u bram, ludzie mimo zagrożenia jeszcze się kłócą w swoim kręgu... to idiotyczne. To jest głupie.
- Nie dość, że chaos to i jeszcze konflikt dwóch religii... - odparłem po chwili - Musimy znaleźć dowody. Każdy, dosłownie każdy szczegół jest ważny - odparłem powoli zaczynając nad nimi myśleć - Shutzmann pewnie w tej chwili jest nam nieprzychylny, kapłan Vereny i magistrowie to już w ogóle...
- Ale jeśli to sąd boży to mamy zawsze jakieś szansę - dodałem po chwili.

Esgaroth - 2011-03-17 21:52:18

- Co masz na myśli, Aedzie? - spytał Fischer. - Przecież to wszystko będzie ustawione. Od deski do deski. Obmyślone. To oni mają swe dowody - księgę kultystów.

- A nawet dwie. - wtrącił Hoffer i westchnął.

Hurgar - 2011-03-17 21:52:45

- Coś tu nie gra - mówię do wszystkich - Musimy jakoś przegonić ten tłum. Drzwi długo nie wytrzymają naporu wściekłego bydła.

Iben - 2011-03-17 22:03:42

Niech to wszystko... Tak, to ma sens. Dobrze zaplanowane, cholernie dobrze. I my mamy temu zapobiec. Szlag, wplątałem się właśnie w grę pomiędzy dwoma olbrzymimi kultami, z chaosem i spaczeniem w tle. Taak, tego mi było trzeba. Znów rzucić się w paszczę lwa..., no raczej wilka. Rzucam spojrzenie na drzwi.
-Powinny wytrzymać, najbliższe dwie minuty. Wystarczy, by wymyślić dobry plan.- Uśmiecham się, opierając się o ścianę. Dobrze... teraz trzeba zacząć myśleć.
-Więc... Przydałoby się pozbyć tych ksiąg. Jakieś pomysły, gdzie je trzymają?

Ravin - 2011-03-17 22:18:54

- Jeżeli zaatakujemy tych ludzi na zewnątrz, to damy pretekst tłumowi do spalenia świątyni. Wydaje mi się, że nie tłum jest naszym największym problemem. Żeby uratować Bauera, trzeba mieć jakieś dowody na jego niewinność.

Marcus - 2011-03-17 23:05:13

- Ale jakie to mogą być dowody? O naszych działaniach wiedział właściwie tylko Liebnitz. On dał nam też pisemne pełnomocnictwo, jednak łatwo może pokazać, że pismo sfałszowano i to będzie dowód naszej winy, że działaliśmy na rzecz chaosu podając się za pomocników Ulrykan.

Myślę chwilę.

- A księgi? Wątpliwe byśmy je wykradli. Sami widzieliście jaką Liebnitz ma obstawę, a położenie książek jest nam nieznane. Liebnitz raczej nie trzyma ich bez odpowiedniego nadzoru.

Esgaroth - 2011-03-17 23:24:04

- Tłum to nie problem. Już słychać jak się uspokajają. - rzekł Hoffer zamyślony głęboko nad waszymi słowami.

W tym momencie do komnaty wpadł jakiś sigmaryta.

- Arcykanonik wzywa przed swe oblicze. - rzekł szybko.

- Już idziemy. - odpowiedział Hoffer skinąwszy głową. - Pospieszmy się. - rzucił do was i ruszył do wyjścia.

Iben - 2011-03-17 23:34:26

Następny arcykapłan? Pięknie. Cóż, może ten w końcu coś zapłaci..., albo przynajmniej nie wtrąci do lochów.
-No dobrze, idziemy?- Rzucam, po czym idę za Hofferem.

Hurgar - 2011-03-18 00:01:45

Wzdycham ciężko. Nigdy nie myślałem, że będę robił za chłopca na posyłki kapłanów. Ale cóż, trudno. Idę ze wszystkimi.

Ravin - 2011-03-18 01:26:33

Wróg naszego wroga, powinien być naszym przyjacielem. Z tą nadzieją idę ze wszystkimi na spotkanie.

(Co się stało z moją księgą "Liber Mutandis"? Każdy znalazł cały swój ekwipunek, ale czy księga również tam była? Czy mam ją wykreślić?)

Esgaroth - 2011-03-18 09:31:19

(Księga została wam zabrana jak i parę innych rzeczy. Sam zaraz wam powykreślam w KP)

Marcus - 2011-03-18 12:37:11

Kiwam głową potakująco na wiadomość o audiencji po czym ruszam z resztą przed oblicze Arcykanonika.

Esgaroth - 2011-03-18 13:40:21

(rozumiem, że Aed również poszedł z wami a nie został)


Wyszliście wraz z Fischerem i Hofferem z komnatki kierując się wgłąb świątyni. Wkroczyliście w końcu do sporego gabinetu Arcykanonika - przywódcy całego kultu Sigmara w Middenlandzie. Człowiek ten okazał się być w miarę wysokim, żwawym sześćdziesięciolatkiem o suchej, chudej twarzy. Ma krzaczaste, siwe brwi, łysą głowę i spore, siwe bokobrody przechodzące we włosy nad uszami. Widzicie, że nosi bogatą szatę arcykapłańską i pod nią jakąś zbroję chroniącą korpus. Przy pasie ma przytroczony młot. Na szyi spory wisior z symbolem komety z dwoma ogonami.

- Fischer. Hoffer. - kiwnął im głowami witając. Oni powitali go także i arcykanonik spojrzał na was:

- A więc to wy przynieśliście ikonę Sigmara do nas, odzyskaliście mosiężny czerep, usunęliście Skaveny i pomogliście z tymi studniami. Jak widzę, nie narzekacie na brak zajęć... Dobrze was poznać, moi drodzy. Zwę się Werner Stoltz. A wy jak się zwiecie? - uniósł podbródek nasłuchując.

Ravin - 2011-03-18 13:47:07

- Jestem Jonathan Braun, mag ognia. Do Pańskich usług.

Pochylam głowę w geście czci.

Hurgar - 2011-03-18 14:07:02

Spoglądam na jego młot. Ciekawi mnie broń, jaką walczy osoba postawiona tak wysoko, jak arcykapłan.

- Mnie zwą Algrom - odpowiadam krótko.

Craig Un Shalach - 2011-03-18 14:33:27

- Aed ran'Baire, hierofant - odparłem kłaniając się - I chciałbym po tej rozmowie pogadać z panem na osobności o ile będzie czas. Nie zajmę go długo.

Iben - 2011-03-18 17:07:51

Kłaniam się Arcykanonikowi.
-Leonard Himmler, honorowy członek rodziny Mordhedów. Dziękuję za udzielenie nam schronienia.

Esgaroth - 2011-03-19 12:58:44

Arcykanonik każdemu z was kiwał głową robiąc niewielki ukłon gdy się przedstawialiście. Większość z was zauważyła, że człowiek ten przywiązuje dużą wagę do etykiety. Więc dobrze gdybyście i wy tak samo zrobili. Spojrzał też na Av Fena, który się nie przedstawił. Zatrzymał na chwilę na nim wzrok i znów wrócił do reszty:

- Usiądźcie proszę. - wskazał rząd krzeseł przed jego biurkiem. Sam usiadł na swoim krześle i zawołał po wino.

Szybko nalano wam czerwonego wina do pucharów i Werner zaczął mówić:

- Cóż, będziemy mieli jeszcze więcej roboty. Proces łowcy czarownic z kultu Sigmara to doskonały pretekst do pokazania nas w złym świetle. Znając Liebnitza, postara się on by to wykorzystać jak najlepiej... A atmosfera w mieście sprzyja szukaniu winnych, rozumiecie sami. I to takich, których można schwytać, a nie jakichś tam skradających się po nocach kultystów...

- Jeśli nie ocalimy Bauera. - przerwał mu Hoffer. - Tamci spalą go na stosie...

- Mathiasie. - arcykanonik rzucił mu ostre spojrzenie. - Nie tylko jemu grozi śmierć. Jeśli myślisz, że uda ci się go ocalić przed procesem dokonując jakiegoś zuchwałego, bohaterskiego czynu - to wybij sobie to z głowy. To dotyczy również was. - przeniósł spojrzenie na waszą szajkę, a Hoffer wbił wzrok w swój kielich.

- Na Bauerze to się nie skończy. - podjął Stoltz. - Jeśli uznają go za winnego, wina spadnie na Ordo Fidelis.

Tym razem Algrom i Aed drgnęli nieznacznie. Ordo Fidelis. Zakon Wierności. O. F.

- Do wezwań tłumu dołączy straż pragnąc byśmy wydali i Fischera i Hoffera. A może i was także. Jeśli nikogo nie wydamy mimo nakazu Shutzmanna... to Liebnitz z przyjemnością wyśle gwardię Teutogenów... oczywiście po pretekstem przestrzegania prawa. Wtedy powywieszają nas lub spalą, nawet jeśli będzie to oznaczało zrównanie świątyni Sigmara z ziemią...!

Zapadła cisza. Całkowita. Werner po chwili zapatrzył się w swoje wino i zaczął znów mówić:

- A to byłby dopiero początek. Upadek tej świątyni będzie sygnałem dla Ulrykan w Middenlandzie i na północy do napiętnowania całej reszty Sigmarytów piętnem Chaosu. Imperator będzie musiał zareagować i doprowadzi nas to do wielkiej wojny domowej. Sami możecie wywnioskować jak zareaguje Chaos gdy zobaczy, że zabijamy się nawzajem. Co wtedy stanie się z resztą Starego Świata? - uniósł na was wzrok.

- Proces musi się odbyć, a Bauer musi zostać uniewinniony. W przeciwnym razie będę musiał wydać i Hoffera i Fishera na śmierć. Ordo Fidelis zostanie obwołane heretykami i wyrżnięte w pień.

Napił się wina i dokończył:

- Cóż... sprawy chyba nie mogły nabrać gorszego obrotu.

Iben - 2011-03-19 14:05:41

Siadam na krześle, po czym upijam niewielki łyk wina. Słucham Arcykanonika, coraz bardziej się niepokojąc. Liebnitz będzie chciał naszych głów. To pewne. Za dużo wiemy... 
- Ojcze, proces będzie od początku do końca ukartowany. Liebnitz zapewne obsadzi ławy swoimi prawnikami. Dowody nie zdają się na nic, jeśli sędzia od początku zna wyrok.- Musi być jakieś wyjście. Cholera, zawsze jest.

Ravin - 2011-03-19 14:33:42

Popijam wino, przysłuchując się rozmowie.

- Jeżeli Bauer ma zostać uniewinniony zgodnie z regułami procesu, to potrzebne są dowody jego niewinności lub świadkowie, którzy to potwierdzą.

Craig Un Shalach - 2011-03-19 16:06:44

Słucham uważnie wszystkich słów. Jest źle, nawet fatalnie. Już nawet nie ufam kapłanowi Verenie, moje spółkowanie, dość bliskie, z kapłankami innego zakonu utwierdziły mnie w kompletnym przekonaniu, że korupcja i totalne bezprawie jest dosłownie wszędzie. Nie odzywam się na razie. Próbuje wymyślić jakiś sposób na obronę łowcy czarownic. Próbuje złożyć do kupy wszystkie informacje, które by pomogły w obronie. I próbuje wymyślić jakiś taktyczny wybieg dający jakieś szanse w ten nierównej rozprawie. W końcu studiowałem trochę prawa...

Iben - 2011-03-19 16:24:03

-Przydałoby się sprawdzić, kto konkretnie będzie sędzią. Może udałoby się któremuś z nas z nim po rozmawiać. Co do dowodów... musiałyby być mocne i nie do podważenia. Liebnitz zatarł za sobą wszystkie ślady, musimy mieć coś więcej, niż tylko nasze zeznania.

Hurgar - 2011-03-19 16:45:07

- Zgadzam się z Jonathanem i Leonardem. Rozumiem jednak, że tym razem obracamy się jedynie w świetle prawa? To znaczy, zastraszanie i tego typu akcje nie wchodzą w grę? - rozglądam się po towarzyszach - To znacząco komplikuje sprawę...

Zastanawiam się przez chwilę
- Wiadomo, że chcemy uniknąć wojny między zakonami. Ale świątynia Sigmara musi być na to przygotowana. Na pewno macie w zanadrzu coś, o czym nie każdy musi lub chce wiedzieć, czy nie mam racji?

Marcus - 2011-03-19 18:20:46

- Zwę się Av Fen'Neal, tancerz wojny. Mnie również ciekawi wasz plan.

Dopełniam formalności teatralnym ukłonem, a potem siadam na wyznaczonym miejscu.

Esgaroth - 2011-03-19 19:46:24

Stoltz zabrał głos:

- Nie wszystko będzie ukartowane. Shutzmann na pewno nie pracuje z Liebnitzem. Arcykapłanka Vereny także. Tego jestem pewien. Co do magistrów - nie mam pojęcia. To przypadkowe urzędasy. Musicie znaleźć dowody na to, że Hoffer faktycznie zabił kilku kultystów, odnalazł ich kryjówkę, odnalazł zakazaną księgę i oczywiście na to, że księgę tę chciał oddać odpowiednim władzom. To nasza jedyna deska ratunku.

Spojrzał na Hoffera i Fischera.

- Ordo Fidelis zbyt zwraca teraz na siebie uwagę. - wrócił wzrokiem na was. - A ja wiem na co was stać, gdyż już to pokazaliście. Musicie udać się do gospody "Pod Mieczem i Korbaczem" przy północnym murze i znaleźć te dowody działalności kultystów. Potem przynieście je do mnie. A jeśli... nie zdążycie lub coś was opóźni, a proces już się zacznie - natychmiast przynieście wszystko na Plac Broni. Macie niewiele czasu i czas nagli.

Oparł się o siedzenie krzesła i wypuścił powietrze patrząc w sufit.

- Wesprę was dwudziestopięcioma koronami i podleczę jeśli sobie tego życzycie. Znam dobre zaklęcia. - nalał sobie więcej wina do kielicha.

Craig Un Shalach - 2011-03-19 20:27:17

Wyrwałem się z zamyśleń. Może i jest szansa jednak... jak tak wygląda teraz sprawa.
- Będziemy wdzięczni za każdą pomoc - odparłem i skłoniłem się - Szczególnie za możliwość leczenia.
- My też musimy znaleźć dowody na naszą próbę rozpracowania kultu - dodałem - Jeśli się nie mylę, Hoffer, Fisher i Bauer znaleźli kryjówkę kultystów Khorne'a. My - Tzeentcha - skrzywiłem się.

Esgaroth - 2011-03-19 21:29:55

Werner Stoltz przemówił:

- Będziemy musieli to rozegrać. Liebnitz nie może was zobaczyć na tej rozprawie. Na pewno będą wielkie tłumy. Jeśli znajdziecie jakieś dowody - będziecie musieli przekazać mi je w jakiś sposób... z ukrycia.

Spojrzał na was przenosząc wzrok z kielicha.

- Powtarzam: niech was Liebnitz nie wykryje. Żadnego zwracania na siebie uwagi przed procesem. Jeśli zostaniecie powołani na świadków przeze mnie - wtedy jesteście bezpieczni i będziecie mogli wystąpić i mówić o kultystach w Middenheim.

Iben - 2011-03-19 23:05:30

Rozbiliśmy kult Khorna i Tzeentcha... a tych bogów jest chyba czterech? Hmm... ciekawe, czy coś zostawiliśmy.
-Jakie to mogą być dowody? Odciski butów w kryjówce? A może nakłonimy jakiegoś martwego kultystę, żeby zeznawał?

Esgaroth - 2011-03-19 23:56:49

Hoffer się wtrącił patrząc na Leonarda:

- Bauer był ciężko ranny kiedy złapali go strażnicy. Musiało dojść wcześniej do ostrej walki, a on uciekał z księgą Chaosu.

Zrobił pauzę i dodał:

- Nie rozumiesz? Pod tą karczmą wciąż są kultyści. Albo coś gorszego.

Stoltz dodał od siebie:

- Muszą. Po prostu muszą tam być jakieś dowody świadczące o tym, że Bauer walczył w imię Sigmara i zabił kultystów.

Ravin - 2011-03-20 00:16:24

- W takim razie chyba nie pozostaje nam nic innego, jak ruszyć do tej karczmy i przeszukać ją dokładnie.

Dopijam swoje wino.

Marcus - 2011-03-20 00:34:11

- Zgadzam się z magiem. Czas ruszać. Najlepiej zrobić to zaraz po uleczeniu. Czasu jest niewiele.

Przytakuję.

Iben - 2011-03-20 01:42:35

-Myślicie, że żywi kultyści będą bardziej wygadani? Niech wam będzie...- Dopijam wino. Żywi mają jeszcze to do siebie, że dociera do nich mniej argumentów... no i rzadziej się uśmiechają. Zwracam się do arcykanonika.
-Czy to wszystko, ojcze, co chcesz nam przekazać?

Hurgar - 2011-03-20 08:23:01

- A co z kryjówką, którą oczyściliśmy my? - pytam jeszcze - Może tam podłożymy jakieś dowody? Miejsce akcji jest już przygotowane, spaczeń w beczkach ciągle tam czeka. Wystarczy wbić broń Bauera w ciała kilku kultystów i dowody mamy jak na talerzu.

Esgaroth - 2011-03-20 09:38:29

Arcykanonik szybko potrząsnął głową na słowa krasnoluda:

- To zbyt duże ryzyko. Jeśli wyjdzie na to, że oszukaliśmy by pomóc sobie w tej kłopotliwej sytuacji - wtedy sprawy się bardziej skomplikują. Lepiej nie wspominajcie o kryjówce, którą odkryliście. A teraz pozwólcie, że was uleczę.

Stoltz podszedł do najbardziej rannych z was i szepcząc kapłańskie zaklęcia uzdrowił tyle ile był w stanie...


(oto wasza nowa żywotność:

1. AED 1/1            8 na 14 - dziura w plecach koło nerek
2. ALGROM 1/1      10 na 16  - dziura w brzuchu
3. JONATHAN 2/2   14 na 14 
4. LEONARD 3/3     10 na 12
5. AV FEN 2/2        6 na 13 - poharatana bełtami twarz

(Jeśli przy kimś z was są opisy ran - pamiętajcie o odgrywaniu. Ale bez przesadyzmu zbytniego :))

Marcus - 2011-03-20 12:25:47

Po leczeniu pomacałem palcami po ranach na twarzy. Miałem nadzieję, że znikną.

- Dziękuję...

Wydusiłem odpowiedź w zamian za leczenie.

Iben - 2011-03-20 14:57:08

Dotykam swojego ramienia. Wreszcie... zdejmuję swój zapewne już lepiący się od brudu i krwi bandaż.
-Stokrotne dzięki, ojcze. Nie wiem, czy mamy szansę zwyciężyć w tej rozprawie, ale dołożymy wszelkich starań. Jak sądzicie, czy powinniśmy się obawiać patroli straży? Liebnitz mógł ich zawiadomić. Jeśli tak... nie możemy chodzić po ulicach spokojnie.

Esgaroth - 2011-03-20 16:53:09

- Po prostu nie zwracajcie na siebie zbytniej uwagi. Straż o was nie wie, a raczej pamięta co dla nich zrobiliście. Nie obawiajcie się, że ujrzycie jakiekolwiek listy gończe ze swoimi podobiznami w mieście.

Ravin - 2011-03-20 18:37:47

- Dobre i to, że nie będziemy musieli przemykać niczym szczury w kanałach.

Hurgar - 2011-03-20 21:18:29

Rana na brzuchu pozostała. Trudno, trzeba będzie to przetrzymać.

- Wydaje mi się jednak, że dalej musimy uważać na ludzi Leibnitza. Oni mogą nas rozpoznać, w końcu jesteśmy dość... charakterystyczną grupą.

Esgaroth - 2011-03-20 22:40:47

- Tak. Na nich musicie uważać najbardziej. Szczególnie do rozpoczęcia rozprawy na Placu... - odpowiedział. - A teraz nie zwlekajcie. Wyjdźcie tylnym wyjściem.

Marcus - 2011-03-20 23:00:10

Wstaję i skłaniam się nisko.

- Racz mi wybaczyć, ale... Czy nie znalazłaby się gdzieś w waszych zapasach choć jedna mikstura lecznicza? Wolałbym być w pełni sił gdyby doszło do konfrontacji.

Uśmiecham się niezręcznie.

Esgaroth - 2011-03-20 23:29:32

- Mogę wam ją sprzedać po niższej cenie. To droga rzecz. Trzy korony. - odpowiedział całkiem serio.

Iben - 2011-03-21 00:07:18

Jesteśmy w przededniu wojny domowej, a jaśnie arcykanonikowi nadal chce się liczyć korony... No cóż, byleby potrafił je liczyć przy wypłacie. Właściwie, gdzie te dwadzieścia pięć koron? Ech... czemu etykieta wyklucza zadanie najistotniejszych pytań? Ważę kielich w dłoni, czekając na resztę.

Marcus - 2011-03-21 12:02:24

- Wezmę dwie jeśli pozwolisz. Komu mam uiścić zapłatę?

Pytam grzecznie, lecz wgłębi poirytowany takim obrotem sprawy.

Esgaroth - 2011-03-21 13:09:41

- Dla mnie, drogi Av Fenie. - odparł i zawołał pachołka by przyniósł dwie mikstury.

Ravin - 2011-03-21 17:20:18

Nie mogę uwierzyć!  Ważą się losy świątyni, być może i całego kultu Sigmara w Middenheim, a ten starzec targuje się o kilka sztuk złota za mikstury. Co za skąpiec. Dałby je nam jako zadośćuczynienie za krew, którą niewątpliwie znowu przelejemy, walcząc z kultystami.

Craig Un Shalach - 2011-03-21 18:44:52

Patrząc na targowanie się tancerza z arcykanonikiem moje usta uformowały się w wąską, prostą linię. Byłem totalnie tym zdegustowany.
Po tym całym bałaganie idę do aptekarza i kupuje zestaw leczniczy...

Marcus - 2011-03-22 11:46:36

Wręczam kapłanowi sześć złotych koron i czekam na mikstury.

Esgaroth - 2011-03-22 23:06:24

(wpisz sobie dwie mikstury i odpisz kasę)

- W porządku, Tancerzu Wojny. Idźcie już. Proces niechybnie się zbliża.

Hurgar - 2011-03-23 06:35:42

Zgodnie z poleceniem arcykapłana, po prostu sobie idę. Kolejna misja do wykonania, ani chwili odpoczynku... Krasnoludy są wytrzymałe, ale w końcu ile mogę jeszcze tak ciągnąć. Nie słyszałem jeszcze, żeby towarzysze na coś narzekali, toteż sam trzymam gębę na kłódkę. Po prostu wychodzę razem ze wszystkimi.

Esgaroth - 2011-03-23 09:37:28

Na odchodzącego krasnoluda wpadł w drzwiach jakiś sigmaryta:

- Arcykanoniku! Sędzia przeniósł proces! Odbędzie się jeszcze dziś, za godzin parę!

Stoltz poderwał się z krzesła blady.

- Nie zdążymy z dowodami! - spojrzał na was. - Spieszcie się moi drodzy!

Ravin - 2011-03-23 13:49:01

Kłaniam się Arcykanonikowi i wychodzę z jego komnaty. Zatrzymuję się przed bocznymi drzwiami i czekam na resztę.

Craig Un Shalach - 2011-03-23 14:54:21

Wychodzę tuż za Jonathanem. Mam już tego wszystkiego po dziurki w nosie... ale od tego zależy istnienie kościoła Sigmara...

Hurgar - 2011-03-23 15:32:53

Pod nosem oburkuję coś w stylu "już zapierdalamy, wasza wspaniałość" i opuszczam komnatę. Cholera, gdyby nie uratowali nas przed mutantami, dałbym mu umrzeć. Ale mamy dług i nadeszła pora, aby go spłacić.

Marcus - 2011-03-23 15:55:23

Śpieszę za towarzyszami w drodze wypijając jedną z mikstur leczniczych.

Esgaroth - 2011-03-23 15:59:50

(odpisz sobie miksturkę. Już masz 11 hp)

(Iben, co jest, że od dwóch dni nic nie napisałeś?)


Wyszliście tylnym wyjściem na zewnątrz. Jesteście teraz w zaułkach przy świątyni Sigmara. Tłum ucichł, a do dzielnic północnych stąd jest niedaleko. Nie wiecie jednak gdzie jest ta karczma...

Ravin - 2011-03-23 17:49:10

- Jak wynika ze słów Arcykanonika, ta gospoda znajduje się gdzieś przy północnym murze. Ruszajmy w tamtą stronę. Dopytamy się w okolicy dokładniej.

Craig Un Shalach - 2011-03-23 18:20:27

- Mam złe przeczucia - dodałem krzywiąc się i masując ranę po postrzale w plecy - Lepiej będzie jak nie będziemy się rzucać w oczy. A tym bardziej dopytywać.

Iben - 2011-03-23 19:16:13

(Już... już jestem.)
Chciałem sobie parę godzin odpocząć, ale... trzeba działać. Spoglądam na swoje zapewne już mocno sponiewierane ubranie. Plamy krwi, rozdarcia, powygniatane jak tylko się da. Jeszcze wczoraj to kupiłem! Spieszę za towarzyszami, przy okazji sprawdzając, czy wszystko mam ze sobą,  Sztylet, miecz... miecz Hoffera. Szlag... oby w najbliższym czasie go nie potrzebował. Trudno, oddam, przy najbliższej okazji. Równam się z towarzyszami, mówię przyciszonym głosem.
-Słuchajcie... powinniśmy zacząć zastanawiać się, co zrobimy, jeśli wszystko się spieprzy. Jeśli nic nie znajdziemy w kryjówce... proponuję szybko opuścić miasto. Bez dowodów nic nie wskóramy, a jeśli stawimy się na proces, zakują nas w kajdany.

Esgaroth - 2011-03-23 19:26:19

Idąc przed siebie mieliście Ogrody Książęce, Pałac i całą dzielnicę Palast po swojej prawej stronie. Dotarliście do wielkiego placu broni, na którym trwają przygotowania do procesu. Widzicie trybuny, wielkie krzesła dla sędziów. Strażnicy szybko zajmują się ogradzaniem Placu barierkami ze sznurów. Pewnie po to by wściekły tłum nie wdarł się na plac. Po lewej, vis a vis Placu minęliście Świątynię Vereny. I tak trafiliście do Nordgarten, dzielnicy północno-zachodniej. Jeden z was już trochę zna tą dzielnicę... tutaj pilnował studni...

Marcus - 2011-03-23 20:59:13

- Przydałyby się jakieś ciuchy na zmianę...

Kupioną jakiś czas temu chustę zawiązuję na głowie. Wolę by moje farbowane włosy nie rzucały się w oczy.

- Ale szkoda na to czasu. Mogę pośpieszyć do magazynów by przynieść łachmany, jednak w bogatych dzielnicach jak ta będzie to przeciwność...

Biłem się z myślami.

Ravin - 2011-03-23 21:43:25

- Zrozumcie, że nie mamy czasu na żadne przebieranki. Musimy zdążyć przed rozpoczęciem procesu. Całe miasto tym żyje i ma gdzieś, że kilku cudaków włóczy się, szukając karczmy.

Zatrzymuję jakiegoś przechodnia i pytam o drogę do karczmy "Pod mieczem i korbaczem".

Esgaroth - 2011-03-23 22:58:50

- Do tej speluny? Tego plugawego gniazda? - spytał retorycznie jakiś pseudo-szlachcic. - Na rogu tamtych dwóch ulic co się zbiegają, wgłębi Nordgarten.

Marcus - 2011-03-23 23:35:21

Kiwnąłem do Jonathana głową przytakując jako porozumienie na informację o karczmie. Ruszyłem natychmiast we wskazanym kierunku.

Iben - 2011-03-23 23:50:42

Ruszam wraz z resztą. Całe miasto już wie, że tam była kryjówka? Pięknie... Może faktycznie ucieczka stąd będzie najlepszym pomysłem? Cóż...nie będę uprzedzał faktów. Może faktycznie coś znajdziemy. Byleby to coś nie było w stanie zmasakrować nas na ulicy... lecz w sumie nawet dobre i to.

Ravin - 2011-03-24 00:25:24

Idę ze wszystkimi we wskazanym kierunku. W końcu to chyba nic dziwnego, zatrzymać się przed karczmą.

Esgaroth - 2011-03-24 00:27:48

(źle zrozumiałeś. Plugawe gniazdo znaczy tyle co podła speluna, a nie gniazdo (dosłownie) kultystów. Nikt nie wie, że coś tam jest)

Dotarliście pod karczmę. Drzwi ma po środku długiej ściany. Okno po lewej, okno po prawej od drzwi. Jednopiętrowa i zaniedbana.

Ravin - 2011-03-24 00:40:20

- Jakiś plan? - spoglądam na towarzyszy - Czy wchodzimy do środka i zabijamy wszystko, co się rusza?

- Sądząc po minie krasnoluda, to wybrał tą drugą opcję - dorzucam po chwili.

Hurgar - 2011-03-24 06:34:00

W odpowiedzi kiwam tylko głową. Rozglądam się dookoła w poszukiwaniu czegokolwiek podejrzanego, co przykułoby moją uwagę.

Craig Un Shalach - 2011-03-24 15:53:46

- Wchodzimy, przeszukujemy, ewentualnie zabijamy i wracamy. Czasu dużo nie mamy na infiltrację - odparłem do Jonathana przyglądając się karczmie.

Iben - 2011-03-24 19:57:24

Dobra. Teraz byle nie dać się podziurawić bełtami.
-Ruszajmy.- Mówię cicho, po czym podchodzę do drzwi karczmy, nasłuchując i wypatrując zagrożenia. Opieram dłoń na klamce. Rzucam spojrzenie do tyłu, czy moi towarzysze są za mną. Wyciągam miecz, biorę wdech. Otwieram drzwi, trzymając broń w pogotowiu. Nie wchodzę od razu, wpierw staram się wzrokiem ogarnąć pomieszczenie, w razie czego odskakując. Jeśli będzie bezpiecznie, wchodzę.

Marcus - 2011-03-24 22:37:15

- Gotowy do akcji.

Kiwam głową i chwytam za rękojeść katany wyjmując jej ćwierć z pochwy.

Esgaroth - 2011-03-24 22:41:09

Zagłębiliście się w półmroku karczmy, a drzwi za wami zatrzasnęły się z trzaskiem. Przeznaczenie rzuciło was w wielki wir wydarzeń, a zamknięte drzwi karczmy za wami zamknęły kolejny rozdział w waszych życiach...


Koniec kolejnego rozdziału!

(Zapraszam po PD na gg / pw )

Esgaroth - 2011-03-27 23:28:43

(Rozumiem, że kontynuujemy bez awansu? Bo tylko Craig się upomniał.)

Marcus - 2011-03-28 11:28:49

(A nie możesz po prostu każdemu wysyłać na PW po informacji zamieszczonej tutaj?)

Esgaroth - 2011-03-28 14:00:25

(Nie, bo to wasza sprawa czy chcecie awans czy nie chcecie. Chcę z każdym pogadać, więc poczekam do pojutrza na gg. Jeśli się ktoś nie zgłosi - to kontynuujemy bez jego awansu)

Ravin - 2011-03-28 16:59:07

(Tylko bez takich, że nikt się nie zgłaszał! Sprawdź sobie w archiwum gg. Posta zamykającego rozdział zamieściłeś 24 marca o godz. 22:41.  Napisałem do ciebie na gg "Jestem, Mistrzu" w niecałą godzinę po tym, bo o 23:23. Nie odpisałeś i winisz mnie za to?)

Esgaroth - 2011-03-28 19:20:15

(Nie dostałem od nikogo wiadomości. Dziś dostałem zaległą od Hurgara. Więc dałem Hurgarowi i Craigowi. W takim razie zgłoście się na PW na tamtym forum. Nie na tym.)

Esgaroth - 2011-03-30 08:51:27

(Czy już wszyscy dostali swoje PD i zaktualizowali swe karty? Napiszcie tutaj)

Ravin - 2011-03-30 11:42:42

(Tak jest!)

Marcus - 2011-03-30 11:49:34

(Gotowe!)

Hurgar - 2011-03-30 18:32:55

(Jeżeli zaktualizowałeś moją kartę, to ja też jestem redi)

Craig Un Shalach - 2011-03-30 19:46:14

(Im ready!)

Esgaroth - 2011-03-31 20:03:21

(Iben? W ogóle tu zaglądasz czasami?)

Iben - 2011-03-31 20:50:44

(Oczywiście, że tak. Jestem gotowy!)

Esgaroth - 2011-04-01 01:18:54

Drzwi za wami zamknęły się z cichym trzaskiem. Weszliście wszyscy do karczmy "Pod Mieczem i Korbaczem". Panuje tu półmrok. Niewielu to gości. W sali jadalnej brak stołów i krzeseł. Wszyscy stoją, piją, gadają i śmieją się. Niezły tłok. Za szynkwasem vis a vis drzwi wejściowych widzicie karczmarza o bardzo, ale to bardzo brzydkiej i szpetnej twarzy. Tłuste czarne włosy zaczesane są na bok. Mnóstwo blizn. Prócz drzwi wejściowych widać też drugie. Na boku lady. Są lekko uchylone. Za ladą, a dokładnie za karczmarzem na podwyższeniu stoją beczki pełne trunków. Nikt nie zwraca na was uwagi. Na szczęście.

Hurgar - 2011-04-01 06:20:46

Wchodzę i przyglądam się każdemu obecnemu w karczmie. Próbuję ocenić, czy to przypadkowi goście, czy jednak zachowują się podejrzanie.

Ravin - 2011-04-01 10:01:14

Idę powoli wzdłuż ściany i zatrzymuję się w połowie drogi do drugich drzwi. W miarę dyskretnie ale dokładnie przyglądam się karczmarzowi. Jeżeli naprawdę mają tu kryjówkę kultyści, to na pewno nie dzieje się to bez wiedzy karczmarza. Wypatruję jakiegoś symbolu kultu, tatuażu na jego ciele.

Marcus - 2011-04-01 14:55:54

Podchodzę do lady baru. I patrzę karczmarzowi w oczy bez oznak obrzydzenia dla jego szpetnej twarzy.

- Interes się kręci? Jaki wasz najlepszy trunek?

Craig Un Shalach - 2011-04-01 15:16:32

Rozglądam się po karczmie. Potem przyglądam się karczmarzowi. Z tego co mi było wiadomo, wyznawcy Khorne'a to wojownicy, więc i blizny mieć musieli... ale to jeszcze nie był dobry argument. Więc szukam znaków charakterystycznych dla tego kultu. Po karczmie, po ludziach, po barmanie zachowując dyskrecję.

Iben - 2011-04-01 16:55:03

Chowam miecz. Dziwne. spodziewałem się kryjówki obsadzonej uzbrojonymi fanatykami, gotowymi gorąco przyjąć gości. Zwykła, parszywa melina. No, może poza krwawymi kaplicami na zapleczu... Patrzę po gościach. Zamaskowani chaoci? I to możliwe...

Esgaroth - 2011-04-01 18:06:04

- A kręci, kręci. Czego wy tu, nieznajomi? - spytał opryskliwie elfa, a elf w tym momencie zauważył coś ciekawego. Niektóre blizny na ciele karczmarza są świeże...

- A ten co się gapi? - dodał wskazując podbródkiem na patrzącego się Jonathana.

Reszta z was popatrzyła po klientach. Najemnicy, rozrabiaki miejskie. Żadnej szlachty. Żadnej skrajnej biedoty.

Ravin - 2011-04-01 19:10:27

Podchodzę do lady i staję obok Tancerza.

- Jest interes do ubicia. Można nieźle zarobić. Zastanawiam się tylko, czy można ci zaufać.

Esgaroth - 2011-04-01 19:27:48

- Albo coś zamawiacie, albo wypierdalać z mego baru. - odparł i poczerwieniał.

Paru "gości" również się odwróciło.

- Sprawiają kłopoty? - spytał jeden osiłek.

Hurgar - 2011-04-01 19:32:00

Zastanawiam się, czy nie wyrąbać ich wszystkich w pień. Rękę kładę na rękojeści młota

- Usiądźcie panowie i nie sprawiajcie sobie kłopotu - mówię w ich stronę i odwracam się do karczmarza - Ciężko musi się prowadzić taką karczmę. Bez obrazy, ale widać, że twoi klienci nie zawsze zachowują się - patrzę na jego blizny - spokojnie.

Esgaroth - 2011-04-01 19:37:48

- Ryzyko zawodowe. - odparł i założył rękę na rękę. - Na klientów nie narzekam. A czasu teraz na pogaduchy braknie, więc zamawiajcie albo zejdźcie mi z oczu.

Hurgar - 2011-04-01 19:58:57

- Podaj piwo - mówię i opieram się o ladę. Gapię się na tego, któremu wydawało się, że jest na tyle twardy, żeby z nami walczyć.

Craig Un Shalach - 2011-04-01 20:11:34

Milczałem, bo do ujęcia za wiele nie miałem. Ale zapamiętałem blizny.
- Masz wino? - po chwili spytałem - Byle mocne i bez dodawania wody.

Iben - 2011-04-01 20:17:54

Świetnie... wystarczy słówko karczmarzyny i cały lokal na nas. Rozglądam się, ilu tych gości jest i jak są uzbrojeni? Zaraz może się zrobić gorąco. Podchodzę do lady. Mogę tego pożałować, lecz coś trzeba zamówić.
-Ja również proszę wina.

Ravin - 2011-04-01 20:54:38

Skoro karczmarz zajęty będzie podawaniem piwa i wina moim towarzyszom, może uda mi się niepostrzeżenie przedostać się za boczne drzwi, by się rozejrzeć. Odsuwam się od lady i powoli przesuwam się w stronę tychże drzwi.

Marcus - 2011-04-01 22:45:49

Idę w stronę lady przeciwną od drzwi do których idzie Ravin, by dać mu szansę przeniknięcia wgłąb budynku. Odzywam się do karczmarza by zwrócić na siebie jego uwagę.

- Daj mi piwa. Nie lubicie tu nowych? Nowi klienci to raczej dobra rzecz. Mają pieniądze na Twoje trunki.

Zagaduję go.

Esgaroth - 2011-04-01 23:27:31

(kto zamówił piwo - minus 3 szylingi. Kto wino - minus 5.)


Karczmarz zignorował Tancerza Wojny i zaczął nalewać trunki. W tym momencie Jonathan wykorzystał sytuację i prześlizgnął się wgłąb karczmy. Oberżysta go nie zauważył.

(Jon, popiszemy w osobnym temacie)

Marcus - 2011-04-02 00:07:10

Piję powoli piwo czekając na Ravina. Pewnie łatwiej jest tam wejść niż wyjść. Będzie potrzebował przy tym pomocy.

Hurgar - 2011-04-02 07:44:31

Sączę piwo, dalej gapiąc się na odważnego gościa. Tylko mnie sprowokuj...

Esgaroth - 2011-04-02 09:11:33

Gościu odwrócił wzrok od krasnoluda i wmieszał się w tłum. Jonathan nie wraca.

Marcus - 2011-04-02 10:44:31

- Karczmarzu. Kiedy ostatnio wzbogaciłeś się o nowe blizny? Bo widzę, że niedawno. Może to nie lada historia, o której warto usłyszeć.

Esgaroth - 2011-04-02 10:46:26

- Ach, za chwilę o nich opowiem, tylko przyniosę dodatkowe kufle. - odparł i nim zdążyliście zareagować zniknął w drzwiach, w które wszedł Jonathan...

Hurgar - 2011-04-02 14:06:04

Spoglądam na tancerza

- Ty głupcze! - komentuję krótko i czym prędzej ruszam za karczmarzem.

Esgaroth - 2011-04-02 14:32:56

Krasnolud zniknął w drzwiach u boku lady. Zobaczyliście, że jest tam klatka schodowa. Schody na górę i na dół. Nie wiadomo po których poszedł karczmarz. To samo z Jonathanem.

Craig Un Shalach - 2011-04-02 14:33:14

Dyskretnie splatam magię pod płaszczem i patrzę się na osiłków gotowy do rzucenia zaklęcia.

Hurgar - 2011-04-02 14:44:09

W dół, mówię do siebie, to zawsze jest w dół. Schodzę po schodach, trzymając broń w gotowości.

Iben - 2011-04-02 15:07:23

Spoglądam na znikającego na klatce Algroma. Dołączyć do nich? Czy poradzą sobie sami? Powoli, dyskretnie zbliżam się do drzwi. Nasłuchuję. Rozbrzmiewa tam walka bądź rozmowa? Lepiej, żebyśmy się tam wszyscy nie pchali, ale oni mogą potrzebować wsparcia...

Marcus - 2011-04-02 15:24:39

Kładę dłoń na rękojeści katany i czekam na ewentualne jej użycie. To nie moja wina, że karczmarz zdecydował się iść po dodatkowe kufle. Algrom jest przewrażliwiony.

Esgaroth - 2011-04-02 16:18:40

Algrom zniknął w drzwiach ledwo się przez nie przecisnąwszy. Leonard zaczął nasłuchiwać. Jest za głośno w karczmie. Nic przez to nie słychać... nikt was też nie zaatakował.

(już będę pisał tutaj, nie chce mi sie tematu zakładać)

Algrom zszedł po schodach to piwniczki. Pomieszczenie ma kamienne ściany. Jak w kopalni. Piwnica została wyrżnięta w nagiej skale Ulricsbergu. Krasnolud zobaczył stos beczek i skrzyń w rogach pomieszczenia. Są tu też półki z zakurzonymi butlami. Ani śladu maga. Ani śladu karczmarza.

Craig Un Shalach - 2011-04-02 16:28:52

- Idź za Jonathanem i Algromem - mruknąłem cicho do Leonarda - Ja i Av zostaniemy tu. Leć.
Opieram się o ladę. Patrzę po ludzie zgromadzonym w karczmie gotowy na każdą ewentualność.

Hurgar - 2011-04-02 16:30:12

Uważnie rozglądam się po ścianach. Może jest jakaś ukryta wnęka? Szybko przeszukuję pomieszczenie i jeżeli niczego nie znajduję, biegiem ruszam na górę.

Esgaroth - 2011-04-02 16:32:13

Algrom szybko i niedbale przeszukał pomieszczenie. Żadnych drzwi czy dźwigni. Wbiegł na górę, i niemal wpadł na Leonarda, który właśnie wkroczył na klatkę schodową.

Z góry dobiegają odgłosy szamotaniny i okrzyki bojowe...!

Hurgar - 2011-04-02 17:47:12

- Pospieszmy się - mówię krótko i ruszam w górę schodów.

Esgaroth - 2011-04-02 17:56:32

Krasnolud dobiegł na górę i wpadł do szerokiego korytarza. Po lewej widać otwarte drzwi do pokoju a w środku stojącego maga ognia i leżącego, sztywnego karczmarza.

Hurgar - 2011-04-02 18:31:53

Wpadam do pokoju

- Co tu się, kurwa, stało? - spoglądam na karczmarza - Żyje?

Esgaroth - 2011-04-02 19:08:04

Jonathan doskoczył do karczmarza i rękojeścią sztyletu przypierdzielił w skroń karczmarza, aż całe jego ciało podskoczyło i gość zalał się krwią na całej gębie...

Ravin - 2011-04-02 19:19:35

Przyglądam się karczmarzowi.

- Hmm...  Trudno powiedzieć. przed chwilą jeszcze żył. Teraz mamy czas, by przeszukać pokój. Weź się za skrzynię. Wygląda na solidną. Może coś tam schował.

Ja tym czasem zerkam do szafy.

Esgaroth - 2011-04-02 19:26:07

W szafie wiszą ubrania średniej jakości. Nie prane i cuchnące.


A tymczasem...


- Gdzie Heller?! - zakrzyknął jakiś klient napierając na Aeda i zionąc piwskiem. - Chlać mi się chcę. Sam po niego pójdę! - zaczął się przepychać do drzwi za ladą.

Hurgar - 2011-04-02 19:29:59

Zajmuję się skrzynią. Jeżeli jest zamknięta, to zamek rozwalam młotem. Nie ma czasu na subtelne rozwiązania.

Esgaroth - 2011-04-02 19:39:58

JEB!

Masywna kłódka się wygięła. Ale nie odpadła.

JEBS!

Zachwiała się... już prawie...

JEB!

Kłódka odpadła a zamek się wygiął. Wieko się zakleszczyło i trzeba je rozwalić z góry, albo podważyć od dołu.

Craig Un Shalach - 2011-04-02 19:44:06

Twardo blokuje przejście pijaczynie.
- A może Heller szuka więcej kufli? Na przykład na twoją chęć chlania? Usiądź i poczekaj. Więcej cierpliwości - odpieram patrząc się na mężczyznę.

Ravin - 2011-04-02 19:58:00

Zostawiam łachy w spokoju i przyglądam się wysiłkom krasnoluda. Zerkam też na karczmarza, czy aby nie budzi się ze snu.

Iben - 2011-04-02 20:17:11

Przez chwilę waham się. Aed sam da sobie radę? A, dobra. Dowódca każe. Idę po schodach, szukając towarzyszy.

Esgaroth - 2011-04-02 20:34:06

Leonard dołączył do was na górze. Karczmarz leży z rozwalonymi nogami.

Na dole pijaczyna zamachnął się, lecz Aed uskoczył w bok i pijak prawie wywalił się na ziemię!

Craig Un Shalach - 2011-04-02 20:39:48

(mam rozumieć, że test się nie powiódł? Czy z pijaczyną negocjować się nie da?)

Dalej próbuje blokować wejście powoli tracąc cierpliwość.
- Uspokój się, bo jeszcze się przewrócisz. Lepiej idź na miejsce i poczekaj chwilę - próbuje dalej przekonywać człowieka.

Hurgar - 2011-04-02 20:41:36

- Przeszukaj go - mówię do maga i stawiam skrzynię na boku. Zamachuję się i uderzam w wieko przy połączeniu z kufrem.

Esgaroth - 2011-04-02 20:51:59

Tymczasem na dole...

(Marcus, fajnie jakbyś jednak kiedyś wszedł i odpisał ;))

- Wal się, elfiku! - znów się zamachnął, ale Aed uniknął.

Trzech innych zabijaków stanęło do walki z elfami.

- Rozwalmy im te piękne mordy!


Na górze...

Algrom pierdolnął młotem i wieko odpadło. Wypadły złote monety na podłogę robiąc hałas. I do tego kawałek płaski drewna służący za drugie dno skrzyni. A tuż za kawałkiem duży, ciężki klucz.

Craig Un Shalach - 2011-04-02 20:59:28

(Marcus, serio wchodź częściej, bo nie chce od nich oberwać)

- Sami tego chcieliście - odpieram i próbuje kopnąć z buta pijaczynę, który chciał mi już dwa razy walnąć.

(wnioskuje, że to będzie walka na pięści, bo nie napisałeś nic o wyciąganiu broni, więc...)

Przygotowuje się do unikania lub parowania ciosów.

Ravin - 2011-04-02 21:03:59

Zerkam, ile tych złotych monet się wysypało.

- Tylko nie zagarnij wszystkiego dla siebie. Tym na dole też się należy. - mówię do Algroma, po czym przeszukuję karczmarza.

Iben - 2011-04-03 01:16:19

-Nie zapominając o tych na górze.- Wyginam lekko wargi w uśmiechu, po czym dokładnie sprawdzam zawartość skrzyni. Biorę do ręki klucz, dokładnie go oglądam. Coś, co otwiera, zamiast czegoś, co trzeba otworzyć... Zawsze jakaś odmiana.

Marcus - 2011-04-03 05:50:29

(Sorry chłopaki, ale ja też mam swoje życie. Na prawdę wchodzę tu w każdej wolnej chwili.)

Ciskam trzymanym kuflem wprost w pijaczynę, który atakował Aeda wpierw mierząc okiem bacznie by nie trafić kompana. (celowanie).

Esgaroth - 2011-04-03 09:21:49

Kufel uderzył w ramię osiłka oblewając go resztkami piwa. Rzucili się w czterech do ataku! Udało wam się jednak uniknąć każdego ataku!

Leonard podniósł klucz.

Jonathan przeszukał karczmarza. Znalazł sakiewkę z monetami, długi nóż, maczugę i tyle.

Monet w skrzyni po przeliczeniu jest piętnaście. 15 złotych koron. Jedno się tylko nie zgadza. Na podwójnym dnie widać odcisk jakby coś tu długo leżało. A teraz zostało zabrane. Musiało to być jednak przed waszym przybyciem.

Hurgar - 2011-04-03 09:36:06

Zabieram 3 zk i resztę oddaję magowi

- Do podziału - mówię krótko - I chyba wiem, gdzie pasuje ten klucz.

Po schodkach zbiegam na dół i kieruję się do piwniczki. Skrzynie w kącie przestawiam na bok i szukam ukrytej klapy. Jeżeli nie ma, to dokładnie oglądam ściany. Gdzieś tutaj musi być przejście.

Esgaroth - 2011-04-03 09:41:54

Algrom zbiegł na dół i po drodze zobaczył, że elfy walczą na pięści i kopniaki z klientelą!

Zbiegł niżej, odsunął beczki i skrzynie i... znalazł klapę! Ma wielki zamek pasujący do klucza.

Hurgar - 2011-04-03 09:47:09

(Jestem, kuźwa, geniuszem xD)

Wracam do góry.

- Na dole znajdziecie klapę! Klucz pasuje do zamka - mówię i zbiegam do sali głównej.

(No to zaczynamy ;)

Z pełnego rozbiegu wpadam w pierwszego lepszego przeciwnika, wyrzucając go w powietrze.

Ravin - 2011-04-03 10:06:16

Zabieram karczmarzowi sakiewkę, do której wrzucam resztę monet ze skrzyni.

- Podzielimy się wszyscy w spokojniejszej chwili - mówię do Leonarda - Ruszamy na dół, do piwnicy.

Biorę klucz od Leonarda i zbiegam schodami w dół. Po drodze zerkam , jak sytuacja w karczmie.

Marcus - 2011-04-03 10:32:50

Ładuję z piąchy dwa razy najbliższego atakującego mnie (bądź moich towarzyszy) klienta karczmy.

Esgaroth - 2011-04-03 10:42:01

Na górze został Leonard i zobaczył, że karczmarz wybudza się powoli.

Na dół, do piwnic zbiegł mag z kluczem i zobaczył klapę.

Reszta walczy w sali wspólnej. Krasnolud z impetem wpadł na osiłka posyłając go w tył. Tancerz zaatakował, ale tamci dzięki gardzie wytrzymali ciosy. Teraz walczycie sześciu na trzech! Dwóch na jednego!

Aed w całej tej szarpaninie oberwał kopniaka w brzuch i poleciał za ladę robiąc fikołka w tył.

Marcus - 2011-04-03 10:43:24

Nie przerywam ataku. Tym razem jednak staram się pochwycić jakiś stołek i nim uderzyć w pijaczynę.

Ravin - 2011-04-03 10:48:57

Używam klucza, by otworzyć zamek. Unoszę klapę.

Esgaroth - 2011-04-03 12:03:37

Algrom w bójce dostał nagle butlą w głowę, która rozprysnęła się na kilka części. Szkło posypało się wokół, a krasnolud z zalaną krwią gębą padł na kolana oszołomiony...

2 obr!


Mag uniósł ciężką klapę i zobaczył drabinę. Schodzi ona do wąskiego korytarza wyciosanego w kamieniu. Panuje tam półmrok i słychać dziwne, ohydne, mlaszczące odgłosy. Ktoś lub... coś tam jest. I się czai w mroku...

Ravin - 2011-04-03 12:23:35

- Na wszystkie demony chaosu - mruczę do siebie - przydałoby się jakieś wsparcie.

Pamiętając ostatnie moje starcie z kultystami i jego finał, wycofuję się schodami na górę, do karczmy. Potrzebni są tu moi towarzysze. Staję w drzwiach do głównej sali i oceniam sytuację.

Craig Un Shalach - 2011-04-03 12:45:03

Leżąc w jakimś kącie z obolałym brzuchem i uaktywnioną dodatkową niezaleczoną raną stwierdzam, że to nie dla mnie. Wstaje i wycofuje się do miejsca gdzie stoi Jonathan.
- Znalazłeś coś?! - wołam do niego przy okazji przygotowując do gardy lub uniku przed ciosami...

Marcus - 2011-04-03 13:56:21

(Co z moją akcją?)

Ravin - 2011-04-03 14:12:28

- Otworzyłem klapę w piwnicy, którą znalazł Algrom. Jest tam wejście do podziemi, ale myślę, że w pojedynkę lepiej tam nie schodzić.

Jeżeli jakiś rozzuchwalony pijaczyna zbliży się zanadto, walę go kosturem przez łeb.

- Schodzimy we dwóch, czy rozganiamy tą hołotę? - pytam Aeda.

Craig Un Shalach - 2011-04-03 15:01:33

- Nie mamy czasu. Musimy czym prędzej zdobyć dowody. Algrom i Av sobie poradzą - odparłem i wycofuje się za drzwi - Prowadź na miejsce - mówię do Jonathana i jeśli on rusza, to ja też mając baczenie na lecących za nami zabijaków.

Ravin - 2011-04-03 15:17:33

Schodzę na dół do piwnicy i zatrzymuję się przy klapie, czekając na Aeda.

Hurgar - 2011-04-03 15:42:09

Wstaję z kolan i otrząsam się z oszołomienia. Atakuję tego, który jest najbliżej. Uderzam do z pięści.

Craig Un Shalach - 2011-04-03 16:00:54

Idę za Jonathanem. Kiedy już docieram do klapy wykorzystując ostatnio splecioną magię rzucam pancerz prawości (jedna kość, do skutku, w razie krytycznej porażki PS).

Ravin - 2011-04-03 16:25:56

Biorę głębszy oddech i zaczynam schodzić po drabinie w ciemność.

Iben - 2011-04-03 16:28:59

Rzucam spojrzenie na karczmarza. Nie. Jeszcze za wcześnie... Podchodzę do niego i daję po mordzie. Jeden, ogłuszający cios. Schodzę na dół. Kręcę głową, widząc walczących. Przez krótką chwilę mnie nie było, a już karczma wrzeje. Jeśli zdołałem jeszcze dojrzeć Ravina i Aeda wchodzących do piwnicy, idę za nimi. Jeśli nie, biorę coś ciężkiego, krzesło bądź butelkę i ciskam w przeciwnika.

Esgaroth - 2011-04-03 17:04:51

Trójka towarzyszy zniknęła po kolei w klapie, w ciemnościach pod piwnicą...  (założę temat)


Tymczasem Tancerz i Algrom walczą z czterema przeciwnikami. Dwóch już padło i wycofało się. Co chwilę ktoś z was obrywa, lecz walka wciąż jednak trwa w najlepsze!

Hurgar - 2011-04-03 17:36:53

Atakuje najblizszego przeciwnika dwoma silnymi sierpowymi.

Esgaroth - 2011-04-03 18:36:56

(Algrom, krytyk fail. PS?)

Marcus - 2011-04-03 19:03:54

(Już wcześniej napisałem, że biorę stołek i chce komuś z nich przywalić. Potem używam nogi od stołka jako broni.)

Hurgar - 2011-04-03 20:49:16

(Tak)

Esgaroth - 2011-04-03 22:06:50

Wrogowie obronili się przed atakami krasnoluda i elfa. Av także odskakiwał i unikał jak szalony. Algrom zaś obrywał. Teraz dostał mocno w brzuch, a po chwili kopa w ramię!

1 obr!

Hurgar - 2011-04-03 22:48:49

Ostatni atak. Jezeli trafi, atakuje ponownie. Jezeli nie, wyjmuje mlot.

Marcus - 2011-04-03 23:40:31

(Jeśli trzymam nogi od krzesła/taboretu.)

Walę nimi o najbliższych wrogów.

Esgaroth - 2011-04-04 13:41:48

Av dwoma ciosami położył dwóch. Jednemu rozwalił łeb nóżką od krzesła!

Algrom także jednego położył!

Ostatni zbir wycofał się szybko kurwiąc na lewo i prawo. Ci pobici leżą i zasłaniają sie przed ciosami!

Reszta klientów się cofnęła i przestała już wam przeszkadzać.

Marcus - 2011-04-04 14:23:58

Przestaję okładać klientów. Trzymam nóżki w gotowości do ciosu. Czasem straszę nimi tych, którzy chcieliby wstać.

- Leżcie jeśli nie chcecie oberwać jeszcze bardziej!

Instruuję.

Hurgar - 2011-04-04 16:38:53

- Zostaw ich - mowie - Jezeli maja troche rozumu, to nie wroca. Musimy pomoc reszcie.

Ruszam w strone klapy i schodze na dol.

Marcus - 2011-04-04 17:21:22

- Zostanę na wypadek gdyby ktoś próbował nas śledzić albo kogoś nasłać. Lepiej chronić tyły.

Cofam się do drzwi przez które wszedł Algrom i staję w nich.

- Ostrzegam. Lepiej ze mną nie zadzierajcie.

Mówię do chojraków.

Esgaroth - 2011-04-04 18:07:06

(Algrom, pisz w temacie tamtych)

Esgaroth - 2011-04-07 21:49:16

Wróciliście na górę, do sali wspólnej gdzie porządku pilnował Tancerz. Elf zobaczył, że jego kompani prowadza jakiegoś młodzieńca w brudnych ubraniach... więźnia?

Ravin - 2011-04-07 23:11:15

Podchodzę do Tancerza i mówię cicho - Ten chłopak widział, jak Bauer walczył z kultystami i zabrał ich księgę. Zgodził się to zeznać na rozprawie. Musimy tylko go bezpiecznie tam doprowadzić.

Marcus - 2011-04-08 10:49:33

- Zrobię co w mojej mocy by chłopak dotarł tam bez szwanku.

Odpowiadam równie cicho.

Iben - 2011-04-08 17:07:42

Wchodzę na górę, usiłując wyrzucić z głowy widok tego ołtarza. Rozglądam się po karczmie. Oglądam dzieło zniszczenia tancerza i krasnoluda. Dobrze... to mamy już z głowy. Teraz wynieść się stąd i dostarczyć tego więźnia. Coś za łatwo poszło...

Craig Un Shalach - 2011-04-08 18:23:48

- Nie czekajmy. Idźmy czym prędzej, bo czas nagli - odparłem do nich i czekałem aż ruszą by też za nimi pójść.

Hurgar - 2011-04-08 18:38:55

Przytakuję każdemu z towarzyszy i ruszam razem ze wszystkimi.

Ravin - 2011-04-08 19:50:35

- Chodź młodzieńcze, zaprowadzimy cię do Świątyni Sigmara. Tam opowiesz Arcykanonikowi, co widziałeś w pieczarze kultystów.

Wychodzę ze wszystkimi i kieruję się do Świątyni Sigmara.

Iben - 2011-04-08 20:09:00

Zdejmuję bełt z kuszy, luzuję cięciwę i chowam broń. Chwilowo nie będzie potrzebna... chyba nie będzie. Ruszam za resztą.

Esgaroth - 2011-04-09 08:56:46

Wyszliście rozpychając łokciami i kolanami tłum ludzi. Opuściliście karczmę i od razu usłyszeliście wrzawę i głosy od wschodu... od dzielnicy Palast. To tam przecież jest Plac Broni i ma się rozpocząć proces! Czyżby już się zaczął?!

Ravin - 2011-04-09 10:14:55

- Ruszajmy w stronę placu, gdzie ma odbyć się proces. Jeżeli już się zaczął, to tam właśnie będzie Arcykanonik, a to właśnie z nim musimy się skontaktować.

Idę w stronę Placu Broni. Uważnie przyglądam się pobliskim ludziom. Mieszkańcy są na pewno poruszeni procesem. Kto wie, co komu może strzelić do głowy?

Marcus - 2011-04-09 11:43:42

- Słusznie. Przyśpieszmy kroku.

Idę nieco szybciej w stronę źródła hałasu.

Craig Un Shalach - 2011-04-09 13:13:17

Bez słowa idę za resztą.

Hurgar - 2011-04-09 13:54:48

Ja uważam na więźnia mutantów. Może spanikować i próbować uciec. W razie czego rzucam się w pościg.

Esgaroth - 2011-04-09 15:16:45

Zbliżyliście się do Placu. Widać stąd falujące tłumy ludzi, którzy przyszli oglądać widowisko... okoliczne uliczki doprowadzające bliżej są zamknięte. Są tu barykady z wozów postawionych w poprzek. Każdego wozu pilnuje dwóch strażników. Przedostać się bliżej nie będzie łatwo, jednak... droga przez wozy i ulice to nie jedyna droga. A czas nagli...

(zanim odpiszecie, odwiedźcie skrzynkę PW na tym forum)

Craig Un Shalach - 2011-04-09 15:25:04

- Nie wygląda to ciekawie - mruknąłem do kompanów - Ale da się przejść. Mogę spróbować z nimi pogadać. Kto idzie ze mną? - spytałem się i popatrzyłem po kompanach.

Iben - 2011-04-09 18:11:00

Patrzę na ludzi. Tłum. Wielkie stado bydła. Chcą krwi winnych... nie. Jakiejkolwiek krwi. Byleby uciszyć ból szaleńczym pragnieniem zemsty... A Liebnitz chce im to dać. Ba, chce im dać cały zakon do wyrżnięcia. A potem są jeszcze przerażeni wyznawcy sigmara w domach, gotowi do pogromu. Gdyby jeszcze w tej rzece krwi znalazło się trochę posoki tych winnych... A to już do nas należy. Kręcę głową, wyrywając się z rozmyślań. Hmm... a gdyby tak ominąć ten motłoch? Tylko jak? Wszystkie ulice są zapchane. Czyli pozostaje góra lub dół. Przebiegam wzrokiem po dachach budynków. Dobre, choć... ryzykowne. Ktoś musi uspokajać ten tłum. I ten ktoś zapewne jest uzbrojony i zwróci uwagę na śmiałków łażących po dachach. A jak jeszcze zauważy, że ci śmiałkowie mają broń... A co z dołem? W mieście są kanały... duże kanały. Zapewne przebiegające pod każdą ulicą. Ale tam mogą nas czekać jeszcze gorsze rzeczy. Mimo to, spróbowałbym. Podchodzę powoli do Aeda.
-A może byśmy tak... spróbowali zejść niżej? Ponoć w kanałach jest trochę luźniej.

Ravin - 2011-04-09 18:14:24

- Albo odwrócić czymś uwagę strażników, by opuścili na chwilę swój posterunek. Wtedy może udałoby się przemknąć niepostrzeżenie. - podsuwam kolejny pomysł.

(Ilu strażników pilnuje przejścia na tej ulicy?)

Esgaroth - 2011-04-10 09:36:10

(dwóch przy wozie, tak jak wszędzie. Opisałem wyżej)

Hurgar - 2011-04-10 10:29:47

- Ja zajmę się strażnikami - mówię i najbliższemu towarzyszowi podaję swoją broń i hełm - Odwrócę ich uwagę, a wy w tym czasie przedostaniecie się na plac. To najprostsza i najszybsza droga.

Marcus - 2011-04-10 11:15:51

- Wystarczy, że z zaułka zawołamy o atakującym nas mutancie. Strażnicy powinni się skusić by to sprawdzić. Wtedy reszta podczas tej akcji mogłaby przemknąć się po dachach. Są stosunkowo nisko, a nikt nas tam nie będzie wypatrywał..

Oglądam okolicę w poszukiwaniu dogodnego miejsca.

- Na pewno poradzisz sobie Algromie? Masz jakiś inny plan?

Ravin - 2011-04-10 11:43:47

- Wolałbym przemknąć między wozami. Jeśli zauważą nas, skaczących po dachach, gotowi jeszcze ustrzelić nas z kuszy.

Craig Un Shalach - 2011-04-10 13:31:35

- Tracimy czas! - warknąłem - Ja mogę próbować negocjować ze strażnikami. Wy możecie to wykorzystać by przemknąć się niepostrzeżenie. Proste. Więc?

Iben - 2011-04-10 15:15:49

-Jak rozkażesz.- Odparłem, po czym szybko ogarnąłem wzrokiem plac. Począłem w myślach wytyczać szlak, którym mógłbym się przedostać na plac. Poprawiam ubranie, staram się ukryć miecz między fałdami materiału... Kusza. Szlag. No trudno, jej nie schowam.

Ravin - 2011-04-10 17:35:16

- Chodźmy - mówię do Opfera i ruszam w stronę wozów. Trzymam się jednak z boku i trochę z tyłu Hierofanta. Nie chcę rzucać się w oczy strażnikom. Gdy się zbliżę, czekam na chwilę nieuwagi strażników, spowodowaną sabotażem Algroma lub gadką Aeda. Wtedy przemykam się szybciutko z Opferem na drugą stronę barykady.

Craig Un Shalach - 2011-04-10 17:38:22

Przepycham się w kierunku strażników. Jak już uda mi się cudem przepchać to staję przed nimi wyprostowany, w odległości 3 metrów od nich.
- Panowie strażnicy muszę dostać się za wozy, na teren procesu - odpieram.

Marcus - 2011-04-10 17:55:29

Ostrożnie staję metr za Aedem. W razie konfrontacji lepiej być przygotowanym.

Iben - 2011-04-10 18:53:05

Ruszam za towarzyszami, starając się podejść nieco z boku strażnika, nieznacznie, niby przypadkiem zbliżając się do barykady. Staram się nie wystawać z tłumu. Zachowuję przy tym czujność, rzucając dyskretne spojrzenia w stronę towarzyszy rozmawiających z strażnikami. Może Aedowi się uda ich przekonać... A jak nie, zostaje Algrom.

Esgaroth - 2011-04-10 18:57:45

(Algrom?)

Hurgar - 2011-04-10 22:32:11

Co za chaos... Jak zwykle Aed probuje dowodzic. (uznajmy, ze nie oddalem tego ekwipunku) Zobaczymy, co z tego wyniknie tym razem.

Esgaroth - 2011-04-11 08:52:35

- Podaj jakiś konkretny powód, to może cię wpuścimy. A jak nie to wyjazd stąd! - odezwał się strażnik przy wozie.

Spostrzegli też stojącego metr za elfem drugiego elfa, który wyszedł z tłumu.

- A ten co? Istna elfia parada! - rzekł drugi strażnik.

Craig Un Shalach - 2011-04-11 09:23:39

- Występujemy w procesie. Mamy bardzo ważne informacje i dowody, dotyczące kościoła Sigmara świądczące o ich niewinności - odpieram tak by usłyszał to tylko strażnik.

Ravin - 2011-04-11 13:53:18

Skoro strażnik tak stawia sprawę, to może i lepiej.   Wyjmuję z plecaka dokument z podpisem kapitana i podchodzę do strażników.

- Z polecenia kapitana Shutzmanna prowadzimy śledztwo.  -  pokazuję strażnikowi dokument tak, by mógł zobaczyć pieczęć i podpis swojego przełożonego - Jest ono ściśle powiązane z rozpoczynającym się właśnie procesem. Przepuść więc mnie i moich towarzyszy. Nie chcesz chyba, by kapitan dowiedział się, że utrudniasz nam wykonywanie jego bezpośrednich poleceń?

Chowam dokument i spokojnie czekam na reakcję strażników.

Esgaroth - 2011-04-11 19:39:07

- Wynocha z tymi papierami! - krzyknął strażnik i odtrącił dłoń maga ognia. Nie wiadomo co mu się nie spodobało... - Nikt nie przejdzie! Trybuny pełne!

Ravin - 2011-04-11 19:51:13

Chowam dokument i spokojnym, acz stanowczym tonem mówię do strażnika - Podaj swe nazwisko i swego kolegi. Jeszcze dziś kapitan Shutzmann dowie się o waszej niekompetencji.

Craig Un Shalach - 2011-04-11 19:58:05

- Jeśli nie pozwolisz nam przejść, a dowód jest bardzo ważny, to przyczynisz się najprawdopodobniej do upadku tego miasta. Masz dom? Żonę i dzieci? Chcesz ich stracić przez taki błąd? - odpieram już zdenerwowany.

Esgaroth - 2011-04-11 20:01:32

Strażnik się zawahał. Drugi też. Zamilkli spoglądając na siebie niepewnie i z wahaniem.

Czas mija...

Ravin - 2011-04-11 20:27:53

- Wpuściliście do tej pory mnóstwo gapiów, pijaków i innego motłochu a zatrzymujecie nas, którzy działamy za zgodą waszego przełożonego. Zastanówcie się, co robicie! - zaczynam podnosić głos.

Esgaroth - 2011-04-11 21:07:59

- Dobra! Właźcie, tylko bez przepychanek i burd! - odpowiedział i niechętnie odstąpili na bok byście mogli przejść nad wozem, lub pod nim.

Craig Un Shalach - 2011-04-11 21:36:40

- Szybko, szkoda czasu - powiedziałem do kompanów i przeszedłem zwinnie pod wozem. Rozglądam się za arcykanonikiem i łowcami czarownic.

Hurgar - 2011-04-11 22:07:07

Wchodzę razem z towarzyszami. Po drodze rzucam srogie spojrzenie obydwu strażnikom. Mam nadzieję, że jesteśmy na czas.

Marcus - 2011-04-11 22:40:41

Przechodzę obok nich wyprostowany i przeskakuję ostrożnie nad wozem. Idę wraz z towarzyszami.

Iben - 2011-04-11 22:51:32

O... Jednak się udało. Cóż, nadal możemy wpaść w kłopoty. Idę za resztą, sprawdzając przy okazji, czy miecz nie zaklinował się w pochwie. Zaraz może się okazać bardzo przydatny..., ale nie uprzedzam faktów.

Ravin - 2011-04-12 01:27:43

Puszczam Opfera przodem i jako ostatni przechodzę przez wóz. Przesuwając się pomiędzy ludźmi, mam baczenie na swój ekwipunek. Taki tłum to raj dla drobnych złodziejaszków. Szukam wzrokiem miejsca rozprawy i naszego celu, Arcykanonika.

Esgaroth - 2011-04-12 12:56:26

(Wybaczcie, że wkleję opis z podręcznika, ale jest długi i przepisywanie go zajęłoby mi dużo czasu. Więc poczytajcie uważnie)

http://img863.imageshack.us/img863/7754/tekstkampania.png

Tak czy owak musicie jakoś zbliżyć się do Wernera Stoltza by przekazać mu dowody i Opfera. I musicie zrobić to szybko. Proces lada chwila się zacznie z tego co tu widać i słychać. Lecz ten tłum... on tu przeszkadza, a wy musicie się przebić do Arcykanonika niezauważeni przez Teutogenów i Liebnitza!

Craig Un Shalach - 2011-04-12 16:57:38

- Nie wygląda to różowo - mruknąłem cicho do kompanów - Jeśli Liebnitz nas zobaczy to mamy przechlapane. Mi tu się widzi by wysłać kogoś, kto najlepiej się w topi w tłok. I to powinien być człowiek - spojrzałem po Jonathanie i Leonardzie - Macie największe szansę na dostanie się. Ja i Av za bardzo jesteśmy podejrzani jako elfy, a z kolei Algrom jest uzbrojony jak na wojnę... to jak?

Hurgar - 2011-04-12 18:01:01

- Chodźcie za mną... - mówię do towarzyszy - ... zajmę się tłumem. Uważajcie na Opfera, w tłumie może być ktoś, komu zależy na tym, żeby nie mówił. A ciebie proszę - zwracam się do Aeda - trzymaj gębę na kłódkę. Zaufaj mi ten jeden raz.

Zaczynam przepychać się przez tłum, po prostu odpychając wszystkich na boki. Jeżeli nikt nie będzie chciał udawać chojraka, to dochodzę do samej liny. Tam się zatrzymuję i obserwuję wszystkich odpowiedzialnym za proces. Unoszę dłoń, aby towarzysze także się zatrzymali.

Craig Un Shalach - 2011-04-12 18:18:36

- Dobrze... - pomyślałem uśmiechając się przy tym chytrze - Ten jeden raz dam tobie zrobić tak jak zamierzasz...
Kiwnąłem do towarzyszy, by robili to co Algrom. Idę za nim.

(nic nie wypowiedziałem na głos... to od myślnika to moje myśli)

Ravin - 2011-04-12 19:12:20

Potakuję skinieniem głowy i, mając przed sobą Opfera, ruszam za Algromem. Ostrożny i gotów odeprzeć wszelkie zaczepki.

Iben - 2011-04-12 19:33:26

Ładny stos... W najczarniejszym scenariuszu wyląduję właśnie na nim. Ogarniam wzrokiem tłum, patrzę się na Liebnitza. Nie jest już otoczony przez swoich ludzi, a nawet jeśli, to najwyżej paru. Gdybym tak... wyjmuję do połowy sztylet. Ten arcykapłan ma solidny kark, ale nie takie już kruszyłem... Nie. Teraz jego śmierć tylko pogorszy sytuację. Później, będzie jeszcze na to czas. Ostrze wędruje z powrotem do pochwy, a ja idę powoli za Algromem. Po drodze wypatruję możliwych dróg ucieczki. Pale, sznury... praktycznie nie ma niestrzeżonego przejścia. Nieźli są. Chyba że... obserwuję pałac, może są jakieś otwarte drzwi, okna?

Marcus - 2011-04-13 09:30:27

Pomagam Algromowi przeciskać się między tłumem i torować drogę reszcie towarzyszy.

Esgaroth - 2011-04-13 10:43:02

Przedzierając się przez tłum śmierdzących, spoconych ludzi wpadliście na jakąś kolejkę ustawioną z wielu osób! Prowadzi ona do jakiegoś szarlatana, który wykrzykuje:

- Kukiełki heretyków! I czarownic! Do palenia! Kupcie dzieciom! Parę szylingów za jedną! Chodźta! Chodźta!

Wszyscy się pchają by kupić a wy nie możecie przejść...

Marcus - 2011-04-13 11:41:01

Naciskam by przejść i zrobić szczelinę w tłumie.

Esgaroth - 2011-04-13 11:51:49

Tancerz dwa razy naparł, ale nic to nie dało. Parę ludzi z tłumu krzyknęło wściekłych i popchnęło elfa na bok!

Hurgar - 2011-04-13 16:38:51

- Nosz kurwa - mówię pod nosem i przepycham się przez kolejkę. Jak trzeba, odrzucam kogoś na bok.

(Es, chciałem przypomnieć, że mam jeszcze przygodę dla ciebie do odpisania, kurwa jego mać)

Ravin - 2011-04-13 17:13:42

Idę za Algromem. Mocno napierającym i torującym drogę stawiam mocno kostur na stopy. W razie któryś z tłumu miałby mi coś za złe, bąkam jakieś "Przepraszam" i celuję w następną stopę.

Craig Un Shalach - 2011-04-13 19:42:22

Idę za magiem i krasnoludem. Byłem tym już mocno poddenerwowany, więc też rozgarniałem lud na boki.

Iben - 2011-04-13 20:23:12

Idę za resztą, przemykając pomiędzy ludzkimi ciałami, unikając rozpychania się. Bójka to ostatnie, co jest nam w tej chwili potrzebne.

Esgaroth - 2011-04-13 20:48:04

Udało wam się przejść przez ten tłum spowodowany kolejką i po chwili kostur Jonathana spadł na nóżkę biegnącego chłopczyka. Ten zawył i zalał się łzami.

- Auuuua! Chcę do maaaamy! Gdzie jest moja maaamaaa?! - zaczął wyć wzbudzając zainteresowanie ludzi wokół.

Craig Un Shalach - 2011-04-13 21:22:37

Zakląłem w swoim języku.
- Misja jest ważniejsza... idziemy - warknąłem do reszty idąc dalej i mając w nosie ludzi i płaczącego chłopczyka.

Ravin - 2011-04-13 21:52:53

No ładnie....  Nie reaguję na płacz bachora, tylko przepycham się za Aedem i Algromem. Kosturem po stopach uderzam już rzadziej i pomijam nogi dzieciaków.

Iben - 2011-04-13 22:12:27

Spoglądam na jęczącego chłopaka... Nigdy, przenigdy nie będę mieć dzieci. Idę dalej, starając się wyrzucić z głowy jego płaczącą twarz.

Esgaroth - 2011-04-13 22:59:09

Już prawie doszliście! Jesteście niemal przy linach, tuż za linami jest podest i siedzący na podwyższeniu Arcykanonim zwrócony do was w połowie plecami, a w połowie profilem. Co chwilę się rozgląda jakby miał robaki w dupie. Coś go trapi... pewnie powodzenie waszej misji. Jest blady i znerwicowany to pewne.

Ale... znów ten tłum! Cała fala napierająca na was. Ktoś popchnął Aeda a ten upadł na ziemię czując jak parę osób przechodzi po jego plecach wgniatając w ziemię. Elf zawył i wierzgnął!

Iben - 2011-04-14 00:43:15

Co? Aed? Słuchem i spojrzeniem lokalizuję hierofanta. Gwałtownie rozpycham ludzi, starając się dotrzeć do maga. Gdy już tam będę, pomagam wstać dowódcy. Przyspieszam. Jesteśmy już blisko... Możemy już wrzeszczeć? Chyba jesteśmy już wystarczająco blisko... albo lepiej, jeszcze nie.

Hurgar - 2011-04-14 06:09:52

Staję przy elfie w powstrzymuję ludzi, w miarę potrzeby waląc nawet z łokcia. Co za bydło...
Czekam, aż Aed wstanie i ruszam dalej.

Esgaroth - 2011-04-14 08:24:29

Gdy już byliście tak blisko Tancerz poczuł jak jakiś zbłąkany, wielki pies łapie zębiskami jego nogę i szarpie do tyłu, warcząc. I unieruchamiając elfa!

Leonard doszedł do wniosku, że lepiej nie krzyczeć... bo jeszcze zwrócą uwagę Liebnitza...

Marcus - 2011-04-14 09:57:52

Zaciska zęby i powstrzymuję łzy. Szybko wkładam palec w oko psa. Nie za mocno by nie okaleczyć zwierzęcia, ale na tyle mocno by go wystraszyć.

Ravin - 2011-04-14 10:04:08

Odwracam się, słysząc odgłos warczenia. Jeden rzut oka na sytuację i, jeśli ciasnota w tłumie na to pozwala, pochylam się, niby chcąc pomóc w uwolnieniu nogi Tancerzowi. W rzeczywistości splatam magię i rzucam Porażenie na psa, dotykając go po grzbiecie. (1 kostka)

Craig Un Shalach - 2011-04-14 10:32:11

Zawarłem zęby i całą siłą swojej woli próbowałem wstać i nie narzekać na ból pleców. Mam szczęście, że mi nie nadepnęli na ranę...
Jak dalej po mnie przechodzą to ruchami ciała po prostu jednego z nich przewracam, by przejść.

Hurgar - 2011-04-14 16:43:39

Cholera, nawet psy przeciwko nam? Jeżeli magowi nie wychodzi porażenie, to walę psa w łeb. Nie, żeby zabić, po prostu, żeby uciekł.

Esgaroth - 2011-04-14 18:44:10

Pies uskoczył przed dotykiem elfa, a zaklęcie Jonathana nie wyszło. Dostał w bok od Leonarda, zaskomlał i mocniej zacisnął szczęki, a elf poczuł jak zęby wchodzą gładko w jego nogę. BÓL!

Hurgar - 2011-04-14 19:48:51

(A co z moim ciosem?)

Iben - 2011-04-14 21:18:36

To już zakrawa na przekleństwo! Z całej siły kopię psa, celując w bok. Szybko obrzucam wzrokiem otaczających mnie ludzi, czy aby na pewno nie stanowią zagrożenia.

Marcus - 2011-04-14 21:34:53

Walę kundla z piąchy z całej siły w łeb!

Craig Un Shalach - 2011-04-14 22:23:27

Ruszam szybko do kompanów, którzy biją psa! Cały świat jest przeciwko nam... czyżby sam Tzeentch chciał nam przeszkodzić?

Ravin - 2011-04-14 22:55:46

Odsuwam się po nieudanym czarze i robię miejsce dla Ibena i Algroma. Staję obok Opfera i mam oko na otoczenie.

Esgaroth - 2011-04-18 14:23:01

Po ciosie krasnoluda kundel padł na uliczny bruk nieruchomo. Nie rusza się i ma wywalony pysk na zewnątrz i zeza rozbieżnego.

Można iść dalej! Już niedaleko! Widać stąd Arcykanonika... tylko jak mu przekazać wieści, zanim zacznie się proces i będzie za późno?!

Ravin - 2011-04-18 17:24:39

(Czy tłum od osób siedzących w pawilonie oddzielają strażnicy? Czy można spróbować podejść od tyłu do Arcykanonika?)

Esgaroth - 2011-04-18 18:09:08

(Można, ale trzeba to zrobić sprawnie, nie zwracając na siebie uwagi. I szybko)

Ravin - 2011-04-18 20:32:19

Odwracam się do swoich i mówię półgłosem.

- Zaczekajcie tutaj i miejcie pieczę nad naszym młodzieńcem, Opferem. Ja postaram się dostać do Arcykanonika. Krasnolud, czy elfy zwróciliby większą uwagę. Może mi się uda.

Po tych słowach ruszam w stronę siedzących w pawilonie dostojników. Staram się podejść do nich od tyłu, by nie zauważył mnie Liebnitz. Skrywam twarz w cieniu kaptura. Arcykanonik nie jest byle kim i na pewno nie siedzi tutaj sam. Ma jakąś świtę, przybocznych kapłanów. Jeżeli nie uda się dotrzeć bezpośrednio do Arcykanonika, staram się zwrócić uwagę jednego z nich.

Hurgar - 2011-04-18 22:15:35

Przytakuję Jonathanowi i rozglądam się bacznie dookoła, wypatrując ewentualnego zagrożenia.

Marcus - 2011-04-18 22:47:06

Staję trochę za Opferem gotów w każdej chwili zatrzymać go jeśli nagle przestraszy się presji i zechce uciec.

Esgaroth - 2011-04-19 14:42:24

(Iben, Craig? ...)

Craig Un Shalach - 2011-04-19 15:54:03

(a co w takiej chwili mogę zrobić?...)

Widząc, że Jonathan już się wziął do roboty po prostu stoję i czekam patrząc na odchodzącego maga. Czasem zerkam wokół siebie.

Esgaroth - 2011-04-19 16:18:14

Gdy Jonathan zaczął się zbliżać, Stoltz odwrócił się, ujrzał maga i szybko pokazał coś na migi innemu kapłanowi Sigmara. Ten szybko podszedł do maga ognia.

- Mówcie, co się dowiedzieliście. - rzekł stając blisko.

Craig Un Shalach - 2011-04-19 17:21:54

Podchodzę do Jonathana i kapłana bezszelestnie.
- Łowcy mieli rację. Mamy też świadka. O tamtego - pokazuje głową na Opfera - Widział wszystko. Był też więźniem tamtejszego kultu.
Wszystko mówię bardzo cicho, tylko by usłyszał to kapłan i ewentualnie Jonathan.

Esgaroth - 2011-04-19 17:48:45

Kapłan kiwnął głową i podszedł do Stoltza. Nachylił się i wyszeptał mu coś w ucho. Werner po chwili również coś wyszeptał i kapłan wrócił.

- Chodźcie wszyscy do tego pawilonu nieopodal. Musicie omówić parę rzeczy dotyczących procesu z Arcykanonikiem. Ruszcie się.

Wskazał też na niewielki namiot niedaleko stąd.

Craig Un Shalach - 2011-04-19 17:50:48

(Kapłan Stoltz'ec, robi stolec xD)

Kiwnąłem głową i bez słowa ruszyłem we wskazanym kierunku.

Hurgar - 2011-04-19 17:54:07

- Miejcie się na baczności - mówię do towarzyszy - Coś mi tu nie gra.

Ravin - 2011-04-19 18:26:43

Idę ze wszystkimi do wskazanego namiotu. Zanim wejdę, rozglądam się, czy nie ma w pobliżu jakiejś straży. Mam nadzieję, że po dostarczeniu Opfera, Arcykanonik nie postąpi z nami jak niedawno Liebnitz.

Craig Un Shalach - 2011-04-19 19:29:14

- Mi cały czas tu coś nie gra - mruknąłem do Algroma idąc do pawilonu.

Iben - 2011-04-19 19:57:32

Przysłuchuję się wszystkiemu. Szlag... coś zbyt łatwo wszystko idzie. To nigdy nie wróży dobrze. Idę za resztą, zerkając, czy arcykanonik w ogóle zamierza ruszyć swe błogosławione dupsko z krzesła. Ktoś powinien już mu o nas powiedzieć, a jeśli nie...

Esgaroth - 2011-04-19 20:24:19

Weszliście do namiotu i po paru sekundach wpadł do środka Werner Stoltz. Spojrzał na chłopaka pytająco a chłopak odpowiedział takim samym wzrokiem.

- Mówcie, gdyż lada moment zacznie się proces! - rzucił Arcykanonik. - Macie dowody? Co widzieliście? Kim jest ten młodzian?

Craig Un Shalach - 2011-04-19 20:49:16

- Widzieliśmy dwa mutanty pod karczmą - odparłem - A ten młodzian to twój dowód. Był tam więźniem. Widział wszystko. Łącznie z akcją zdobycia księgi.

Hurgar - 2011-04-19 21:04:18

Rękę powoli kładę na rękojeści młota, tak na wszelki wypadek.

- Musimy jak najszybciej zaprowadzić go na przesłuchanie, zanim bauer zostanie skazany.

Esgaroth - 2011-04-19 21:26:17

Na twarzy Arcykanonika odmalowała się ulga.

- Dobrze. Dobrze się spisaliście. - rzekł po czym zwrócił się do Johanna Opfera:

- Będziesz moim nieoczekiwanym przez nikogo świadkiem w tej rozprawie.

Po czym znów zwrócił się do was:

- Jednego z waszych także powołam jako świadka zdarzeń w tamtej karczmie w południowej dzielnicy. Nie wspominajcie o tym chłopcu, ja się tym zajmę. Wybierzcie szybko kto będzie zeznawał i wybierzcie dobrze. Wierzę, że dobrze to rozegracie, przyjaciele. - zobaczyliście szczerość i zatroskanie na jego twarzy, co było znakiem, że człowiek ten jest jednak po stronie "tych dobrych".

Craig Un Shalach - 2011-04-19 22:23:15

Kiwnąłem głową na znak zrozumienia.
- No to... kto chętny? - spytałem się moich kompanów - Osobiście czuję, że teraz rasa nie ma tu wpływu na naszą wiarygodność. Chyba, że sądzicie inaczej. Wiem co nie co o prawie, więc mogę iść. Ale zdecydujmy razem. Byśmy byli zgodni.

Ravin - 2011-04-19 22:28:22

- Ja nie mam nic przeciwko. - odpowiadam i przyglądam się Arcykanonikowi. Jak dobrze, że nie okazał się być podobnym do Liebnitza.

Hurgar - 2011-04-20 08:55:37

- Mi to obojętne, równie dobrze mogę iść ja, jak i Aed. Tylko żeby nic się nie spierdoliło...

Marcus - 2011-04-20 10:18:16

Uśmiecham się nieznacznie. Nareszcie jakieś postępy. Czekam dalej na rozwój wydarzeń.

Iben - 2011-04-20 18:28:53

Hmm... poszedłbym, gdyby nie ta łaskocząca umysł myśl, że z pewnością zrobiłbym coś głupiego... Tak. Teraz trzeba ładnie mówić prawdę, nie ładnie kłamać.
-Jesteś hierofantem, chyba tłum łatwiej uwierzy tobie... tylko zasłoń uszy.

Craig Un Shalach - 2011-04-20 18:40:21

- Ale i też elfem - odparłem - Ale jeśli ludzi nie weźmie za serce niechęć rasowa to pewnie mnie wysłuchają. Więc - skierowałem się do arcykanonika - ja idę.

Esgaroth - 2011-04-20 18:46:33

- Pewni jesteście? W końcu... jesteś elfem, a lud jest wściekły na... ekhm... nieludzi. Na myśli mam mutanty.

Craig Un Shalach - 2011-04-20 19:00:04

- Wyglądam na mutanta? - spytałem się by po chwili parsknąć śmiechem - Mi to szczerze obojętne. Mogę iść ja, może iść Jonathan lub Algrom, a nawet Av i Leonard. Ale ja jestem hierofantem. Będę wiedzieć co mówię. I nie boję się tłumu.

Marcus - 2011-04-20 19:12:03

- Sugeruję jednak by szedł Jonathan. Teraz każdy błąd może kosztować nas porażkę.

Mówię cicho do towarzyszy.

Hurgar - 2011-04-20 19:15:39

Spokojnie przyglądam się sytuacji. Wychodzę przed namiot i wzrokiem omiatam tłum i sytuację na procesie.

Craig Un Shalach - 2011-04-20 19:52:51

Krzyżuję ręce na piersiach i patrzę się na Jonathana.
- Poradzisz sobie? - spytałem się maga.

Ravin - 2011-04-20 20:45:43

Rozglądam się po obecnych.

- Cóż, pewniej czuję się podczas walki z wszelkim pomiotem chaosu, niż podczas publicznych wystąpień. Jeśli jednak wszyscy się zgadzacie, bym reprezentował naszą grupę, pójdę.

Craig Un Shalach - 2011-04-20 20:57:52

- Ja też bym wolałbym teraz walczyć z demonem, niż składać zeznania przy tylu ludziach - stwierdzam.

Iben - 2011-04-20 22:12:59

Mag ognia reprezentujący niewinnych awanturników... To muszę zobaczyć.
-Skoro tak... nie każmy Liebnitzowi czekać. Chcę go dziś zobaczyć na tym stosie, najlepiej na tle zachodzącego słońca.- I to ja rzucę pierwszą pochodnię...

Esgaroth - 2011-04-20 22:27:46

Rozległy się trąbki i inne instrumenty dęte na zewnątrz. Stoltz wyprostował sie i drgnął.

- Zaczyna się. Stańcie waszmościowie gdzieś nieopodal miejsca gdzie siedzieć będę i nie zwracajcie na siebie uwagi aż do czasu gdy was wywołam. - rzekł i szybko wyszedł z namiotu mijając po drodze Algroma.

Ravin - 2011-04-21 01:59:52

- Chodźmy za nim. Wszyscy teraz miejsca zajmować będą, więc raczej nas nie zauważą.

Zarzucam kaptur na głowę i podążam za Arcykanonikiem. Zatrzymuję się dobre kilka metrów od miejsca, w którym usiądzie.

Marcus - 2011-04-21 09:07:12

Również zakładam kaptur na głowę, a chustę zawiązuję na twarzy. Idę wraz z Jonathanem za Arcykanonikiem.

Esgaroth - 2011-04-21 10:47:34

Wszyscy wyszliście stając tuż przed grubym sznurem blokującym wejście na podest gdzie siedzi Arcykanonik. Trąbki grają głośno i dość długo. Tłum powoli cichnie.

(teraz będę opisywał z małą ilością dialogów, gdyż jest ich sporo. Skrócę to do podsumowania)


Herold stojący na podwyższeniu zaczął mówić. Najpierw przywitał mieszkańców Middenheim i ogłosił, że oto ten proces dotyczyć będzie Bauera i jego straszliwej zbrodni. Oskarżenie jest takie, że Bauer jest zepsutym sługą Chaosu gdyż znaleziono przy nim Chaotyczną Księgę, co potwierdzić mogą znawcy z Collegium Theologica. Później Herold pyta czy obecny jest tutaj oskarżony, a strażnicy odpowiadają, że jest. Wiele przedmiotów leci w stronę Jacoba, a tłum wrzeszczy: "Spalić go! Spalić na Ulryka!".

Następnie Herold przedstawia ławę sędziowską - Ulricha Shutzmanna, kapłankę Evinę Klug, oraz trzech Magistrów Prawa - Richter, Kalzbad, Brucker. Oskarżycielem jest Arcykapłan Klaus Liebnitz, a obrońcą Werner Stoltz.

Zaczyna (oczywiście...) Arcykapłan Liebnitz. Wstaje, patrzy po tłumie który ucichł zupełnie i potem wbija wzrok w Bauera:

- Jak już wiadomo wszystkim tu obecnym! - grzmi - Oskarżam tutaj obecnego Jacoba Bauera o paktowanie z Chaosem! Jest on równie odpowiedzialny jak i Świątynia Sigmara za to co się tu dzieje w MOIM mieście! Chaos na ulicach, mutanty, kultyści. Jak zepsutym trzeba być by zdradzić boga którego się wyznaje?! Jak bardzo trza być zepsutym by przejść na stronę Chaosu i być odpowiedzialnym za krew która leje się po ulicach? Oto macie tutaj przed sobą jednego z nich! Chodził po mieście, a pod pachą trzymał Księgę Chaosu! Zdrajca i heretyk! Księga ta znajduje się w Indeksie Ksiąg Zakazanych, a biegli z Collegium potwierdzili, że to zła księga. Heretyk ten, co stoi przed wami, miał bowiem też świetną przykrywkę! Tajny zakon, ściganie czarownic i zła! Bzdura! Pozwalało to mu prześladować innych, a sam zbliżył się do Niszczycielskich Potęg i został ich członkiem! Krążą też plotki, że sam w pojedynkę znalazł jakąś świątynię Chaosu! Jakże brzuch mnie bolał od śmiechu gdym się o tym dowiedział! Co za bzdury! Gdyby zdecydował się na taki ruch, z pewnością zebrałby większe siły.

Później w procesie zaczął zeznawać obrońca - Stoltz.

- Nigdy nie sprzyjałem herezji i od zawsze walczyłem z Chaosem! Nie ustępuję też ludziom takiego niskiego pokroju jak Liebnitz. Jacob Bauer jest wiernym sługą Sigmara i przyjacielem świątyni od wielu lat. Potwierdzą to jego towarzysze z Ordo Fidelis.

Tutaj faktycznie Mathias Hoffer i Fischer potwierdzili i dodali parę anegdotek na obronę Bauera.

- Dodatkowo jest przecież łowcą czarownic - kontynuował Stoltz. - Wypełniał swoje obowiązki i swoją pracę. Miał pełne prawo i błogosławieństwo Sigmara i moje do konfiskaty zakazanej księgi. Sprawę tą oparto na przypadkowych dowodach i pobudkach politycznych, co mnie brzydzi i mierzi. Wzywam więc na świadków moich przyjaciół - znaną już w tym mieście grupę osób. A konkretnie ich przedstawiciela do zeznań. Niech wam otworzy oczy i opowie o dwóch kryjówkach kultystów w mieście. Z tego co wiem, ten tutaj obecny Bauer uratował ich życie pod Middenheim broniąc przed Chaosem. Wzywam Jonathana - piromantę.

Lecz zanim Jonathan ruszył przed siebie, sędzia zagrzmiał by najpierw na świadka wezwano Bauera i ludzi, którzy go schwytali. Tak też się stało. Bauer streścił historię - taką samą jak ta, którą usłyszeliście od Opfera. Zaczął od rozmowy z Aedem na ulicach, potem przeszedł do rozdzielenia się z łowcami, znalazł kryjówkę kultystów, walczył, zabrał księgę i uciekł. Był ścigany i ranny, poczuł, że traci przytomność i obudził się w więzieniu.

Strażnicy zaś również złożyli zeznania, krótkie i pozbawione sensu. I potem wezwano jednego z was. Jonathan poczuł, że ma całe mokre plecy i kulę waty w gardle. Żołądek skurczył mu się, jądra też, a oddech stał się lekko przerywany. W ustach mu zaschło... teraz jego kolej. Od tego zeznania może bardzo dużo zależeć...

Podszedł do mównicy i zobaczył cichy, wielki tłum. Całe Middenheim. Zobaczył też tik nerwowy i nerwowe gesty Liebnitza po lewej. Wszyscy oczekują.

Ravin - 2011-04-21 12:27:23

(Nie miejcie mi za złe przestoju, ale odpiszę dopiero wieczorem. Teraz nie mam za wiele czasu, a tu jedno, czy dwa zdania nie wystarczą)

Hurgar - 2011-04-21 13:02:13

(Tylko obyś odpisał)

Stoję z boku i obserwuję całą sytuację. Jeżeli... jeżeli Bauer zostanie skazany, będę go bronił. Do ostatniej kropli krwi w moich krasnoludzkich żyłach. Zawdzięczam mu życie i to będzie pora na spłacenie długu.

(Jeżeli Jonathan nie odpisze wieczorem, to:)

Wołam Stoltza do siebie

- Chyba boi się mówić - rzucam, wskazując podbródkiem na piromantę - Mogę zrobić to za niego, jeżeli trzeba.

Craig Un Shalach - 2011-04-21 13:25:48

Jasny gwint, jeśli proces nie pójdzie po naszej myśli to chyba tam wejdę... i zacznę mówić na co się wszyscy porywają...

Iben - 2011-04-21 14:47:48

Cholera... dobrze, że się nie zgłosiłem. No dalej, Jon... to nie powinno być takie trudne. Jeśli przegramy proces... Dotykam lekko rękojeści sztyletu. Nie, damy radę.

Ravin - 2011-04-21 21:37:15

Spoglądam na otaczająca nas tłumy ludzi. To nie jest dobre miejsce dla mnie. Przemawiać przed tak ważnymi osobami ze składu sędziowskiego. Ale Bauer uratował mi życie i chyba bogowie chcą, bym właśnie w taki sposób spłacił dług.

(Es, skasuj swój ostatni post i dajcie mi 15 minut. Właśnie niedawno wróciłem do domu i już piszę swoje zeznanie.)

Biorę głębszy oddech i zaczynam.

- Szanowni Sędziowie - pochylam lekko głowę w ich kierunku - mieszkańcy Middenheim. Nazywam się Jonathan Braun, jestem magiem ognia. Występuję tu jako przedstawiciel grupy, która już od długiego czasu walczy z wszelkimi przejawami Chaosu i zła. Zapewne jedynie nieliczni słyszeli o nas. Zna jednak nas i nasze zasługi wielce szanowny Ulrich Schutzmann, komendant straży miejskiej, obecnie przedstawiciel ławy sędziowskiej. Wie, ze słowom naszym można wierzyć.  Ja dołączyłem do grupy przed dotarciem do Middenheim. Tam, w lasach kilku jej członków oddało swe życie w walce z mocami zła.     Właśnie w takim momencie spotkaliśmy po raz pierwszy Jakoba Bauera. On to, wraz z obecnymi tutaj towarzyszami z Ordo Fidelis, uratował nam życie. Zostaliśmy bowiem zaatakowani przez wielką liczbę zwierzoludzi, w lesie pod Middenheim.  Wierzcie mi, ja i moi towarzysze braliśmy udział w niejednej bitwie i niejednej walce ze zwierzoludźmi, czy mutantami.  Ale gdyby nie poświęcenie i heroiczna walka Bauera i jego przyjaciół, wszyscy byśmy zginęli.

Przerywam na chwilę, by złapać oddech i zebrać myśli.  Po chwili kontynuuję dalej.

- Dlatego też zupełnie niedorzecznym wydaje mi się oskarżanie Bauera o paktowanie z siłami Chaosu.  On to pomagał nam w tropieniu kultystów, chcących zatruć studnie z wodą w waszym mieście. Trafiliśmy na jedną z ich kryjówek w południowej dzielnicy i zlikwidowaliśmy znajdujących się tam kultystów. Jakob Bauer patrolował w tym czasie dzielnicę północną i tam też trafił na inną kryjówkę pomiotów Chaosu.  Sprawdziliśmy tamten rejon i w karczmie "Pod Mieczem i Korbaczem", a dokładniej w jej podziemiach odkryliśmy świątynię kultystów. Ubiliśmy potworne stwory, które stały na jej straży. Wewnątrz odnaleźliśmy ołtarz, któremu brakowało jednak najważniejszej rzeczy - świętej księgi Chaosu. Został jedynie przecięty łańcuch, którym była przymocowana. Wszystko dookoła było obryzgane krwią, jakby niedawno stoczono tam walkę.       Jeżeli zestawicie razem te fakty oraz zeznanie Bauera, jasnym okaże się to, że Bauer stoczył tam bój i zabrał księgę, na dowód istnienia w waszym mieście kultu Chaosu.    Tak więc powtórzę jeszcze raz, że oskarżanie Bauera o paktowanie z Chaosem, jest jedną wielką pomyłką.    T o wszystko, co mogłem powiedzieć, by przedstawić rzeczywisty obraz osoby Jakoba Bauera. Abyście nie uwierzyli fałszywym pomówieniom, którymi próbuje się szkalować niewinną osobę.

Odwracam się w stronę ławy sędziowskiej - Czcigodni sędziowie, dziękuję za wysłuchane mych słów.

kłaniam się i odchodzę na swoje miejsce, za Arcykanonikiem.

Hurgar - 2011-04-21 21:43:30

Staję przed sądem. Zdejmuję hełm i kładę go sobie przy nogach. Rozglądam się po tłumie i zwracam się do sędziów donośnym głosem

- Ja, Algrom Hurgarsson klnę się na mój honor, że zeznania Jacoba Bauera są zgodne z prawdą. Od początku do końca nie słyszałem żadnego kłamstwa z jego ust. Widziałem na własne oczy, jak zakon Ordo Fidelis, którego oskarżony jest członkiem, walczył na śmierć i życie z mutantami, które zaatakowały nas w lesie!

Milknę na chwilę, oczekując reakcji sędziów.

Esgaroth - 2011-04-21 22:58:36

Sędzia zamilkł wysłuchując oba zeznania, a Werner Stoltz przetarł twarz dłonią. W końcu sędzia zabrał głos:

- Wysłuchaliśmy tu obu zeznań. Czy reszta z waszej grupy również chce coś dodać?!

Craig Un Shalach - 2011-04-21 23:29:40

Milczę. Nie mam nic do dodania. Teraz wszystko w rękach ławy sędziowskiej.

Esgaroth - 2011-04-21 23:45:31

Sędzia oddał głos Stoltzowi, który miał już asa w rękawie. Asa o imieniu Johann Opfer. Chłopak wyszedł przed tłum i dzielnie potwierdził zeznania Opfera. Opowiedział o torturach i groźbach i o zabraniu księgi przez Bauera.

Werner Stoltz uśmiechnął się. Wszystko szło po waszej myśli, tłum się uspokoił. Będzie dobrze. Lecz... Arcykapłan wstaje... podchodzi.

- Wzywam na świadka tutaj obecnego Wernera Stoltza, Arcykanonika Świątyni Sigmara!

Wezwał go i Arcykanonik wszedł na mównicę. Arcykapłan Ulryka zaczął:

- Czy to prawda, że ostatnimi czasy z waszej... jakże świętej Świątyni ukradziono pewną relikwię? Ikonę Sigmara?

- Prawdę powiadasz, Liebnitz. Takoż było. - odparł Werner krzyżując ręce na piersi.

Coś wam tu śmierdzi... coś tu się szykuje. Coś grubego.

- Czy to... - Liebnitz sięgnął za pazuchę. - TA ikona?

Pokazał znaną wam ikonę, bez złotej ramki... Aed przypomniał sobie jak dostał ją od umierającego kapłana Sigmara... to było tak dawno temu. Całe wieki temu...

I wtedy Arcykapłan odwrócił ikonę pokazując wszystkim plugawy, krwisty znak czaszki. Symbol Khorna wyryty na tyle ikony.

- Oficjalnie ogłaszam, że Świątynia Sigmara jest siedliskiem Chaosu i wszechobecnego tu zła! Tu kultyści żyjący wśród was - mieszkańców - pod przykrywką dobrej organizacji! Niech zginą!

Tłum jakby oszalał. Takie stwierdzenie doszło do uszu tylu osób, wszyscy wpadli w panikę drąc się w niebo głosy, rzucając na straż, plując i rzucając kamieniami w Opfera. Istne piekło. Pandemonium. Widać jak sędziowie i Magistrowie pośpiesznie ratując życie uciekają do pałacu. W zamieszaniu znika też Opfer. Na Sigmarytów rzuca się tłum, biją się i leje się krew. Słychać okrzyki:

- To spisek!

- Buuuuuunt!

- Precz z Sigmarem!

- Toż to herezja! Powywieszać ich!

- Liebnitz zwariował! Przewodzi nami szaleniec!

- Wiwat middenheimczycy!

Shutzmann zwołał straż, która zaczęła uspokajać tłum i kiedy jako-tako się to udało - oficjalnie wykrzyknął, że proces zostanie przeniesiony do Pałacu, bez wstępu całej gawiedzi.

- Chodźcie natychmiast do pałacu. Natychmiast! - rzucił Werner pojawiając się w tłumie i łapiąc jednego z was za rękaw. - Uważajcie na tłum!

Iben - 2011-04-22 00:01:29

Pięknie... Nawet jeśli wygramy, ulice zdążą spłynąć krwią. A ja tkwię tutaj, w sercu tego szaleństwa. Bogowie mają okropne poczucie humoru. Cóż... teraz pozostało mi jedno. Wchodzę do pałacu, rozpychając tłum, trzaskając w mordę co oporniejszych. W międzyczasie rzucam spojrzenia dookoła, sprawdzam, kto dokładnie wchodzi do pałacu.

Ravin - 2011-04-22 00:39:49

A to podstępny gad z tego Liebnitza. Jeżeli ktoś powinien spłonąć na stosie, to właśnie on!

Przepycham się przez tłum, waląc kosturem na lewo i prawo, jeżeli zachodzi potrzeba, Usiłuję przedostać się do Pałacu, jak krzyczał Werner Stolz. O ile mam możliwość, rozglądam się za Opferem. Gdzie on, do cholery się podział?!

Hurgar - 2011-04-22 07:37:29

Zakładam swój hełm i podbiegam do Stoltza

- Ruszajmy czym prędzej do pałacu. A Liebnitz odpowie za swoje kłamstwa. Zginie marnie, jak pies.

Craig Un Shalach - 2011-04-22 09:27:13

Aż osłupiałem. Toż to bzdury!

Ruszam za arcykanonikiem. Liebnitz się przeliczył... jak mogłem być taki głupi i zapominalski?! Ja mam przecież jej fragmenty... gdybym je oddał to można by było temu zapobiec... ale... to może wtedy dać nam jednocześnie kontrargument do podważenia.

Uważam na tłum. Bo może być nie ciekawie...

Esgaroth - 2011-04-22 14:27:23

(dobra, ile można czekać...)


Weszliście wszyscy do świątyni. Jest tu sporo strażników, kapłanów i Teutogenów... znów, jasna cholera, nie możecie działać. Trzeba się zachowywać a emocje trzymać na wodzy.

- To nieprawda! - wykrzyknął Stoltz idąc w stronę Liebnitza po czym szybko odwrócił się do was:

- Czy widzieliście ten znak gdy przynieśliście ikonę do Middenheim?

Craig Un Shalach - 2011-04-22 14:45:19

- Toż to bzdury. Ja sam ją wam odnosiłem. Potem doszło do morderstwa i została skradziona przez skaveny! - odparłem siląc się na spokój - Mam przy sobie nawet jej ramkę! Odnalazłem ją w kanałach, pod miastem.

Hurgar - 2011-04-22 14:49:32

Spoglądam na Liebnitza srogim wzrokiem
- Nie śmiałbym ci grozić, Liebnitz, ale jeżeli dowiem się, że ten znak to twoja sprawka...

Esgaroth - 2011-04-22 16:34:32

(aha, zapomniałem o waszych awansach! Kolejny rozdział się zaczął gdy weszliście do świątyni! Czekam na gg / pw na wasze zgłoszenia po odbiór PD :))

Iben - 2011-04-22 17:01:06

Chwilowo milczę, czekając na reakcję Liebnitza. Suczy syn. Najważniejsze jednak będzie zdanie sędziów, nie jego. Trzeba grać przekonywująco.

Marcus - 2011-04-23 10:15:53

(Sorry za zwłokę. Mam ograniczony dostęp do kompa. Więcej znajdziecie w dziale "Nieobecności" na forum właściwym.)

Stoję z miną przekonaną o racji moich towarzyszy.

Ravin - 2011-04-23 13:25:04

Ktoś musi wreszcie powstrzymać Liebnitza, tego szaleńca. Naprawdę niewiele brakuje, by całe miasto rzuciło się sobie do gardeł. Wygląda na to, że zgodnie z prawem, nic mu zrobić nie można. Pozostaje nasza grupa i rozwiązanie niekonwencjonalne.

Esgaroth - 2011-04-23 21:45:30

(czy juz wszyscy sie skontaktowali co do PD-ków? Uzgodnili na co moga/nie moga wydac...? Chcialbym juz ruszyc kampanie, bo Craig sra na rzadko xD)

Ravin - 2011-04-23 22:07:01

(Nie odpowiedziałeś, czy na Zr i Żyw mogę wydać)

Esgaroth - 2011-04-24 01:19:18

(mozesz tylko na to co pozwolilem, a nie bylo wsrod tego żywotnosci. Wiec zyw odpada.)

Craig Un Shalach - 2011-04-24 14:41:30

(A potem się dziwisz, że z odpisywaniem słabo... poza tym o co ty się czepiasz? O punkt żywotności? Nie przesadzasz ty aby trochę? Magom potrzebna jest żywotność. Chcesz od nas jakiś cudów? To mag ognia! Jego żywiołem to walka. Nie dość, że teraz magowie się męczą używając zaklęć [w młotku nic o tym nie ma] to jeszcze blokujesz dostęp do wydawania żywotności. Ty chcesz, byśmy stali biernie z tyłu i się gapili czy czynnie uczestniczyli w walce?)

Esgaroth - 2011-04-24 18:30:05

(Craig, dzieki za twoja jakze owocną opinie - ale zamknij sie. Jonathan ma teraz zywotnosc rowna 15. To jest ogromna zywotnosc. Malo tego - niewiele krasnoludow ma taka zywotnosc, a on jest magiem i czlowiekiem. Magowie zwykle sa watli wszedzie i trzymaja sie raczej z tylu. Zabronilem rozwijac zyw w tym momencie gry, co nie znaczy ze zabraniam calkowicie. Kiedy przyjdzie moment odpowiedni - wtedy mu pozwole. Dotyczy to kazdego z was. Poki nie zalatwie wszystkich spraw zwiazanych z PD - nie ruszymy z kampania.)

Ravin - 2011-04-25 18:04:21

(Wysłałem ci już wczoraj na PW, na co przystaję z twoich propozycji odnośnie awansu. Dodatkowo też i na GG przesłałem. Jeżeli to przeze mnie Kampania nie może ruszyć, to zaznaczam, że ja nie jestem już tego powodem)

Esgaroth - 2011-04-25 19:50:53

(Wszyscy juz chyba sie zgłosili, czekam tylko na odzew Marcusa tutaj czy jest gotowy do kontynuowania)

Marcus - 2011-04-26 15:49:22

(Piszę od Ravina z laptopa. Powiedział, że już czas odpisać. Jestem gotów.)

Esgaroth - 2011-04-26 16:55:15

Liebnitz spojrzał zdziwiony na Algroma:

- Toż to oszczerstwo!

Najwyższa kapłanka Vereny chodziła wokół łapiąc się za głowę i mówiąc:

- To przerażające! Nawet jeśli zada się kłam oskarżeniom Liebnitza, a wieść się rozniesie... Imperium pochłonie wojna domowa. Klaus, dlaczego uczyniłeś to sprawą publiczną?! - zwróciła się do Liebnitza ze łzami w oczach.

- Ależ droga Elvino... - zaćwierkał kapłan. - Czyżbyś radziła ukrywać prawdę? Co powiedziałaby twoja boska pani?

- To ma być prawda?! - wykrzyknął Werner Stoltz. - To dzieło jakiegoś heretyka. Heretyka, który chce oczernić mego boga i zniszczyć Imperium!

- Ach, Stoltz, Stoltz, Stoltz... - Liebnitz położył dłoń na ramieniu Arcykanonika i serdecznym tonem ciągnął dalej: Synowie Białego Wilka obronią nasz kraj. Moi rycerze, Gwardia Teutogenów, Bractwo Topora - oni powiodą was ku chwale, ku chwale Ulryka.

Spojrzał po was wszystkich i jakby ze smutkiem oznajmił:

- Oczywiście waszą świątynię trzeba będzie zbadać, a Chaos wyplenić. Wielki Teogonista z Altdorfu będzie musiał abdykować, gdyż dopuścił by za jego rządów rozwijało się zepsucie w świątyniach Sigmara. Powinien go zastąpić ktoś o teutogeńskiej krwi...

Stoltz ruszył w stronę Arcykapłana i wyciągnął oskarżycielsko palec w jego stronę.

- Ach tak? Więc uczyniłeś to bo kierowała tobą ambicja, Liebnitz!

- Człowiek w twojej sytuacji winien uważać, gdy rzuca oskarżenia. Nie bój się jednak. Myślę, że inkwizytorzy będą nader wyrozumiali. Sam rzeknę w twej sprawie słówko i może uda ci się wstąpić na stanowisko w mojej świątyni. Oczywiście nie będzie ci wolno głosić kazań, ale myślę, że biblioteka, albo stajnie będą odpowied...

W tym momencie Stoltz z sykiem rzucił się na Liebnitza zaciskając dłonie na gardle tego pierwszego. Razem upadli, a Klaus zsiniał...

Hurgar - 2011-04-26 17:13:25

Podbiegam do kapłanów i zrzucam Stolrza z drugiego.

- To nie najlepszy pomysł, Wernerze - mówię spokojnie - A ty, Liebnitz, wiedz, że jesteśmy w stanie dowieść prawdy. A ty jesteś już skończony, tak czy inaczej. Jestem ciekaw, co myśli twój bóg widząc, jaką zgniłą kreaturą się stałeś.

Iben - 2011-04-26 19:33:02

Kręcę głową, patrząc na bijących się kapłanów. Ech... wysłannicy bogów, tak? Czekam, aż Liebnitz wstanie. Potem wyrzucam cały gniew, jaki z siebie nagromadziłem, odkąd Liebnitz otworzył swoją kozojebną mordę.
-A cóż zrobią twoi rycerze, Bractwo Topora i Teutogeni, kiedy rozjuszony tłum uderzy na wyznawców Sigmara, zalewając ulice krwią? Nie jesteś w stanie nawet ochronić własnego miasta, arcykapłanie, jak możesz myśleć, że obronisz całe Imperium? Cóż wojownicy Ulryka zrobią, kiedy przez kraj przetoczy się wojna domowa? Zapobiegną temu? Czy może staną na czele powstania przeciw sigmarytom? Nie chcę nawet myśleć, ile istnień pochłonie wasza religijna wojenka, nie chcę wiedzieć, jak bardzo staniemy się słabi, kiedy to wszystko się skończy. Nawet, jeśli Verena będzie ślepa i przyzna ci rację, winny nie może być cały zakon. Przez twoje kłamstwa giną niewinni, już teraz.

Craig Un Shalach - 2011-04-26 19:48:51

- Jesteś ślepy Liebnitz - dodałem - Pochłonęła cię żądza władzy i chęć zyskania jeszcze większych wpływów mając daleko w nosie zagrożenie, które mimo chwilowego zażegnania nadal czyha w murach tego miasta. Zamiast zająć się prawdziwym zagrożeniem knujesz jak zniszczyć kult Sigmara, który stara się zażegnać prawdziwe zagrożenie.
Krzyżuje ręce i patrzę po zebranych.

Ravin - 2011-04-26 22:11:40

- Czasem się zastanawiam, jakiego boga ty wyznajesz, Liebnitz. Prawdziwy wyznawca Ulryka nie knuje  podstępnych intryg za plecami. Jeśli walczy to z honorem, którego ci najwyraźniej brakuje.

Esgaroth - 2011-04-26 22:24:16

- Dość tego! - wykrzyknął Shutzmann. - Dokończymy proces gdy wyznaczymy kolejną datę. Tymczasem zapraszam wszystkich do komnat.

Liebnitz oddalił się szybko do swych komnat otoczony Teutogenami w ciężkich pancerzach. Sigmarytom i wam wyznaczono inne skrzydło... noc w pałacu. Coś podobnego... do czego to doszło...

Shutzmann kazał pokazać wam pokój w którym przenocujecie.

- Darzę was sympatią i powiedzmy... że wam wierzę. Ale nie rozrabiajcie tej nocy w Pałacu. Proszę was. - klepnął w ramię krasnoluda i odszedł. Kapłani Sigmara zaprowadzili was do komnaty.

Craig Un Shalach - 2011-04-26 22:40:24

Idę za kapłanami. Bo cóż innego mam zrobić...

Ravin - 2011-04-27 01:12:20

Po dotarciu na miejsce, rozglądam się po komnacie. Siadam w jakimś wygodnym miejscu.

Hurgar - 2011-04-27 06:58:13

Kiedy zostajemy sami, mówię

- Zabiję go. Prędzej czy później zginie z mojej ręki. Za dużo problemów sprawia temu światu.

Ravin - 2011-04-27 08:29:17

- To musisz nas zabrać ze sobą. Sam nie poradzisz z Teutogenami, a jak widać, są mu ślepo posłuszni i nie odstępują go na krok. - mówię do Algroma - W ten sposób odpłacilibyśmy mu za jego serdeczną gościnność, z jaką nas przyjął w swych świątynnych lochach.

Marcus - 2011-04-27 10:11:40

- Jestem z Tobą Algromie. Nie będziemy dawać posłuchu kłamowi. Prędzej czy później poleje się krew.

Mówię całkiem poważnie.

Esgaroth - 2011-04-27 10:21:28

Jest wczesna noc. Pokój może nie jest urządzony po królewsku, ale ma trzy, spore łóżka. Niektórym z was chce się już trochę spać. Przysłano też służącego by was nakarmił i napoił.

Marcus - 2011-04-27 10:32:40

Zajadam powoli dokładnie przeżuwając. Jem tyle ile mi potrzeba, nie więcej i nie mniej. Pytam służącego.

- Macie może gdzieś osełkę? Przydałaby mi się.

Ravin - 2011-04-27 11:40:32

Posilam się, bo ostatnio jakoś ciągle brakuje nam na to czasu.

Craig Un Shalach - 2011-04-27 14:47:23

Też jem. W milczeniu. Staram się uspokoić i zachować stalową powagę i spokój ale wybitnie mi to nie wychodzi...

Esgaroth - 2011-04-27 21:18:07

Czas mijał, nastąpił środek nocy. Niektórzy z was syci i napojeni siedzieli w milczeniu. Za oknem wiatr poruszał koronami drzew w Ogrodach Pałacowych. Wielu z was powoli zasypiało w swych rozmyśleniach. W uszach rozbrzmiewał dźwięk głosu Liebnitza na procesie.

Z zamyślenia wyrwało was:

puk, puk...

...

puk puk puk
- od strony drzwi.

Craig Un Shalach - 2011-04-27 21:43:25

Wstaje i podchodzę do drzwi.
- Kto tam? - pytam się. Byłem lekko uspokojony. Nie to co moi towarzysze...

Ravin - 2011-04-27 21:45:23

Przecieram oczy, by wybudzić się ze snu i również podchodzę w pobliże drzwi. Staję obok. Nasłuchuję odpowiedzi.

Esgaroth - 2011-04-27 21:45:35

- Przyjaciel. Ranulf. - odpowiedział głos zza drzwi. - Wpuście mnie.

Craig Un Shalach - 2011-04-27 22:08:33

Otwieram drzwi lekko. Jeśli to naprawdę on to wpuszczam go i tuż za nim zamykam drzwi.
- Co się stało? - pytam.

Ravin - 2011-04-27 22:49:00

Po chwili otwieram drzwi i sprawdzam, czy ktoś go nie śledził. Jeśli nikogo nie zauważę, zamykam je i słucham niespodziewanego gościa.

Esgaroth - 2011-04-27 22:57:57

- Mogę z wami porozmawiać? - spytał nagląco brodaty kapłan. - To bardzo ważna sprawa.

Zobaczyliście, że pod pachą ściska jakiś spory, prostokątny przedmiot owinięty szczelnie w tkaninę. Rozwinął ją i waszym oczom ukazała się znana, bogato zdobiona skrzynka. To właśnie do niej włożono Mosiężny Czerep, który przynieśliście z grobowca tamtego Wojownika Chaosu.

- Musicie go zniszczyć, przyjaciele. Tylko wam mogę zaufać. Wy w końcu go przynieśliście, więc i do was się zwracam. Podejrzewam, że to przez ów amulet... tak wiele złego się ostatnio stało. Zabierzcie kuferek z Czerepem do Collegium Theologica i pytajcie o Alberta Zweistena. To mój stary przyjaciel. Dajcie mu też te pismo, to mu wiele wyjaśni. - kapłan podał zapieczętowane pismo magowi ognia. - Błagam pospieszcie się, trzeba to zrobić natychmiast...

Ravin - 2011-04-27 23:05:43

Biorę pismo od Ranulfa, przyglądam mu się w zamyśleniu i po chwili pytam - Dlaczego przyniosłeś TO do nas? - na chwilę przenoszę wzrok na skrzynkę - Przecież mogłeś zanieść ją sam. Nie jesteś wyznawcą Sigmara, więc nikt cię nie zaatakuje ani zatrzyma.

Esgaroth - 2011-04-27 23:08:37

Poruszył się niespokojnie na krześle.

- Jeśli nie przypilnuję paru osób w tym Pałacu, może dojść do straszliwych rzeczy. Będę też was krył... to znaczy, waszą nieobecność w tej komnacie. Wiedziałem, że Liebnitz i Bractwo Topora do którego należy to fanatycy... ale nie sądziłem, że tak daleko się posunie. Muszę mieć na to oko i pilnować by ten bratobójczy bałagan nie przerodził się w bratobójczą walkę.

Ravin - 2011-04-27 23:14:07

- Wiemy, że Liebnitz to jadowita żmija. Chce wszystkich skłócić, by później zaprowadzić spokój i okazać się jedynym ratunkiem i prawdziwym wybawcą. Ale ty? - zapytałem z niedowierzaniem - W jaki sposób ty możesz go kontrolować lub powstrzymać?

Esgaroth - 2011-04-27 23:22:16

- Zrobię co w mojej mocy, bo Klaus mi ufa. Wierzę też gorąco, że zniszczenie Czerepu przynajmniej osłabi to szaleństwo, które tu się dzieje...

Iben - 2011-04-28 00:15:03

Znów mamy robić za chłopców na posyłki? Cóż... przynajmniej posyłka ciekawa. Ale, zaraz...
-Czemu akurat teraz? W nocy, przed procesem mamy się włóczyć po mieście z przeklętym artefaktem? W czym nam pomoże zniszczenie tego Czerepu?

Esgaroth - 2011-04-28 00:20:27

Kapłan zamknął oczy i potarł skronie.

- Nie rozumiecie, że go wykradłem?! Wykradłem go Liebnitzowi ryzykując życiem. To kwestia czasu... aż się dowie i pójdę na stos jak miał iść ten Bauer. Nie możemy zwlekać do rana. Nie wiem też czy zniszczenie Czerepu pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi. Sami się zgodzicie z tym. Jak na razie - przynosi on tylko zło w szeregi mieszkańców miasta.

Ravin - 2011-04-28 01:45:54

-  Uważasz, że Liebnitz jest pod wpływem Czerepu?

Marcus - 2011-04-28 10:00:33

- Pamiętajcie, że nie wiemy jak dokładnie czerep działa. Ale nawet jeśli nie jest pod jego wpływem, to może jest zauroczony jego mocą. To właściwie wychodziłoby na to samo.

Dołączam się do rozmowy.

(Co z moją osełką? Pytałem wcześniej służących, czy mają.)

Esgaroth - 2011-04-28 10:56:15

(tak, przyniesiono ci osełkę)

Ranulf pokiwał głową potwierdzając słowa Tancerza.

- Nie otwierajcie jednak skrzyni podczas niesienia jej do Collegium... sami znacie wpływ Czerepu. Możliwe, że będzie on... jakoś kusił byście otworzyli pojemnik.

Marcus - 2011-04-28 11:04:05

Słuchając Ranulfa szlifuję osełką ostrza shurikenów by na nowo były ostre jak brzytwa.

Ravin - 2011-04-28 12:58:00

- Zatem przed nami kolejne zadanie, które tym razem nie wygląda na zbyt trudne. Chyba, że... - spoglądam na Ranulfa - ... Liebnitz odkryje brak amuletu i pomyśli, że to nasza sprawka. Wyśle wtedy za nami swoich Teutogenów. Cóż, Algrom nie będzie narzekał na nudę.

Wkładam do plecaka pismo od Ranulfa.

- Jeszcze jedno, ojcze Ranulfie. Szedłeś teraz przez miasto. Jest spokojnie, czy są jakieś rozruchy? Mieszczanie nadal są żądni krwi Sigmarytów?

Esgaroth - 2011-04-28 13:06:12

- Nie szedłem, cały czas od procesu byłem w Pałacu. Na zewnątrz może być różnie... i Shutzmann zarządził godzinę policyjną, straż ma łapać każdego kogo zobaczy o tej porze na ulicy. Dlatego musicie być niezmiernie ostrożni. Ja dołożę wszelkich sił by Liebnitz nie dowiedział się o zniknięciu skrzyni z amuletem.

Marcus - 2011-04-28 13:08:55

- Kto z nas poniesie skrzynię? Proponuję siebie. Jestem szybki, zwinny i dobrze się ukrywam. Mam największe szanse przejść niezauważonym.

Proponuję.

Hurgar - 2011-04-28 14:23:35

- Ja... zostanę tutaj. Nie za bardzo nadaję się do skradania po zmroku, a nie mam ochoty wybić połowy straży miejskiej - mówię niepewnie - Po prostu muszę pobyć sam.

(Es, czy ta wyprawa dużo zmienia, czy i tak tutaj wrócimy? Bo jeżeli muszę iść, to pójdę)

Craig Un Shalach - 2011-04-28 14:49:22

(dziękuje, że sami przeprowadziliście dyskusję ;/)

Słuchałem tego wszystkiego z wielkim zaciekawieniem. Liebnitz pod wpływem czerepu? Możliwe...
- Z tego co wiem, to pod wpływem amuletu był jeden z naszych dawnych kompanów - dodałem - Algrom pamiętasz? By go powstrzymać musiałem go porazić. Ruszał się jak automat... wtedy w karczmie.
- Idę z wami. Ze względu na artefakt. W razie kłopotów będę mógł wam pomóc, gdyby przedmiot chciał wami owładnąć.

Ravin - 2011-04-28 14:53:22

- Czyli idzie nas trzech. - spoglądam pytająco na Algroma i Leonarda - A wy? Zostajecie, czy ruszacie z nami?

Esgaroth - 2011-04-28 15:11:28

(Algrom, oczywiście masz wolną wolę a ja jako MG muszę się dostosować do waszych pomysłów. To od ciebie zależy czy teraz pójdziesz czy zostaniesz. Ja mogę tylko powiedzieć tyle, że zostając będziesz się trochę bardziej nudził niż reszta, która pójdzie ;p)

Iben - 2011-04-28 18:09:34

-Puścić was samych ze splugawionym artefaktem? Jakby potrzeba było więcej mrocznej mocy w powietrzu... Idę, idę.- Spoglądam na podarte ubranie, które mam na sobie... Dość już tego. Odchodzę na chwilę, zdejmuję strój i nakładam skórzaną zbroję. Poprawiam broń przypiętą do pasa. Czas na spacerek. No i może uda się przypadkowo przewrócić na jakiegoś teutogena, niechcący przeszyć go mieczem...

Hurgar - 2011-04-28 18:40:15

(To ja zostaję. Nie będę się nudził, zobaczysz :)

Esgaroth - 2011-04-28 18:48:08

(Algrom, zapraszam do swojego tematu)

Gotowi do drogi, wszyscy, prócz krasnoluda opuściliście komnatę z Ranulfem. Poprowadził on was bocznymi korytarzami i schodami na dół, aż do drzwi.

- Drzwi te wychodzą na Ogrody Książęce. Musicie dostać się niezauważeni do dzielnicy Freiburg. Po prawej zawsze miejcie Plac Broni. I nie zbliżajcie się do Świątyni Sigmara, na pewno postawiono tam dodatkowe straże. Jeśli już was złapie straż... jakoś ich uproście by dali spokój. I nie pozwólcie by znaleźli skrzynię z wami. I pamiętajcie: Albrecht Zwiestein to ten, którego szukacie.

Ranulf oddalił się i znikł za rogiem, a wy poczuliście nocne, rześkie powietrze na twarzach bijące ze szpary w drzwiach.

Marcus - 2011-04-28 18:54:46

Zakładam kaptur na głowę i chustę na nos. Chowam skrzynię pod płaszcz. (Bo mniemam, że po mojej prośbie mi ją przekazał.) Rozglądam się za najbezpieczniejszą drogą.

Craig Un Shalach - 2011-04-28 18:59:59

Nakładam kaptur. Hierofant skradający się po nocach... dobrze, że ja jestem elfem, a nie człowiekiem bo to by był przedziwny widok...

Ravin - 2011-04-28 21:13:59

- Jeżeli Shutzmann wprowadził godzinę policyjną, to lepiej żebyśmy się nie natknęli na patrol straży. Mimo, że mamy wciąż nakaz od niego, jakiś nadgorliwy patrol może nas zamknąć na noc w areszcie. Jeżeli znajdą przy nas Czerep....  Boję się pomyśleć, co mogłoby się stać. - naciągam kaptur na głowę - Jakieś pomysły, panowie elfowie?  Ja nie jestem mistrzem od przemykania się chyłkiem.

Craig Un Shalach - 2011-04-28 21:23:43

- Widziałeś kiedyś hierofanta skradającego się w cieniu? - mruknąłem cicho do kompanów uśmiechając się - To musiałoby być epickie. I jednocześnie śmieszne. Ale to tylko w przypadku człowieka.
- Też nie jestem mistrzem kamuflażu... - krzyżuje ręce na piersiach - Ale jak musimy dotrzeć, to musimy być blisko siebie i poruszać się bardzo cicho.

Iben - 2011-04-28 23:13:12

-Tylko spokojnie. Nie spieszmy się.- Mówię cicho, po czym leniwym, lecz pewnym krokiem udaję się wraz z towarzyszami. Nie dać się złapać...

Marcus - 2011-04-28 23:51:14

- Unikajcie stawiania dużych kroków. Patrzcie pod nogi kiedy stawiacie stopę by uniknąć hałaśliwych przeszkód. Rozglądajcie się tylko wtedy kiedy wiecie, że wasz krok będzie niesłyszany, lub kiedy się zatrzymacie. Obracajcie wtedy tylko głową, a nie całym ciałem. Kroki zaczynajcie stawiać od palców, a potem przenoście ciężar na zewnętrzną stronę stopy. Użyjcie każdego cienia jak kamuflażu. Poruszajcie się przy ścianach, ale ich nie dotykajcie. Poruszajcie się ukosem wysuwając wpierw jedną stopę, a potem dostawiajcie drugą krzyżując je. Łokcie trzymajcie bliżej tułowia, a równowagę utrzymujcie przedramionami wysuwając ręce nie na boki, a w przód i w tył. W razie hałasu spowodowanego naszym zachowaniem lub zachowaniem otoczenia zatrzymajcie się i nasłuchujcie. Na razie powinno wystarczyć...

Pokazuję odpowiednią postawę.

Ravin - 2011-04-29 07:31:38

Staram się uchwycić wszystkie słowa Tancerza i dokładnie je zapamiętać. Z zastosowaniem tego w praktyce może być trochę kłopotów, niemniej jednak będę próbował.

- Chyba powinniśmy już ruszać, jeśli chcemy wrócić przed świtem. Inaczej Liebnitz zauważy naszą nieobecność.

Otwieram ostrożnie drzwi, przez chwilę rozglądam się i wychodzę. Staram się trzymać miejsc zupełnie ciemnych.

(Jaka jest noc? Księżyce świecą mocno, czy może jest pochmurno?)

Esgaroth - 2011-04-29 09:06:49

(Jest ciemnawo i trochę pochmurno. Idąc środkiem ulicy na pewno was zauważą)

Wyszliście do ogrodów. Pusto tutaj. Zadbane ścieżki, nieczynne fontanny, ławeczki i wysokie krzaki wycięte sekatorami na kształt zwierząt. Ścieżka cała wysypana jest z małych, białych kamyczków i żwiru... nie będzie to sprzyjało skradaniu.

Marcus - 2011-04-29 10:56:00

(Napisałem wcześniej, że rozglądam się za najbezpieczniejszą drogą. Co z tymi spostrzeżeniami?)

Esgaroth - 2011-04-29 11:21:32

(najbezpieczniejsza to ta przez ogród na przełaj i na skróty)

Marcus - 2011-04-29 11:41:30

Idę brzegiem ścieżki po trawie używając techniki jaką wcześniej zademonstrowałem.

Ravin - 2011-04-29 11:57:44

Ruszam za Tancerzem. Staram się go naśladować, idę po trawie, zatrzymuję się w cieniu krzaków lub żywopłotu. Rozglądam się bacznie za strażnikami lub innym niebezpieczeństwem.

Iben - 2011-04-29 15:13:35

Wzruszam ramionami. Skradać się, tak? No dobra... Starając się nie narobić hałasu, przemykam wraz za resztą. Wystarczy, że ktoś z pałacu uda się na spacerek i już. Musimy stanowić zabawny widok, zwłaszcza patrząc z dala...

Craig Un Shalach - 2011-04-29 20:25:06

Zapamiętałem, a raczej starałem się zapamiętać wskazówki tancerza. No i szedłem za towarzyszami skradając się według wskazówek tancerza...

Esgaroth - 2011-05-04 14:07:25

Idąc tak przez ogrody, paru z was usłyszało głośne chrapanie dobiegające od strony nieczynnej fontanny... ktoś tam śpi. Słychać też kroki. Buty, które gniotą żwir pod sobą. Dochodzi gdzieś z przodu.

Po prawej macie żywopłot, po lewej ścieżkę i niskie krzaki za ścieżką. Do najbliższego rozwidlenia (prosto, w prawo) jest z dziesięć metrów.

Ravin - 2011-05-04 15:41:35

Idę ostrożnie w stronę rozwidlenia. Oczywiście po trawie, za krzakami. W razie niebezpieczeństwa, przykucam za nimi. Zerkam, czy widać wyjście z Ogrodów.

Esgaroth - 2011-05-04 16:04:06

Wyjść jest chyba parę. Trzy na pewno... po wyjrzeniu za róg widać fontannę i śpiącego pod nią ogrodnika. Wygląda na zalanego w trupa...

Ravin - 2011-05-04 16:18:13

Staram się sprawdzić, czy droga do bramy wychodzącej na dzielnicę Freiburg jest wolna.

(Słychać jeszcze kroki na żwirowanej ścieżce?)

Iben - 2011-05-04 16:50:45

Rozglądam się dookoła. Skoro Jon już wybiegł na przód... trzeba czekać, aż da jakiś znak. Chwilowo zachwycam się nocnym niebem.

Esgaroth - 2011-05-04 17:14:40

(słychać, że się oddalają gdzieś na prawo.)

Jonathan sprawdził uliczki i bramę na przedzie. Wygląda na to, że droga wolna.

Leonard patrząc na niebo dostrzegł kogoś w oknie... w pałacu! Ktoś stoi w oknie i patrzy się wprost na was...

Ravin - 2011-05-04 17:40:05

Daję znak towarzyszom, by ruszali za mną i kieruję się w stronę bramy. Rozglądam się przy tym bacznie dookoła.

Iben - 2011-05-04 19:20:34

Wyśmienicie... Ruszam za Jonathanem, oglądając się za okno. Może nas nie spostrzegł? Jeśli jeszcze stoi w tym oknie, nie zbiega z krzykiem na dół...

Esgaroth - 2011-05-04 19:42:28

Doszliście bezpiecznie do bramy porośniętej winoroślą i innymi zielonymi chaszczami. Ładnie tu, ale ciemno. Od strony miasta widać parę ogników... płonące domy. Coraz bardziej słychać krzyki, wrzaski i odgłosy walk. Do Freiburga już niedaleko. Widzicie patrol straży zmierzający niemal w wasza stronę... ale może przejdą bokiem.

Craig Un Shalach - 2011-05-04 21:26:11

- Nie podobają mi się te ognie... - mruknąłem cicho do kompanów. Rozglądam się za jakąś okrężną drogą.

Ravin - 2011-05-04 21:26:53

Chowam się za murem (chyba jest takowy?) i pokazuję towarzyszom, by zrobili to samo. Mam nadzieję, że patrol nie wejdzie do Ogrodów. Swoją drogą to powinni łapać podpalaczy a nie włóczyć się, gdzie jest spokojnie.

Iben - 2011-05-05 00:29:43

Spoglądam na dym unoszący się nad miastem. No oczywiście, ogniem też można. Ciekawe, ilu już ludzi porządni obywatele pozbawili przyjemności dożycia do wschodu słońca... i ile beczek dobrych win osuszyli, zanim chwycili za pochodnie. Również chowam się za murem.

Esgaroth - 2011-05-05 09:15:40

Schowaliście się. Cisza. Czasem tylko wiatr świszcze w uszach. Patrol zatrzymał się idealnie na wysokości bramy do ogrodów i spojrzał w waszą stronę.

Wtedy też usłyszeliście, że ktoś przedziera się przez krzaki w waszą stronę. Po waszej lewej!

Schować możecie się tylko w krzakach nieopodal, ale narobicie hałasu! Ale można też położyć się nieruchomo na ziemi i liczyć, że nic nie zauważy.

Ravin - 2011-05-05 09:44:27

Co tu się do cholery, dzieje? Ruch, jak na rynku w dzień targowy!

Rozpłaszczam się przy murze, w jego cieniu. W końcu jest ciemno. Może nas nie zauważy. Jeżeli jednak stanie się inaczej, staram się gościa dotknąć i porazić. (2 kostki, PS - w razie Przekleństwa.)

Marcus - 2011-05-05 10:07:55

Kładę się przy murze opatuliwszy się płaszczem bym był mniej widoczny. Czekam na rozwój wydarzeń.

Craig Un Shalach - 2011-05-05 10:18:31

Robię to co towarzysze. Jeśli nie ma tam miejsca, to ryzykuje i kładę się na ziemi... blisko muru.

Iben - 2011-05-05 12:53:15

Kładę się. Komuś jeszcze zbrzydło siedzenie w pałacu? A może... Wyciągam po cichu sztylet, tak na wszelki wypadek.

Esgaroth - 2011-05-05 13:01:06

Patrol nie ruszył w waszą stronę. Obok z krzaków wyszedł strażnik zapinając spodnie w kroku. Wrócił do swych kumpli i zaczęli się oddalać. Ruszyliście więc dalej przez Freiburg. Dwie przecznice dalej natknęliście się na grupę biedaków, która mazała po ścianach domów. "HERETYK!" - głosiły napisy. W oddali ktoś właśnie podpalał dom. Wpadliście niestety też na grupę jakichś rozbójników, którzy właśnie przygotowują się do wykonania samosądu... chyba chcą kogoś powiesić. Kogoś zakneblowanego.

Ravin - 2011-05-05 13:49:48

Gestem ręki zatrzymuję towarzyszy i odzywam się tak, by słyszeli tylko oni.
- Wolałbym nie wplątywać się w żadne bójki. Jeżeli Czerep wpadnie w niepowołane ręce, zginie o wiele więcej ludzi. Trudno, niech sobie wieszają tego nieszczęśnika. My ruszajmy dalej. Poza tym nie ma z nami Algroma, więc lepiej unikajmy walk.

Iben - 2011-05-05 15:15:45

Wzruszam ramionami. Strażnicy mogą spokojnie szczać po krzakach, kto by się przejmował tymi dżentelmenami. Szlag... cóż, trudno. Po dzisiejszym poranku jakoś straciłem ochotę na niesienie pomocy bezbronnym.
-Chodźmy.- Szepczę, po czym staram się jakoś ominąć ten motłoch.

Marcus - 2011-05-05 16:38:01

Kiwam tylko potakująco głową i prowadzę swoich towarzyszy dalej do miejsca docelowego.

Esgaroth - 2011-05-05 16:41:53

Jakoś udało wam się przemknąć aż do Świątyni Sigmara... widać tutaj, Shutzmann nakazał utworzyć ciasny krąg ze straży. Istny kordon wojskowy. Zaułkami udało wam się przemknąć dalej, aż do Gildii Czarodziejów i Alchemików. Do Collegium stąd to jak rzut beretem.

Marcus - 2011-05-05 16:47:53

Zatrzymuję się i gestem swoich towarzyszy. Sprawdzam dokładnie drogę zanim ruszymy dalej. Nie chcę wpaść będąc tak blisko.

Ravin - 2011-05-05 17:47:03

Zatrzymuję się również i rozglądam. Jeżeli nie widać niebezpieczeństwa, ruszam do budynku Collegium.

Iben - 2011-05-05 18:35:59

Cóż innego mi pozostało... ruszam w kierunku Collegu.

Craig Un Shalach - 2011-05-05 18:52:14

W milczeniu idę dalej za kompanami.

Esgaroth - 2011-05-06 10:44:58

Dotarliście pod Collegium. Brama zamknięta jest na noc, a pilnuje jej kilku woźnych wynajętych przez uczelnię. Pewnie nie będą chętni by kogokolwiek wpuścić...

Marcus - 2011-05-06 11:16:08

- Chcecie się zakraść, czy wejdziemy bramą?

Pytam cicho towarzyszy.

Craig Un Shalach - 2011-05-06 14:23:18

- Możemy się podzielić. Dwóch się wkrada, dwóch wchodzi drzwiami - mruczę do tancerza.

Iben - 2011-05-06 16:53:38

-Ja bym pogadał z tymi woźnymi.- Odpowiadam szeptem. Brakuje tylko, żeby ktoś nas teraz wziął za włamywaczy. Chociaż pomysł wyważenia bramy byłby całkiem niezły. Potrzebny nam tylko solidny taran... szlag. Gdzie Algrom, kiedy go potrzeba?

Ravin - 2011-05-06 17:09:25

Podchodzę do bramy i mówię głośno, by woźni mnie słyszeli.
- Przepraszam, że niepokoimy o tak późnej porze ale musimy pilnie skontaktować się z panem Albertem Zweisteinem. Możemy wejść na teren Collegium?

Esgaroth - 2011-05-06 17:51:21

- Hm... nie znamy was, któż zacz? - spytał jeden woźny ze skórznią na sobie i bojowym kijem na plecach.

Ravin - 2011-05-06 18:22:47

- Przychodzimy z polecenia jego przyjaciela, ojca Ranulfa ze Świątyni Ulryka.

Esgaroth - 2011-05-06 18:24:14

- Macie jakieś dokumenty uprawniające do chodzenia po mieście w czasie godziny policyjnej?

Ravin - 2011-05-06 18:52:31

Wyjmuję z plecaka dokument kapitana.
- Mamy nakaz kapitana Shutzmanna.
Pokazuję go odźwiernemu, nie wypuszczając z ręki.

Esgaroth - 2011-05-06 19:45:03

Dotknął obracając i przyświecił latarnią stojącą na murku. Spojrzał po was.

- W porządku... a czego chcecie od Zweisteina?

Craig Un Shalach - 2011-05-06 20:05:54

- Powiedzmy... - odpieram do strażnika podchodząc bliżej - że Pan Zweistein się bardzo zainteresuje naszą sprawą.
Odsłaniam kaptur i też pokazuje nakaz.

Ravin - 2011-05-06 20:28:13

Potakuję ruchem głowy i dodaję
- Mamy również list od wspomnianego przyjaciela, który pragniemy doręczyć panu Zweisteinowi.

Esgaroth - 2011-05-06 21:56:08

Machnął ręką jakby myślał, że zamierzasz mu pokazać list.

- Właźcie do środka i bądźcie cicho.

Woźny otworzył drzwi i uchylił.

Ravin - 2011-05-06 22:20:50

Wchodzę, zanim się rozmyśli. Nim wejdą moi towarzysze, pytam jednego z odźwiernych
- Jak dojść do pana Zweisteina?

Esgaroth - 2011-05-06 23:17:44

- Kierujcie się tabliczkami, chyba czytać umiecie! - burknął odźwierny zamykając za wami drzwi.

Korytarz jest spory. Panuje to niemal namacalna cisza. Słychać jednak dalekie kroki, ciche rozmowy. Nawet szelest kartek. Wszędzie jakieś drzwi, schody...

Iben - 2011-05-07 00:02:13

Cholera... i jak tu się nie zgubić? Wyglądam tabliczek, starając się jakoś znaleźć drogę.

Esgaroth - 2011-05-07 09:15:39

Leonard dojrzał słup z tablicami stojący w oddali koło schodów. Są tam różne napisy, takie jak: biblioteka ->, <- biura , izby służbowe i tak dalej.

Ravin - 2011-05-07 10:17:34

Rozglądam się za napisem informującym, na którym piętrze, czy pod jakim numerem można znaleźć Alberta Zweisteina.

Esgaroth - 2011-05-07 10:35:21

Skierowaliście się w lewo, w stronę biur. Na kolejnych dwóch tablicach wyryto kolejno: imiona założycieli Collegium Theologica. I na drugiej profesorów. Każdy profesor ma przypisany sektor. "Zweistein" wyryte jest przy A4.

Gdy się odwrócicie możecie ujrzeć duże litery nad każdymi drzwiami i jeszcze większe nad korytarzami łączącymi różne części budynku. A4 chyba jest gdzieś na tyłach.

Ravin - 2011-05-07 13:29:15

Ruszam w tamtym kierunku, bacznie się rozglądając za oznaczeniami. Jeśli kogoś spotkam na korytarzu, uprzejmie pytam jak dotrzeć do Zweisteina.

Zerkam też na skrzynkę, którą niesie Tancerz. Oby Czerep nie narobił nam kłopotów, nim dotrzemy do celu.

Iben - 2011-05-07 13:44:05

Idę za resztą, przy okazji rozglądając się po budynku, a nuż wpadnie mi w oko coś interesującego? Wszystkie te uporządkowane od podszewki organizacje są... interesujące. Z tymi wszystkimi profesorami na czele.

Marcus - 2011-05-07 14:06:56

Wraz z kompanią szukam odpowiednich drzwi do biura Zweisteina.

Craig Un Shalach - 2011-05-07 14:58:52

Idę za resztą. Tak jak Jonathan patrzę się po tancerzu, czy aby nie czuł na sobie jego ciężaru. Oprócz tego rozglądam się po korytarzach.

Esgaroth - 2011-05-07 19:45:21

Najlepiej z nawigacją na tej uczelni poszło Jonathanowi. Doprowadził on was do korytarza, po którym przechadza się w ciszy woźny z ciężką lagą na plecach. Nie widzi was. Nie ma innej drogi niż ta. A ta prowadzi do wewnętrznych, prywatnych komnat profesorów. Coś czujecie, że nie będzie łatwo przekonać tego typa.

Ravin - 2011-05-07 20:56:22

Pewnym krokiem ruszam w jego kierunku.
- Hej, dobry człowieku!  Możesz nam wskazać pokój profesora Zweisteina?

Iben - 2011-05-08 01:31:37

Cóż, skoro już mag go zagaduje, cóż mi pozostało... Swoją drogą, po co uczonym tyle drabów? Tutejsza okolica wydaje się bezpieczna. Chociaż... Niezbyt miły osiłek, pilnujący, aby człowiek wreszcie wysypiał się odpowiednio no i nie budził się z nożem w plecach... tak. Rozumiem panów profesorów. Może sam wynajmę jednego?

Esgaroth - 2011-05-08 09:50:45

- Nie nie mogę! Nie wiem kto was tu wpuścił, ale skoro już tu jesteście to łaźcie gdzieś indziej!

Ravin - 2011-05-08 10:11:34

- Nawet nie wiesz, jak bardzo byśmy chcieli być gdzieś indziej. Niestety, mamy bardzo ważną sprawę do profesora Zweisteina i musimy go odnaleźć. Im szybciej wskażesz nam drogę do niego, tym szybciej znikniemy z twoich oczu.

Esgaroth - 2011-05-08 14:37:46

- Wytłumaczcie się. - burknął. - Inaczej nigdzie was nie puszczę.

Craig Un Shalach - 2011-05-08 15:32:28

- Twój opór powoduje tylko, że z każdą minutą może coś złego stać się w mieście - odpieram tonem stanowczym patrząc się w oczy draba - Jesteśmy tu w sprawie, która ma istotne znaczenie dla bezpieczeństwa tego miasta. Pan Zweisten tylko może w tym nam pomóc. Nie jesteśmy byle przybłędami. Wpuść nas a już potem znikniemy i nie będziemy cię więcej niepokoić.

Esgaroth - 2011-05-08 16:13:22

Milczał chwilę patrząc spode łba na Aeda. W końcu odsunął się pod okno.

- Idźcie. - wskazał głową dalszy korytarz.

Craig Un Shalach - 2011-05-08 16:34:14

- Chodźcie - mruknąłem do towarzyszy i idę wskazanym korytarzem.

Ravin - 2011-05-08 16:43:17

Ruszam za Aedem i szukam oznaczenia A4.

Esgaroth - 2011-05-08 17:48:40

Skręciliście w czwarty korytarz i schodami dotarliście do piętra pełnego korytarzy i komnat. Jest środek nocy, więc z niektórych izb słychać pochrapywanie. Z niektórych skrobanie pióra na papierze. Z jeszcze innych dziwne mlaski, jakby ktoś odprawiał orgię onanistów. Na każdych drzwiach jest tabliczka z nazwiskiem profesora. Zweisteina na razie nie widać.

Iben - 2011-05-08 18:27:57

Na bogów... jak te gryzipiórki się tu orientują? I czyja ręka każe im wydawać takie dźwięki w nocy? No cóż, pozostaje szukać tej tabliczki.

Esgaroth - 2011-05-08 19:53:15

Leonard w końcu stanął jak wryty.

Albrecht Zweistein - głosi napis wyryty na tabliczce. Cisza dobiega z komnaty. I cisza na korytarzu. To chyba tu.

Craig Un Shalach - 2011-05-08 19:59:39

Patrzę się na tabliczkę chwilę.
- Dobra robota - odpieram.
Pukam. Grzecznie. Jak na elfa z manierami przystało.

Ravin - 2011-05-08 20:04:23

Pukam do drzwi z umiarkowaną siłą. Wolałbym obyć się bez zbiegowiska szalonych naukowców. Nawet jeżeli nie usłyszę odpowiedzi profesora, wchodzę do środka. Może śpi albo pochłonięty jest bez reszty przez szalone eksperymenty.

(Zweistein ma na imię Albert, czy Albrecht? Raz podałeś jedno, a teraz drugie imię.)

Esgaroth - 2011-05-08 20:45:35

(to bez znaczenia, może być naprzemiennie. Tak jest w podręczniku, więc ustalmy, że obie formy są dobre. Jak Ginewra i Guinevere)


Drzwi okazały się być otwarte. Zobaczyliście po ich otwarciu starszego człowieka a siwych, rozwianych włosach (wygląda jak krzyżówka profesora z Back to the Future i Einsteina). Siedzi nad jakimiś zapiskami ze zmarszczonym czołem. Uniósł sztywno głowę.

- Oh.

Iben - 2011-05-08 21:06:47

Nareszcie...
-Pan Zweisten? Możemy wejść?- Pytam się grzecznie, przy okazji baczniej mu się przyglądając.

Esgaroth - 2011-05-08 21:39:28

- To ja. Kim jesteście i co tu robicie? - wstał odsuwając dokumenty jakby ich bronił. Spojrzał też po was wszystkich.

Jest dość starym człowiekiem, i dość sztywno się zachowuje i się porusza. Ma błękitne oczy, krzaczaste brwi i głęboki, szorstki głos.

Iben - 2011-05-08 21:55:18

Krótko przedstawiam mnie i moich towarzyszy, po czym przystępuję do rzeczy.
-Przysyła nas wspólny przyjaciel, ojciec Ranulf. Przepraszam, że niepokoimy o tak później porze, ale...- Ściszam głos.- to sprawa wielkiej wagi i niezbyt bezpiecznie byłoby rozmawiać o tym na korytarzu. Możemy wejść?

Esgaroth - 2011-05-08 22:39:10

- Tak, tak, wejdźcie. - podszedł do drzwi i zamknął je za wami. - Mówcie o co chodzi.

Iben - 2011-05-08 23:19:42

-Potrzebujemy twojej pomocy, panie, w zniszczeniu zagrażającego temu miastu przedmiotu.- Czekam, aż towarzysze wniosą Czerep. Dobra, niech magowie wyjaśnią tym fachowym, zapewne przyjaźniejszym dla ucha uczonego, tonem, cóż to takiego jest.

Esgaroth - 2011-05-08 23:23:25

Profesor Zweistein przyjął skrzynię i postawił ją na stole, uprzednio odgarniając papiery na bok. Spojrzał pytająco i wyczekująco na was.

Craig Un Shalach - 2011-05-08 23:59:53

- To artefakt chaosu... mosiężny czerep - odpieram cicho - Ranulf kazał nam go zniszczyć i dlatego tu jesteśmy. To bardzo potężny i niebezpieczny przedmiot. Wykradliśmy go kilkanaście dni temu z krypty w lesie Drakwald na polecenie kapłanów Ulryka i po ciężkich walkach zdołaliśmy go dostarczyć do klasztoru. Teraz musimy go zniszczyć. Za wszelką cenę, by zadać kolejny cios siłom chaosu...

Ravin - 2011-05-09 00:53:48

Wyjmuję pismo Ranulfa i podaję je Zweisteinowi.
- To list od ojca Ranulfa. Na pewno wyjaśni przyczynę naszego najścia i sprawę przeklętego amuletu.

Marcus - 2011-05-09 10:04:34

Czekam, az Albert wpuści nas do środka. Do tego czasu trzymam szkatułę głęboko pod połami płaszcza.

Esgaroth - 2011-05-09 13:18:42

(Marcus, czy ty w ogóle czytasz posty i to co się tu dzieje? Wpuścił was już dawno, zamknął drzwi i przejął szkatułę stawiając na stole. Teraz gadacie... -.-)


Albrecht przyjął też pismo i zaczął je czytać w ciszy. Co chwilę spoglądał to na was, to na skrzynię, to znów na pismo. W końcu odłożył list i mrucząc coś pod nosem podszedł do półek z księgami. Zagłębił się w paru czytając coś bardzo intensywnie. Po długim czasie odłożył też księgę i wskazał na skrzynię:

- Zakładam, że przedmiot znajduje się w środku, a funkcją szkatuły jest tłumić jego moc. Dobrze. Doskonale. Zajrzyjmy więc do środka.

Podszedł do skrzyni, stając do was bokiem i po wzięciu głębokiego wdechu ostrożnie uchylił wieko. Zapadła cisza i Zweistein zamknął cicho wieko zwracając się do was:

- Przynieśliście to wprost od Ojca Ranulfa? I jesteście absolutnie pewni, że nikt przy tym nic nie robił? - klepnął skrzynkę patrząc na was uważnie i pytająco.

Iben - 2011-05-09 13:34:54

-Nie... jeśli przy ktoś kombinował przy artefakcie, to robił to, zanim otrzymaliśmy go od Ranulfa.- Odpowiadam, powstrzymując narastającą pokusę zajrzenia do środka. Jak coś tak małego zatrważa nasze serca?

Esgaroth - 2011-05-09 13:43:54

- Podejdźcie. - przywołał was ręką obracając skrzynkę w waszym kierunku i otwierając wieko.

Ravin - 2011-05-09 14:09:31

Widziałem Czerep już wcześniej, w lesie. Amulet, jak amulet. Chyba, że Liebnitz uwolnił drzemiącą w nim moc.

Zbliżam się do stołu i zerkam do skrzynki.

Esgaroth - 2011-05-09 14:26:22

(napiszę ci Rav na PW. Jeśli reszta też chce zajrzeć, to piszcie tutaj)

Ravin - 2011-05-09 15:23:33

Zacisnąłem zęby i powoli wypuściłem powietrze z płuc.

- Najwyraźniej wielce szanowny pan Liebnitz zadrwił z nas, tak jak zadrwił z całego Middenheim, kłamiąc podczas procesu.

Odsuwam się, robiąc miejsce dla towarzyszy.

- Chyba czas najwyższy złożyć wizytę Liebnitzowi. Nie sądzicie?

Craig Un Shalach - 2011-05-09 16:15:32

Zaglądam do szkatuły. Ciekawe co jest w środku...

Marcus - 2011-05-09 17:48:30

(Sorry, musiałem za szybko zjechać. Stąd to zamieszanie.)

Zaglądam do szkatuły.

Esgaroth - 2011-05-09 18:10:08

Zajrzeliście już wszyscy do środka, a włosy stanęły wam dęba.

W środku nie ma amuletu. Leży zaś coś większego. Odcięta głowa młodego Johanna Opfera - świadka na procesie. Amuletu brak.

Iben - 2011-05-09 19:47:14

Czuję, jak coś obślizgłego oblepia mi umysł, ponuro się uśmiechając. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że to tylko posępna myśl. Taak. Bardzo sprytnie panie arcykapłanie... znudziła się już taka ozdoba nad kominkiem? Czuję, jak przez całe ciał, od stóp do głów przebiega paskudny dreszcz. To przez ten brak snu, cholera. Muszę dojść do siebie. Pomyśleć logicznie.
-Ranulf... on o tym wiedział?- Rzucam spojrzenie na resztę, starając się połączyć wszystkie fakty.. - Myślicie, że nie zajrzałby do szkatuły, zanim by nam ją wydał?

Ravin - 2011-05-09 21:57:30

- Wydaje mi się, że Ranulf wykradł szkatułę od Liebnitza, niczego nie podejrzewając. Jednak głowy za to uciąć nie dam.

Iben - 2011-05-09 22:25:00

-Jeśli Liebnitz wiedział, że weźmiemy szkatułę, prawdopodobnie wie też, że nas nie ma w pałacu. Zauważyłem, jak ktoś wygląda zza okna, kiedy jeszcze się skradaliśmy w ogrodach. Czy to mógł być...?- Na bogów. Nieźle ugrzęźliśmy.

Craig Un Shalach - 2011-05-09 23:33:51

- Dobrze, że Algrom został - odparłem z o dziwo spokojem - Jak coś zobaczy to pewnie zareaguje, po swojemu. Ale zareaguje. Dlatego powinniśmy tam czym prędzej wracać...

Iben - 2011-05-10 07:57:42

-Zgadzam się. Jeśli się nie mylę, teraz w pałacu jest bardzo nieprzyjemnie. A Algrom nie może zabijać tych teutogenów w nieskończoność.- Przez chwilę się rozmyślam, spoglądając w okno.
-Ale wpierw...- Zwracam się do Zweisteina.- Możesz, panie, powiedzieć nam coś nowego o tym artefakcie? Na przykład to, jak go zniszczyć?

Esgaroth - 2011-05-10 13:33:06

- Z wielką chęcią obejrzałbym tą ikonę, która rzekomo dowodzi bredni Arcykapłana. - rzekł profesor patrząc w sufit z zadumaną miną. - Ten chłopak, świadek był niewygodny dla niego. Zapewne kazał go złapać tuż po procesie i dokonał skrytobójstwa. Głowę wsadził zaś do skrzyni. Co oznacza, że amulet ma wciąż przy sobie. Wydedukować z tego można, że po coś ten amulet wyjął i chce z niego zrobić użytek. Ja wiem zaś, iż Mosiężny Czerep skrywa kawałek duszy potężnego demona. Obawiam się, że Liebnitz chce go przyzwać na ten świat. I chce to zrobić raczej wcześniej, niż później. Należy mu odebrać Czerep zanim zrobi z niego użytek... a jeśli... jeśli jednak mu się uda. Wtedy jedynym ratunkiem na zniszczenie przedmiotu będzie zabicie duszy skrywanej w nim. Czyli demona z głębin Pustkowi Chaosu. A teraz powiedzcie: czy Liebnitz był w Pałacu w chwili gdy go opuściliście? I kim jest wspomniany Algrom, która zabija Teutogenów?

Ravin - 2011-05-10 16:56:05

- Przerażasz nas, profesorze. Zabić demona?  To nie to samo, co uciąć głowy kilku kultystom. Musimy się śpieszyć w takim razie, by do tego nie dopuścić. Jeśli zaś chodzi o Liebnitza, to tak. Był w Pałacu. Kapitan Schutzmann zarządził, iż wszystkie osoby biorące udział w procesie pozostaną na noc w Pałacu. Pozostał tam również nasz towarzysz. To jest ten wspomniany Algrom. Krasnolud, który nie może spokojne zasnąć, jeżeli nie pozbawi życia przynajmniej jednej osoby dziennie. Zauważyliśmy, że ostatnio z żądzą mordu w oczach, przyglądał się straży Liebnitza, Teutogenom. Tak, czy inaczej, powinniśmy natychmiast wrócić do Pałacu.

Zerkam na kompanów, czy podzielają moje zdanie.

Esgaroth - 2011-05-10 17:44:04

Profesor chwilę milczał i w końcu rzekł:

- Naprawdę sądzicie, że człowiek jakim jest Liebnitz, będzie grzecznie siedział w Pałacu, bo taki nakaz wydał jakiś tam wyższej rangi strażnik? Musicie iść do Pałacu. Mogę wam towarzyszyć jeśli zechcecie, jestem to winien Ranulfowi. Jednak, osobiście, wolałbym tu zostać i przestudiować księgi w poszukiwaniu dodatkowej wiedzy o Czerepie. Mogłaby się przydać później. Decydujcie więc panowie, co ze mną zrobicie.

Craig Un Shalach - 2011-05-10 19:00:11

- Zostań. Lepiej mieć plan zapasowy niż stawiać wszystko na jedną kartę - odparłem z ognikami w oczach - A jeśli demon się pojawi... to postaram się go ujarzmić i zniszczyć. Nie dopuszczę, by z powrotem wrócił to swojego plugawego wymiaru. Zabiję go tu, w tym świecie by wszyscy się od niego uwolnili... a jak zwieje to mnie dobrze popamięta.
Odparłem z wielką pasją. W końcu tępienie demonów to moje powołanie! Wreszcie będę mógł stawić czoła samemu chaosowi w czystej postaci.
- A teraz, jak Jonathan powiedział, wracajmy. Czas skrócić o głowę heretyckiego arcykapłana. Jego czyny to zniewaga dla samego Ulryka a tym bardziej dla tego miasta... - dodałem mocnym, dźwięcznym głosem zaciskając mocno pięści.

Esgaroth - 2011-05-10 19:08:38

- Wróćcie do świątyni i popytajcie zaufanych ludzi o Liebnitza. Musicie dowiedzieć się gdzie się udał. Na pewno nie udał się tam sam, może wam być potrzebny ten Agrom czy Alrom. - odpowiedział Zweistein. - Ruszajcie szybko.

Iben - 2011-05-10 19:52:45

Demon? Gwiżdżę cicho. Dziwiąc się z własnego spokoju, wyglądam za okno. Jeśli ujrzymy jeszcze wschód słońca, będziemy godni do wystąpienia w jednym z tych bretońskich poematów i to jeszcze w głównych rolach. Nieoczekiwanie czuję przypływ dobrego humoru. Jak zawsze przed ostrą jatką. Zaciskam dłoń na rękojeści, lekko kiwam głową. Podchodzę do drzwi.
-Dalejże, bo teutogenów dla nas zabraknie. A Algrom sam załatwi demona...- i nici będą z bretońskiego poematu.

Ravin - 2011-05-10 20:44:27

- Może powinniśmy powiadomić o tym wszystkim kapitana Schutzmanna, gdy już wrócimy do Pałacu? On teraz ma władzę nad miastem. Powinien wiedzieć, że ktoś chce przywołać demona w samym sercu Middenheim.

Iben - 2011-05-10 21:45:04

-Jeśli jeszcze żyje...- Odpieram, otwierając drzwi i rozglądając się po korytarzu, czy aby na pewno nikt nie podsłuchiwał.

Esgaroth - 2011-05-10 22:44:48

Na korytarzu nikogo nie ma. Profesor spojrzał podejrzliwie na Tancerza.

- A wasz przyjaciel elf... niemowa? - spojrzał po was wszystkich.

Ravin - 2011-05-11 10:22:16

- Panie, racz wybaczyć jego zachowanie, ale on już taki od maleńkości. Od dziecka straszono go, że jak nie będzie przykładał się do nauki wojennego rzemiosła to zostanie profesorem. Teraz jest Tancerzem Wojny i mistrzem w zabijaniu. Niestety, lęk przed wszelkimi naukowcami jest w nim tak głęboko zakorzeniony, że słowa więzną mu w gardle, umysł staje się otępiały i żadna siła tu nie poradzi. Niech się pan jednak nim nie przejmuje. Wystarczy, że opuścimy to pomieszczenie, a wszystko wróci do normy.

Esgaroth - 2011-05-11 10:35:57

Kiwnął głową poważnie.

- Idźcie zatem i spieszcie się.

Iben - 2011-05-11 11:43:38

Chichoczę cicho. Przed wyjściem jeszcze odwracam się na chwilę.
-Pozwól, panie, życzyć ci powodzenia. Oby żadnego z nas nie opuściło tej nocy...- Kłaniam się lekko, po czym wychodzę.

Esgaroth - 2011-05-11 11:54:32

(proszę o przyspieszenie akcji... wszyscy wychodzicie, czy ktoś ma coś jeszcze do dodania?)

Ravin - 2011-05-11 12:30:11

(Wychodzimy wszyscy. W razie, gdyby Tancerz nie mógł wykonać kroku z wiadomych przyczyn, wyciągamy go siłą na korytarz i klepnięciem w policzek przywracamy jasność umysłu.)

Esgaroth - 2011-05-11 12:41:32

Wyszliście lecz w korytarzu złapał was jeszcze Albrecht.

- Posłuchajcie... jeśli wszystko pójdzie dobrze i ma pomoc okaże się potrzebna... hm... chciałbym byście odwdzięczyli mi się jedną rzeczą. Na pewno wasze słowo będzie wiele znaczyło. Mianowicie chcę przestudiować tą skonfiskowane księgi znalezione w rzekomych kryjówkach kultystów. Bardzo pomogłoby mi to w przyszłych badaniach. Także... szepnijcie słówko w mojej sprawie jeśli już dojdzie do tematu tych ksiąg.

Craig Un Shalach - 2011-05-11 14:02:09

Na mojej minie zagościło coś w rodzaju miażdżącego spojrzenia.
- Zobaczymy. Zobaczymy - odparłem powoli.

Esgaroth - 2011-05-11 14:46:05

Profesor zdziwił się:

- Panowie, nie pomagam wam za darmo. Potrzebujecie mojej wiedzy, ja potrzebuję czegoś od was. Tak to działa. Chcę jasną odpowiedź.

Craig Un Shalach - 2011-05-11 15:19:05

Jasny gwint... tam się w pałacu pewnie dzieją złe rzeczy, a tu nagle profesor wyskakuje z takim czymś. Co, jeśli te księgi go zainteresują do tego stopnia, że zacznie interesować się samym chaosem? Stanie się nie wiedząc sam o tym sługą któreś z niszczycielskich potęg...
- Wybacz, ale nie wiem co sądzić o twojej propozycji. Nie zrozum mnie źle profesorze - odparłem spokojnym głosem - ale wielu już uczonych próbując studiować księgi chaosu zeszło na złą drogę. Nie wiedząc kiedy, nawet nie będąc tego świadomi stali się kultystami, zaczęli służyć niszczycielskim potęgom. Profesorze Zweisten... jeśli to co robisz ma się przysłużyć dobru, to daj tego dowód. Wtedy będę mógł ci pomóc. I tylko wtedy. W innym przypadku nie chce narażać ciebie ani innych na to, że księgi wywiodą na tobie zły wpływ. Jestem hierofantem i do mnie należy zadanie chronienia wszystkich przez wpływami chaosu. Danie ci takich ksiąg bez świadectwa byłoby dla mnie zbyt lekkomyślne, a nawet mógłbym potem być winny, że zszedłbyś na złą drogę. Wtedy, prawdopodobnie nie mógłbym żyć z takim ciężarem - dodałem dobitnie i czekałem na reakcje profesora.

Esgaroth - 2011-05-11 15:45:33

Pokiwał głową i zasmucił się.

- Nie znacie mnie, ale Ranulf na pewno poświadczy o moim czystym umyśle i intencjach. Tymczasem nie ma czasu na gawożenie. Jeśli czegoś się dowiem, spróbuję do was dotrzeć. Bywajcie.

Zamknął drzwi.

Craig Un Shalach - 2011-05-11 15:47:20

- Bywaj, profesorze - odparłem.
- Ruszamy. Nie ma czasu do stracenia - i ruszyłem do wyjścia z Collegium.

Ravin - 2011-05-11 17:34:26

Idę za Aedem, popychając przed sobą otępiałego Tancerza.

Esgaroth - 2011-05-11 19:26:05

(ok, Marcus nie ma neta, ale ma opcję follow)


Wyszliście z gmachu po cichu. Noc wydaje się być jeszcze ciemniejsza niż zawsze. Coś wisi w powietrzu, jakaś katastrofa. Wielu z was ma przeczucie, że ten nocy zdarzą się rzeczy, które popamiętacie do końca życia. Daleko widzicie patrol straży idący w ciszy z latarniami na długich tyczkach. Nie widzą was. Trzeba jakoś wrócić do Algroma.

Iben - 2011-05-11 19:56:37

Niech mnie, ta noc... Spoglądam co raz na niebo. Czy mi się zdaje, czy wszystkie gwiazdy zgasły? Zostały tylko dwa księżyce, zwłaszcza ten przeklęty Morrslieb. Emanuje tą całą zieloną poświatą. Jak tak patrzę, to on strasznie przypomina drwiącą twarz... nie, opamiętaj się. Nigdy nie brakowało mi odwagi kiedy lazłem na samobójcze wycieczki. Teraz też tak będzie. Tylko ten demon... Słuchałem bajd jako dziecko, pieśni jako banita, opowieści jako żołnierz. Wszędzie był taki sam. Straszny, dziwny i niepokonany. Łamał całe armie, deprawował najlepszych, drwił z najwaleczniejszych... Tylko zawsze znalazł się bohater, który pomimo zniszczenia, jakie zdołał uczynić władca mroku, nadal był w stanie z nim zwyciężyć. Spoglądam z dziwnym uśmiechem. Któż to taki będzie z nas? Aed, wielki hierofant mógłby zadać decydujący cios wrogowi, światłem rozjaśnić ciemności... albo uczyni to ogień piromanty? Jonathan, który swym ogniem wypalił zarazę Middenheim... No i zostaje jeszcze Av' Fen, który utnie demonowi łeb podczas jednego ze swoich skoków. Albo bohaterski Algrom, który toporem wytnie nam drogę wśród mroku... a może ja? Przeklęty przez wszystkich wygnaniec, nieoczekiwanie ratuje całe Imperium od szponów Chaosu. Uśmiecham się. Taak, niechaj i tak będzie. Trochę pewniej zaczynam stawiać kroki, nadal jednak czując jakby sapanie na swoim karku. I stalowy uścisk na szyi...

Craig Un Shalach - 2011-05-11 20:05:03

(Jonathan to piromanta, nie bursztynowy czarodziej. Gdyby nim był to by był obrośnięty jak Yeti :D)

Rozglądam się za drogą, którą wróciliśmy. Patrzę na tancerza, a potem na rozbójnika z jednoznaczną myślą, by prowadzili.

Iben - 2011-05-11 20:09:46

(O, dziękować ja.)
Zaraz... chyba szliśmy tą uliczką, tak? Staram się w pamięci odtworzyć drogę, wraz z wszystkimi przydatnymi cieniami, prowadząc resztę do pałacu.

Ravin - 2011-05-11 20:18:56

Wracamy do Pałacu drogą, którą tu dotarliśmy. Patrole straży staramy się przeczekać w ciemnych zaułkach. Nie wdajemy się w żadne bójki, czy awantury z podpalaczami lub innymi rozrabiakami.

Esgaroth - 2011-05-11 20:27:24

Skradając się zboczyliście w znany zaułek. Szczęście wam nie dopisało... w zaułku dochodzi właśnie do jakichś czarnych interesów. Co więcej - nie stoją tu biedacy czy opryszki. To raczej szlachcice... zauważyli was i zamilkli.

Craig Un Shalach - 2011-05-11 20:46:37

Cholera... oni są gorsi niż te oprychy... trzeba tu ich zmanipulować.
- No proszę... - odparłem spokojnym tonem krzyżując ręce i podchodząc kawałek - No proszę... i co my tu mamy? Zwykły nocny spacerek?

Esgaroth - 2011-05-11 20:51:42

Wszyscy mają kaptury na głowach i dziwne maski na twarzach, oraz bogate stroje. Po to by nie rozpoznać ich twarzy. Na przód wyszedł ich dowódca w pelerynie i przekrzywił głowę na prawo. Odparł:

- Oj, wpadliście po uszy w gówno, waszmościowie. - pokręcił głową. - Teraz trzeba będzie się wami zająć...

Iben - 2011-05-11 21:25:36

No i zaczyna się... Wyciągam oba miecze obserwując uważnie kultystów, czekając na sygnał do ataku.

Craig Un Shalach - 2011-05-11 21:29:17

- Wy też wpadliście w niezłe gówno - odparłem - W takim miejscu... ciche rozmowy? Czyżby interesik? A może... jakiś spisek?
Cholera, moje zaklęcia tu są nieprzydatne... za dużo światła. Będę musiał stosować zwykłe.
- Wiecie, że pracujemy dla straży miejskiej? - mruknąłem cicho - Chcecie mieć... kłopoty?

Esgaroth - 2011-05-11 21:43:23

(Iben, oni nie wyglądają ani trochę na kultystów. Raczej na bogatych cwaniaków)


- Nie wyglądacie jak straż. - zauważył bystro przywódca krzyżując ręce.

Ci, którzy zauważyli i usłyszeli jak Leonard wyjmuje miecz dobyli również swojej broni. Mają wypolerowane miecze.

Craig Un Shalach - 2011-05-11 21:49:42

- To widzę, że mało ją znasz - spytałem się cicho nie zważając na dobytą broń tylko liczyłem ilu jest tych bogaczy - Straż to nie tylko żołnierze odziani w tuniki i uzbrojeni w halabardy. Nie przyszło ci to do głowy?
Starałem się go wyprowadzić w pole, jednak kiepsko mi to szło... tracimy czas... cholera, tracimy czas! Czemu musimy mieć takiego pecha!

Ravin - 2011-05-11 22:07:11

- Panowie, wybaczcie nam to nieporozumienie - staram się ułagodzić sytuację - Trafiliśmy tu zupełnie przypadkiem i już znikamy. Wy nas nie zauważyliście, my was nie spotkaliśmy. Macie swoje sprawy, my swoje. Rozejdźmy się i nikomu nic się nie stanie. Zgoda?

Niezbyt pewny swej mocy przekonywania, splatam magię i przyglądam się uważnie nieznajomym. Jak są uzbrojeni i ilu ich jest. Czy mają kusze.

Iben - 2011-05-11 22:10:43

-Mój przyjaciel ma rację. Jesteśmy zajęci, mamy większe problemy od was. Po co tracić czas i ludzi, hm?- Opieram demonstracyjnie ostrze miecza o ziemię.

Craig Un Shalach - 2011-05-11 22:14:09

- Może to i lepiej będzie dla was? - dodaje po Jonathanie i Leonardzie - My nic nie widzieliśmy, my was nie spotkaliśmy, tak samo wy. Zmieniacie miejsce i po kłopocie. Chwilowo mamy co innego na głowie - mówię to wolno i dobitnie, by ten dowódca stwierdził, że mówimy wiarygodnie - Więc?

Esgaroth - 2011-05-11 23:51:02

- Obawiam się, że doniesiecie o tym coście tu zobaczyli. Nie możemy ryzykować. - odpowiedział ten w pelerynie i jakby ze smutkiem rozłożył ręce.

Nie widać czy mają kusze, możliwe, że mają pod połami płaszczów. Jon splótł magię.

Ravin - 2011-05-12 08:07:27

- Av na lewo, Leonard na prawo. - mówię cicho do towarzyszy - Środek wolny dla magii i wszyscy powoli do tyłu.

Zaczynam powolutku cofać się, cały czas będąc zwróconym do przeciwników.

- Panowie..., panowie... - mówię tym razem głośno - zastanówmy się jeszcze raz, nim podejmiemy decyzję, której możemy wszyscy żałować. Macie twarze skryte pod maskami. Nie ma więc obawy, że zostaniecie rozpoznani. Zaręczam, że jeżeli pozwolicie nam odejść, zapomnimy o was po wyjściu z zaułka. Jeżeli nie, to wiedzcie, że niewiele jest osób, które mogą się pochwalić, że przeżyły walkę z rozgniewanym magiem ognia. Ty tu dowodzisz - spoglądam na człowieka w pelerynce, który do nas mówił - jeżeli nas zaatakujecie, obiecuję ci, że zginiesz pierwszy. Nieważne, jak zakończy się walka. Ty nie wyjdziesz stąd żywy.

Po tych słowach (używając kropli oliwy) wyczarowuję między nami a przeciwnikami dwie kule Światła Aqshy. (2 kostki, PS-w razie fiaska czaru lub przekleństwa)
Jeżeli ruszą do ataku na nas, uderzam obiema kulami w dowódcę. Skoro się dało słowo, trzeba go dotrzymać. On musi zginąć.

Esgaroth - 2011-05-12 10:02:38

Zabłysło mocno i w zaułku zapanował dzień. Zobaczyliście, że wielu z tamtych ucieka i znika w mroku miasta. Dwóch zostało. Dowódca i jakiś szlachcic obok.

- Świetnie! - zawołał ten w pelerynie. - Zaraz zbierze się tu tłum strażników!

Ravin - 2011-05-12 10:11:05

- Tym gorzej dla ciebie. Znamy osobiście kapitana Schutzmanna, więc nie lękamy się straży. A ty? - rzucam pytanie z lekkim uśmieszkiem, nie przerywając wycofywania  się z uliczki - Zresztą, twoi kompani chyba mają coś pilniejszego do roboty, niż przelewanie krwi za ciebie.

(Daleko do jeszcze do wyjścia z uliczki?)

Esgaroth - 2011-05-12 10:22:29

(jeszcze z parę metrów)


Mężczyzna milczał.

- Kiedyś was znajdę. - zachichotał cicho śmiechem szaleńca.

Szybko się wycofał wraz z kompanem. Wy usłyszeliście ciężkie kroki straży za sobą.

Iben - 2011-05-12 10:48:27

Robi się coraz ciekawiej...
-Pospieszmy się.- Mówiąc to, zerkam na dach, może da się wspiąć? Tak czy inaczej, przyspieszam, starając się wejść w jakąś boczną uliczkę. Oby magowie uczynili to samo.

Esgaroth - 2011-05-12 12:04:30

Na dach się nie da, za wysoko. Zdecydowanie. To nie są niskie baraki jak w Południowych dzielnicach. Skryliście się w jakimś zaułku, a straż chyba przeszła obok. Stąd już niedaleko do Pałacu i ogrodów.

Ravin - 2011-05-12 15:08:13

Przemykamy się do pałacowych Ogrodów, unikając straży jak ognia.

Craig Un Shalach - 2011-05-12 17:59:42

Tego nie spodziewałem się po Jonathanie. Trzeba przyznać, że ma łeb.

Biegnę za magiem cichym krokiem.

Iben - 2011-05-12 21:10:25

Oby już nic nie stanęło nam na drodze. Idę co rusz przyspieszając, by zaraz znów zwolnić. Dziwne... z jednej strony czuję coraz większą chętkę sprawdzenia, co też Liebnitz dla nas przygotował, lecz ten demon...

Esgaroth - 2011-05-12 21:18:07

Dotarliście do ogrodów. Postaci patrzącej z okna już nie ma, ogrody są puste i ciche. Pójdzie łatwo.

Dobiegliście skradając się do drzwi do Pałacu.

Iben - 2011-05-12 22:14:36

-Myślicie... że nic się nie stało?- Mówię szeptem, niezbyt temu wierząc. Przykładam ucho do drzwi, starając się wyłapać jakikolwiek podejrzany dźwięk.

Esgaroth - 2011-05-12 22:17:56

Nic nie słychać, chyba jest bezpiecznie.

Ravin - 2011-05-12 22:18:38

Zatrzymuję się obok Leonarda.

- Informujemy Schutzmanna o Liebnitzu i amulecie, czy szukamy go na własną rękę? Jak uważacie?

Iben - 2011-05-12 22:44:33

-Shutzmann może się przydać, ja bym go poszukał.- Mówię, lekko zaciskając dłoń na klamce. Chyba jest bezpiecznie, można wejść...

Craig Un Shalach - 2011-05-12 23:56:16

- Potrzebna nam pomoc - odparłem - Sami nie poradzimy sobie z jego strażą. Musimy obalić resztki jego autorytetu.

Ravin - 2011-05-12 23:59:42

- Dobrze. Idźmy więc po Algroma i w komplecie ruszajmy do kapitana.

Wchodzę do środka.

Craig Un Shalach - 2011-05-13 13:07:41

- A więc do dzieła - odparłem i poszedłem za Jonathanem.

Esgaroth - 2011-05-13 13:12:58

Wyszliście i skierowaliście się do komnat swoich na górze. Obeszliście wszystko na około by nie wpaść w kłopoty. Zbliżyliście się do swej komnaty i ujrzeliście Algroma, który właśnie wychodzi z komnaty. Wygląda na wkurzonego i spiętego. Patrzy gdzieś w dal korytarza, stojąc do was tyłem.

Ravin - 2011-05-13 13:46:55

- Co się dzieje? - pytam półgłosem, zbliżając się do krasnoluda.

Hurgar - 2011-05-13 15:40:34

- Liebnitz - wskazuję ręką w tamtą stronę - Rozmawiał z kimś przed chwilą. Wyglądało na coś ważnego. Tylko dlaczego tutaj? - odpowiadam cicho.

Ravin - 2011-05-13 15:55:33

- Mamy złe wieści. Liebnitz z nas zadrwił. W szkatule, zamiast amuletu była głowa naszego świadka, Johanna Opfera. Tyle, że sama śmierć chłopaka nie jest najgorsza. Liebnitz zabrał Czerep i najprawdopodobniej chce uwolnić tkwiącą w nim moc Demona. Musimy koniecznie go powstrzymać, zanim tego dokona. Wiesz dokąd poszedł?

Iben - 2011-05-13 16:21:45

Patrzę w tą stronę, którą wskazał Algrom. Hmm... która to część pałacu?
-Teraz idziemy Shutzmanna. Lecz może... podzielimy się i kilku będzie śledzić Liebnitza?

Craig Un Shalach - 2011-05-14 12:22:20

- Dobry pomysł - odparłem - Ja i Leonard możemy pobiec po Shutzmanna. Reszta niech śledzi Liebnitza. Zgoda?

Esgaroth - 2011-05-14 12:41:06

(Niestety się wtrącę. Rozdzielanie się jest złym pomysłem gdy gra się grupowo na forum. Wszystko strasznie się ciągnie, zamiast gładko sunąć do przodu. Dlatego zastanówcie się dobrze zanim podejmiecie jakąś decyzję)

Hurgar - 2011-05-14 13:22:19

- To nie jest dobry pomysł. Powinniśmy ruszyć za Liebnitzem. Nawet ja nie dam rady sam jego strażnikom, potrzebujemy tyle rąk, ile się da.

Ravin - 2011-05-14 14:14:38

- W takim razie wszyscy za Liebnitzem, odebrać mu Czerep. Nie będzie przywoływał Demona pod nosem Kapitana i straży. Na pewno opuścił Pałac. Ruszajmy szybciej, by go nie zgubić.

Podążam korytarzem, gdzie zniknął Liebnitz.

Hurgar - 2011-05-14 16:03:33

- Kiedy go złapiemy - mówię do pozostałych towarzyszy - Jego łeb jest mój - mówię poważnie i ruszam za Jonathanem.

Esgaroth - 2011-05-14 16:12:30

Tancerz Wojny również ruszył biegiem za oddalającymi się. Na tyłach został hierofanta i Leonard.

Craig Un Shalach - 2011-05-14 16:31:21

- Chodźmy - mówię do rozbójnika - Czas wyplenić chaos z murów tego miasta.
I biegnę za resztą.

Iben - 2011-05-14 20:19:44

-Aż do samego cna...- Odpowiadam, po czym ruszam szybko. Niechże wreszcie się zacznie! To napięcie mnie zabija. Może zacznę liczyć brzydkie meble w komnatach? Jeden, dwa...

Esgaroth - 2011-05-15 12:11:50

Biegnąc przez pałac wpadliście na idącego w waszą stronę ojca Ranulfa. Przybliżył się i ściszył głos:

- Wróciliście! Co z Czerepem? Zweistein wie jak go zniszczyć? Zostawiliście amulet w Collegium?

Ravin - 2011-05-15 14:04:31

Pokręciłem głową.
- Sprawy mają się znacznie gorzej, niż myślisz. Bo, mam nadzieję, że nie wiesz co naprawdę przyniosłeś nam w skrzynce. - zawieszam na chwilę głos - Zamiast amuletu, była tam głowa naszego świadka, Johanna Opfera.

W tym momencie przyglądam się dokładnie reakcji Ranulfa. Wiedział, co nam daje, czy nie?

- Najwyraźniej Liebnitz zabrał Czerep i chce uwolnić tkwiącego w nim Demona. Wiesz może dokąd się udał?

Esgaroth - 2011-05-15 14:32:41

- Na Ulryka! - wysapał szczerze przerażony i blady. - Jesteśmy więc w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Nic o tym mi nie wiadomo. Gdzie jest Liebnitz?

Ravin - 2011-05-15 14:43:25

- Chyba opuścił Pałac. Nie wiemy dokąd się udał. Wydaje mi się, że mógł pójść do Świątyni Ulryka. To jego bastion i nikt mu tam nie przeszkodzi, ale pewny tego nie jestem. Mógł też zaszyć się w jednej z kryjówek, w jakich znajdywaliśmy kultystów, czy też w podziemiach, gdzie błąkają się Skaveny.

Esgaroth - 2011-05-15 16:59:03

- Jestem pewien, że udał się do świątyni. Straż go przepuściła... będziemy potrzebowali sprzymierzeńców. Sami nie damy rady. Trzeba powiadomić Shutzmanna, przekonać go. To samo z Arcykanonikiem. Potrzebujemy małej armii...

Iben - 2011-05-15 17:46:23

Mała armia... ha. Wreszcie coś dla mnie.
-Nie traćmy czasu. Którędy do Shutzmanna?- Jeśli dopiero co wyruszył... zanim dotrze do świątyni, minie kilkanaście minut. Tylko ile mogą trwać te magiowe rytuały? Hmm...

Ravin - 2011-05-15 17:48:16

- Jeśli możesz, to powiadom obu. My ruszamy czym prędzej za Liebnitzem. Nie ma chwili do stracenia.

Craig Un Shalach - 2011-05-15 18:00:07

- Musimy ich pokonać liczebnością, jak i skutecznością - dodałem - Przyda się każde zbrojne ramię. I każdy mag, czy kapłan.
- Ruszajmy więc. Póki jeszcze mamy szanse.

Esgaroth - 2011-05-15 18:23:35

- Obawiam się, że w pojedynkę nie przekonam kapitana i Arcykanonika. Kapłani Sigmara nawet nie dopuszczą mnie przed oblicze Stoltza.

Hurgar - 2011-05-15 18:42:40

Spoglądam na towarzyszy

- Ja pójdę - mówię - Mam dar do... przekonywania. Wy ruszajcie za Liebnitzem!

Craig Un Shalach - 2011-05-15 18:43:57

- Ty masz dar do walki, nie do gadania - odparłem stanowczo - Przydasz się bardziej w walce niż ja. Idźcie!

Esgaroth - 2011-05-15 18:59:31

- Starajcie się nie wdawać w walkę za szybko... błagam w imię Ulryka. Zachowajcie rozsądek śledząc Liebnitza. Starajcie się czekać na posiłki, może uda nam się przybyć.

Craig Un Shalach - 2011-05-15 19:01:36

(Hurgar, decyduj. Bardzo chcesz lecieć przekonywać, czy chcesz iść śledzić?)

Ravin - 2011-05-15 19:28:22

- Z naszej grupy, kapitan zna jedynie Hierofanta i krasnoluda. Tak, czy inaczej, ja Tancerz i Leonard ruszamy za Liebnitzem. Wy dwaj zadecydujcie, który pójdzie z Ranulfem, a który z nami. Tylko szybko.

Hurgar - 2011-05-16 06:29:55

Spoglądam na Aeda karcącym wzrokiem

- Jeżeli znowu coś spierdolisz, to zaraz po Liebnitzie zajmę się tobą. Idź.

Esgaroth - 2011-05-16 14:04:49

(Aed, zapraszam do nowego tematu)


Aed wraz z Ranulfem oddalili się od waszej grupy i znikli za rogiem w korytarzu. Wy zostaliście sami na swoim korytarzu przed komnatą... czas ruszać.

Ravin - 2011-05-16 17:12:19

- Skoro Ranulf jest przekonany, że Liebnitz udał się do Świątyni Ulryka, wracajmy do tylnego wyjścia. Przejdziemy przez Ogrody i skierujemy się do Świątyni. Obawiam się, że przez główne wejście straż nas by nie przepuściła.

Robię w tył zwrot i wracam tą drogą, jaką tu przed chwilą przyszliśmy.

Esgaroth - 2011-05-16 17:42:26

Zawróciliście zgodnie i z łatwością znaleźliście schody na dół prowadzące do drzwi na ogrody. Mimo wszystko trochę czasu się przez to zeszło. Liebnitz pewnie dotarł tam gdzie miał dotrzeć...

Iben - 2011-05-16 19:28:32

Nie ma czasu... Uwolnienie pradawnego zła w świętym miejscu kultu ulrykan. Arogancji chłopowi nie brakuje, oj nie...
-Jak długo może trwać takie przyzywanie demona?- Pytam w drodze Jonathana.

Ravin - 2011-05-16 19:57:19

- Hierofant mógłby powiedzieć coś na ten temat. To niestety nie jest moja domena. Wydaje mi się, że Liebnitz był w posiadaniu Czerepu dostatecznie długo, by wszystko zorganizować. Skoro to Demon, potrzebna zapewne będzie jakaś ofiara i teraz ją pewnie składa. Musimy się spieszyć.

Wyglądam przez drzwi. Jeśli nie widać straży w Ogrodach, ruszam jak poprzednio w kierunku bramy. Ostrożnie oczywiście.

Esgaroth - 2011-05-16 20:18:02

Niestety po ogrodach przechadza się straż. To chyba nowi goście. Dziwne. Na ulicach też jest ich sporo...

Ravin - 2011-05-16 21:10:25

Przyglądam się dokładnie. Czy to jest jedna grupka i jest szansa, że zaraz przejdą i będzie można ruszać, czy też jest więcej straży i nie da się przejeść tą drogą.

Iben - 2011-05-16 22:25:24

Również im się przypatruję. To raczej nie ludzie Liebnitza...

Hurgar - 2011-05-17 06:23:48

A mnie właśnie wydaje się, że to jednak przez Liebnitza jest ich więcej. Podchodzę do najbliższego strażnika

- Piękna noc, prawda? - pytam, kładąc dłoń na rękojeści młota.

Esgaroth - 2011-05-17 14:49:08

Algrom podszedł i zapytał grzecznie. Strażnicy, a jest sześciu odskoczyło i chwyciło za broń!

- To wy jesteście tymi zabójcami!

- To oni chcieli skrytobójczo zabić naszego kapłana Ulryka!

- Tak, poznaję ich!

- Do broni! Zabić na miejscu!

(oto mapa. 1-Algrom, 2-Av, 3-Jon, 4-Leo  || Ściezka przez ogrody na szaro. Cała reszta to krzaki)


http://imageshack.us/m/836/283/ogrody1.jpg

Iben - 2011-05-17 15:55:58

I tyle z cichego działania... Przypatruję się uważnie ich broni. Ostatnio odczuwam dziwną niechęć do przeciwników z kuszami... hejże, czas na ucztę! Wyciągam oba miecze, po czym podbiegam, by wspomóc Algroma (G11).

Hurgar - 2011-05-17 16:08:56

- Kurwa, zawsze tacy nadpobudliwi! - odpowiadam i wyjmuję młot, zamachując się na strażnika #1.

Esgaroth - 2011-05-17 16:50:02

(Piszcie swoje dwie akcje, inicjatywa taka: Av Fen -> Algrom -> Leo -> Jon -> Strażnicy: 5, 3, 6, 1, 4, 2.)

Ravin - 2011-05-17 17:23:58

Wspaniale. Tylko tego nam było trzeba. Liebnitz uwalnia Demona, a my toczymy bratobójczą walkę, zamiast oszczędzać siły na niego. Mam nadzieję, że Algrom naprawi  młotem to, co zepsuł  gadką.

Splatam magię i rzucam Gniew na strażnika #2. (2 kostki, PS - w razie przekleństwa)  Jeżeli ulegnie czarowi, sprawiam, że atakuje swego towarzysza #5.

Esgaroth - 2011-05-17 17:40:13

Do biegu pierwszy ruszył Av Fen, rozpędził się tak, że przez chwilę nie było go widać w mroku nocy. Potem błysnął dwa razy miecz i strażnik (#2) krzyknął zalawszy się krwią z ramienia. Prawie upadł.

Algrom zaatakował młotem aż huknęło w powietrzu. Strażnik sparował to tarczą i zatoczył się w tył.

- Gównojadzie, zginiesz! - krzyknął do krasnoluda.

Leonard podbiegł z wyciągniętymi mieczami, gotów na mordobicie.

Jonathan wyszeptał czar i ranny strażnik wściekle rzucił się na kompana. Ten jednak odskoczył zdziwiony parując cios!

I strażnicy przystąpili do działania. Jeden dobiegł z gotową bronią do Tancerza i zaatakował toporkiem. Elf szybko sparował cios, aż zadzwoniło wam w uszach a iskry sypnęły na ścieżkę! Inny zaatakował Leonarda długim mieczem... (Leo, nie sparowałeś. Masz 3 PS-y. Wydajesz?)

Pozostałe ciosy zostały sparowane przez Av'a i Leonarda!

http://imageshack.us/m/34/9279/ogrody1c.jpg

Hurgar - 2011-05-17 18:31:09

(Czy potrafiłbym trafić stąd do pałacu, czy raczej zgubiłbym się gdzieś po drodze?)

Ponownie zamachuję się na tego samego strażnika, po czym szybko wymierzam drugi cios, trochę niżej.

Ravin - 2011-05-17 19:37:42

Ponownie splatam magię i rzucam Gniew, tym razem na strażnika #6. (2 kostki, PS w razie przekleństwa)  Niechaj zaatakuje strażnika #3.

Esgaroth - 2011-05-17 21:15:54

(Dałbyś rade wrócić)

Algroma młot uderzył w ramię strażnika #1 obracając go w miejscu. Ten krzyknął i padł na kolano.

Av Fen dwoma ciosami katany wykończył szybko strażnika #2 - tego rannego. Najpierw obrotem otworzył mu brzuch, później ciął przez plecy. Jednego mniej... a czas ucieka!

(Iben?)

Iben - 2011-05-17 21:28:24

(Biorę PS-ka, a i podbiegłem na A11, nie 12 : ( )
-Uciekajcie, trupy!- Krzyczę groźnie, po czym tnę strażnika (3) dwa razy.

Esgaroth - 2011-05-17 21:36:10

(Leo - nie wyszło ci z PS-em. Dostałeś przez klatę - obrażenia: 4, więc masz żyw. 1/13...)

Leonard błyskawicznie ciął mieczem rozcinając ramię i rekę strażnika. Po chwili przeszył mężczyznę na wylot ostrzem, oparł but o brzuch i wyszarpnął miecz uwalony krwią i kawałkami flaków. Strażnik padł.

Czar maga zadziałał i strażnik ciął mieczem przez bark swego kompana aż ten zawył z bólu! Strażnik #1 ledwo żyje...

Sparowaliście resztę ciosów!

(żyją: #1, 4, 5, 6)

Hurgar - 2011-05-17 21:58:38

- Zajmijcie się nimi! Ja biegnę do świątyni! - wołam do towarzyszy i zrywam się do biegu. Pędzę w stronę siedziby Liebnitza. Oby nie było za późno!

Esgaroth - 2011-05-17 22:08:36

Algrom wpadł na strażnika #6 prawie go wywracając i ruszył biegiem przez ciemny ogród. Po paru chwilach zniknął wam z pola widzenia...! (Algrom, pisz w swoim temacie)

Iben - 2011-05-17 22:35:18

Szlag! Kurewskie... chwytam się za ranę. Już jestem poharatany jak świnia w rzeźni, a nawet nie zaczęliśmy walczyć z Liebnitzem! Wiedziony nową furią, atakuję podwójnie strażnika (6).

Ravin - 2011-05-17 22:38:05

Splatam magię i uderzam Żądłem w strażnika #5. (1 kostka)

Esgaroth - 2011-05-17 22:44:51

Tancerz wojny jak ostatnia ofiara poślizgnął się na flakach strażnika i padł na ziemię.

W tym momencie Leonard obficie krwawiąc zaatakował strażnika rozpłatując mu korpus i drugim ciosem oddzielając głowę od korpusa!

Błysnęło i potężny pocisk magiczny uderzył strażnika #5 między oczy. Głowa w ciągu milisekundy eksplodowała i martwy człowiek padł na ziemię... ale masakra. Został jeszcze jeden! Rzucił się do ucieczki! Pobiegł tam gdzie Algrom!

Iben - 2011-05-17 23:09:50

Przez chwilę staję w miejscu, głośno dysząc. Wytrzymaj. Wytrzymaj! Jeszcze kilka kroków... i jeden cios. Prosto w serce Liebnitza. Trzymając się za ranę, zmierzam w kierunku pałacu. Bandaży, do cholery!

Ravin - 2011-05-17 23:38:50

Ruszam pędem za Leonardem, wołając - Leonard! Zaczekaj chwilkę! Mam dla ciebie eliksir.

Esgaroth - 2011-05-17 23:49:37

Wyprzedził was biegnący Tancerz Wojny, zobaczyliście, że dobiega do strażnika, podcina mu nogi i dobija mieczem. Ruszył dalej biegiem do wyjścia z ogrodów. Krzyknął przez ramię:

- Widzę krasnoluda i Aeda!

I w ten sposób wasza piątka znów się spotkała, na ciemnym placu. Wszyscy dyszycie z wysiłku. Leonard stoi i trzyma się za ranę. Chwieje się z boku na bok. Do Pałacu stąd niedaleko, a posiłki nie przybywają, a czas jak zwykle ucieka.

Craig Un Shalach - 2011-05-18 00:07:02

- Jasny gwint, zachciało się kapitanowi szukać sprawiedliwości i przestrzegania ustanowionego prawa! Niech go szlag!
Podchodzę do Leonarda i splatam magię. Rzucam na niego zaklęcie uzdrowienia (2 kostki, do skutku).

Ravin - 2011-05-18 01:26:11

Ciężko oddycham po walce i biegu lecz nie możemy tracić więcej czasu. Przyglądam się Świątyni i jej otoczeniu, zbliżając się powoli w jej kierunku. Liebnitz mógł przygotować nam jakieś niespodzianki.

Esgaroth - 2011-05-18 09:49:05

+9 PŻ!

Zaklęcie zadziałało a rany zasklepiły się na klacie Leonarda. Odetchnął z ulgą... (masz już żyw: 10)

Av Fen ruszył cicho w stronę świątyni wraz z Jonathanem.

Ravin - 2011-05-18 12:17:54

Gdy dotrzemy w pobliże Świątyni, rozglądam się za jakimś sposobem dostania się do środka. Główna brama będzie zapewne zamknięta. Chyba, że Liebnitz czeka na gości z otwartymi ramionami.

Marcus - 2011-05-18 12:29:48

(To ja bym już wrócił, tylko jakby mógł ktoś mi streścić co się tu w ogóle stało? Bo patrzę, że nieźle mi walka poszła xD)

Esgaroth - 2011-05-18 12:33:26

(Po prostu przeczytaj wszystko powyżej)

Marcus - 2011-05-18 13:01:53

Rozglądam się za za możliwą drogą wejścia i przeniknięcia wgłąb świątyni.

Craig Un Shalach - 2011-05-18 15:42:49

- Zaczekajcie! - huknąłem biegnąc za magiem i tancerzem - Nie możemy iść rozdzieleni do świątyni! To pewna śmierć! Organizacja, a nie czysta samowolka!

Iben - 2011-05-18 20:02:07

-Całkowicie się zgadzam. Pogrupujmy się, w najgorszym razie zginiemy razem... lecz przynajmniej narobimy kłopotu Liebnitzowi. - Odpieram, z ulgą drapiąc się po zasklepionej magicznie ranie.
-Aedzie, znasz się na liniach, szykach i innych takich?- Pytam się, skromnie w duchu przyznając, że sam parę podstaw znam. Klin, dwuszereg, albo przynajmniej rozsądne poustawianie ludzi... uczyło się takich rzeczy.

Esgaroth - 2011-05-18 20:09:18

Jesteście daleko od Pałacu a blisko świątyni. Widać stąd, że trzech strażników spaceruje pilnując wrót. Łatwo sobie z nimi poradzicie. Wieje też wiatr przynosząc nagle dziwne dźwięki pieśni od strony Świątyni Ulryka. Pieśń sprawia, że bledniecie i czujecie, że czas ucieka.

Craig Un Shalach - 2011-05-18 21:54:58

- Pomoc nie idzie... - mruknąłem - A czas ucieka. Nie mam zamiaru czekać na nich, mimo ostrzeżenia Ranulfa. Wiem tyle, że wielu kapłanów Ulryka nie powinna stawiać oporu, bo sami nie popierają Liebnitz'a.
- Ja idę z tyłu - wyciągnąłem łuk i strzałę - Leonard z Jonathanem w środku. Av i Algrom z przodu. To powinno wystarczyć. Nie marnować sił na próżno, nie żałujcie bełtów, strzał, gwiazdek. Ruszajmy, bo czuję, że czas ucieka.

Iben - 2011-05-19 00:11:14

Ustawiam się na ustalonej pozycji. Cóż... liczyłem na bardziej profesjonalne podejście, choć te też może być. Teraz ruszać, ruszać!

Hurgar - 2011-05-19 07:05:01

Poprawiam tarczę i chwyt na młocie. Czas zemsty właśnie nadszedł. Ruszam przed siebie.

Esgaroth - 2011-05-19 09:02:20

Dotarliście niemal pod samą bramę. Trzech strażników chodzi w tę i z powrotem. Wciąż was nie widzą.

Marcus - 2011-05-19 10:02:17

Przygotowuję katanę do walki. Wyciągam ją i ustawiam się w pozycji gotowej do ataku.

Ravin - 2011-05-19 10:15:24

- Zaczekajcie chwilkę - mówię cicho do towarzyszy - odwrócę ich uwagę, wtedy ruszycie.

Splatam magię i rzucam Gniew na jednego ze strażników. (2 kostki, PS jak by co)   Niech zaatakuje swego kolegę. To powinno niewąsko ich zdziwić.

Esgaroth - 2011-05-19 10:59:52

Mag próbował dwa razy lecz zaklęcie nie wychodziło. Za trzecim razem - strażnik rzucił się z pałką na towarzysza. Ten dostał w napierśnik i prawie upadł.

- Co ty, kurwa, wyrabiasz Franz?! - wykrzyknął.

Trzeci strażnik starał się rozdzielić walczących.

Ravin - 2011-05-19 13:08:14

- Teraz, ruszajcie! - mówię do Tancerza, krasnoluda i Leonarda.

Marcus - 2011-05-19 16:35:40

Wjeżdżam w nich całą mocą tnąc to jednego to drugiego.

Hurgar - 2011-05-19 17:07:38

Cholera. Strażnicy pewnie nie mają nic wspólnego z opętaniem Liebnitza. Ale nie ma czasu na rozmowę.

- Nie zabijajcie ich - mówię do towarzyszy i szarżuję na najbliższego strażnika.

Iben - 2011-05-19 17:54:13

Nie zabijać ich? Tak kutwa, to na pewno przyspieszy nasze przybycie... Podbiegam do jednego ze strażników i rąbię pałaszem miecza.

Esgaroth - 2011-05-19 18:13:16

Leonard przyłożył mieczem w klatę strażnika. Po chwili kolejny strażnik wciąż pod panowaniem zaklęcia przywalił koledze w pysk posyłając go na ziemię. Trzeci strażnik sparował dwa ciosy Tancerza ale oberwał obuchem w żołądek i złożył się na ziemi kwicząc jak świnka!

Craig Un Shalach - 2011-05-19 18:29:36

- Zostawcie jednego przy życiu! - zawołałem - Potrzebny on nam jest!

Ravin - 2011-05-19 19:01:12

Omijam walczących i podchodzę do wrót. Sprawdzam, czy można je otworzyć.

Esgaroth - 2011-05-19 19:08:10

Wrota okazały się być zamknięte. Szczelnie i mocno od drugiej strony... ale musi być jakieś inne wejście.

Pieśń przybiera na sile i czujecie na ciałach ciarki.

Ravin - 2011-05-19 21:03:54

Cofam się kilkanaście kroków i rozglądam się na lewo i prawo od bramy.

(To są drzwi do Świątyni, czy brama w murze zewnętrznym? To, przed czym stoimy.)

Esgaroth - 2011-05-19 21:15:23

(Drzwi będące bramą w murze)


Dopiero po paru chwilach mag zauważył obniżenie w murze po prawej. Da się wspiąć...

Ravin - 2011-05-19 21:29:20

Idę w tamtą stronę i próbuję przedostać się przez mur.

- Tutaj! - wołam - Tędy, prędzej!

Iben - 2011-05-19 22:46:05

Tak... im szybciej tym lepiej. Ruszam czym prędzej, starając się wyrzucić z głowy ten nieznośny śpiew.

Craig Un Shalach - 2011-05-19 23:44:30

Biegnę za resztą.

Hurgar - 2011-05-20 06:55:43

(Co wy kurwa? Walka dalej się toczy, a wy sobie do muru biegniecie się wspinać? Po co mieliśmy ich żywych zostawiać, skoro teraz uciekamy? Żeby zaraz alarm podnieśli?)

Podbiegam do oszalałego strażnika i ogłuszam go pięścią.

Ravin - 2011-05-20 08:21:30

(Jak zdążyłeś zauważyć albo i nie, od pewnego czasu nie rzucam się w wir walki wręcz. Dlatego uznałem, że ja i Aed możemy przedostać się przez mur i szukać wejścia do Świątyni. Czasu jest coraz mniej.   Was natomiast jest trójka przeciwko trzem strażnikom, z czego jeden walczy po waszej stronie. Co ty, kurwa? Jesteś chyba krasnoludem i poradzicie sobie ze strażnikami.)

Esgaroth - 2011-05-20 08:47:58

(Marcus? Odpis?)

Marcus - 2011-05-20 15:00:19

Obezwładniam strażników.

Hurgar - 2011-05-20 15:17:12

(Fakt, do walki się nie rzucasz, ale wydawało mi się, że na Liebnitza mieliśmy iść razem. Poza tym, Iben pobiegł za wami, a z tego co mi wiadomo, on raczej powinien zostać i walczyć...)

Esgaroth - 2011-05-20 16:41:05

Tancerz wojny poślizgnął się w kałuży i wyłożył jak długi uderzając podbródkiem w bruk i prawie przegryzając sobie język. Krasnolud pieprznął pięścią w skroń strażnika powalając go na ziemię. Już po walce. Leżą...

Cała reszta wdrapała się na niski murek i przeskoczyła na drugą stronę. Da się stąd otworzyć wrota od strony wewnętrznej!

Iben - 2011-05-20 19:18:02

(Ale... moja postać była rozkojarzona, no!)
W takim razie zeskakuję i otwieram je jak najszybciej. Gdzieś tu powinna być korba... Tylko czemu tu tak mało strażników? Chce zrobić wszystko po cichu? Tak, to by miało sens...

Esgaroth - 2011-05-20 19:42:00

Leonard przesunął dźwignię i wielka sztaba przesunęła się ze zgrzytem. Otworzyliście drzwi. Przed wami dziedziniec, wrota do świątyni i coraz głośniejszy, złowrogi śpiew.

Ravin - 2011-05-20 20:44:29

- Do środka, prędzej! Musimy przerwać ten rytuał! - rzucam się biegiem przez dziedziniec, do wrót świątyni. Otwieram je, jeśli można i zerkam, czy nie ma tam jakiejś niespodzianki.

Craig Un Shalach - 2011-05-20 20:47:57

- Musimy jakoś zakłócić dźwięk! W tym rytuale jest ktoś kto przoduje! - mówię w biegu instruując - Jeśli on przestanie inkantować, to reszta też powinna przestać!

Iben - 2011-05-21 01:17:22

-Liebnitz...- Mówię cicho, zaciskając mocniej miecz. To dziwne, jak wiele nienawiści może się nalać podczas paru dni... Mrugam parę razy, ustawiam się tuż za Jonem, by zaraz wejść do świątyni.

Hurgar - 2011-05-21 12:24:54

Wbiegam przez bramę

- Robimy to po cichu, czy po mojemu? - pytam towarzyszy.

Marcus - 2011-05-21 13:14:19

- Po Twojemu Algromie. Szkoda czasu na zabawę w podchody.

Uśmiecham się do krasnoluda i również przebiegam przez bramę.

Esgaroth - 2011-05-21 16:41:08

Otworzyliście główne wrota świątyni widząc salkę - galerię. Wszędzie wiszą obrazu. To tu walczył Algrom z mutantami... salka przeistacza się w korytarz, w miarę długi - który idzie do jakieś ogromnej komaty wypełnionej zielonkawym światłem. W korytarzu przechadza się czterech, opancerzonych typów z wielkimi, dwuręcznymi toporami na plecach. Śpiew jest teraz bardzo głośny!

Hurgar - 2011-05-21 17:11:59

Rozglądam się po kompanach i, jeżeli wyglądają na gotowych, wołam

- Liebnitz, idziemy po ciebie!

W pozycji bojowej idę w stronę strażników.

Craig Un Shalach - 2011-05-21 17:19:28

- Uważajcie na oczy - mruknąłem do kompanów i po chwili rozpocząłem inkantacje zaklęcia rozbłysk (kostka) poprzedzając to splotem magii... chciałem by zaklęcie uaktywniło się na tyle blisko tych wojowników, by wszyscy zostali nagle oślepieni...

Ravin - 2011-05-21 18:06:06

Może jeszcze raz się uda wprowadzić zamieszanie pomiędzy wrogów.  Zatrzymuję się tak, by mieć na widoku zbrojnych. Splatam magię i rzucam Gniew na jednego z nich. (1 kostka) Niech rzuci się na towarzysza. Będą godnymi siebie przeciwnikami.

Iben - 2011-05-21 20:15:34

Wyciągam po raz kolejny broń, po czym powoli ruszam za Hurgarem, wytężając jak najbardziej słuch. Skąd dobiega ten cholerny śpiew? Niech zamilknie na zawsze!

Marcus - 2011-05-21 21:17:38

Przygotowuję katanę i kroczę ramię w ramię z krasnoludem w kierunku wroga. Zamykam oczy gdy Aed będzie gotów rzucić zaklęcie.

Esgaroth - 2011-05-21 21:52:27

Czterech opancerzonych strażników Liebnitza ruszyło na was krocząc jak czołgi parowe. Wyciągnęli topory, a niektórzy z was aż zadrżeli na myśl, że coś takiego mogłoby wbić się w ich ciało...

Zaklęcie maga ognia nie wyszło! Elf Aed rzucił swoje zaklęcie i białe, jasne światło rozbłysło. Dwóch strażników krzyknęło zasłaniając oczy i obijając się o ściany korytarza. Pozostała dwójka natychmiast stanęła tworząc razem mur nie do przebicia. Trzeba będzie ich usunąć.

Trójka z was ruszyła szybkim krokiem do przodu! Aed i Jonathan zostali na tyłach (macie 25 metrów do wrogów). Zobaczyliście, że w wielkiej sali na postumencie płonie zielonkawy ogień. Obok stoi Liebnitz w bogatych, mrocznych szatach. Na szyi ma Mosiężny Czerep emanujący czerwonym światłem. Pięciu Braci Topora w podobnych, rytualnych szatach stoi wokół postumentu w fanatycznym amoku. Wszyscy śpiewają.

Inicjatywa:

1. Av Fen
2. Strażnik #4
3. Strażnik #2 (oślepiony)
4. Algrom
5. Strażnik #1 (oślepiony)
6. Aed
7. Strażnik #3
8. Jonathan
9. Leonard

(ci, którzy podeszli bliżej mogą zaszarżować na któregokolwiek z Teutogenów. Szerokość korytarza - 10 metrów. Piszcie w dowolnej kolejności)

Iben - 2011-05-21 22:23:47

(O, tu tu przydałoby się mapkę zrobić.)
Nadszedł czas... przez dobrą chwilę oglądam przerażające widowisko, czując, jak w sercu narasta dziwnego rodzaju furia, wymieszana w równych proporcjach ze strachem. Szarżuję na Teutogena, czując w biegu jak po czole sunie kropla potu...

Esgaroth - 2011-05-21 22:33:23

(za dużo roboty w paincie, postaram się wam dobrze opisywać)

Craig Un Shalach - 2011-05-21 22:38:08

(jak szeroki jest ten korytarz? I mam rozumieć, że przez słowo ,,opancerzony'' te typki noszą płytówy?)

Esgaroth - 2011-05-21 22:59:01

("Szerokość korytarza - 10 metrów" - cytat

Czy ktokolwiek z obecnych czyta co ja tu w ogóle piszę? -.- . Co do pancerza - taki jak opisałem gdy ich widzieliście po raz pierwszy. Pełne płytówy)

Craig Un Shalach - 2011-05-21 23:00:15

(nie zauważyłem, wybacz...)

Marcus - 2011-05-21 23:38:03

Szarżuję na najbliższego przeciwnika w szale bojowym starając się zadać jak najwięcej celnych trafień.

Ravin - 2011-05-21 23:53:07

Za cel obieram Teutogena, którego nie atakują moi towarzysze. Nie chcę ich trafić przypadkowo. Uderzam w niego dwiema kulami Ognia U'zhul. (2 kostki + zapałka,  PS  w razie przekleństwa)

Craig Un Shalach - 2011-05-21 23:58:46

- Rozbrójcie ich! - krzyknąłem - Cały czas do przodu! Dyktujcie walkę!
Splatam magię i rzucam niezdarność na strażnika z numerem 4 (jeśli trzeba to podchodzę).

Hurgar - 2011-05-22 09:11:25

- Oi! Oi! Oi! - odpowiadam Aedowi (wtf) i szarżuję na strażnika, którego nikt nie atakuje.

Esgaroth - 2011-05-22 09:42:47

Jak z procy wystrzelił Tancerz Wojny biegnąc z kataną na wroga po środku korytarza! Na jednego z oślepionych! Zaatakował szybko, lecz Teutogen uniósł topór i odbił dwa ciosy jakby z łatwością! Zaatakował toporzyskiem, ale elf skoczył w bok i topór rąbnął w ziemię! Zaatakował natychmiast drugi raz i Tancerz kucnął unikając odcięcia górnej części korpusu...

Strażnik #4 ryknął potężnym, gardłowym głosem wprowadzając się w szał bitewny i ruszył szarżą na Leonarda! Ten w przerażeniu skoczył w tył i uniósł tarczę! Topór huknął w jej sam środek i wszyscy zobaczyliście jak tarcza eksploduje plując odłamkami drewna na wszelkie strony. Leo złapał się za krwawiącą dłoń i niemal upadł krzycząc z bólu! (usuń tarczę z KP)

Krasnolud rzucił się biegiem w stronę strażnika #3, który stoi obok walczącego Tancerza. Młot spadł niemal na ramię Teutogena, ale ten uniknął!

Strażnik #1 również zaczął walić trzonkiem topora sobie w klatę i wrzeszczeć na cały korytarz. Tak napalony ruszył biegiem koło walczących w stronę magów! Podbiegł aż pod Aeda! I wtedy Aed zmienił cel i wypalił zaklęcie w niego. Topór wypadł z rąk Teutogena i upadł dwa metry dalej.

Strażnik #3 krzyknął donośnie i dwoma szybkimi ciosami trafił w klatę Algroma, który nie zdążył sparować! Krasnolud prawie upadł pod naporem takich ciosów, zbroja cała się powgniatała, lecz nie uczyniło to mu krzywdy!

Jonathan wybrał teutogena, który zgubił topór. W jego najłatwiej trafić! Starał się rzucić zaklęcie, ale nie wypaliło!

Leonard z furią zaatakował #4. Jeden cios został sparowany, drugi trafił wroga w klatę, lecz zbroja wytłumiła cios!

(Aed i Jon mają koło siebie #1. Leo ma #4, Av ma #2, Algrom ma #3.)

Hurgar - 2011-05-22 10:54:16

Spoglądam strażnikowi, który mnie zaatakował, prosto w oczy.

- Zginiesz marnie, psie.

Atakuję go w nogi, dwa razy.

Marcus - 2011-05-22 11:11:08

Nie tracę oddechy na zbędne słowa. Tnę dwukrotnie strażnika 2# i przygotowuję się do unikania jego ciosów.

Ravin - 2011-05-22 11:38:06

Zanim zbrojny #1 podniesie topór, cofam się kilka metrów. Ponawiam czar Ogień U'zhul. (2 kostki + zapałka. PS w razie fiaska czaru lub Przekleństwa) Dwiema ognistymi kulami uderzam w #1.

Esgaroth - 2011-05-22 11:55:52

Av Fen z zamachu uderzył kataną w hełm Teutogena aż zadzwoniło. Po chwili walnął mieczem w jego klatę. Wróg aż cię cofnął, zbroja i hełm się wgięły, ale nie wyrządziły mu krzywdy!

Strażnik #4 zaatakował z furią w głosie Leonarda! Człowiek jednak skoczył w bok unikając dwóch potężnych ciosów!

Tancerz uniknął szybko ciosu, lecz po chwili zobaczył, że toporzysko zbliża się do jego twarzy. Zapadła ciemność i wszyscy zobaczyliście jak Tancerz zatacza się trzymając za twarz. Od prawej skroni biegnie bardzo głęboka szrama idąca przez oko, nos, usta - aż do lewej części żuchwy!

4 obr! (ż.7)

Cios Algroma został sparowany. Młot jednak uderzył Teutogena w nogę a ten prawie by upadł. Utrzymał się jednak i krzyknął wkurwiony.

Strażnik #1 wrzasnął przekleństwo, walnął się pięścią w klatę i wycofał po topór. Podniósł go i przygotował się do obrony.


(Nie piszcie teraz, czekam na Aeda i Leo)

Craig Un Shalach - 2011-05-22 13:16:02

Wykorzystuje moment i próbuje porazić teutogona, który stoi obok mnie (2 kostki). Gdyby to nie wyszło zwinnie podbiegam do upuszczonego topora i staram się blokować strażnika w zamiarach jego podniesienia.

Esgaroth - 2011-05-22 13:45:12

("Podniósł go i przygotował się do obrony." - cytat.

Craig, czy możesz uważnie czytać co ja tu piszę? On już go podniósł.)

Craig Un Shalach - 2011-05-22 14:00:56

(nie, nie chce mi się)

(Mimo wszystko robię to co zakładałem w pierwszym zdaniu. Moje zdolności magiczne nie pozwalają mi na jakieś super jego rozczłonkowanie, więc...)

Esgaroth - 2011-05-22 15:56:20

(czyli chcesz próbować przeszkodzić gościowi w podniesieniu topora, który już jest w jego rękach?)

Craig Un Shalach - 2011-05-22 16:10:41

(,,Mimo wszystko robię to co zakładałem w pierwszym zdaniu''

Teraz to ty czytaj ze zrozumieniem)

(jednak mam inny pomysł...)

Widząc tak blisko siebie rozwścieczonego i rozjuszonego teutogena splatam magię i staram się rzucić zaklęcie pancerz prawości (2 kostki).

Esgaroth - 2011-05-22 16:46:15

Aed rzucił na siebie zaklęcie i poczuł jak magia zaczyna go ochraniać niczym niewidzialna kolczuga na całym ciele!

Teutogen walczący z Algromem ryknął wściekle
- Rozwalę ci mordę, brodaczu! - i zaatakował potężnie toporzyskiem.

Kransolud próbował odbić cios, ale topór zeslizgnął się i rozwalił zbroję na lewym ramieniu, wraz z kawałkiem ręki!

1 obr! (ż.6)

Dwie kule ognia uderzyły w ramię Teutogena #1 obracając go w miejscu. Ryknął raniony, lecz zbroja zatrzymała większość obrażeń!

(Leo, tylko ty zostałeś)

Iben - 2011-05-22 16:57:19

Szlag... i po dobrej tarczy. Wyciągam drugi miecz, ten od Hoffera. Obserwuję uważnie przeciwnika. Tym gównem, co teraz mam mogę tę zbroję najwyżej zarysować... Trzeba inaczej. Staram się rozbroić teutogena, z którym walczę.

Esgaroth - 2011-05-22 17:18:23

O dziwo się udało! Leonard szybko zaatakował próbując rozbroić i topór został wytrącony z rąk Teutogena na ziemię!

(piszcie wszyscy)

Iben - 2011-05-22 17:40:12

Staram się szybkim ruchem kopnąć topór jak najdalej od teutogena, po czym zasypuję go gradem ciosów, byleby tylko obalić dziada!

Ravin - 2011-05-22 17:45:16

Nie jest dobrze. Oni są tak opancerzeni, że ledwie ich łaskoczemy. Trzeba inaczej.

Używając kropli oliwy, rzucam Płomienną Klątwę na Teutogena #1 i #2. (2 kostki, PS w razie niepowodzenia czaru lub przekleństwa)

Craig Un Shalach - 2011-05-22 17:46:19

Splatam magię do podtrzymania pancerza. Rzucam na teutogena stojącego obok mnie zwalenie z nóg (2 kostki), po to by go wywrócić lub spowodować by na moment się zachwiał...

Hurgar - 2011-05-22 19:37:38

- Koniec zabawy - odpowiadam - Ymir, ten chyba będzie godnym przeciwnikiem.

Przez ułamek sekundy stoję bez ruchu, po chwili wymierzam dwa wściekłe ciosy w ramiona strażnika.

(Es, głos wiesz jaki od teraz :)

Esgaroth - 2011-05-23 08:43:55

(Marcus, dawaj przynajmniej jeden post dziennie... czekamy na ciebie)

Marcus - 2011-05-23 12:18:07

Staram się opanować ból i odpłacić mojemu oprawcy dwoma celnymi ciosami.

Esgaroth - 2011-05-23 12:50:22

Dwa ciosy Tancerza zostały sparowane przez topór Teutogena! Wróg wyprowadził mocny cios rozwalając lewe ramię i rękę elfa. Elf krzyknął i uderzył bokiem w ścianę łapiąc się za rękę!

2 obr! (ż.5)

Strażnik koło Leonarda natychmiast ruszył w stronę swej broni i... Leo był szybszy. Odkopał topór. Zaatakował, ale wróg skoczył w tył unikając.

Algrom jakby wpadł w szał. Jego młot zaczął delikatnie jarzyć się światłem. Teutogen jakimś cudem sparował dwa potężne ciosy. Aż się zatoczył w tył!

Strażnik #1 zaatakował potężnie od boku w Jonathana (Jon, nie uniknąłeś. Masz 1 PS. Wydajesz?). Jednak tuż po ataku - zaklęcie Aeda dosłownie zwaliło go z nóg. Upadł jak długi w swej ciężkiej zbroi!

Strażnik walczący z Algromem ryknął wściekle i przywalił toporem w prawą rękę krasnoluda!

1 obr! (ż.5)

Mag ognia rzucił czar i czerwona, ognista mgiełka owiała Strażnika #1 sprawiając, że cały stał się łatwopalny!

Marcus - 2011-05-23 13:37:43

Staram się rozbroić przeciwnika (Jeśli rozbroję w jednym ciosie to potem atakuję na niego. Jeśli za pierwszym razem nie uda mi się go rozbroić, to wykorzystuję do tego drugi atak.)

Ravin - 2011-05-23 14:13:15

(Tak, bierz PS-a. A co z Klątwą rzuconą na strażnika #2? Odparł ją?)

Splatam magię i wyczarowuję dwie kule Ognia U'zhul. (2 kostki + zapałka)
Jedną uderzam strażnika #1. Skoro tak się pali do walki, niech ma!  Drugą posyłam w strażnika #2, bez względu czy jest łatwopalny, czy nie.

Esgaroth - 2011-05-23 14:24:40

(Jon, nie sparowałeś - 5 obr (ż.10) A #2 odparł czar)

Craig Un Shalach - 2011-05-23 18:56:07

Splatam magię do podtrzymania pancerza. Po tym rzucam zaklęcie niezdarność na przeciwnika tancerza (jeśli muszę, to podchodzę, 2 kostki).

Esgaroth - 2011-05-23 19:02:32

(splot - akcja, podejście - akcja, czar - akcja. Zmniejsz ilość akcji o jeden. A pancerz masz na 2 minuty, nie musisz co rundę splatać magii)

Craig Un Shalach - 2011-05-23 19:25:36

(dobra, to rezygnuje ze splotu, JEŚLI MUSZĘ)

Iben - 2011-05-23 20:52:53

Teraz albo nigdy... stawaj, zakuty głupcze. Atakuję oponenta pozbawionego broni, starając się go jak najszybciej powalić.

Hurgar - 2011-05-23 21:00:38

- Muahaha! - śmieję się głośno i podwójnie atakuję tego, który się zatoczył!

Esgaroth - 2011-05-24 12:32:11

Av Fen szybko rozbroił przeciwnika. Broń wypadła z jego rąk. Po chwili katana przywaliła w zakuty w hełm łeb aż zadzwoniło w korytarzu. Ogłuszony Teutogen zatoczył się na ścianę!

- Rozwalę cię gołymi łapami! - krzyknął wściekły strażnik #4 i naparł na Leonarda. Zaatakował pięścią, ale Leo uskoczył.

Strażnik walczący z Tancerzem złapał się za hełm, zerwał go i wściekle odrzucił na bok odsłaniając lekko zakrwawioną głowę, czerwoną od wściekłości. Widać, że wciąż jest ogłuszony!

Algrom zaatakował świecącym młotem, a Teutogen sparował. Jednak po sekundzie oberwał znów młotem w bok łba. Znów zadzwoniło i aż hełm został zerwany mu z głowy.

- Kurrrwa, żesz! - krzyknął wściekle łapiąc się za krwawiący łeb!

Wywalony strażnik #1 w swej ciężkiej zbroi miał kłopoty ze wstaniem, ale jednak mu się udało.

Aed szybko rzucił zaklęcie na ogłuszonego Teutogena. Ten upadł tak jakby się poślizgnął - pod nogi Tancerza!

Teutogen walczący z Algromem starł krew z głowy i zaatakował morderczo Algroma. Algrom jednak z łatwością sparował cios tarczą!

Z rąk Jonathana buchnęły dwie kule ognia. Jedna trafiła #1 prosto w klatę. Wróg zajął się ogniem i zaczął wyć wniebogłosy! Druga kula trafiła leżącego pod nogami tancerza - strażnika. Huknęło tak, że aż Teutogen potoczył się w płytówie wgłąb korytarza.

Leo zaatakował dwa razy mieczem, ale #4 sparował jeden cios przedramieniem w zbroi, a przed drugim uskoczył...

Wszyscy zobaczyliście, że śpiew w sali osiąga apogeum. Liebnitz wyjął zza płaszcza jakiś sztylet i podszedł do pierwszego Brata Topora. Zatopił nóż w jego gardle, a gdy krew trysnęła na jego szaty - Czerep zaświecił się mocniej...

Hurgar - 2011-05-24 15:29:41

Spoglądam na zakrwawiony łeb przeciwnika i uśmiecham się szeroko. Ponownie atakuję podwójnie!

Iben - 2011-05-24 23:24:21

Szlag... Trzeba go powstrzymać! Czuję, jak wstępuje we mnie dzika desperacja.
-Zdychaj wreszcie!- Wrzeszczę, po czym ponawiam próbę powalenia.

Ravin - 2011-05-25 13:10:25

( Jak daleko mam do Liebnitza?  Mogę przedostać się obok walczących w jego stronę?)

Esgaroth - 2011-05-25 13:35:24

(możesz, ale masz najdalej ze wszystkich, a strażnicy mogą ci przeszkodzić)

Ravin - 2011-05-25 15:43:19

Bez słowa ruszam wzdłuż ściany, by ominąć walczących i zbliżyć się do Liebnitza. Jeżeli któryś ze strażników zaatakuje mnie, paruję jego ciosy kosturem lub usuwam z drogi Magicznym Żądłem.  (2 kostki)

Esgaroth - 2011-05-25 15:49:47

(Marcus, twoj ostatni post jest sprzed dwóch dni. Coś się dzieje, znów brak neta?)

Craig Un Shalach - 2011-05-25 22:46:29

Splatam magię do podtrzymania pancerza. Widząc Jonathana, który chce się przekraść robię to samo tylko, że z drugiej strony by zmaksymalizować szansę przedostania się do sali...

Esgaroth - 2011-05-26 09:33:53

Wróg walczący z Leonardem znów zaatakował pięścią w rękawicy, ale Leo uniknął!

Ten walczący z Tancerzem naparł na elfa. Tancerz skoczył w tył unikając odcięcia prawej nogi od tułowia!

Młot Algroma roztrzaskał z hukiem zbroję na ramieniu Teutogena. Ten aż upadł z krzykiem bólu na kolano. Ale żyje!

Strażnik #1 zaatakował maga ognia, ale ten ruszając do przodu uniknął śmiercionośnego ciosu!

Aed splótł magię i ruszył wzdłuż ściany, przeszedł z dziesięć metrów i teraz stoi na wysokości walczącego Leonarda przy drugiej stronie korytarza. Jonathan będzie miał problem z przejściem, bo przy ścianie walczy właśnie Leo.

- GIŃ! - ryknął strażnik przy Algromie i toporem przywalił w klatę krasnoluda. Algrom zalał się krwią i postąpił parę kroków w tył łapiąc za brzuch.

3 obr! (ż.2)

Jonathan ruszył korytarzem przy ścianie. Zatrzymał się tuż przy Leonardzie, który walczy z #4. Po drugiej stronie korytarza stoi Aed. Strażnik #1 został w tyle, ale na pewno ruszy w pogoń.

Leonard naparł na Teutogena łapiąc go za bary. Zaczęli się siłować, stękać i pokrzykiwać. Żaden nie daje za wygraną!

Liebnitz właśnie ruszył wolnym krokiem do drugiego Brata Topora.

Ravin - 2011-05-26 12:02:07

Splatam magię i rzucam Gniew na Teutogena walczącego z Leonardem. (2 kostki) Niechaj zaatakuje tego, który został z tyłu, czyli #1.

Marcus - 2011-05-26 12:32:53

(Sorry, ale mam nawał spraw. Na prawdę staram się być jak najczęściej na forum jak o możliwe.)

(Ten, co mnie atakuje nie może mi odciąć nic, bo nie ma broni. Rozbroiłem go przecież.)

Atakują dwukrotnie przeciwnika, z którym walczę. Tego ogłuszonego.

Hurgar - 2011-05-26 14:36:14

(Czy ja nie inicjowałem dwóch ataków?)

Łapię oddech i przyjmuję pozycję do kontrataku.

Craig Un Shalach - 2011-05-26 16:59:09

Nie splatając magii biegnę przez korytarz całą prędkością próbując ominąć walczących i dostać się do Liebnitz'a!

Iben - 2011-05-26 17:58:53

Uduszę skurwiela! Napieram z całych sił, byle tylko zdobyć przewagę. Szukam dłońmi jakieś wyrwy, słabego punktu...

Esgaroth - 2011-05-26 21:44:29

Tancerz drugim, trafnym ciosem rozpłatał zbroję i skórę na lewym ramieniu i ręce Teutogena a ten syknął z bólu.

Teutogen siłujący się z Leonardem zaczął słabnąć. Miał ograniczone ruchy przy Leonardzie. Ten wdusił mu paluchy pod gardło i ścisnął z całych sił...

Strażnik przy Tancerzu rzucił się z gołymi łapami na elfa, ale ten łatwo uniknął wykonując półpiruet w lewo.

(Algrom, inicjowałeś, ale tylko jeden trafił, sorry ze nie napisałem)

Algrom przygotował się do kontrataku, strażnik zaatakował. Kransolud szybko sparował cios i wyprowadził ripostę. Młot roztrzaskał ramię wraz ze zbroją wroga. Ten zachwiał się krzycząc z bólu. Wciąż jednak trzyma się na nogach.

Teutogen #1 ryknął:

- Kurwie syny! - i ruszył biegiem za Aedem i Jonathanem. Dobiegł niemal do Jonathana, lecz ten szybko rzucił czar. Teutogen siłujący się z Leonardem złapał się za łeb, zawył i rzucił się do tyłu na kompana. Tamten sparował cios zdziwiony!

(teraz Jonathan, Leonard, #1 i #4 jesteście ściśnięci jak jaja w ciasnych gaciach na 8 metrach kwadratowych)

Aed ruszył desperackim sprintem przez korytarz. Minął z lewej walczącego Algroma i Tancerza, oraz z prawej sporą, stoczoną grupę. Wbiegł z impetem do sali w momencie gdy Liebnitz zatopił rytualny nóż w gardle drugiego Brata Topora. Zostało trzech.

Craig Un Shalach - 2011-05-26 22:04:27

Splatam magię do pancerza i próbuje wypalić żądłem w Liebnitz'a! (2 kostki)

Marcus - 2011-05-26 22:34:15

Nie zaprzestaję atakowania przeciwnika. Im ich mniej, tym lepiej dla nas.

Ravin - 2011-05-26 22:49:49

Ponownie rzucam Gniew. (2 kostki) Tym razem na strażnika #1. Niech zajmie na chwilę swego towarzysza #4. Wtedy ruszam w stronę Liebnitza.

Hurgar - 2011-05-27 07:11:30

Rzucam się w morderczym ataku, aby dobić rannego strażnika (tego swojego).

- To wszystko, na co cię stać?

Iben - 2011-05-27 21:56:53

Dyszę ciężko, po siłowaniu się z tym niedźwiedziem. Zaraz jednak wzbieram w sobie siły. To jeszcze nie koniec, o nie... Spoglądam na Liebnitza. Im dłużej na niego patrzę... tym bardziej wzbiera mnie ochota, by trochę przedłużyć jego męki. Nie zabić go teraz, o nie. Niech spłonie na stosie, we wrzaskach tłumu. Niech zginie jako parszywy zdrajca, nie arcykanonik. Kiwam głową, po czym widząc, że Ravin rusza, przybliżam się do niego, unikając walczących, wpatrując się cały czas w Liebnitza.
-Nie zabijaj go. Powstrzymaj...

Esgaroth - 2011-05-28 12:56:37

Av Fen znowu mieczem trochę poharatał wroga nie czyniąc mi większych szkód!

Teutogen pod wpływem zaklęcia ryknął i zaatakował od góry. Zobaczyliście jak wielki topór odcina gładko rękę strażnika #1. Ten wrzasnął, padł i zaczął w męczarniach umierać...

Leonard ominął walczących strażników i przybliżył się o osiem metrów w stronę Liebnitza. Do sali jeszcze z dwadzieścia metrów zostało...

Strażnik przy Tancerzu kopnął z całych sił elfa pod kolano. Tancerz prawie się wywalił a w oczach pociemniało mu z bólu!

Młot Algroma przywalił w pancerz wroga wginając go mocno, a Teutogen zatoczył się. Nie wyrządziło mu to jednak żadnych szkód!

Z rąk Aeda wyleciał magiczny pocisk i uderzył Liebnitza w lewe ramię. Kapłan w pełnej zbroi płytowej tylko cofnął się o krok i wbił szaleńczy wzrok a elfa. Aed poczuł jak kurczą mu się elfie jądra. Liebnitz szybko ruszył w stronę trzeciego Brata.

Teutogen przy Algromie zaatakował, ale krasnolud sparował aż huknęło głośno!

Jonathan przybliżył się i już miał rzucać zaklęcie, ale strażnik #1 umarł na podłodze. Teutogen #4 opamiętał się i tępo gapił się na zabitego towarzysza.

(od Aeda do Liebnitza jest 10 metrów, od reszty do Liebnitza jest około 30 metrów.)

Craig Un Shalach - 2011-05-28 13:32:07

Muszę go powstrzymać... muszę go spowolnić za wszelką cenę! Zostało trzech... mam sporo czasu.

Próbuje przewrócić Liebnitza zaklęciem zwalenie z nóg (2 kostki). Przed tym splatam magię by mieć większe szansę na rzucenie zaklęcia...

Marcus - 2011-05-28 18:42:49

Odpłacam atakującemu pięknym za nadobne. Walę go dwa razy kataną.

Hurgar - 2011-05-28 20:07:43

Atakuję zataczającego się przeciwnika, atakując dwukrotnie, od lewej i od prawej.

- Zdechnij wreszcie, pacanie!

Ravin - 2011-05-28 21:51:49

Co miałem zrobić przed chwilą, robię teraz. Splatam magię i ponownie rzucam Gniew na Teutogena #4, rozmyślającego nad powodem pozbawienia życia własnego towarzysza. Skoro uległ raz, może ulegnie znów. (2 kostki)    Niechaj rozprawi się ze strażnikiem, który walczy z Tancerzem.

Iben - 2011-05-29 01:39:51

Nadal prę naprzód, starając się nie związać z nikim w walce wręcz. Cały czas mierzę wzrokiem arcykapłana, mierzę odległość... Walczę ze sobą z całych sił, by nie zaszarżować na niego z rykiem. Już zaraz, za chwileczkę...

Esgaroth - 2011-05-29 11:06:50

Liebnitz zatopił nóż w gardle kolejnego Brata. Ten padł. Aed zobaczył, że Czerep pulsuje czerwoną, krwawą energią. Rozlegają się też ryki jakiejś prastarej istoty z Piekieł w waszych głowach.

Katana Tancerza cięła wroga przez klatę przecinając zbroje i skórę. Teutogen ryknął z bólu i zachwiał się. Wciąż żyje!

Strażnik #4 opamiętał się i z furią ruszył biegiem na Leonarda. Ten odwrócił się i odskoczył, a Topór niemal wbił się w kamienną ścianę! Leo szybko wycofał się do tyłu i dobiegł aż do Aeda stojącego 10 metrów od Liebnitza.

Jonathan rzucił udane zaklęcie na #4. Ten ruszył powoli w stronę #2.

Algrom sparował cios strażnika!

Av sparował cios topora Teutogena!

Algrom walnął młotem w nogę wroga, ten prawie upadł ale utrzymał równowagę! Zaśmiał się szaleńczo.

Aed rzucił zaklęcie, ale Liebnitz natychmiast je odparł i wybuchnął śmiechem.

- Tacy mali, tacy żałośni! - wykrzyknął.

Craig Un Shalach - 2011-05-29 12:28:33

- Zaraz zobaczymy... - warknąłem, splotłem magię do pancerza i zaczynam inkantacje do zaklęcia gorejący wzrok (2 kostki). Starałem się wycelować zaklęciem... w czerep.

Hurgar - 2011-05-29 13:10:25

- Giń wreszcie, szmato. Twój szef już czeka - wołam do strażnika i atakuję go morderczo.

Marcus - 2011-05-29 17:55:54

(kurwa, ja znowu przegapiłem =/)

Atakuję podwójnie przeciwnika bacząc na jego topór.

Ravin - 2011-05-29 20:49:37

Skoro strażnicy są zajęci sobą, ruszam szybko w stronę głównej sali i fanatycznego Liebnitza. Jeśli uda mi się do niego zbliżyć, rzucam na niego Niezdarność. (1 kostka)  Może uda się wytrącić ten rytualny sztylet do podcinania gardeł.

Esgaroth - 2011-05-30 16:45:08

(Iben, gratuluję przegapienia tury ;p)


Liebnitz ruszył w stronę kolejnego Brata z ociekającym posoką nożem rytualnym.

Av Fen zaatakował kataną, lecz w połowie drogi, nogą potknął się o truchło leżącego Teutogena i upadł jak długi na ziemię! Nie wypuścił miecza!

Zauroczony zaklęciem Teutogen ruszył do #2, dotarł tam i zaatakował. Jego kompan krzyknął ostrzegawczo i sparował cios!

Jonathan zbliżył się do końca korytarza stając niemal na równi z Aedem i Leonardem. Wyszeptał zaklęcie! Sztylet prawie, że wypadł z rąk Liebnitza. Kapłan szybko złapał go w powietrzu i kontynuował marsz.

Algrom sparował cios topora!

Strażnik #2 zaczął bronić sie przed ciosami kompana.

- Cóż robisz?! Zabij póki leży! - ryknął a na myśli miał Tancerza.

Algrom z rykiem zaatakował z całych sił. Młot wzmocniony siłą ramion i skrętu ciała uderzył Teutogena prosto w odsłoniętą twarz. Prosto w prawy policzek. Głowa eksplodowała brudząc wszystko wokół krwią i kawałkami mózgu. Tancerz leżący na ziemi zobaczył jak na ziemię spadły kawałki żuchwy i zębów. Martwy strażnik padł na kolana, potem na bok i znieruchomiał.  (Algrom, masz 30 metrów do Liebnitza.)

Aed splótł magię i utrzymał pancerz. Nie wyrobił jednak z inkantacją, pomylił się z nerwów! Wszystko na nic!

Craig Un Shalach - 2011-05-30 17:01:56

- Zatrzymajcie go! - ryknąłem i skoczyłem ku Liebnitzowi by spróbować go uśpić zaklęciem ,,uśpienie'' (2 kostki).

Hurgar - 2011-05-30 17:17:56

Spluwam na truchło strażnika

- Jeden z głowy. Dobra, przyjacielu, idziemy po szefa!

Kątem oka spoglądam na Aeda, próbującego zaatakować Liebnitza zaklęciem. Powodzenia...

Ruszam biegiem w stronę Liebnitza.

Marcus - 2011-05-30 18:19:56

(Już się pogubiłem.)

Jak jest jeszcze jakiś strażnik to wstaję i atakuję go, jeśli nie ma żadnego to też lecę z towarzyszami do Leibnitza.

Esgaroth - 2011-05-30 18:28:22

(Ty leżysz bo się wywaliłeś. Żyje dwóch strażników - jeden atakuje drugiego, drugi się broni. Wszyscy prócz ciebie pobiegli do Liebnitza. Więc atakujesz kogoś czy wstajesz i biegniesz?)

Ravin - 2011-05-30 21:15:45

Widząc Aeda i Algroma biegnących w do Liebnitza, zatrzymuję się. Nie chcę ich porazić przypadkowo jakimś czarem. Odwracam się do tyłu i obserwuję poczynania walczących strażników. Jeżeli przestaną tłuc się między sobą i zaatakują Tancerza, rzucam ponownie Gniew na jednego z nich (2 kostki), by zaczęli zabawę od nowa.
Jeżeli czar będzie działać nadal, poświęcam te parę chwil na regenerację sił.

Esgaroth - 2011-05-31 15:36:07

(Znów Iben nie odpisał...)

Liebnitz podciął gardło kolejnego Brata Topora. Cała kompana pulsuje i wibruje czystym złem... Mosiężny Czerep również drga i świeci najmocniej ze wszystkiego.

Tancerz wstał i pobiegł w stronę sali z Wiecznym Ogniem Ulryka. Dobiegł niemal do Leonarda i Aeda. Po prawej ma Jonathana. (Av, zostało ci około 20 metrów)

Teutogen zauroczony zaklęciem zaatakował towarzysza, a ten nie sparował. Dostał przez bok i zalał się krwią. Ale się trzyma i żyje! Strażnik atakowany wciąż próbuje parować i przemówić do rozsądku koledze!

Algrom ze świecącym młotem ruszył sprintem omijając wszystkich. Dobiegł do Liebnitza niemal na długość miecza! Kapłan wściekł się gdyż został mu jeden Brat do złożenia w ofierze!

Aed podbiegł do Liebnitza i dotknął go szepcząc czar. Kapłan zachwiał się i już miał upaść lecz próbował złapać równowagę. Padł na kolana wypuszczając sztylet rytualny. Odparł zaklęcie. Ryknął coś...

Jonathan rzucił zaklęcie na nieopętanego strażnika. Ten wkurzony rzucił się na kompana. Walczą teraz obaj aż leje się krew i sypią iskry!

I wtedy z dwóch korytarzy w owalnej sali wybiegło dziesięciu, kolejnych fanatycznych strażników Arcykapłana.

Z drugiej strony - do świątyni wparowała brygada straży wraz z Shutzmannem na czele. Biegnie też Arcykanonik Stoltz, Ranulf i profesor z Collegium! Biegną do sali. Na was szarżuje stado Teutogenów.

Hurgar - 2011-05-31 17:10:53

- Teraz zginiesz. Jak pies - mówię w twarz Liebnitzowi będącemu na kolanach i atakuję go morderczo.

Iben - 2011-05-31 18:21:27

(Wybaczcie, forum mi się nie mogło załadować)
Szybko dopadam do Liebnitza i tnę go jak najmocniej. Niechże to skończy tak pulsować!

Craig Un Shalach - 2011-05-31 20:25:03

Splatam magię by podtrzymać pancerz. Potem ze stoickim spokojem, nie zlękniony kompletnie szarżą Teutogenów rzucam prosto w nich zaklęcie rozbłysk (2 kostki).

Ravin - 2011-05-31 21:27:59

Splatam magię i w dwóch pierwszych Teutogenów posyłam po kuli Ognia U'zhul. (2 kostki)  Trzeba ich powstrzymać choć na chwilę, nim dobiegnie tu Shutzmann i jego odsiecz.

Marcus - 2011-06-01 09:16:49

Biegnę co sił by zrównać Liebnitza z ziemią i uniemożliwić mu dokończenie rytuału cięciem katany.

Esgaroth - 2011-06-01 09:28:42

Liebnitz podniósł się szybko i wyciągnął jednoręczny topór, gotów do walki.

Szarżą ruszył najpierw Tancerz. Zaatakował kataną, lecz Liebnitz szybko sparował!

Dwóch Teutogenów przestało walczyć i otrząsnęło się po zaklęciu. Ruszyli szarżą na Jonathana, który został na tyłach. Mag uniknął dwóch ciosów!

Liebnitz skoczył w tył i uniknął ciosu młota Algroma. Zaśmiał się opętańczo.

Błysnęło i dwóch biegnących z korytarzy teutogenów złapało się za oczy i zawyło. Prawie upadli.

Zaklęcie Jonathana nie wypaliło...

Do sali wpadli żołnierze straży miejskiej. Stoltz rzucił jakiś dziwny czar ochronny. Shutzmann wykrzykiwał głośno rozkazy. Straż zderzyła się z opancerzonymi Teutogenami. W ruch poszły też pistolety i huki broni palnej wypełniły święte ściany domu Ulryka. Liebnitz śmiał się i parował.

Craig Un Shalach - 2011-06-01 12:37:40

Splatam magię do pancerza. Po chwili próbuje rzucić niezdarność na Liebnitza (2 kostki).

Hurgar - 2011-06-01 17:02:40

- Przyjacielu, ten będzie większym wyzwaniem. Wreszcie trochę zabawy! - wołam i rzucam się na Liebnitza, atakując podwójnie.

Marcus - 2011-06-01 20:56:30

Wtóruję kompanowi i atakuję Liebnitza dwa razy!

Iben - 2011-06-01 20:58:58

Spoglądam przez sekundę w stronę wpadających strażników. Wsparcie, chociaż jeden raz! Uśmiecham się złośliwie w strone Liebnitza.
-To koniec, Liebnitz.- Krzyczę zdrajcy w twarz, tnąc go podwójnie.

Ravin - 2011-06-02 01:23:43

Wcale nie patrzę w stronę nawiedzonego kapłana tylko staram się uniknąć lub sparować ciosy obu Teutogenów. Jeśli się uda, to rzucam na jednego z nich ponownie Gniew. (2 kostki)  Niech wreszcie rozprawi się na dobre ze swym kompanem.

Esgaroth - 2011-06-02 12:10:40

Liebnitz sparował dwa ciosy Tancerza i atak Leonarda. Potem zaatakował Aeda dwukrotnie. Elf jednak uniknął szybko.

Jonathan oberwał wielkim toporem przez udo i krzyknął z bólu. Zalał się krwią i zachwiał.

6 obr! (ż. 4/15)

Młot Algroma wbił się w klatę Arcykapłana wginając zbroję. Krew poleciała z ust Liebnitza, a ten zaklął siarczyście.

Zaklęcie Aeda nie wypaliło!

Mag ognia sycząc z bólu nogi krzyknął zaklęcie i teutogen zaatakował znów swego kompana!

Całą salę wypełniają pokrzykiwania, rozkazy, krzyki bólu i szczęk żelastwa! Amulet na piersi Liebnitza pulsuje!

- Zabijcie go teraz! - krzyknął z tłumu Zweistein. - Teraz, kiedy amulet pulsuje!

Hurgar - 2011-06-02 12:42:52

- Muahahahaha! - śmieję się w twarz Liebnitzowi - Mocny w gębie, a w bitce pizda.

Wykonuję morderczy atak.

Craig Un Shalach - 2011-06-02 15:34:03

- Za światłość! Precz z demonami! - krzyczę i wypala żądłem w Liebnitz'a przed tym splatając magię do pancerza.

Ravin - 2011-06-02 19:36:11

Wybieram eliksir leczniczy i wypijam go. Mam nadzieję, że Teutogeni będą zbyt zajęci sobą by zwracać uwagę na mnie.

Iben - 2011-06-02 19:36:15

Atakuję dwa razy, najmocniej, jak tylko potrafię. Nie wytrzyma długo, zginie!

Marcus - 2011-06-02 20:44:42

Walę Liebnitzowi po dwakroć najmocniej jak potrafię.

Esgaroth - 2011-06-03 11:43:19

Tancerz Wojny zaatakował, ale Liebnitz odparł cios. Elfa odrzuciło i potknął się o leżące ciało Brata Topora. Uderzył z hukiem potylicą w posadzkę, katana wypadła mu z rąk i znieruchomiał. (Av, jesteś nieprzytomny, nie pisz)

2 obr!

Liebnitz bez trudu sparował potężny cios Algroma.

- Kurwie syny! Zginiecie wszyscy! Na chwałę Khornowi! - ryknął i oblizał topór z krwi. Zaatakował potężnie tnąc przez ramię Leonarda, który zatoczył się łapiąc za głęboką ranę!

4 obr! (ż. 6/13)

Żądło wypaliło uderzając kapłana w ramię aż się cofnął.

Jonathan wypił szybko eliksir (+5 żyw! (ż. 9/15))

Kapłan sparował też dwa ciosy Leonarda.

Walczący tłum mordował się, a krew lała się po podłodze.

Craig Un Shalach - 2011-06-03 11:50:45

Z kamienną twarzą zaczynam inkantować zaklęcie gorejący wzrok! Dodatkowo wzmacniam całe zaklęcie splataniem magii i używam całej mocy! (2 kostki)

Hurgar - 2011-06-03 19:09:59

- Oj, nie denerwuj się. I tak długo już nie pożyjesz - odpowiadam i podwójnie atakuję kapłana.

Iben - 2011-06-03 22:47:59

Powstrzymuję krzyk, ograniczając się jedynie do syku. Nie czas na to... tnę podwójnie, licząc, że w końcu przebiję ten pancerz.

Esgaroth - 2011-06-04 15:19:42

(brawo, Marcus, przegapiłeś kolejkę ;p)


Algroma ciosy zostały natychmiast sparowane przez Liebnitza!

Aed zaczął inkantację... (nie musisz pisać - całą kolejną turę też inkantujesz)

Leonard potężnymi ciosami zaskoczył kapłana. Miecz przeciął pancerz i skórę Liebnitza, a ten zatoczył się krzycząc z bólu. Po chwili jednak zatamował krwawienie ręką, rozmazując krew sobie na twarzy. Wtarł też ją w amulet.

Po chwili Leonard oberwał toporem przez podbródek i zalał się krwią. Prawie upadł!

5 obr! (ż.1)

Hurgar - 2011-06-04 15:33:12

Spoglądam krzywo na dziwne wyczyny Liebnitza

- Fan, vilken kuksugare. Dö, din jävla hora! - wołam i ruszam na przeciwnika, atakując morderczo.

Iben - 2011-06-04 21:33:57

Krztuszę się włąsną krwią... Cicho syknij! Tylko...
-Kuurwa!- wydzieram się wypluwając krew, po czym atakuję podwójnie arcykapłana.

Ravin - 2011-06-05 08:48:54

(Przepraszam za nieobecnosc ale nie mam dostepu do neta. Pisze z telefonu)

Podchodze do Liebnitza tak, by moc go zaatakowac, nie raniac towarzyszy. Uderzam w niego dwiema kulami Ognia Uzhul. (2 kostki)

Marcus - 2011-06-05 10:33:36

Esgaroth napisał:

Elfa odrzuciło i potknął się o leżące ciało Brata Topora. Uderzył z hukiem potylicą w posadzkę, katana wypadła mu z rąk i znieruchomiał. (Av, jesteś nieprzytomny, nie pisz)

(Serio przegapiłem? xD)

Esgaroth - 2011-06-05 10:35:00

(XD chodzilo o Ravina)

(Craig?)

Craig Un Shalach - 2011-06-05 12:28:43

(inkantuje całą kolejkę?)

Esgaroth - 2011-06-05 12:42:12

Tancerz dalej leżał nieprzytomny.

Liebnitz bez problemu sparował cios Algroma!

Aed dokończył inkantację! Jego oczy zapłonęły jasnym ogniem, rozbłysło i Liebnitz zatoczył się prawie padając. Krzyknął z bólu. Po chwili dostał ostrzem Leonarda i zalał się krwią. Trzyma się mimo tego na nogach!

Zaatakował toporem, a Aed nie zdążył sparować. Oberwał przez klatę i upadł na tyłek.

4 obr! (ż. 4)

Hurgar - 2011-06-05 13:13:08

- Jag sa, att han är min! - wołam do towarzyszy. Rzucam się na Liebnitza, wykonując dwa ataki.

Ravin - 2011-06-05 13:25:43

(A ja to co? Pies?   Przecież podałem swój ruch.)

Esgaroth - 2011-06-05 14:20:19

(Cholera, przepraszam :))

Z rąk maga ognia wyleciały dwie ogniste kule. Jedna uderzyła kapłana w ramię, druga w nogę. Liebnitz z okrzykiem upadł na ziemię i zaczął płonąć. Z medalionu wyrwał się chory wrzask prastarego demona.

(ok, piszcie)

Hurgar - 2011-06-05 14:29:45

(To ja zmieniam akcję swoją)

Rzucam się na leżącego na ziemi Liebnitza i zaczynam okładać go po mordzie pięściami, nie zważając na ogień i śmiejąc się po każdym ciosie.

Esgaroth - 2011-06-05 14:59:14

Na Liebnitza rzucił się Algrom i przygwoździł do ziemi. Pięści miażdżyły twarz arcykapłana, wybijały zęby, łamały chrząstki. Liebnitz próbował się rzucać na ziemi, kopał nogami posadzkę. Medalion przygasał.

Obok leżało stado martwych Teutogenów i paru martwych strażników. Wszyscy podbiegli do was, otoczyli was kręgiem. Niektórzy zakrywali usta, inni wymiotowali na ziemię patrząc jak Algrom wbija pancernymi rękawicami twarz kapłana w ziemię.

Craig Un Shalach - 2011-06-05 15:14:24

Wstaję z trudem z podłogi.
- Algrom, opanuj się! Nie zabijaj go, on ma informacje! - podchodzę do niego i staram się go ocucić - Nie zniżaj się do jego poziomu, wygraliśmy już! Uspokój się na jasność!

Hurgar - 2011-06-05 15:15:39

- Muahahahahaha!  - śmieję się coraz głośniej, waląc Liebnitza po mordzie. Po chwili jednak całkowicie poważnieję. Przestaję go bić. Zrywam amulet z szyi i rzucam go w stronę Aeda.

- Zajmij się tym - mówię. Młot gaśnie, a ja padam na ziemię, nieprzytomny.

Esgaroth - 2011-06-05 15:16:43

Shutzmann doskoczył do kransoluda ze strażą i odciągnęli go od Liebnitza.

- Dość tego! Już po nim! - krzyknął komandor straży.

Algrom telepał się i trząsł jak jeszcze nigdy. Mruczał pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa w dziwnym języku przypominającym trochę Norski. W końcu padł na ziemię bez przytomności.

Liebnitz ruszył lekko głową patrząc w sufit, a z ust wyleciała mu bańka krwi.

Craig Un Shalach - 2011-06-05 15:18:55

Zdziwiony zaistniałą sytuację ściskam mocniej amulet. Po chwili poważnieje.
- Zwiążcie go. Trzeba go przesłuchać. Jest kompletnie opętany.
Szukam wzrokiem Zweistena wśród tłumu.

Esgaroth - 2011-06-05 15:24:47

- On już nic nie powie, spójrz na niego! - krzyknął Shutzmann.

- Odejdźcie od amuletu! - wrzasnął Zweistein cofając się od trzymanego przez Aeda amuletu. Elf upuścił Czerep, który poczerniał i eksplodował na miliard części oślepiając was dziwnym światłem. Rozległ się krzyk bólu demona i zapadła cisza.

- Wy głupcy! - wycharczał Liebnitz umierając na waszych oczach. - Nie złamiecie... woli Boga Krwi! Zniszczyliście tylko niewielką cząstkę esencji istnienia mego Pana! Są... jeszcze dwa inne artefakty! Kiedy się połączą, wtedy Xathrodox, Krwawy Obdzieracz powróci do tego świata i ... będzie pił krew słabych śmiertelników...! Krew dla Boga Krwi! Krew dla...

Znów zapadła cisza, Stoltz uczynił znak młota na swej piersi, a Liebnitz odszedł z tego świata.

Craig Un Shalach - 2011-06-05 15:28:05

- W takim razie znajdę oba te artefakty i je zniszczę. Przysięgam to na mój honor i moje obowiązki - odparłem siląc się na spokój. Został załatwiony jeden problem, powstały kolejne dwa.
- No to chyba mamy koniec całej tej afery - stwierdziłem po chwili milczenia.

Hurgar - 2011-06-05 15:45:26

(Ja mam ten atak i Es decyduje, kiedy się obudzę, tak?)

Esgaroth - 2011-06-05 17:04:02

(tak, czekam na resztę)

(Marcus, własnie odzyskałeś przytomnosc)

Iben - 2011-06-05 21:09:19

Wypuściłem powietrze po dłuższej chwili. Wszystko się działo tak szybko... Zatrzymuję spojrzenie na zmiażdżonej twarzy arcykapłana. Liczę każdy wybity ząb... Raczyłem przeżyć kolejnego wroga. Dotykam lekko swojej twarzy, krzywiąc się z bólu. Już się mam odezwać, kiedy ogłuszający ból szczęki powstrzymuje od wydania jakiegokolwiek dźwięku. Dalej spoglądam na arcykapłana, starając się zapomnieć o bólu.

Marcus - 2011-06-05 22:59:02

Otwieram oczy i powoli siadam trzymając się za obolałą głowę. Sprawdzam, czy z rany nie leci mi krew. Rozglądam się przy tym po sali by określić swoją sytuację, a następnie staram się sięgnąć leżącej gdzieś katany.

Esgaroth - 2011-06-06 20:27:32

Nagle Wieczny Płomień rozbłysnął łagodnym, niebieskim światłem. Wydawało się, że zaraz coś tu eksploduje. Fala niebieskiego światła i niebieskiej mgły zalała was oplatając wasze ciała. Poczuliście lodowate ukłucia na wnętrzach swych prawych dłoni. Po chwili ustały. Światło i mgła zalały podłogę, a krew i ciała spaczonych kultystów zaczęły niknąć na waszych oczach. Po paru sekundach wasza piątka upadła na ziemię ledwo przytomna wpatrzona w Wieczny Ogień Ulryka. W waszych głowach rozbrzmiał głęboki, przepotężny głos:

Ochroniliście mą świątynię i mój lud. Gdy trzeba stawić czoła prawdziwemu wrogowi, spory powinny odejść w bok. Niech to znamię będzie znakiem dla wszystkich!


W tym momencie znów poczuliście mocny chłód na prawej dłoni. Światło zgasło a na posadzce nie zostały żadne ślady krwi ani ciał kultystów. Kapłani podbiegli i was ocucili.

Craig Un Shalach - 2011-06-06 21:28:51

Starałem się czym prędzej pozbierać. Ten głos... czyżby bogowie istnieli?
Jedno jednak było pewne... zrobiliśmy to, co było trzeba.

Hurgar - 2011-06-07 07:21:42

Oddycham ciężko. Cholera, dużo czasu minie, zanim następny raz będę rozmawiał z moim przyjacielem. I do tego jeszcze ten Ogień... Przyglądam się swojej prawej dłoni.

Ravin - 2011-06-07 07:40:32

Ochroniliśmy jego świątynię? Czyżby to sam Ulryk raczył do nas przemówić?   Hmm...  Jeśli tak, to chyba powinniśmy się czuć wyróżnieni. Rzecz taka nie ma miejsca zbyt często. Ludzie wznoszą modły latami a żaden z bogów ich nie wysłuchuje.

Przez chwilę pocieram prawą dłoń i przyglądam się jej.     Jakie znamię?   O co chodzi?

Marcus - 2011-06-07 13:45:23

Siadam ponownie zaskoczony z zajścia i spoglądam z zaciekawieniem na dłoń i znamię, o którym mówił głos. Czy to Ulryk? Przemawiał do elfa?

Iben - 2011-06-07 15:56:10

Co to... bóg? Ten blask... Nigdy czegoś takiego... Spoglądam szybko na prawą dłoń, wciąż nie mogąc do końca uwierzyć w to, co przed chwilą zaszło.

Esgaroth - 2011-06-07 16:50:49

Wszyscy na dłoni macie biały jak śnieg symbol przedstawiający wilka dzierżącego młot.

http://img809.imageshack.us/img809/893/symbolw.png


Przeżyliście i pokonaliście zło w Middenheim! Zrobiliście co w waszej mocy i wygraliście! Po ciężkiej walce doprowadzono was do lazaretu miejskiego i zajęto się po królewsku.

(Po PD zgłoście się do mnie, a oto zakończenie w skrócie)




Minęły kolejne trzy dni w których wiele się działo...

Wszyscy zgodnie stwierdzili, że zbrodnia i to czego dopuścił się Liebnitz nie może wyjść na jaw. Poproszono was o przysięgę milczenia na ten temat, a ludziom Middenheim oznajmiono, że kapłan przeżył ciężkie załamanie i leczy się w odległym szpitalu Kapłanek Shallyi.

Ikona Sigmara trafiła do najgłębszych skarbców świątyni Sigmara i słuch po niej zaginął.

Kapitan Shutzmann, Arcykanonik i Ranulf ogłosili, że wszystkie problemy miasta były wynikiem działań wewnętrznego kultu panoszącego się po mieście. Napięcia religijne opadły.

Na ulicach pojawiło się więcej straży i zaczęła się odbudowa zniszczeń.

Proces Bauera został zakończony, a on sam oczyszczony z zarzutów. W międzyczasie odwiedził on Leonarda i odebrał swój "ukradziony" miecz. Łowcy pożegnali się z wami i z miastem, oraz wyruszyli gdzieś daleko na wschód by dalej tropić i nękać Sługi Chaosu.

Księgi znalezione w kryjówkach kultystów trafiły do najbardziej strzeżonych archiwów Collegium Theologica, do których dostęp dostał również Zweistein.

Powoli życie w Middenheim wraca do normy, uchodźcy wracają do swych domostw by zacząć życie na nowo.

Wy jednak nie możecie zacząć takiego życia. Widzieliście i przeżyliście zbyt wiele by teraz tak to zostawić. Waszą "troskę" podzielają też kapłani, a w szczególności Albrecht, który usłyszawszy o dwóch artefaktach zadumał się mocno i poprosił byście przyszli do niego na dniach. Na koniec dodał:

- Obawiam się, że czeka was długa podróż do Altdorfu, serca Imperium.



...



To Be Continued...

GotLink.plKwasy Omega 3 Serwis Chrysler Warszawa Szafy wnękowe na wymiar